Don Kichot w świecie etyki

Przedsiębiorcy i menedżerowie nie chcą rozmawiać o etyce.



Don Kichot w świecie etyki

DOROTA KORNACKA

Przedsiębiorcy i menedżerowie nie chcą rozmawiać o etyce.

Dla wielu taka rozmowa to zwyczajna strata czasu. Czy to znaczy, że w biznesie stosują mentalność Kalego?

Gdy kilka lat temu w należącym do General Electric banku inwestycyjnym Kidder Peabody pojawiły się oskarżenia pod adresem niektórych dealerów, że dokonują nielegalnych transakcji papierami wartościowymi i ukrywają straty, reakcja szefa koncernu była natychmiastowa. Jack Welch, który jeszcze kilka lat wcześniej postawił na Kidder Peabody, po prostu go sprzedał. W dodatku - jak mówiono - w cenie złomu. Decyzja była wyraźnym sygnałem, że General Electric nie toleruje takich działań i wyżej ceni swoją reputację aniżeli kilkaset milionów dolarów, które mógłby zyskać czekając na lepszą ofertę. Przed dwoma laty koncern uznany został przez magazyn "Fortune" za najbardziej szanowaną i podziwianą firmę globu. O wyniku zdecydowały opinie kilkuset fachowców ze świata wielkiego biznesu. I choć nadużyciem byłoby stwierdzenie, że dokonując wyboru kierowali się oni wyłącznie, czy też przede wszystkim, etycznymi działaniami prezesa Jacka Welcha, to zbieżność nie jest chyba jednak przypadkowa. Co więcej: stanowi jeden z wielu dowodów na to, że - wbrew powtarzanym często w naszym kraju opiniom - etyka nie musi rozmijać się z biznesem.

O czym mówimy? Określa to prof. Wojciech Gasparski, kierownik Zespołu Etyki życia Gospodarczego w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN: - Firma etyczna to taka, gdzie zasady przyzwoitości przekładają się na konkretne zachowania w stosunku do pracowników, klientów, dostawców i konkurentów. Wielu rodzimych menedżerów i biznesmenów nie dostrzega albo nie chce dostrzec problemu. Podczas zorganizowanej przed sześcioma laty przez Krajową Izbę Gospodarczą konferencji "Etyka w działalności gospodarczej" z ust prof. Mirosława H. Kozińskiego padło nawet sformułowanie, że angażowanie się w tego typu problematykę przypomina dziś w Polsce walkę z wiatrakami.

Jednak donkiszoteria

Od tego czasu niewiele się zmieniło. Wielu przedsiębiorców i menedżerów, proszonych przez nas o rozmowę na temat etyki, odmówiło. Rzadko wprost, zazwyczaj w sposób oględny, zasłaniając się brakiem czasu. Zastanawiające jest to, że w ten sposób (odwołując dwukrotnie spotkanie) postąpił nawet szef dużej międzynarodowej firmy z branży informatycznej, o której wiadomo, że bardzo angażuje się w działania propagujące etyczne zachowania w biznesie. Prof. Jerzy Dietl, przewodniczący Fundacji Edukacyjnej Przedsiębiorczości, tłumaczy to tym, że często etykę traktuje się jako instrument służący kształtowaniu pozytywnego wizerunku firmy i osoby nią kierującej. - Przy takim podejściu staje się ona wyświechtanym frazesem, z którego niewiele wynika. Potwierdzają to doświadczenia wyniesione z Ogólnopolskich Konferencji Etyki Biznesu, które zorganizowały w łodzi Towarzystwo Naukowe Prakseologii i Fundacja Edukacyjna Przedsiębiorczości. Zarówno pierwszej konferencji w 1994 r., jak i drugiej w 1997 r. towarzyszyło bardzo duże zainteresowanie, ale tylko ze strony środowisk naukowych. Praktyków biznesu na obu spotkaniach było niewielu.

Dr Mieczysław Bąk, dyrektor Instytutu Badań nad Demokracją i Przedsiębiorstwem Prywatnym, przytacza jeszcze inne dane.

- Gdy w 1997 r. propagowaliśmy nasz konkurs "Przedsiębiorstwo Fair Play", organizowany w ramach "Programu promocji kultury przedsiębiorczości", dotarliśmy do blisko 4,5 tys. firm. Zainteresowanie było niewielkie. Ale w tym roku wzrosło kilkakrotnie.

Wyrażone przez kodeks

Jeszcze gorzej wypada ocena polskich firm, gdy spojrzymy na nie przez pryzmat wewnętrznych kodeksów etycznych. Prof. Wojciech Gasparski szacuje, że ma je nie więcej niż 100 przedsiębiorstw. - Tymczasem we Francji, Niemczech czy Wielkiej Brytanii jeszcze w pierwszej połowie lat 90. takie kodeksy miało 30-35% firm, a w Stanach Zjednoczonych - nawet 85%. I takich firm przybywa: w samej tylko Wielkiej Brytanii w ciągu kilku lat liczba ta zwiększyła się aż o 40% - wylicza.

O tym, jak jest w naszym kraju, przekonaliśmy się dzięki ankietom, które rozesłaliśmy do 111 największych prywatnych polskich przedsiębiorstw. Otrzymaliśmy tylko dziewięć odpowiedzi. Jedynie giełdowy ComputerLand SA zadeklarował posiadanie formalnego kodeksu etycznego (Księga Wartości), a kolejnych sześć zamierza stworzyć je w niedalekiej przyszłości. Najczęściej zresztą mają one odzwierciedlać zasady obowiązujące już w tych firmach, a dotychczas niespisane.

Recepta na etykę

Podczas odbywającej się w 1992 r. w Columbus w stanie Ohio Międzynarodowej Konferencji na temat Etyki Biznesu w Gospodarce Globalnej uczestnicy - szefowie wielkich firm - stwierdzili zgodnie, że etyka każdego przedsiębiorstwa powinna opierać się na zaletach osób nim kierujących. Przytoczony na początku przykład Jacka Welcha wydaje się tu znamienny. Podobnie jak wypowiedź Joanny Madalińskiej, kierownika ds. marketingu i jednocześnie córki właścicieli Wytwórni Artykułów Farmaceutycznych i Kosmetycznych EMO z Ksawerowa koło łodzi - jednego z laureatów ubiegłorocznej edycji konkursu "Przedsiębiorstwo Fair Play".

- Jesteśmy firmą rodzinną. Wartości, które wpajano nam w domu, przenoszone są dziś w naturalny sposób na grunt firmy. Nie bez znaczenia jest także to, jakich zatrudniamy ludzi. Ich postawa i nastawienie do życia są nie mniej istotne - twierdzi Prof. Wojciech Gasparski ujmuje rzecz wprost: - żadna firma nie będzie etyczna, jeśli nie zainteresuje się tym stojący na jej czele menedżer.

Podobnie wielką rolę mają tu do odegrania wszelkiego rodzaju organizacje skupiające przedsiębiorców i menedżerów: izby gospodarcze i stowarzyszenia przedstawicieli różnych zawodów. Zdaniem Krzysztofa Kwietnia, partnera w Ernst & Young i szefa Stowarzyszenia Doradców Personalnych, firmowe kodeksy etyczne powinny być wręcz pochodną regulacji obowiązujących w danej branży.

Etyka w kilku odsłonach

Inspiracją do opracowania kodeksu etycznego w przedsiębiorstwie mogą stać się jednak i inne działania, podejmowane przez organizacje gospodarcze. W wypadku spółki inwestycyjnej Emax z Poznania rolę taką odegrał konkurs "Przedsiębiorstwo Fair Play". - To właśnie pod jego wpływem zaczęliśmy zastanawiać się nad stworzeniem pisanego kodeksu etycznego. Byłby on jednak w znacznym stopniu odzwierciedleniem tego, co dotychczas tworzyło kulturę organizacyjną naszej firmy - zastrzega Ryszard Jaremek, wiceprezes Emaksu ds. handlu i marketingu. I wyjaśnia, że etyka w jego spółce oznacza przede wszystkim przekazywanie klientom prawdziwej, rzetelnej informacji, ponieważ to ona jest warunkiem wzajemnego zaufania, a w efekcie - długofalowej współpracy.

Dla Joanny Madalińskiej z EMO pojęcie etyczna firma kojarzy się natomiast z terminowym regulowaniem należności, sprawną i szybką obsługą, szacunkiem dla kontrahentów, pracowników i klientów, wspieraniem działalności charytatywnej.

Czy warto jednak podejmować takie wysiłki? Może po prostu poprzestać na stwierdzeniu, że biznes jest ze swej natury nieetyczny?

Takie podejście ma rację bytu tylko w jednym wypadku. Gdy firma nastawiona jest na krótkotrwałą karierę i szybki zysk. Wtedy może wygrać. W dłuższej perspektywie musi liczyć się z klęską. Choćby dlatego, że coraz częściej potencjalni kontrahenci zagraniczni pytają o stosowane w polskich firmach standardy etyczne. Kodeks może mieć także bardzo pragmatyczne znaczenie. Tak jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie kodeksy etyczne rozpowszechniły się jako efekt wytycznych orzecznictwa sądowego, nakazującego łagodniejsze traktowanie przez wymiar sprawiedliwości tych przedsiębiorstw, które wykazują starania w dążeniu do poprawy swojego statusu etycznego.

 

Po pierwsze pragmatyka

W Polsce, przynajmniej na razie, możemy tylko marzyć o takich rozwiązaniach. Ale nawet w naszym kraju firmowe kodeksy etyczne mają zazwyczaj pragmatyczne podstawy. Bogusław Feder, założyciel i szef Centrum Kreowania Liderów, zainicjował prace nad stworzeniem takiego kodeksu, chcąc zabezpieczyć się przed "wypływaniem" na zewnątrz tajemnic firmowych.

- Przez kilka lat obserwowałem nieetyczne zachowania moich współpracowników, którzy odchodzili wzbogaceni nie tylko o wiedzę merytoryczną, ale i o bazy naszych klientów - wspomina Feder.

Małgorzata Skonieczna, dyrektor ds. marketingu w polskim oddziale PepsiCo, uzasadnia potrzebę istnienia kodeksu etycznego skalą działania koncernu. - Zwięzłe, czytelne i jednoznaczne zasady obowiązujące we wszystkich naszych oddziałach pozwalają nam radzić sobie w miarę bezboleśnie z różnicami kulturowymi, charakterystycznymi dla międzynarodowych gigantów - podkreśla Skonieczna.

Krzysztof Kwiecień z Ernst & Young, gdzie - z powodu anglosaskiej tradycji niechętnej wszelkiego typu kodyfikacjom - nie ma spisanego kodeksu postępowania, a zasady etyczne przekładają się na określone procedury postępowania, podkreśla, że są dziedziny biznesu szczególnie podatne na działania nieetyczne (konsulting, bankowość, ubezpieczenia). - Zwłaszcza tu brak kodeksów etycznych musi wpłynąć wcześniej czy później na pogorszenie się image'u branży, zawodu czy firmy - ostrzega Kwiecień.

Opracowanie kodeksu etycznego staje się w tej sytuacji kolejnym, po certyfikatach ISO, elementem uwiarygodnienia przedsiębiorstwa.

 

opr. MK/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama