Do Europy obywateli

O Traktacie Reformującym UE i Karcie Praw Podstawowych - co powinniśmy zrobić jako chrześcijanie

W jednym ze swoich przemówień, z października 1952 roku, papież Pius XII mówił: „W ostatnich stuleciach nieprzyjaciele Boga i Jego widzialnej obecności na ziemi — Kościoła, chcieli urzeczywistnić ideę duchowego i społecznego rozbicia Jego jedności. Ludzie ci starali się przeforsować idei naturalizmu bez miłości, rozumu bez wiary, wolności bez autorytetów, a niekiedy autorytetów z pominięciem wolności. Owo zagrożenie jest rzeczywistością realną i konkretną; rzeczywistością, która mówi bez skrupułów: „tak” dla Chrystusa i „nie” dla Kościoła, rzeczywistością pełną kłamliwych haseł typu — Bóg „umarł”, bądź Bóg „nigdy nie istniał”. Współczesny człowiek staje dziś twarzą w twarz, w konfrontacji z ową rzeczywistością, która dla niego samego staje się ogromną pokusą, by zaakceptować świat zbudowany na fundamencie „wartości”, o których bez wahania można powiedzieć, że są odpowiedzialne za wszystkie cierpienia, jakie trapią dzisiejszą ludzkość: gospodarki bez Boga, prawa bez Boga, polityki bez Boga.”

Słowa Piusa XII nabierają szczególnego znaczenia dziś. Ostatnie bowiem decyzje, jakie podjął Parlament Europejski, nie pozostawiają złudzeń, nie tylko, co do przyszłego kształtu Konstytucji Unii Europejskiej, ale i Europy jako takiej. Otóż 29 listopada br. większością głosów (534 — za, 85 — przeciw [przeciw głosowali m.in. eurodeputowani PiS, brytyjscy konserwatyści oraz europosłowie czeskiej prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej — ODS], 21 — wstrzymało się), posłowie Parlamentu Europejskiego przyjęli rezolucję, w której poparto Kartę Praw Podstawowych (KPP), która ma stać się podstawą w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Będzie ona stanowić obok Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i ogólnych zasad prawa trzecim porządkiem prawnym w orzekaniu w sprawach dotyczących praw podstawowych. Warto w tym miejscu wspomnieć, że wraz z wejściem w życie 1 stycznia 2009 roku Traktatu Reformującego, ma stać się ona dokumentem prawnie wiążącym o takiej samej randze, jak traktaty. W praktyce oznacza to, że obywatele państw Unii, będą mogli powoływać się bezpośrednio na Kartę w tych przypadkach, w których jest mowa o prawach samowykonalnych, czyli takich, na które można powołać się wprost, bez potrzeby dookreślania ich w prawie krajowym, jak i dochodzić swoich praw, opartych na prawie Unii Europejskiej przed sądami w Unii Europejskiej, w tym sądami krajowymi.

Aby zrozumieć czym w rzeczywistości jest KPP, o przyjęcie której apelowali w Sejmie m.in. posłowie LiD-u, do desygnowanego na premiera pana Donalda Tuska, należy cofnąć się do 29 czerwca br. Otóż w tym dniu została przyjęta deklaracja „O państwach, religiach, sekularyzacji i ludzkich prawach”, w której to deklaracji Rada Europy odrzuciła ideę kreacjonizmu, stawiając siebie na pozycji jedynej i obowiązującej wszystkie kraje członkowskie wykładni moralnej zjednoczonej Europy, którą określono mianem „praw ludzkich”. Owe prawa nie są niczym innym, jak miarą wszystkich rzeczy, którymi w myśl założeń Rady Europy, mają rządzić się państwa członkowskie. Państwa te dostępnymi środkami, monitorując m.in. wszelkie działania społeczne, mają także starać się o to, aby organizacje działające w ramach prawa państwowego, w tym Kościoły, swą działalność opierały na wyżej wymienionym prawie.

Studiując ową deklarację, odnosi się wrażenie, że jej bezpośrednią intencją jest uderzeniem w Nauczycielski Urząd Kościoła, który przecież od wieków stoi na straży przestrzegania przez państwa i narody szeroko rozumianej moralności. Tą właśnie niekwestionowaną pozycję odbiera Kościołowi Rada Europy, stwierdzając, że „religijne zasady, które dostaną się do konfliktu z prawami ludzkimi, są nie do przyjęcia.” Poza tym zapis ten wskazuje, że dla społeczeństwa początku XXI wieku, które chlubi się tolerancyjnością i liberalnością, wszelkie zasady religijne są po prostu nie do przyjęcia.

Warto się zatem zapytać: Czym są i co oznaczają owe „prawa ludzkie”? — prawa, które zostaną wpisane do Karty Podstawowych Praw Unii Europejskiej. „Prawa”, które zdaniem socjalisty Jo Leinena, sprawozdawcy Parlamentu Europejskiego, są „krokiem milowym od Europy państw do Europy obywateli.” Owe „prawa ludzkie” tak naprawdę dyskryminują człowieka, dyskryminują jego odwieczne prawo do życia; prawo które będzie odebrane nienarodzonym dzieciom i ludziom starym, i tylko dlatego, że w zapisie została skreślona klauzula mówiąca o tym, że „nikt nie może być świadomie uśmiercony.” Rada Europy otwiera tym zapisem drzwi do legalnej aborcji, eutanazji, czy asystowanego samobójstwa. Próżno tam również szukać zapisu, który jednoznacznie określiłby małżeństwo, jako związek mężczyzny z kobietą, choć znajduje się tam zapis mówiący o równouprawnieniu dla związków hetero- i homoseksualnych. Karta przyznaje rodzicom prawo do wychowania swych dzieci, z jednym wszakże zastrzeżeniem a mianowicie, że prawo takie posiadają jedynie te rodziny, które respektują tzw. „wartości demokratyczne.”

To tylko niektóre tzw. nienaruszalne „dogmaty” moralne, mające obowiązywać współczesnego człowieka, dogmaty, która nazywają się „prawami ludzkimi.” W praktyce jednak zasady te tak naprawdę uniemożliwiają wewnątrz jakiegokolwiek państwa wypracowanie całościowego, czy jedynie cząstkowego prawa, które odpowiadałoby jego kulturze narodowej, bądź kulturze moralnej, zgodnej np. ze społecznym nauczeniem Kościoła katolickiego. I tak na przykład Malta nie będzie mogła samodzielnie decydować o prawie rozwodowym, czy Irlandia o prawie poczętego życia. Zdaniem bowiem Rady Europy żadne struktury religijne nie mogą mieć wpływu na sposób funkcjonowania Państwa, „które musi zostać całkowicie świeckie.” Nie chodzi tu bynajmniej o respektowanie „laickości” Państwa, bądź ochrony przed „fundamentalizmem” religijnym, lecz po prostu o ograniczenie wpływu na społeczeństwo kościelnej hierarchii, która głosem Kościoła przypomina o niezbywalnych prawach osoby ludzkiej do życia czy godnej śmierci, o prawach, które odtąd mają stać się tylko i wyłącznie świeckimi sprawami Państwa. Kościoły, które mimo wyraźnego zakazu nie dostosują się do obowiązującego prawa, ryzykują tym, że zostaną postawione w stan oskarżenia przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości, tak jak to stało się z biskupem Leonardem z Namuru lub przewodniczącym Episkopatu Włoch. Niepokorni mogą być również wezwani przed oblicze parlamentarnej komisji śledczej, która określi stopień mieszania się hierarchy do życia politycznego państwa, jak stało się to w Australii, w związku ze spotkaniem kardynała Pella, arcybiskupa Sydnei, z jego odpowiednikiem — arcybiskupem Peru; bądź postawienia przed krajowy sąd, jak w przypadku kardynała Norberta Riveri z Miasta Meksyk, który wezwał lekarzy, pracujących w miejskich szpitalach, aby kierowali się sumieniem, przy podejmowaniu decyzji o dokonywaniu aborcji, która w Meksyku jest prawnie dopuszczalna.

I tak, można powiedzieć, „krok za krokiem”, coraz bardziej szerzy się nie tylko w Europie, ale i w świecie „dyktatura relatywizmu”, o której mówił w przemówieniu inaugurującym konklawe, po śmierci papieża Jana Pawła II, kardynał Josef Ratzinger, dzisiejszy papież Benedykt XVI. Dyktatura, która daje „prawom ludzkim” pierwszeństwo przed jakimkolwiek religijnym wartościom i zasadom. W praktyce, jak to możemy obserwować na co dzień, m.in. w polityce, wybrani w demokratycznych wyborach przedstawiciele społeczeństwa, tylko na podstawie tego, że otrzymali wymaganą prawem większość głosów, mogą domagać się od społeczeństwa akceptacji wszelkiego bezprawia i czynić je imieniem większości.

Co pozostaje Kościołowi, co pozostaje nam wierzącym, jeśli nie będziemy mogli w majestacie prawa bronić się przeciw bezbożnemu prawu; prawu, które odrzuca nadprzyrodzone Boskie prawo? Dostosować się? Przeciwnicy Boga i wrogowie Kościoła piszą we wspomnianej Karcie: „Religia musi się poruszać w świetle naukowych i społecznych zmian i wziąć pod rozwagę nowe prawo i nowe społeczne wartości.”

Nie jest dla nas, ludzi Kościoła rzeczą przypadku, że deklaracja była przyjęta, jak już wyżej wspominałem, 29 czerwca br., w święto Świętych Piotra i Pawła — dwóch apostołów, którzy przelali swą krew i dali tym świadectwo swojej dozgonnej wierności Chrystusowi. Nie zgięli swych kolan przed Cesarzem, który postawił się w miejscu Boga. Mamy zatem dwie możliwości: albo wbrew własnemu sumieniu, położymy swe głowy i ofiarujemy dym kadzidła, swego honoru — bożkowi, który nazywa się „prawem ludzkim”, bądź będziemy stawiać opór, broniąc „wartości, które muszą pozostać nienaruszalne.” Nimi są przede wszystkim: respekt dla ludzkiego życia i jego obrona od początku aż do naturalnej śmierci, oraz rodzina, oparta na związku monogamicznym mężczyzny i kobiety.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama