Kochajcie życie - ten dar i misję, które Bóg wam powierza

Spotkanie z młodzieżą rzymską w Auli Pawła VI, poprzedzające XIV Światowy Dzień Młodzieży. 25.03.1999

W czwartek 25 marca, poprzedzający Niedzielę Palmową i obchody XIV Światowego Dnia Młodzieży, do Auli Pawła VI przybyło ok. 10 tys. młodych ludzi z rzymskich parafii na spotkanie z Ojcem Świętym. W słowie powitalnym ich przedstawiciel Andrea Casavecchia z Akcji Katolickiej powiedział, że najważniejszym zadaniem chłopców i dziewcząt Wiecznego Miasta jest przygotowanie Światowego Dnia Młodzieży, który odbędzie się w Rzymie od 15 do 20 sierpnia 2000 r. Następnie głos zabrały dwie dziewczyny i chłopiec, którzy przedstawili Janowi Pawłowi II problemy nurtujące umysły i serca ich rówieśników. Poniżej zamieszczamy przemówienie papieskie będące odpowiedzią na zadane pytania oraz słowa Ojca Świętego wypowiedziane na zakończenie spotkania.

Wzrastać w miłości Ojca, aby zwyciężać zło

Ojcze Święty, w swoim orędziu na Światowy Dzień Młodzieży 1999 r. wezwałeś nas wraz z całym Kościołem, abyśmy «zwrócili się ku Bogu Ojcu, przyjmując z wdzięcznością i zachwytem niezwykłą prawdę objawioną przez Jezusa: ’Ojciec miłuje was!’» oraz zapewniłeś nas, że «Jego miłość nie odstąpi od was i nie zachwieje się Jego przymierze pokoju z wami». Jesteśmy o tym przekonani. Czasem jednak z trudem przychodzi nam zrozumieć, na czym polega miłość Ojca, gdy stajemy w obliczu cierpień i śmierci naszych rówieśników, gdy klęski żywiołowe pozbawiają życia niewinnych ludzi i kiedy — co jeszcze gorsze — człowiek doświadcza szaleństwa wojny. Dochodzimy bowiem do końca stulecia, które zostało głęboko naznaczone przez wojny i nienawiści między narodami. Także dzisiaj, właśnie w tych godzinach, na terytorium byłej Jugosławii, położonej tak blisko nas, toczy się wojna i nie gasną zarzewia nienawiści. Ojcze Święty, czy możesz pomóc nam zrozumieć, co to znaczy, że Ojciec nie przestaje nas kochać nawet wówczas, gdy stykamy się z cierpieniem sprawiedliwych i niewinnych, gdy życie tylu naszych rówieśników zostaje zmiażdżone przez niszczące plagi, takie jak narkomania, i gdy ludzie zabijają się nawzajem z powodu nienawiści i wojny?

Droga Młodzieży!

Witam was w Watykanie, w Auli Pawła VI. To powitanie kieruję do zgromadzonych w Auli oraz do tych, co stoją na zewnątrz, na deszczu, który co prawda nie wydaje mi się zbyt mocny. A zresztą oni i tak są mocniejsi od deszczu.

Moi drodzy, wielki problem, jaki mi przedstawiliście, sięga korzeniami do głębi ludzkiego serca. W pytaniu zadanym mi przez waszego przedstawiciela słyszę echo poważnego zarzutu, jaki znaleźć możemy na kartach Legendy o Wielkim Inkwizytorze Fiodora Dostojewskiego: «Jak mogę wierzyć w Boga, jeżeli dopuszcza śmierć niewinnego dziecka?» Widzimy i nieledwie dotykamy ręką problemu zła w codziennym życiu. Wielkie teorie dotyczące tego problemu na pierwszy rzut oka nie wydają się przekonujące, zwłaszcza kiedy osobiście doświadczamy choroby czy cierpienia albo kiedy śmierć zabiera bliską lub drogą nam osobę.

Nie zamierzam się jednak uchylić przed wyzwaniem zawartym w tym pytaniu. Na początek jednak ja sam chciałbym wam zadać prowokacyjne pytanie. Wy pytacie mnie, jak należy rozumieć miłość Ojca w obliczu nienawiści, podziałów, różnych form niszczenia człowieka oraz wobec wojny. Słusznie wspomniano tu przed chwilą o krwawym konflikcie w Jugosławii, który budzi ogromny niepokój o los ofiar oraz o konsekwencje, jakie mogą z niego wyniknąć dla Europy i dla całego świata. Ufam z całego serca, że jak najszybciej ustaną walki zbrojne i podjęte będą na nowo rozmowy i negocjacje, aby nareszcie można było zaprowadzić, przy współudziale wszystkich, sprawiedliwy i trwały pokój w całym regionie Bałkanów.

Z kolei ja chcę was zapytać: dlaczego pytamy, gdzie jest miłość Boża, zamiast zwrócić raczej uwagę na odpowiedzialność, której źródłem jest grzech ludzi? Dlaczego właściwie mamy obwiniać Boga, skoro winni są ludzie, mający swobodę decyzji?

Grzech nie jest abstrakcyjną teorią; przeciwnie, jego konsekwencje są namacalne. U podstaw zła, o którego przyczynę mnie pytacie, leży grzech i niezgoda na życie zgodne z Bożymi pouczeniami. Grzech rani człowieka i skłania go do odrzucenia dobra. Człowiek zamyka się wtedy w swojej zawiści, w zazdrości i egoizmie, nie zdając sobie sprawy, że takie postawy prowadzą do samotności i odbierają życiu prawdziwy sens.

Mimo tego wszystkiego możecie być pewni, że miłość Ojca nigdy nie słabnie, ponieważ Bóg sam zechciał dzielić z nami cierpienie i śmierć. Musimy o tym pamiętać teraz, w okresie Wielkiego Postu, i podczas Wielkiego Tygodnia. To wszystko zaś, co On sam przeżył, zostało też przez Niego zbawione i odkupione. Zło zostaje zwyciężone mocą miłości, jak podkreśla z pełnym przekonaniem apostoł Paweł: «Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (...) Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował» (Rz 8, 35. 37). Oto jest zatem droga do zwycięstwa nad złem: wzrastać w miłości Ojca, który się nam objawił w Jezusie Chrystusie.

Nie umie przebaczać, kto nie zaznał przebaczenia

Ojcze Święty, w swoim orędziu wzywasz usilnie do nawrócenia i do przystępowania do sakramentu spowiedzi. Chcemy cię zapytać: skąd powinna brać początek wola nawrócenia? Często mówi się nam, że powinniśmy się nawrócić, ale czasem nie odczuwamy takiej potrzeby, nie wydaje się nam to konieczne: czy potrafisz nam wyjaśnić, dlaczego? Chcemy cię też prosić o kilka słów na temat sakramentu spowiedzi, ponieważ nie zawsze jest nam łatwo dostrzec w nim drogę powrotu do Ojca, od którego oddaliliśmy się przez grzech.

2. To prawda, że dzisiaj potrzeba nawrócenia nie jest odczuwana tak mocno jak kiedyś. W rzeczywistości jednak krytyczne spojrzenie na siebie jest warunkiem ukształtowania dorosłej i dojrzałej osobowości. Jedynie poprzez nieustanny proces nawrócenia i odnowy człowiek posuwa się naprzód stromą ścieżką samopoznania, panowania nad własną wolą oraz unikania zła i pełnienia dobra.

Można powiedzieć, że życie jest nieustannym zmienianiem się. Doświadczacie tego osobiście. Czyż nie jest prawdą, że kiedy kochacie drugą osobę, czynicie wszystko, żeby pozyskać jej miłość? Czyż nie zdarza się wówczas, że udaje się wam dokonać takich zmian w swoich postawach i zachowaniach, o których sądziliście, że przerastają wasze siły? Jeżeli u podstaw nie ma aktu miłości, nie sposób zrozumieć potrzeby przemiany.

To samo dzieje się w życiu duchowym, przede wszystkim dzięki sakramentowi pojednania, który należy postrzegać w tym właśnie kontekście. Jest on bowiem skutecznym znakiem miłosierdzia Boga, który wszystkim wychodzi na spotkanie, i miłości Ojca, który mimo odejścia syna i roztrwonienia przezeń jego majątku gotów jest znów przyjąć go z otwartymi ramionami i rozpocząć wszystko od nowa. W spowiedzi doświadczamy osobiście istoty Bożej miłości: On wychodzi nam na spotkanie w sposób najlepiej odpowiadający Jego naturze — z odpuszczeniem grzechów i miłosierdziem.

Nie chcę przez to powiedzieć, że droga nawrócenia jest łatwa. Każdy wie, jak trudno jest uznać własne błędy. W praktyce skłonni jesteśmy szukać wszelkich wymówek, byle tylko nie przyznać się do winy. W ten sposób jednak nie można zaznać Bożej łaski i miłości, która przemienia człowieka i urzeczywistnia to, co na pozór wydaje się nieosiągalne. Czyż bez łaski Bożej można wejść w głąb samego siebie i zrozumieć potrzebę nawrócenia? To łaska przemienia serce, pozwalając doświadczyć bezpośrednio i namacalnie miłości Ojca.

Nie zapominajcie też, że nikt nie potrafi przebaczać innym, jeżeli najpierw sam nie zaznał przebaczenia. Spowiedź jawi się zatem jako najważniejsza droga wiodąca do prawdziwego wyzwolenia, pozwala nam bowiem zaznać wyrozumiałości Chrystusa, przebaczenia Kościoła i pojednania z braćmi.

Drzwi Święte znakiem nowego życia, które daje Chrystus

Ojcze Święty, przypominasz nam słowa z Pierwszego Listu św. Jana: «Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi». Innymi słowy, ukazujesz nam, że miłość Ojca powinna zaowocować w nas gestami miłości, przebaczenia, pokoju i solidarności wobec braci. W pełni podzielamy twoje przekonanie, że trzeba kochać i przebaczać, i postaramy się tak czynić przede wszystkim na znak naszego nawrócenia, przechodząc przez Drzwi Święte Roku 2000. Niektórym z nas jednak trudno jest dostrzec, że także Kościół potrafi kochać i przebaczać. Czy ty, jako świadek przebaczenia, który potrafiłeś przebaczyć nawet temu, kto zranił cię fizycznie i który miałeś odwagę poprosić o przebaczenie za grzechy Kościoła, mógłbyś pomóc nam zrozumieć ten bardzo ważny problem?

3. Także wasze trzecie pytanie znajduje odpowiedź w świetle miłości. Chcę wam powiedzieć bardzo otwarcie, że przebaczenie jest ostatnim słowem wypowiadanym przez tego, kto naprawdę kocha. Przebaczenie jest najwznioślejszym znakiem zdolności kochania na wzór Boga, który miłuje nas i dlatego nieustannie nam przebacza. W perspektywie bliskiego już Jubileuszu, który będzie dogodną sposobnością, aby prosić o przebaczenie i darowanie kar, pragnąłem, ażeby Kościół, opierając się na nauczaniu Chrystusa, jako pierwszy wszedł ponownie na drogę nieustannego nawracania się, którą będzie szedł aż do dnia, gdy stanie przed obliczem Chrystusa. Dlatego napisałem, że na progu trzeciego tysiąclecia wspólnota kościelna winna «w sposób bardziej świadomy wziąć na siebie ciężar grzechu swoich synów» (por. Tertio millennio adveniente, 33).

Droga ku Drzwiom Świętym jest prawdziwą pielgrzymką dla tego, kto pragnie zmienić swoje życie i nawrócić się całym sercem do Chrystusa. Przechodząc przez te drzwi, nie należy zapominać, że mają one określone znaczenie. Drzwi Święte oznaczają wejście do nowego życia, które ofiarowuje nam Chrystus. Życie zaś, jak dobrze wiecie, to nie jakaś teoria, ale konkretna codzienna rzeczywistość. Życie to wszystkie nasze gesty, słowa, zachowania i myśli, przez które dajemy poznać innym, kim jesteśmy.

Drodzy chłopcy i dziewczęta z diecezji rzymskiej, dziękuję wam za obietnicę, że wy także będziecie dokładać starań, aby być żywymi znakami pojednania i przebaczenia. Zwłaszcza w waszym wieku macie wiele sposobności, aby dawać świadectwo szczerej i bezinteresownej przyjaźni. Starajcie się je pomnażać, a zostanie wam dana radość, która płynie z obecności Chrystusa; radość, którą macie przekazywać innym, dzieląc ją z wszystkimi, którzy was znają. Jezus jest jedynym Zbawicielem świata; On jest Życiem, które nadaje autentyczny sens egzystencji każdego człowieka.

Młodzi przyjaciele, nie rezygnujcie nigdy z zadawania pytań, które dyktuje wam zdrowa ciekawość i wola uczenia się. To dobrze, że w waszym wieku, gdy wchodzicie w świat, pragniecie zdobywać wiedzę o sprawach nowych i interesujących. Zachowajcie to pragnienie rozumienia życia; kochajcie życie — ten dar i misję, które Bóg wam powierza, abyście włączyli się w Jego dzieło zbawienia świata.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama