Nowe dyskryminacje

Nowa planowana dyrektywa UE rozszerza zakaz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, ograniczając tym samym prawo chrześcijan do wolności sumienia

Nowa dyrektywa, dotycząca równego traktowania, leży w szufladach Rady Unii Europejskiej (UE), zablokowana jedynie głosem sprzeciwu Niemiec, jedynego spośród 27 państw, które wyraziło poważne wątpliwości odnośnie do treści tego projektu ustawy.

Jej szkic, przedstawiony w 2008 r. przez Komisję Europejską i zatwierdzony przez Parlament 2 kwietnia 2009 r., rozszerza na wszystkie obszary życia publicznego i prywatnego zakaz «mniej korzystnego» traktowania osób, ze względu na religię lub osobiste przekonania, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną. Rozszerzenie tej nowej «zasady horyzontalnej», która już istnieje w UE w zakresie stosunków pracy, stanowi jednak zagrożenie dla wolności wypowiedzi i wyboru obywateli Unii Europejskiej, którzy będą zmuszeni bronić się przed «uprzedzeniem dyskryminacyjnym», jakiego świadectwem w odniesieniu do nich jest owa dyrektywa.

Ten projekt ustawy ma bowiem na celu rozszerzenie w UE zasady równego traktowania — mimo że zasada ta skodyfikowana jest dla potrzeb rynku pracy przez cztery już obowiązujące dyrektywy — przez objęcie nią również dziedziny opieki społecznej i ochrony zdrowia, ogólnie świadczeń socjalnych, edukacji, a także dostępu do dóbr i świadczonych usług przez sektor publiczny i prywatny, z rynkiem mieszkaniowym włącznie. Ustawa ta przewiduje ochronę przed dyskryminacją wyłącznie tych, którzy uważają się za ofiary, ponieważ ocena tego, czy doszło do dyskryminacji, miałaby opierać się wyłącznie na subiektywnym odczuciu, a nie na obiektywnie ustalonych kryteriach. Ponadto godziłaby ona nie tylko w bezpośrednie działania o charakterze dyskryminacyjnym, ale także w tzw. «praktyki pośrednie», czyli postępowanie lub procedury, które w sposób niezamierzony są niekorzystne dla ofiar.

Poza tym dopełnieniem ochrony osoby dyskryminowanej byłoby odwrócenie obowiązku udowodnienia winy, a mianowicie ciążyłby on na oskarżonym, a także powołanie organów krajowych, mających za zadanie pomoc ofiarom dyskryminacji, propagowanie badań i przedstawianie propozycji krajowym organom ustawodawczym.

Wszystko to grozi «wywołaniem chaosu prawnego i potencjalnym wzrostem liczby sporów», mówi Sophia Kuby, dyrektor European Dignity Watch, pozarządowej organizacji z siedzibą w Brukseli, zajmującej się promowaniem ochrony życia, rodziny i podstawowych wolności. «Ponadto zagrożony jest sam fundament naszego wolnego społeczeństwa, skoro nieoczekiwanie obywatele muszą odpowiadać za każdy dokonywany wybór. Jak pokazuje to bardziej szczegółowo analiza, dostępna w sześciu językach na naszej stronie internetowej (www.europeandignitywatch.org), w przyszłości jakiekolwiek stowarzyszenie mogłoby zostać oskarżone o działanie dyskryminacyjne, na podstawie kryteriów doboru swoich członków. Albo przedsiębiorca mógłby zostać oskarżony przez przeciwnika w biznesie o gorsze traktowanie z powodu podejmowanych przez niego wolnych decyzji ekonomicznych».

Problem staje się delikatniejszy, jeśli przeanalizujemy to, co dyrektywa mówi odnośnie do wolności edukacji. Na pozór prawo europejskie nie naruszałoby «odpowiedzialności państw członkowskich» w tej dziedzinie, ponieważ każde państwo nadal mogłoby w sposób wolny «organizować własne systemy edukacji» oraz uwzględniać «zróżnicowane traktowanie w dostępie do placówek edukacyjnych ze względu na religię i przekonania». Jednak owe wyjątki stoją w bezpośredniej sprzeczności z «zasadą równego traktowania», główną istotą dyrektywy, stwarzając przesłanki dla przyszłych działań prawnych przeciwko swobodzie nauczania w instytutach zakonnych.

Główne ruchy zajmujące się promowaniem praw homoseksualistów mocno popierają tę dyrektywę. Zawarty w niej zakaz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną uznawany jest za prawdziwy «kamień milowy w rozwoju prawodawstwa europejskiego w zakresie równouprawnienia oraz umocnienia praw osób LGBT [lesbian, gay, bisexual, trans] w całej Europie», jak czytamy w czasopiśmie wpływowego zrzeszenia International Lesbian, Gay, Bisexual, Trans and Intersex Association Europe (Ilga). Prawo europejskie nie narzuci państwom członkowskim obowiązku uznawania par homoseksualnych oraz ich «prawa» do adopcji, jednakże wzmocni już istniejące w tym zakresie ustawy krajowe, a od państw zgłaszających chęć przystąpienia do UE wymagać będzie przyjęcia rozwiązań prawnych, które nie będą dyskryminować «małżeństw» gejowskich ani zabraniać adopcji dzieci parom tej samej płci, jako że po jego zaakceptowaniu stanie się częścią acquis communitaire.

W chwili obecnej Niemcy są jedynym krajem, którego rząd sprzeciwia się przyjęciu tej dyrektywy. Amnesty International zorganizowało wielką kampanię przeciwko rządowi niemieckiemu — w czerwcu przedstawiło 50 000 podpisów na znak poparcia dla «matki chrzestnej» dyrektywy, holenderskiej komisarz ds. sprawiedliwości, praw podstawowych i obywatelstwa, Viviane Reding, i wywiera presję na niemiecką minister spraw rodziny, Kristinę Schröder, aby wycofała ona weto Niemiec. Sophia Kuby mówi: «Z naszej strony mamy nadzieję, że Komisja wycofa ten źle sformułowany projekt dyrektywy, i że wiele europejskich rządów pójdzie za przykładem Niemiec, dając wyraz swoim wątpliwościom na forum Rady UE». «To skandal, że wszystkie pozostałe rządy zgodnie akceptują tak drastyczne ograniczenie praw cywilnych obywateli UE. Czynimy starania, aby uwrażliwić rządy, uczciwie poinformować opinię publiczną oraz zachęcić społeczeństwo do podejmowania działań, w celu wpłynięcia na decyzje polityczne».


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama