Zaradzić polskiej biedzie [N]

Czym spółdzielcze kasy oszczędnościowe różnią się od typowych banków? Jaki mają związek z cnotą oszczędności - rozmowa z prezesem krajowej SKOK


Prezes Grzegorz Bierecki kandyduje z listy PiS do Senatu RP z powiatów: bialskiego, parczewskiego, radzyńskiego oraz miasta na prawach powiatu: Biała Podlaska

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: — Proszę powiedzieć, czym różni się bank od spółdzielni oszczędnościowej?

GRZEGORZ BIERECKI: — Różnica jest fundamentalna. Polega ona na celu gospodarowania. Można robić to samo, ale jeśli się to robi w innym celu, wówczas są to zupełnie różne rzeczy. Banki są organizacjami o charakterze komercyjnym, instytucjami nastawionymi na zysk. Celem gospodarowania jest maksymalizacja zysku dla właścicieli. Stąd wynika relacja między bankiem a klientem. Jakkolwiek nie byłaby ona realizowana, zawsze w pierwszej kolejności korzyść musi być zapewniona właścicielowi banku. Spółdzielcze Kasy powstają po to, aby dostarczać swoim członkom dobre usługi na jak najlepszych warunkach. Stąd też członkowie, którzy są jedynymi właścicielami spółdzielni i to oni decydują o jej polityce gospodarczej, są wybierani do władz spółdzielni. Członkowie Kasy prowadzą przedsiębiorstwo w taki sposób, aby zapewnić sobie jak największe korzyści. Te korzyści pobierają jako właściciele i klienci jednocześnie w formie wyżej oprocentowanych depozytów czy tańszego i łatwiej dostępnego kredytu. Kasa ma zapewnić jak najlepsze usługi dla swoich członków. Ta różnica jest niewątpliwą przyczyną sukcesu SKOK-ów. Kasy dobrze się rozwijają, ponieważ prowadzą tanią bankowość.

Spółdzielczość Franciszka Stefczyka była przed laty remedium na lichwę galicyjską. Czy dzisiaj nie jest podobnie, tyle że lichwiarstwem zajmują się i inni?

Spółdzielczość, czyli samoorganizowanie się ludzi, zawsze miała na celu przysporzenie korzyści tak całej wspólnocie, jak i poszczególnym jej członkom. Takie działanie nie było i nie jest procesem ani szybkim, ani łatwym. To mozolna praca, której owoce zbiera się dopiero po latach. Takie były początki Kas, które rozpoczynały działalność, dysponując jedynie wkładami przystępujących do nich członków. Siłą rzeczy pierwsze pożyczki były niewielkie, ale zawsze uzależnione od zdolności kredytowej człowieka, a zatem — udzielane w sposób odpowiedzialny. Lichwiarze natomiast od zarania dziejów oferowali — i czynią tak nadal — natychmiastowe korzyści, kuszą ułatwieniami, bywa, że przynoszą pieniądze do domu petenta... Opamiętanie pożyczkobiorcy przychodzi wtedy, gdy zorientuje się, ile naprawdę kosztowała go pożyczka beztrosko zaciągnięta u lichwiarza. W działalność lichwiarską w Polsce zaangażowane są zagraniczne grupy finansowe, co dodatkowo niebezpiecznie zwiększa skalę zagrożenia społecznego i gospodarczego Polski. Dzieje się tak za przyzwoleniem polskiego rządu, który jest silnie związany ze światem finansów. We Francji za uprawianie lichwy idzie się do więzienia.

Światowy kryzys pokazał, że cnota oszczędności została wyparta przez rozbujały konsumpcjonizm. Czego społeczeństwa Zachodu mogłyby uczyć się od polskich spółdzielców?

Siedmiu cnotom odpowiada siedem grzechów. Konsumpcjonizm jest grzechem. Grzech ze swej natury jest przyjemny — gdyby było inaczej, ludzie by nie grzeszyli. Dramatyczne są za to konsekwencje grzechu — w tym przypadku kryzys, spowodowany przez konsumpcjonizm. Najgorszy zaś efekt owej sytuacji jest taki, że za utracjuszostwo i pazerność niektórych płacić będą wszyscy. Świat trwa dzięki cnotom, a nie grzechom. Kas Kredytowych w żadnym ze 100 krajów świata, w których one działają, kryzys nie poturbował.
Dwadzieścia lat temu to my uczyliśmy się od Amerykanów oraz Irlandczyków — ograniczę się do dziedziny, która jest mi najbliższa. Obecnie z naszych doświadczeń korzystają inni, również Amerykanie. Kasy z amerykańskiego stanu Iowa zamierzają wprowadzić kontrolowanie kosztów i poprawę efektywności wzorem grupy 9 polskich Kas Stefczyka, które taki program wdrożyły w 2010 r. Lapidarnie tę sytuację ujął podczas styczniowej wizyty w Polsce Brian Branch, prezes Światowej Rady Związków Kredytowych, który powiedział, że obecnie cykl budowy Kas zatoczył pełne koło i teraz to oni, Amerykanie, podglądają nas i słuchają naszych sugestii.

Jaką ofertę SKOK-i mają dla najbiedniejszych mieszkańców, m.in. dla tzw. ściany wschodniej?

Kasy dopasowują ofertę do potrzeb swoich członków — współwłaścicieli: mają zarówno cały szereg łatwych i szybkich pożyczek dla osób fizycznych, jak i rachunki dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Wspierają również lokalne inicjatywy i domy dziecka. SKOK Wołomin np. ma w swojej ofercie pożyczkę dla mniej zarabiających, która udzielana jest bez poręczyciela do wysokości 3 tys. zł, przy czym ubiegający się o nią rencista musi legitymować się dochodem w wysokości 430 zł, osoba pracująca zaś — 680 zł. Praktycznie we wszystkich Kasach koszty pożyczki są uzależnione od okresu przynależności do Kasy, zgodnie z zasadą: im dłuższe członkostwo, tym niższe koszty pożyczki. SKOK im. Zygmunta Chmielewskiego oferuje rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy oprocentowany w wysokości 4 proc. w skali roku. Zbliżone oprocentowanie banki oferują na lokacie 12-miesięcznej. Kasy starają się, żeby jak najwięcej pieniędzy zostało w kieszeniach Polaków, co jest szczególnie ważne na tzw. ścianie wschodniej, gdzie liczy się każdy grosz.

Będzie Pan startował w najbliższych wyborach parlamentarnych na senatora w Białej Podlaskiej. Co w Senacie chce zdziałać finansista?

Proszę spojrzeć na stan polskich finansów publicznych, na stabilność i kondycję polskiej gospodarki, a w tym kontekście na kondycję polskich gospodarstw domowych. W dobie kryzysu należy jednoznacznie wskazać, że dominacja kapitału zagranicznego w sektorze finansowym w Polsce zagraża dzisiaj bezpieczeństwu ekonomicznemu zarówno naszego państwa, jak i wszystkich Polaków. Uważam, że nadszedł taki moment, w którym trzeba jeszcze bardziej zaangażować się w służbę publiczną. Polski dług powinien być w posiadaniu polskich obywateli i właśnie w ich portfelach powinny być polskie obligacje. Należy unarodowić polski dług, co jest moim pomysłem zgłoszonym w debacie. Do tej pory jednak nikt związany z rządem nie wyraził tu jakiegokolwiek zainteresowania, bo ten pomysł narusza interesy rządzących grup finansowych. Stworzyłem w Polsce Kasy Kredytowe bez jednej państwowej złotówki. Mam 20-letnie doświadczenie związane z rynkiem finansowym w Polsce. Od 11 lat jestem członkiem Światowej Rady Związków Kredytowych (WOCCU), a więc jednej z największych organizacji finansowych 100 krajów z aktywami ponad 1,5 bln dolarów. W tej organizacji przez 6 lat przewodniczę Komitetowi ds. Regulacji i Legislacji. Opiniuję projekty zmian przepisów dla najważniejszych na świecie organizacji, takich jak Komitet Bazylejski Nadzoru Bankowego, Komisja i Parlament Europejski czy Grupa G20. Znam dobrze regulacje rynków finansowych i wiem, jakich regulacji w Polsce nie ma i jakie są celowo zepsute oraz kto z tych braków i psucia czerpie wielomiliardowe korzyści. Tymczasem mamy w Polsce prawie 2 mln osób wykluczonych społecznie, którym z powodu trudności ze spłatą swoich zobowiązań miała pomóc ustawa o upadłości konsumenckiej. Ustawa działa od 2 lat, miała dać szansę na ogłoszenie upadłości i wyjście z dramatycznych sytuacji, a skorzystało z niej... tylko kilkanaście osób. Chcę służyć w Senacie moją wiedzą i doświadczeniem po to, żeby Polska stała się państwem praworządnym. Państwem, które staje po stronie obywatela, a nie biznesu. Nie tak dawno zdesperowany rolnik, któremu huragan zniszczył uprawy, zadał pytanie Donaldowi Tuskowi: „Panie premierze, jak żyć?”. Obowiązkiem ludzi, którzy ubiegają się o stanowiska publiczne, jest służyć radą i pomocą. Przecież gdyby w Polsce istniały małe towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, zrzeszające rolników i wzorem innych krajów korzystające z pośredniego wsparcia publicznego, uniknęlibyśmy tak dramatycznych sytuacji. Będę działał w celu jak najszybszego stworzenia tego typu wzajemnych ubezpieczeń. Myślę, że tym się różnię od innych kandydatów, że dzięki mojemu doświadczeniu oprócz diagnozy sytuacji, która często sprowadza się do określenia, że jest źle, mam wiedzę i doświadczenie, w oparciu o które formułuję konkretne propozycje rozwiązań. Wiem, co i jak zrobić, żeby ludziom ułatwić i tak niełatwe przecież życie we współczesnym świecie.

Jakie ma Pan rady dla naszych Czytelników na trudne czasy?

Moja rada to roztropnie wybierać. Dokonywać mądrych i przemyślanych wyborów w każdej sprawie, kierować się rozsądkiem i trzeźwym umysłem. „Oszczędnością i pracą ludzie się bogacą”. Od wieków nie ma mądrzejszej rady. Kryzysy udowadniają, że tylko takie tradycyjne podejście sprawdza się w życiu. Rodziny powinny trzymać się razem, wzajemnie sobie pomagać. Wtedy łatwiej przetrwać trudne czasy. Bo kryzys zawsze narusza więzy rodzinne, ale w interesie ekonomicznym wszystkich jest trwałość rodziny. Radzę zawsze mądrze wybierać, decydując każdego dnia, co kupić, w co zainwestować. Fantastyczne propozycje szybkich zarobków zwykle okazują się oszustwem. A oszustów zawsze jest więcej w czasie kryzysu. Trzeba się od nich opędzać jak od much.

Jest Pan pierwszym wiceprzewodniczącym Światowej Rady Związków Kredytowych — to stanowisko ważne i wiele znaczące. Wiąże się z uznaniem Pana kompetencji w obszarach międzynarodowych. Czy Pana kompetencje z tego obszaru będą wykorzystane w pracy w Senacie?

Reprezentanci 188 mln członków Kas, powierzając mi to jedno z ważniejszych w świecie finansów stanowisko, uznali, iż mam wystarczające kompetencje, zwłaszcza że polskie Kasy są powszechnie uważane za wzór instytucji spółdzielczo-finansowej. O tym zaś, czy moje kompetencje, o których rozmawialiśmy w tym wywiadzie, okażą się wystarczające do zostania senatorem RP, zadecydują polscy wyborcy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama