Orędzie na Światowy Dzień Migranta 1990 r.

Orędzie Ojca Świętego na Światowy Dzień Migranta 1990 r.

Drodzy Bracia i Siostry!

1. Z okazji Światowego Dnia Migracji chciałbym zastanowić się wraz z wami nad problemem, który budzi coraz większy niepokój: bardzo wielu migrantów narażonych jest na ryzyko utraty chrześcijańskiej wiary na skutek działania coraz bardziej rozpowszechnionych sekt i ruchów religijnych. Niektóre z tych grup określają się jako chrześcijańskie; inne czerpią inspirację z religii Wschodu; jeszcze inne są echem współczesnych ideologii, przeważnie rewolucyjnych.

2. Choć trudno jest wyodrębnić wspólne cechy, które łączyłyby wszystkie te ruchy, można jednak wskazać pewną ogólną tendencję. Zazwyczaj głoszą one, że zbawienie jest udziałem tylko niewielkiej grupy, kierowanej przez ludzi obdarzonych wybitną osobowością, którzy wierzą, iż są związani z Bogiem uprzywilejowaną relacją, oraz utrzymują, że tylko oni znają Jego tajemnicę. Także poszukiwanie sacrum przybiera dwuznaczne formy. Dla niektórych jest to najwyższa wartość, ku której człowiek dąży, choć nigdy jej nie osiąga, dla innych natomiast sacrum osadzone jest w świecie magii, gdzie człowiek próbuje sprowadzić je do sfery swego oddziaływania, aby nim manipulować i sobie je podporządkować.

3. Sekty i nowe ruchy religijne stanowią dziś dla Kościoła poważne wyzwanie duszpasterskie, zarówno ze względu na negatywne zjawiska duchowe i społeczne, z których się wywodzą, jak i na elementy doktryny religijnej, które traktują instrumentalnie. Z elementów tych, wyrwanych z kontekstu katolickiej nauki i tradycji, wyprowadza się wnioski bardzo odległe od tego pierwotnego kontekstu. Dość szeroko rozpowszechniony millenaryzm powołuje się na przykład na chrześcijańską eschatologię i nawiązuje do problemów dotyczących przeznaczenia człowieka; chęć udzielenia religijnych odpowiedzi na pytania natury politycznej czy ekonomicznej zdradza skłonność do manipulowania prawdziwym poczuciem Boga i w rzeczy samej prowadzi do wykluczenia Go z życia ludzi; bez mała agresywna gorliwość, z jaką niektórzy starają się werbować nowych członków chodząc po domach lub zatrzymując przechodniów na rogach ulic, jest sekciarską deformacją apostolskiego zapału misyjnego; uwaga, jaką otacza się jednostkę, i znaczenie, jakie przypisuje się jej wkładowi na rzecz wspólnej sprawy oraz rozwoju grupy religijnej, nie zaspokaja bynajmniej jej pragnienia nadania wartości własnemu życiu przez poczucie użyteczności dla grupy, ale jest wyrazem chybionego rozumienia czynnej roli wierzących, żywych członków ciała Chrystusa, powołanych do rozszerzania królestwa Bożego.

4. Ekspansja sekt i nowych ruchów religijnych dokonuje się głównie wewnątrz wybranych grup ludzkich o strategicznym znaczeniu, na których skupiają się ich wysiłki: jedną z takich grup są migranci. Ze względu na sytuację społecznego i kulturowego wykorzenienia oraz niestabilności, w jakiej się znajdują, migranci stanowią łatwy łup sekt, stosujących natarczywe i agresywne metody. Wyrwani ze społecznego życia kraju swego pochodzenia, wyobcowani ze społeczeństwa, pośród którego zamieszkali, często zmuszeni do życia poza obiektywnym porządkiem, który chroniłby ich praw, migranci płacą porzuceniem własnej wiary za to, że potrzebują pomocy i nie chcą żyć na marginesie społeczności, na który w istocie zostali zepchnięci. Każdy, kto szanuje prawa człowieka, winien się strzec, by takiej ceny nigdy nie żądać ani nie przyjmować. Narusza się bowiem w ten sposób nie tylko ludzką godność migranta, ale także pozbawia się go należnego miejsca w środowisku społecznym, które go przyjmuje. Nie dają zatem dowodu uczciwości i wrażliwości ci, na których spoczywa obowiązek łagodzenia wstrząsów i dezorientacji, jakich doznaje migrant w zderzeniu ze światem obcym jego kulturze, jeśli nawiązują z nim kontakt w momencie głębokiego zagubienia, aby go omamić i wykorzystać do własnych celów.

5. Słabymi punktami, które nowe ruchy religijne wykorzystują w swej działalności werbunkowej, są niestabilność sytuacji życiowej migranta i jego poczucie niepewności. Na tym starają się oprzeć swoją strategię nawiązywania kontaktu. Obejmuje ona różne przejawy troski i pomocy, okazywanej po to, aby nakłonić migranta do porzucenia wiary, którą wyznaje, i przyłączenia się do nowej grupy religijnej. Przedstawiając siebie jako jedynych depozytariuszy prawdy, członkowie sekt starają się przekonać migranta o fałszywości wyznawanej przezeń wiary i domagają się od niego, by od razu i bez wahania przeszedł na nową drogę. Jest dla wszystkich oczywiste, że dopuszczają się oni w ten sposób prawdziwej agresji moralnej, przed którą trudno jest się bronić w sposób kulturalny, tak męcząca jest ich natarczywość i upór.

6. Nauczanie sekt i nowych ruchów religijnych jest sprzeczne — drodzy migranci — z doktryną Kościoła katolickiego i dlatego należenie do nich oznacza wyparcie się wiary, w której zostaliście ochrzczeni i wychowani. Choć Ewangelia wzywa nas do dziecięcej prostoty, zaleca także roztropność i przezorność. Ostrożność, z jaką traktujecie swoje sprawy materialne, by nie paść ofiarą oszustwa, winna strzec was także przed wpadnięciem w pułapki tych, którzy chcą zniszczyć waszą wiarę. Strzeżcie się, aby was kto nie zwiódł — przestrzega Chrystus. Wielu przyjdzie (...) i wielu w błąd wprowadzą. (...) jeśliby wam kto powiedział: Oto tu jest Mesjasz, oto tam: nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy (Mk 13,5-6; 21-22). A w innym miejscu: Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach (Mt 7,15-16).

7. Inne motywy, które mogą skłonić do przyjęcia propozycji nowych ruchów religijnych, o których mowa, to brak konsekwencji w codziennym przeżywaniu swego chrześcijaństwa przez niektórych ochrzczonych lub też tęsknota za bardziej intensywnym życiem religijnym, które się spodziewają znaleźć w określonej sekcie, gdy nie zaznają go we własnej wspólnocie.

Jest to jednak nadzieja złudna. Wyjściem z opisanego wyżej stanu wewnętrznego niepokoju może być bowiem tylko prawdziwe nawrócenie, o jakim mówi Ewangelia, nie zaś bezkrytyczne przystąpienie do grup tego rodzaju czy też oddawanie się religijnym rytom, w których zgiełk słów ukrywa bezwład serca. Potrzebna jest zatem poważna odnowa duchowa, konsekwentne wypełnianie woli Bożej i naśladowanie Chrystusa, bezcelowe zaś będzie stosowanie się do jakichś niespójnych, wymyślnych przepisów, od których uzależnia się cały swój los — życie i śmierć.

8. Powołaniem Kościoła jest okazywanie gościnności migrantom i służenie im. Sytuacja wykorzenienia, w której się znajdują, oraz niewrażliwość otoczenia, spychają ich bowiem zazwyczaj na margines społeczeństwa. Właśnie dlatego Kościół powinien działać intensywniej, być bardziej czujny, rozumnie i z wyczuciem wprowadzać w życie wszystkie stosowne inicjatywy, aby sprzeciwić się tej tendencji i uniknąć wynikających z niej zagrożeń. Jego niezmiennym zadaniem jest przyczynianie się do usuwania wszelkich przeszkód, które ludzki egoizm stawia na drodze najsłabszych.

9. Imigrant katolik wszędzie tam, gdzie się osiedla, staje się integralną cząstką Kościoła lokalnego. Jest jego członkiem rzeczywistym, z wszystkimi wynikającymi stąd obowiązkami i prawami. Sposób, w jaki ten Kościół go przyjmuje, jest świadectwem i sprawdzianem katolickości. W Kościele nie ma cudzoziemców. Na mocy chrztu bowiem chrześcijanin jest pełnoprawnym członkiem chrześcijańskiej wspólnoty tam, gdzie mieszka. Sama wspólnota winna zabiegać o jego przynależność, nie tylko po to, by określić swoje prawa, ale aby służyć ubogim. Trudna sytuacja migranta niech otwiera serca na jego przyjęcie i niech skłania do większej troski o zaspokojenie jego potrzeb. Różne przejawy braku życiowej stabilizacji, wykorzystywane przez sekty i ruchy religijne, aby sprowadzać na manowce wiarę migrantów, winny pobudzać Kościół do otoczenia ich szczególną opieką i pomocą. Przysługi, za które nierzadko muszą oni płacić wyrzeczeniem się własnej wiary, winny im być świadczone przez Kościół, który bezinteresownie troszczy się o nich i cieszy się, że może posłużyć samemu Chrystusowi. Jak Jezus jest wyrazistym obrazem miłości Ojca, tak i Kościół winien być obrazem czułej troskliwości Odkupiciela: musi być zatem dla wszystkich widoczne, że wspólnota, w której pojawia się imigrant, zdolna jest przyjąć go z miłością. Niech społeczność wierzących w Chrystusa nie zachowuje się nigdy jak ktoś, kto jest niezadowolony, gdyż przeszkodzono mu w jego codziennych zajęciach i planach, ale niech okazuje wobec wszystkich radość z tego, że w przybyszu spotkała i rozpoznała długo oczekiwanego Chrystusa.

10. Działanie na rzecz społecznej promocji migrantów stanowi tylko jeden ze składników pracy duszpasterskiej. Nie mniej istotna jest ich formacja chrześcijańska poprzez głoszenie prawd wiary i zwiastowanie rzeczywistości ostatecznych, ku którym zwraca się chrześcijańska nadzieja. Imigrant ma do tego prawo, obowiązkiem zaś Kościoła jest wychodzenie mu naprzeciw także w tej dziedzinie. Nie chodzi tu o zwykłe duszpasterstwo, jakie prowadzi się pośród ogółu wiernych, ale o duszpasterstwo szczególnego rodzaju, przystosowane do sytuacji człowieka oderwanego od swych korzeni, sytuacji typowej dla migranta, który musi żyć z dala od macierzystej społeczności; winno ono brać pod uwagę jego język, a przede wszystkim kulturę, w której wyraża on swoją wiarę; duszpasterstwo to, zgodnie z zaleceniami Konstytucji apostolskiej Exsul familia, „winno być rozbudowane odpowiednio do potrzeb (migrantów) i równie skuteczne jak duszpasterstwo prowadzone wśród wiernych diecezji” (n. I, 1).

11. Wiara jest jedna, ale różne mogą być sposoby jej przeżywania, ukształtowane przez odmienne tradycje kulturowe. Można ją przekazywać i rozwijać jedynie poprzez wielorakie kanały ludzkiej kultury. Lekceważąc ten wymóg i zmuszając migranta do przeżywania wiary w formach, których on nie uznaje za swoje, zmuszamy go tym samym do wyobcowania się z własnej kultury, co rodzi określone konsekwencje i zagrożenia, także dla wiary. Wymóg ten dotyczy nie tylko jednostek, ale i grup, ponieważ życie wspólnotowe jest niezbędnym elementem doświadczenia wiary. Bardzo korzystne jest zatem istnienie atrakcyjnych społeczności etnicznych, wewnątrz których jednostki mogą żyć i się rozwijać.

12. Aby odpowiedzieć na opisane tu potrzeby duszpasterskie, Kościół ma do dyspozycji różne środki. Z pewnością jednym z najważniejszych i najbardziej godnych polecenia jest parafia personalna, oceniana pozytywnie przez cytowaną już Konstytucję apostolską Exsul familia: „Wszyscy wiedzą, jak wiele pożytku parafie te — przyciągające rzesze migrantów — przyniosły duszom i diecezjom, wszyscy też darzą je wielkim i zasłużonym szacunkiem” (n. I, 3). Z analizy porównawczej sytuacji w krajach mających długą tradycję przyjmowania migrantów wynika, że parafie personalne skuteczniej niż inne inicjatywy chroniły wiarę migrantów przed licznymi niebezpieczeństwami, na jakie byli narażeni. Ze swej strony powstałe z czasem społeczności etniczne przyczyniły się bardzo do odnowy i umocnienia Kościołów, które je przyjęły. Można zatem sformułować stwierdzenie, że umiejętnie prowadzone duszpasterstwo migrantów pozwala obiektywnie zweryfikować zdolność Kościoła lokalnego do konsekwentnej realizacji w życiu nauki Chrystusa.

13. Drodzy migranci, trwajcie mocno w wierze, bądźcie mężni i umacniajcie się! (1 Kor 16,13). Słowa zachęty apostoła Pawła są echem przestrogi Chrystusa, który każe nam budować swe życie na mocnej skale, to jest na Nim samym. Rękojmią zbawienia jest Jezus, Syn Boży. Tylko człowiek trwale w Nim zakorzeniony może przynieść owoce odporne na wpływy szkodliwych mód, w tym także na wpływy sekt religijnych. Wdzięczność za dar Boży, której wyrazem jest konsekwentne życie chrześcijańskie, pozwoli wam zaznać także innych darów — jedności z Nim i wytrwałości w wiernym wypełnianiu obowiązków chrześcijanina. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie (J 14,21). I jeszcze: Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie (Mt 25,29). Im dalej pójdziecie drogą chrześcijańskiego życia, tym łatwiej ustrzeżecie się pułapek zastawionych na waszą wiarę.

Maryja Panna, którą poznaliście i nauczyliście się kochać już jako dzieci w swoich rodzinach i do której z pewnością wiele razy się uciekaliście w trudnych chwilach, niech was strzeże i pomoże wam iść odważnie, wiernie i wytrwale drogą chrześcijańskiej doskonałości, na którą weszliście przez chrzest.

Wszystkim wam z serca błogosławię w imię Trójcy Świętej — Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Watykan, 25 lipca 1990 r., w dwunastym roku Pontyfikatu.

Jan Paweł II


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama