Wiara i miłość podstawą ekumenizmu

Przemówienie podczas audiencji generalnej 20.01.1971

Musimy sobie dzisiaj przypomnieć, że obchodzimy obecnie "Tydzień Modlitw o Zjednoczenie Chrześcijan". Przeżywamy umowny okres, w którym jesteśmy wezwani do zastanowienia się nad głęboką tajemnicą istotnej zewnętrznej cechy Kościoła Chrystusowego, czyli społeczności ludzkiej żyjącej wiarą w Chrystusa i Jego łaską. Ta cecha charakterystyczna, właściwa Kościołowi katolickiemu, przejawia się w tym, że jest on jednym ciałem(1), że tworzy jedność oraz ożywia go jeden i ten sam Duch(2). Przejawia się dzisiaj, to znaczy w czasie; wszyscy stanowią jedno(3) dzięki widzialnemu i społecznemu zjednoczeniu w Kościele jednym i katolickim, a więc jedynym i powszechnym; jutro, to znaczy w wieczności, połączeni tajemniczo z Chrystusem chwalebnym, świadomi jednak zawsze swej odrębnej osobowości, uczestniczyć będziemy w pełni jedynego Boga-Człowieka, naszego Zbawiciela. Będzie to Christus totus - cały Chrystus, jak mówi św. Augustyn, Głowa i Ciało zjednoczone razem(4).

Wspólnota cząstkowa, ale jeszcze niedoskonała

Jest to wizja podniosła, obejmująca całą panoramę ludzkości i jej historii - wizja, która w sposób istotny odnosi się do przeznaczenia każdego z osobna i wszystkich razem, i która zobowiązuje nas do określenia żywotnego związku między Chrystusem i Kościołem, związku, który nie może być niepewny, wieloraki czy wieloznaczny, lecz ma być to związek jedyny, zapoczątkowany i zamierzony przez Chrystusa. Związek ten stawia pewne wymagania, które - wskutek strasznych wydarzeń historycznych - nabrały cech dramatycznych. Jest w nim absolutne żądanie jedności wśród tych, którzy są kontynuacją Chrystusa i tworzą Kościół. My - chrześcijanie, wierzący w Chrystusa, ochrzczeni, członkowie wspólnot zwanych chrześcijańskimi, jednakowo zagrożeni nowoczesną niewiarą, oczekujący tego samego eschatologicznego przeznaczenia - my wszyscy spostrzegamy, że znajdujemy się w sytuacji dziwnej, można powiedzieć: w sytuacji absurdalnej. Jesteśmy jeszcze rozdzieleni, rozłączeni, często jesteśmy nieufnymi rywalami, do wczoraj jeszcze gotowi do zawziętych polemik, a dzisiaj - być może - skłonni do spokojnych rozmów, do słuchania i wzajemnego przebaczenia, do zrozumienia i współpracy. Jednak ciągle jeszcze jesteśmy od siebie oddaleni, pozbawieni pewnych istotnych zasad doskonałego zjednoczenia, jak pełna zgodność w wyznaniu wiary i w praktykowaniu miłości. Żyjemy więc we wspólnocie głębokiej, lecz częściowej. A gdy pomyślimy o czcigodnych wschodnich Kościołach prawosławnych, to tworzymy z nimi wspólnotę prawie pełną, ale jeszcze niedoskonałą. Jest to jeden z najważniejszych problemów chrześcijaństwa i - możemy powiedzieć - całej ludzkości. I mamy szczęście, my - odpowiedzialni, że w końcu dzisiaj zdajemy sobie z tego sprawę. Jest to problem dosyć trudny. Biada tym, którzy sądzą, że można go łatwo i szybko rozwiązać, zapominają bowiem, że opiera się on na prawdzie, która powinniśmy przyjąć, oraz na jedności, w której z woli Chrystusa mamy uczestniczyć.

Co zatem robić? Przemówienie byłoby zbyt długie, gdybyśmy chcieli podać szczegóły, a zresztą rozwija się już to doroczne wezwanie do rozważania tego problemu oraz do podejmowania pewnych kroków przez wspólnoty chrześcijańskie. Jeżeli chodzi o nas, wyrażamy nasze zadowolenie i zaufanie dla naszego dzielnego Sekretariatu do spraw Jedności Chrześcijan. Na przykład opublikowane przez ten Sekretariat Dyrektorium w sprawie ekumenizmu zasługuje na to, aby być znanym i wiernie zachowywanym przez wszystkich katolików.

Pokusa łatwej zgody

Ograniczmy się dzisiaj do kilku słów skierowanych do katolików. Znajdują się oni w sytuacji dziwnej. Przede wszystkim powinni oni zostać wierni i spokojni, nie powinni wątpić w swój Kościół, w Kościół katolicki, nawet jeśli w historii, a może i obecnie jest w nim wiele rzeczy zasługujących na naganę. Nie powinno jednak być poddawane w wątpliwość jego Credo, jego stosunek do Chrystusa, jego kult, jego skarbiec sakramentalny i moralny, jego struktura instytucjonalna, jego definicja doktrynalna i praktyczna. Nie mamy do tego prawa. Gdybyśmy poszukując płaszczyzny porozumienia, podawali w wątpliwość nasze autentyczne wyznanie katolickie lub gdybyśmy zrezygnowali ze stawianych nam przez nie wymagań, wyrzeklibyśmy się naszej odpowiedzialności wobec Chrystusa, wobec naszych braci odłączonych. Łatwa, czysto użytkowa powierzchowna zgoda, uproszczenie doktrynalne i dyscyplinarne, zgoda na kryteria, które były powodem opłakiwanego dzisiaj podziału - wszystko to byłoby jedynie źródłem złudzenia i zamieszania. Zostałyby nam wtedy tylko pozory katolicyzmu, nie zaś jego życie - Chrystus żyjący - którego jest on nosicielem. Czy może ta jasność i ta stałość niszczą dialog jeszcze przed jego rozpoczęciem? Nie. Zupełnie przeciwnie, uczynią go koniecznym i możliwym. Koniecznym, ponieważ tylko posiadanie wiary prawdziwej i niezbędnej czyni nas zdolnymi do dialogu i stwarza warunki do tego, by dialog ten był owocny. Możliwym, ponieważ z gorliwości o sprawy wiary wytryskają różne metody interesującego nas dialogu.

Inni mogą czasami dopomóc nam w lepszym zrozumieniu pewnych aspektów naszej wiary. Jesteśmy więc skłonni zmienić nasz dawny sposób myślenia, zamknięty i nieufny wobec naszych braci odłączonych. Musimy uczynić wysiłek, by ich zrozumieć a nie zawsze to pilnie czyniliśmy. Musimy uznać dobro, jakie posiadają w wielu dziedzinach, musimy uczyć się od nich udoskonalenia naszej kultury religijnej i ludzkiej, naszego wychowania do właściwej tolerancji, do prawdziwej wolności i do ochotnej wspaniałomyślności. Winniśmy starać się rozproszyć instynktowne obawy, jakie wielu z nich żywi względem Kościoła katolickiego, a zwłaszcza naszego Credo. Ukażmy im raczej przykładem i naturalnym podejściem właściwym wierzącym katolikom, że obiektywne przyjęcie prawdy, jaką Kościół podaje nam do wierzenia, nie jest ślepym uszanowaniem dowolnie tłumaczonego i zniekształconego Słowa Bożego, lecz raczej jest przyjęciem tego Słowa w jego autentycznym i jednoznacznym, pierwotnym znaczeniu. Słowo to promieniuje logiką, a źródłem jego jest tradycja historyczna pewna i żywa. Słowo Boże, opromienione tym światłem, pewnością i pokojem, jakie wiara nasza wlewa codziennie w dusze, sprawia, że nie doznajemy zaspokojenia, lecz nasze pragnienie poszukiwania Boga i Chrystusa wzrasta coraz bardziej. Inną obawą żywioną przez naszych braci odłączonych jest istniejący w Kościele autorytet, jak gdyby autorytet ten, sprawowany na zasadzie oratorskiej współpracy wszystkich biskupów ustanowionych przez Boga dla kierowania Jego ludem(5), nie zdawał sobie sprawy z faktu, że dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek jest on posługiwaniem, a nie panowaniem. Autorytet ten nie tylko wyraża zgodę na słuszne pragnienie poszczególnych ludzi czy różnych wspólnot kościelnych, lecz wyraźnie je popiera. I wreszcie, jak gdyby autorytet ten nie pochodził z ustanowienia Bożego i nie był konieczny do podtrzymywania w Kościele jedności i miłości w posłuszeństwie, które jest miłością.

Droga piękna i trudna

Powiedzieliśmy, że trudna jest droga do ekumenizmu, to znaczy do odtworzenia jedności między chrześcijanami. Ale czy nie jest ona bardzo piękna? Czy w samym katolicyzmie nie jest ona źródłem starannego oczyszczenia, sprawdzenia jego tożsamości, głębokiego studium, zdobywania pokory, bardziej aktywnej i większej miłości?

Czy nie budzi ona nadziei, zawartych w obietnicy Ducha Św., które niosą większą radość niż jakiekolwiek marzenie?

Na koniec dwie sprawy. Pełne szacunku i serdeczne pozdrowienia dla naszych braci odłączonych. W sercu i na ustach mamy tyle nazwisk osób reprezentujących różne i drogie nam wspólnoty. Wznieśmy do Boga bardziej żywą i jak gdyby niecierpliwą modlitwę, która chciałaby się złączyć z modlitwą Chrystusa zanoszoną przez Niego w ostatni wieczór Jego życia: Spraw, o Panie, byśmy wszyscy byli jedno w Tobie, byśmy na to zasłużyli: Przyjdź Królestwo Twoje.


Przypisy:

1. Por. 1 Kor 10, 17.

2. Por. 2 Kor 13, 13.

3. Por. J 17, 21 - 22.

4. PL 35, 1979.

5. Dz 20, 28.



Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.2 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1974, s. 368 - 372.



opr. kkk/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama