Człowiek w centrum społecznej nauki Kościoła

Przemówienie podczas spotkania z przedstawicielami świata nauki i kultury w Rydze 9.09.1993. Podróż do krajów bałtyckich, 4-10.09.1993


Jan Paweł II

Człowiek w centrum społecznej nauki Kościoła

9 września 1993 - Ryga. Spotkanie z przedstawicielami świata nauki i kultury

Na zakończenie swego pobytu na Łotwie Jan Paweł II spotkał się w wielkiej auli Uniwersytetu Ryskiego z przedstawicielami świata kultury i nauki (w uczelni, założonej w 1919 r., pracuje 816 wykładowców, na 13 wydziałach uczy się 12,5 tyś. studentów). Po słowach powitania rektora Jurisa Zakisa Ojciec Święty pozdrowił zebranych w języku łotewskim oraz wręczył im tekst swego przemówienia przygotowanego na tę okazję, poświęconego społecznej nauce Kościoła. Poniżej zamieszczamy oba przemówienia papieskie.

Szanowni Państwo!

Kończąc już prawie moją wizytę na Łotwie, z radością spotykam się z wami, przedstawicielami świata nauki i kultury, a więc środowiska szczególnie mi drogiego ze względu na liczne więzi, jakie mnie z nim łączyły i nadal łączą. W Alma Mater Rigensis czuję się zatem jak w domu, także dzięki waszej serdecznej i pełnej szacunku gościnności.

Z całego serca dziękuję każdemu z was. Pozdrawiam arcybiskupa Rygi i obecnych tu biskupów; witam rektora uniwersytetu i dziękuję mu za uprzejme słowa, jakie skierował do mnie przed chwilą. Pozdrawiam wykładowców waszej uczelni o bogatej tradycji naukowej i kulturalnej, wszystkich nauczycieli akademickich i naukowców, uczestniczących w naszym spotkaniu.

W każdym narodzie Kościół jest bardzo silnie związany z kulturą, jednakże na Łotwie więź ta musi być jeszcze ściślejsza, ponieważ dzieło odbudowy kraju wymaga współudziału wszystkich sił społecznych i religijnych. W przeszłości wierzący w Chrystusa wnieśli tu ważny wkład w rozwój myśli i badań w różnych dziedzinach ludzkiej wiedzy. Jestem pewien, że współcześni wierzący potrafią im dorównać. Pełne wzajemnego szacunku spotkanie świata kultury z prawdą i światłem Ewangelii z pewnością dopomoże w budowie społeczności narodowej otwartej na nieprzemijające wartości duchowe.

Tego wam z całego serca życzę.

Przekazując panu rektorowi tekst mego przemówienia, przygotowanego na to spotkanie, przyzywam Bożej pomocy dla tych, którzy na Łotwie działają aktywnie na polu nauki i kultury, a zwłaszcza dla wszystkich pracowników waszego wiekowego i zasłużonego uniwersytetu.

Tekst przemówienia przekazanego uczestnikom spotkania

Szanowni Państwo!

1. Podobnie jak wczoraj w parku «Meza», dzisiaj przed południem w sanktuarium w Agłonie — skąd wracam — spotkałem się z bardzo wieloma przedstawicielami narodu łotewskiego: z młodzieżą, robotnikami, rodzinami, ludźmi w każdym wieku. W ich głosach, a zwłaszcza w ich modlitwie słyszałem bicie serca narodu, który wiele wycierpiał i długo musiał żyć nadzieją, a któremu dziś dane jest nareszcie cieszyć się pokojem i wolnością.

Cieszę się, że na zakończenie tej wizyty mogę się spotkać z wami — przedstawicielami świata nauki i kultury, a więc środowiska szczególnie mi drogiego, jako że ja sam byłem przez całe lata wykładowcą akademickim i tak jak wy uczestniczyłem w pasjonującej przygodzie poszukiwań naukowych oraz w nie mniej porywającym doświadczeniu kulturowej formacji młodego pokolenia. W murach Alma Mater Rigensis czuję się zatem jak w domu i mam nadzieję, że i wy uważacie mnie za jednego z was, skoro tak wielkodusznie ofiarowaliście mi swoją przyjaźń, przyjmując mnie serdecznie i z szacunkiem. Dziękuję wam za to!

Niewiele jest rzeczy równie ważnych w życiu ludzkości jak posługa myślenia. Mówię o «posłudze» w najwznioślejszym sensie tego słowa, zdając sobie zarazem sprawę, jak często w historii władza próbowała «wysługiwać się» intelektualistami i jak silna była dla nich pokusa wygodnego serwilizmu. «Posługa myślenia», o której mówię, to w swej istocie służba prawdzie. Prawdziwy intelektualista, który kieruje się tym wzniosłym i trudnym ideałem, jest pielgrzymem prawdy, powołanym, by spełniać funkcję sumienia krytycznego wobec wszelkiego totalitaryzmu czy konformizmu.

To powołanie do krytycznej oceny nie wyklucza oczywiście serdecznej więzi ze społeczeństwem i wrażliwości na jego potrzeby. Ta wrażliwość jest wręcz niezbędna, chroni bowiem myśl przed narcyzmem, który łatwo prowadzić może do ideologicznej ciasnoty i nietolerancji. Ileż stoczono wojen, ile krwi przelano w imię ideologii będących czystą teorią, nie dość głęboko «zhumanizowaną» przez żywy kontakt z ludźmi, z ich dramatami i prawdziwymi potrzebami. Myśl jest najcenniejszym skarbem ludzkości, ale także największym dla niej zagrożeniem. Należy ją kultywować w postawie, której nie waham się nazwać «religijną»: poszukiwanie bowiem prawdy, nawet wówczas, gdy dotyczy ograniczonej rzeczywistości świata i historii, odsyła zawsze ku czemuś, co jest «ponad» nią, co graniczy z transcendencją i jest przez to jakby przedsionkiem otwierającym dostęp do Tajemnicy.

2. Czcigodni wykładowcy i pracownicy naukowi tego uniwersytetu, witam was ze szczególnym szacunkiem i uznaniem. Pragnę nawiązać z wami dialog na temat interesujący nas wszystkich. Pozwolę sobie skierować dziś waszą uwagę ku temu obszarowi myśli chrześcijańskiej, który obejmuje bezpośrednio problematykę społeczną i który z tego względu określany jest jako «nauka społeczna». Ośmielam się sądzić, że budzi ona wasze uzasadnione zainteresowanie naukowe w obecnej chwili, gdy w nowej Łotwie może stać się przedmiotem swobodnej debaty na waszym uniwersytecie.

Na początek muszę wyjaśnić, czym nauka społeczna nie jest i być nie chce.

Przede wszystkim nie jest doktryną polityczną ani tym mniej ekonomiczną. Kościół uważa bowiem, że chociaż istnieją punkty styczne między sferą religijną a polityczno-ekonomiczną, obie te dziedziny odznaczają się właściwą sobie autonomią, którą należy respektować i umacniać. Ewangeliczne zalecenie w tej materii jest jednoznaczne: «Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga» (Mt 22, 21). Kościół nie czuje się powołany, by w dziedzinie społecznej formułować propozycje «techniczne», należy to bowiem do kompetencji państwa lub uprawnionych instytucji społecznych. Podobnie państwo powinno uszanować specyficzną misję Kościoła, polegającą na głoszeniu Ewangelii i formowaniu sumień. Jednakże Kościół i państwo, ponieważ służą tym samym ludziom, są moralnie zobowiązane do dialogu i wzajemnej współpracy.

Społeczna nauka Kościoła nie jest także surogatem ideologii kapitalizmu. W rzeczywistości Kościół, choć zdecydowanie potępia «socjalizm», już od czasu ogłoszenia przez Leona XII encykliki Rerum novarum dystansuje się od ideologii kapitalistycznej, przypisując jej odpowiedzialność za przejawy jaskrawej niesprawiedliwości społecznej (por. Rerum novarum, 2). Z kolei Pius XI w Quadragesima anno bardzo jednoznacznie i zdecydowanie potępia międzynarodowy imperializm pieniądza (Quadragesima anno, 109).

Tę linię kontynuuje także nowsze nauczanie Kościoła, zaś ja sam po historycznym upadku komunizmu nie wahałem się wyrazić poważnych zastrzeżeń, jakie budzi kapitalizm, gdy jest rozumiany nie tyle jako «gospodarka rynkowa», ale jako system, «w którym wolność gospodarcza nie jest ujęta w ramy systemu prawnego, wprzęgającego ją w służbę integralnej wolności ludzkiej» (Centesimus annus, 42).

Na koniec, nauka społeczna Kościoła nie jest trzecią drogą między kapitalizmem a komunizmem. Jest bowiem zasadniczo «teologią» (por. Sollicitudo rei socialis, 41), a więc refleksją nad Bożym zamysłem wobec człowieka, i dlatego podejmuje problemy ekonomii i polityki nie po to, by analizować jej aspekty techniczne i organizacyjne, ale by ukazywać ich nieuniknione konsekwencje etyczne. Jej zadaniem nie jest tworzenie «systemu», ale wyznaczanie nieprzekraczalnych granic i wskazywanie, jak należy postępować, aby różne projekty polityczne i ekonomiczne, formułowane w konkretnej historii narodów na podstawie nieskończonej liczby zmiennych danych, były godne człowieka i zgodne z prawem moralnym.

3. Jakie są zatem najważniejsze rysy tego orędzia?

Niech mi będzie wolno przedstawić tu pokrótce odnośne tezy encykliki Centesimus annus, poprzez którą pragnąłem uczcić rocznicę encykliki Rerum novarum, a która za zrządzeniem Opatrzności została ogłoszona nazajutrz po zupełnie nieoczekiwanym rozpadzie monolitycznego systemu władzy, zbudowanego przez socjalizm realny. Któż mógłby przewidzieć, jeszcze kilka lat temu, taki rozwój wypadków? Było w tym nagłym zwrocie coś cudownego, co pozwala dopatrzyć się w nim ręki Boga, Pana historii, który mądrze kieruje ludzkimi losami w nieustannym i tajemniczym dialogu z wolnością człowieka.

Jednakże problemy, które stały się historyczną przyczyną powstania tego systemu, były realne i poważne. Sytuacja wyzysku, w którą pozbawiony ludzkiego oblicza kapitalizm wepchnął proletariat od samego początku ery przemysłowej, była bowiem tak wielką niegodziwością, że także Kościół otwarcie ją potępiał w swoim nauczaniu społecznym. To ona dostarczyła marksizmowi owego ziarna prawdy, dzięki któremu mógł on cieszyć się takim powodzeniem nawet w społeczeństwach zachodnich. Jednakże proponowane przez niego rozwiązanie musiało prowadzić do klęski. Kiedy człowiekowi odbiera się transcendentny punkt odniesienia, staje się on zaledwie kroplą w oceanie, a jego godność, choćby była szczerze uznawana i głoszona, traci swój najpewniejszy fundament. Tak właśnie doszło do powstania sytuacji, w której w imię «klasy» lub rzekomego dobra społecznego prześladowano lub wręcz uśmiercano jednostki. Oto tragiczne doświadczenie, które nasz wiek przeżył kilkakrotnie, a którego przyszłość nie może zapomnieć! «Negacja Boga pozbawia osobę jej fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego ukształtowania porządku społecznego, w którym ignorowana jest godność i odpowiedzialność osoby» (Centesimus annus, 13).

4. Wypływa stąd pierwsza podstawowa prawda nauki społecznej Kościoła, będąca źródłem wszystkich pozostałych: centrum porządku społecznego stanowi człowiek, postrzegany w świetle swej niezbywalnej godności istoty stworzonej «na obraz Boży». Wartość społeczeństwa jest pochodną wartości człowieka, a nie na odwrót.

Tezy tej nie należy jednak interpretować w taki sposób, jakby jednostka i społeczeństwo były sobie nawzajem przeciwstawione. Przeciwnie, człowiek to istota strukturalnie wpisana w sieć relacji społecznych. Choć pierwsza i podstawowa relacja łączy go z Bogiem, niezbędna i kluczowa jest także więź człowieka z bliźnimi. Ta obiektywna wzajemna zależność zyskuje godność powołania, stając się wezwaniem do solidarności i miłości, na wzór owych doskonałych i niewyrażalnych więzi, które wedle chrześcijańskiego objawienia znamionują wewnętrzne życie Trójjedynego Boga.

Z tej wizji człowieka wypływa z kolei prawidłowa wizja społeczeństwa. Jeśli jego centralne założenie stanowi wizja człowieka jako istoty nawiązującej relacje z innymi, to nie można go postrzegać jako bezkształtnej masy, skazanej na wchłonięcie przez państwo, ale trzeba je uznać za rozbudowany organizm, który współtworzą «różne grupy pośrednie, poczynając od rodziny, a kończąc na wspólnotach gospodarczych, społecznych, politycznych i kulturalnych, które jako przejaw tejże ludzkiej natury posiadają — zawsze w ramach dobra wspólnego — swą własną autonomię» (Centesimus annus, 13).

5. Przyjmując tę zasadę jako podstawę, można zrozumieć sens postulatów, których spełnienia nauka społeczna Kościoła domaga się od każdego systemu państwowego, ekonomicznego czy społecznego. Oto one: — powszechne przeznaczenie dóbr, będące wyrazem uniwersalności daru Bożego oraz solidarności, która powinna kształtować stosunki między ludźmi; — prawne uznanie własności prywatnej, rozpatrywanej także w jej funkcji społecznej, jako warunek koniecznej autonomii osoby i rodziny; — uznanie znaczenia pracy ludzkiej, wychodzące od uznania godności ludzkiego podmiotu, który ją wykonuje i którego nie wolno sprowadzać do roli towaru lub jednego z wielu trybów machiny produkcyjnej; — działanie w myśl zasad «ludzkiej ekologii», co oznacza poszanowanie każdej ludzkiej istoty od chwili poczęcia aż do naturalnego zmierzchu i co jest podstawą autentycznej «ekologii kosmicznej»; — wyważona koncepcja państwa, która podkreśla jego wartość i potrzebę, ale wystrzega się wszelkich pretensji totalitarnych; państwa pojmowanego zatem jako służba zespalająca obywateli w jedno społeczeństwo, chroniąca je i nadająca mu kierunek, z pełnym poszanowaniem dla niego samego, dla jego samodzielności i wartości; państwa prawa i zarazem państwa socjalnego, które wszystkim daje prawne gwarancje uregulowanego życia, a słabszym zapewnia oparcie, którego potrzebują, by nie ugiąć się przed przemocą lub obojętnością silniejszych; — wartość demokracji, pojmowanej jako kierowanie państwem przy udziale wszystkich, za pośrednictwem specjalnych organów przedstawicielskich i kontrolnych, służących dobru wspólnemu; demokracji, która oprócz formalnych reguł ma przede wszystkim duszę, to znaczy oparta jest na owych fundamentalnych wartościach, bez których «łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm» (Centesimus annus, 46).

6. Szanowni państwo, nawet tak pobieżna prezentacja nauki społecznej Kościoła pozwala zauważyć, że nie zajmuje się ona konkretnymi formami organizacji społeczeństwa, ale raczej zasadami, którymi winno się ono inspirować i kierować, by być godnym człowieka.

Dlatego rola, jaką Kościół pragnie odgrywać wobec państwa i społeczeństwa, w łonie którego istnieje, nie ma polegać na sprawowaniu władzy ani tym bardziej na korzystaniu z przywilejów, ale na dawaniu świadectwa, po to, aby przede wszystkim wychowywać człowieka do najwyższych wartości. Jego najpilniejszym zadaniem jest głoszenie Królestwa Bożego, które ma z pewnością wymiar eschatologiczny i transcendentny, ale przynagla także do budowania świata zgodnie z zamysłem Bożym (por. Gaudium et spes, 39).

Właśnie na tej płaszczyźnie Kościół odczuwa pilną potrzebę dialogu z wami, ludźmi kultury.

Rzecz jasna, w dialogu tym powinni uczestniczyć przede wszystkim chrześcijanie, którzy żywią tę samą nadzieję i głoszą to samo orędzie Chrystusa. Niestety, bolesne wydarzenia historyczne doprowadziły także wśród nich do rozłamów, które obecnie stara się przezwyciężyć ruch ekumeniczny.

Życzę wam, aby ten ośrodek akademicki stał się kuźnią ekumenizmu kulturalnego i stwarzał przez to korzystne warunki dla dialogu między wierzącymi i dla ich spotkania z ludźmi dobrej woli. Wolno sądzić, że realizacji tego życzenia w szczególny sposób sprzyja fakt, iż wasz uniwersytet, na którym już istnieje cieszący się wielkim prestiżem wydział teologii luterańskiej, przygotowuje się do utworzenia także wydziału teologii katolickiej. Jakaż to wyjątkowa okazja do kontaktu i dialogu! Wolno się zatem spodziewać wspaniałych owoców dojrzałej refleksji, służącej nie tylko pogłębieniu komunii kościelnej, ale także integralnemu postępowi człowieka i społeczeństwa.

Drodzy państwo, nie ulega wątpliwości, że na naszych oczach dokonuje się epokowy zwrot. Za nami są już krwawe, masowe tragedie, z których cudem uszliśmy z życiem, nadal jednak nie żyjemy w świecie pokoju, którego wszyscy pragniemy. Przeciwnie, przeżywamy okres niezwykłych napięć w dziejach Europy i świata, okres absurdalnych konfliktów i utrzymujących się na całej planecie tysięcznych sprzeczności. Nikt z nas nie potrafi przewidzieć przyszłości. Wiemy jednak, że świat będzie taki, jakim sami zechcemy go uczynić. Tę świadomość wspólnej odpowiedzialności my chrześcijanie chcemy umocnić naszą niezłomną nadzieją, opartą na pewności, że człowiek nie jest sam, ponieważ Bóg tak «umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał» (J 3, 16). Jest On Bogiem Ojcem i Przyjacielem — choć wydaje się milczący i odległy, zechciał stać się towarzyszem drogi człowieka.

Dziękuję wam zatem, drodzy przyjaciele, za serdeczne przyjęcie. Niech od dziś rozpocznie się na Łotwie wielki dialog między Kościołem a kulturą i niech stanie się dla waszej ojczyzny źródłem nadziei i ufności, która pomoże jej budować przyszłość wolności i pokoju. To życzenie staje się w moim sercu żarliwą modlitwą.

Kościół sługą kultur

Na zakończenie spotkania Ojciec Święty zwrócił się do audytorium w języku polskim.

Proszę państwa, miałem kiedyś zaszczyt przemawiać do zgromadzenia UNESCO w Paryżu. Był to r. 1980, byłem młodym wtedy jeszcze Papieżem. I tam właśnie dotknąłem tematu, który chyba i dla was, dla Łotwy, dla przyszłości waszego narodu jest zasadniczej wagi. Tematem była kultura, jako to, co kształtuje człowieka, jego wspólnotę, przede wszystkim wspólnotę społeczeństwa narodowego.

Narody żyją poprzez kultury. Kultura jest tym, co przekazują pokolenia starsze młodszym. Pierwszym wyrazem tej kultury jest język. Pragnę życzyć tym, którzy tutaj reprezentują w Uniwersytecie Ryskim kulturę łotewską, którzy są za nią w szczególny sposób odpowiedzialni, pragnę im życzyć, ażeby ta misja kształtowania łotewskiej kultury była coraz bardziej ich świadomym udziałem i posłannictwem.

Nie proponuję tutaj jakiegoś kulturowego egoizmu. Każda kultura, kształtowana przez poszczególne, określone narody, każda kultura jest równocześnie otwarta na inne narody, inne społeczeństwa, służy wielkiej ogólnoludzkiej wymianie. Jest to wymiana dóbr duchowych. Ta wymiana dóbr duchowych jest na pewno niemniej ważna, a może i ważniejsza aniżeli wymiana dóbr ekonomicznych. Raczej obie są ważne. Kościół jest sługą Ewangelii i jako sługa Ewangelii jest równocześnie sługą kultur, jest sługą kultur zarówno w każdym narodzie, w każdym społeczeństwie narodowym, jak też w zakresie tej kulturowej wymiany dóbr pomiędzy narodami. Kościół jest sługą Ewangelii, dlatego jest sługą kultury w każdym narodzie, a równocześnie sługą tej wymiany dóbr kultury pomiędzy narodami.

Pragnę wszystkim tutaj zgromadzonym przedstawicielom kultury łotewskiej życzyć, ażeby oba te posłannictwa stały się ich udziałem, i owocnym udziałem, dla dobra zarówno waszego narodu, Łotwy, jak też dla dobra całej ludzkości. Życząc tego, życzę równocześnie waszemu narodowi właściwej dla niego przyszłości. Przez wieki zmagaliście się z różnymi okolicznościami, ażeby tę waszą tożsamość kulturową, łotewską tu, nad Bałtykiem ugruntować, utrzymać i przekazać ku przyszłości. Niech Bóg wam dopomaga w podejmowaniu tego zadania teraz i na przyszłość.

Jeszcze słowo o Alma Mater. Proszę państwa, ja jestem również synem takiej Alma Mater i pozostaję do niej przywiązany przez całe życie. Mam na myśli Uniwersytet Jagielloński w Krakowie. To ogromnie dużo mówi, że uniwersytet nazywa się Mater, matką. Ogromnie dużo to mówi. Życzę wam, Uniwersytetowi w Rydze szlachetnego i owocnego macierzyństwa w stosunku do wszystkich Łotyszów i nie tylko, w stosunku do wszystkich, którzy tu do was przychodzą, ażeby czerpać z bogactw tego duchowego macierzyństwa. Na koniec pragnę spełnić pewne zadanie, które mi powierzono. Otrzymałem stąd Analecta Husserliana, tom poświęcony fenomenologii nad Bałtykiem, w krajach bałtyckich: Phenomenology in the Baltic countries. Przypuszczam, że nazwiska niektórych autorów tego tomu odpowiadają osobom obecnym tutaj, na tej sali. Proszę Magnificencję, ażeby zechciał przyjąć razem z tekstem mojej relacji również i ten tom: Analecta Husserliana. Bardzo dziękuję.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama