Bramy nadziei

Przemówienie podczas noworocznego spotkania z korpusem dyplomatycznym, 12.01.1991

12 stycznia w Watykanie odbyło się doroczne spotkanie Papieża z akredytowanym przy Stolicy Apostolskiej korpusem dyplomatycznym reprezentującym 140 krajów, którego skład powiększył się w roku ubiegłym o ambasadorów Polski, Węgier, Federacyjnej Republiki Czech i Słowacji oraz o przedstawicieli Meksyku i Związku Radzieckiego. W imieniu przybyłych przemówił ambasador Wybrzeża Kości Słoniowej, Joseph Amichia, dziekan korpusu dyplomatycznego, który przypomniał krótko najważniejsze wydarzenia roku z życia wspólnoty międzynarodowej oraz szczególnie istotne fakty z działalności Papieża. Podkreślił m.in., że kierowany przez Jana Pawła II Kościół, «nie wychodząc poza granice własnych kompetencji poważnie się przyczynił do tego, iż wiele narodów osiągnęło większą wolność, demokrację i sprawiedliwość». Papieskie przemówienie, którego przekład zamieszczamy, zawiera rozległą panoramę sytuacji współczesnego świata, ukazuje jego dramatyczne problemy i nadzieje. Szczególne miejsce w tym przemówieniu zajęły zagadnienia Bliskiego Wschodu. Nawiązując do narastającego w tym czasie niebezpieczeństwa wybuchu wojny w Zatoce Perskiej, Papież jasno i w sposób wyczerpujący określił stanowisko Kościoła wobec tej sprawy.

Ekscelencje, panie i panowie,

1. Tradycyjna wymiana życzeń noworocznych jest miłą okazją spotkania z państwem i zacieśnienia więzi między Papieżem i przedstawicielami krajów, które pragną utrzymywać dyplomatyczne lub oficjalne stosunki ze Stolicą Apostolską.

Głęboko poruszyły mnie słowa dziekana korpusu dyplomatycznego, pana ambasadora Josepha Amichia. Dziękuję za te życzenia, tak subtelnie sformułowane, a także za życzliwe zrozumienie, że działalność Stolicy Apostolskiej zmierza do tego, by relacje międzynarodowe coraz bardziej były inspirowane najwyższymi wartościami dobra, prawdy i sprawiedliwości.

Ambasadorzy krajów, które odzyskały wolność

2. W tym roku z radością witamy wśród nas ambasadorów krajów; które niedawno odzyskały wolność po długiej «zimie» i których społeczeństwa odkrywają lub na nowo wprowadzają w życie zasady demokracji i pluralizmu. Szczególnie miło jest mi powitać ambasadorów Polski, Węgier oraz Federacyjnej Republiki Czeskiej i Słowackiej, a mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będziemy gościć także przedstawiciela Rumunii oraz Bułgarii, kraju, który po raz pierwszy w swoich dziejach postanowił nawiązać stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską.

Z głęboką satysfakcją witam także przedstawiciela Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, którego rząd zechciał nawiązać oficjalne stosunki ze Stolicą Apostolską. Pragnę jeszcze wspomnieć o obecności wśród nas osobistego przedstawiciela prezydenta Stanów Zjednoczonych Meksyku oraz powitać serdecznie wszystkich szefów misji i ich współpracowników akredytowanych w ostatnim okresie. Wraz ze swymi rodzinami stanowicie prawdziwą «wspólnotę», odzwierciedlającą bogatą różnorodność ludów ziemi, którym Kościół stara się nieść świadectwo wiary, nadziei i miłości.

W dniu Bożego Narodzenia Chrystus zjednoczył się z wszystkimi ludźmi i dlatego Kościół dzieli dziś Jego troskę o każdego człowieka. Oto dlaczego Papież, głowa wspólnoty kościelnej, pragnie służyć ludziom — kimkolwiek są i jakiekolwiek żywią przekonania — i nie może też pozostawać obojętny na ich dobro ani na zagrażające im zło.

Nowa Europa wymaga solidarności

3. Jak słusznie zauważył pan dziekan, niedawno zakończony rok obfitował w niezwykłe wydarzenia. Cała Europa odczuła ożywczy powiew wolności, wolności zdobytej za cenę wielkich ofiar przez narody, które dziś uświadamiają sobie, jak wiele trudu kosztuje zbudowanie praworządnego państwa.

Spotkanie na szczycie szefów państw i rządów 34 krajów członkowskich Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE), które odbyło się niedawno w Paryżu, stało się wymownym symbolem Europy wewnętrznie pojednanej. Wybory pozwoliły narodom środkowej i wschodniej Europy wyrazić swoją wolę. Niemcy odzyskały jedność terytorialną i polityczną. Szybciej postępują negocjacje na temat rozbrojenia. W większości instytucji ogólnoeuropejskich odczuwa się potrzebę stworzenia odpowiednich struktur dla istniejących już form współpracy. Widzimy więc, jak na naszych oczach rodzi się «odnowiona Europa»; świadczą o tym deklaracje uczestników paryskiego spotkania, o którym przed chwilą wspomniałem: «Era konfrontacji i podziału w Europie się zakończyła. Oświadczamy, że nasze relacje będą odtąd oparte na wzajemnym szacunku i współpracy. (...) Do nas należy dziś realizacja nadziei i oczekiwań, które nasze narody żywiły od dziesięcioleci: musimy zdecydowanie działać na rzecz demokracji opartej na prawach człowieka i podstawowych swobodach; dążyć do dobrobytu poprzez wolność gospodarczą i sprawiedliwość społeczną; zapewnić wszystkim równe bezpieczeństwo» (Karta Paryska).

Jesteśmy winni wdzięczność społeczeństwom i przywódcom, których wiara w człowieka i wytrwałość doprowadziły do tych przemian, nawiązujących bezpośrednio do wielkich tradycji Europy. Pozwólcie mi jednak, panie i panowie, złożyć dzięki przede wszystkim «Panu historii», Temu, w którym «żyjemy, poruszamy się i jesteśmy» (Dz 17, 28) i z którego woli dokonały się w Europie — być może po raz pierwszy w dziejach — głębokie przemiany nie będące wynikiem wojny.

Wraz z nadejściem tych «nowych czasów» powinnością każdego kraju staje się wykorzystanie szans stworzonych przez ewolucję polityczną: zdecydowane działanie na rzecz demokracji, zapewnienie rzeczywistego poszanowania praw człowieka i podstawowych swobód, dążenie do dobrobytu poprzez wolność gospodarczą i sprawiedliwość społeczną, zapewnienie każdemu narodowi równego bezpieczeństwa.

Pomimo, że w Europie Zachodniej cele te zostały już w większym lub mniejszym stopniu osiągnięte, obywateli tych krajów zdaje się cechować pewien brak ideałów. W XIX stuleciu wielu Europejczyków zaufało potędze rozumu, nauki i pieniądza. Na początku naszego wieku zwolennicy pewnej ideologii próbowali udowodnić, że państwo i tylko ono jest ucieleśnieniem naukowej prawdy historycznej i stąd ma prawo narzucać wartości, w które należy wierzyć. W ostatnich dziesięcioleciach panowało przekonanie, że uprzemysłowienie i produkcja, podnosząc poziom życia, pozwolą raz na zawsze zapewnić wszystkim dobrobyt. Dziś młode pokolenia zdają sobie sprawę, że «nie samym chlebem żyje człowiek» (Łk 4, 4). Po-szukują «sensu»: obowiązkiem ludzi rządzących państwami jest nie tylko wysłuchanie tych głosów, ale także wyjście naprzeciw owym aspiracjom. Zbyt często społeczeństwa zachodnie ulegają przelotnym modom i w pewnym sensie się dehumanizują. Mężczyźni i kobiety żyjący w społeczeństwach zamożnych muszą stawić czoło wyzwaniom jutra, muszą położyć solidne fundamenty pod to, co budują. Muszą na nowo nauczyć się milczenia, medytacji, modlitwy! Nietrudno się domyślić, że właśnie tu ludzie wierzący, a zwłaszcza chrześcijanie, mają światu do powiedzenia coś szczególnego. Muszą oni przemawiać tak, by ich głos był coraz lepiej słyszany, muszą ukazywać, na czym polega ich odmienność, aby w przedsięwzięcia podejmowane przez ich społeczeństwa wnosić ów «pierwiastek ducha», którego wielu poszukuje z utęsknieniem, choć czasem nie w pełni świadomie.

Kraje środkowej i wschodniej Europy zmagają się — na swój sposób — z tymi samymi problemami. Samo odrzucenie monopolu jednej partii nie wystarczy, aby zbudować coś nowego, trzeba jeszcze znaleźć cel życia i pracy. W krajach tych odbyły się wybory, czasem jednak kandydaci może nie dosyć jednoznacznie formułowali swoje priorytety. Tkanka moralna i społeczna tych krajów została poważnie uszkodzona, wobec czego rodzina i szkoła muszą tam znów stać się miejscem kształtowania sumień; trzeba odnowić zamiłowanie do solidnej pracy, ponieważ służy ona wspólnemu dobru.

Do podjęcia tych wszystkich zadań potrzebna jest solidarność europejska. Nic bardziej nie zagraża równowadze w Europie — a w istocie także pokojowi na kontynencie — niż nowy podział: przeciwstawienie Europy bogatych Europie ubogich; regionów rozwiniętych — regionom zacofanym. Współpracy technicznej i kulturalnej muszą towarzyszyć wspólne przedsięwzięcia gospodarcze. Wymaga to pewnej wyrozumiałości ze strony krajów europejskich, przywykłych do swobodnego myślenia i produkowania dóbr, wobec tych partnerów, których przez ponad pół wieku, niestety, krępowały więzy systemów uznających twórcze i samodzielne myślenie za działalność wywrotową.

Albania i kraje bałtyckie

Z troską śledzimy dziś ewolucję polityczną niektórych krajów środkowej i wschodniej Europy, w tym także Albanii. Wszystkie te społeczeństwa znajdują się w stanie fermentu i coraz energiczniej domagają się spełnienia swych oczekiwań. Myślę tu o krajach bałtyckich, a zwłaszcza o drogiej mojemu sercu Litwie. W okresie gdy kontynent europejski stara się odzyskać swą wielkość, niezbędna jest powszechna solidarność, która pomoże tym krajom dochować wierności ich tradycjom i ich dziedzictwu, oraz dialog i negocjacje prowadzące do nowych rozwiązań, które otworzą bramy i obalą stare przesądy.

Rok 1991 musi być rokiem solidarności

Jeśli rok 1990 był rokiem wolności, rok 1991 musi być rokiem solidarności!

Europa jednak nie może się troszczyć tylko o siebie. Musi zdecydowanie otworzyć się na resztę świata, zwłaszcza na kraje najuboższe i najdotkliwiej doświadczone: Europa roku 1990 dowiodła, że można zmienić oblicze społeczeństw nie używając przemocy; Europa pojednana jest dzisiaj w stanie głosić światu orędzie nadziei.

Ameryka Łacińska: odbudowa i ochrona rodziny

4. Moja myśl zwraca się teraz ku Ameryce Łacińskiej. Ten rozległy kontynent stanowi pewną całość, co jednak nie może przesłonić faktu istnienia wielkich kontrastów między jej poszczególnymi częściami. Wielu ludzi żyje tam w ubóstwie i daleko jest jeszcze do racjonalnego wykorzystania jej ogromnych bogactw naturalnych i do sprawiedliwego ich podziału.

Co więcej, trudno nie wyrazić tu ubolewania z powodu szkód, wyrządzanych przez handel narkotykami oraz różne formy przemocy zagrażające samym podstawom niektórych społeczeństw. Mam tu zwłaszcza na myśli zabójstwa, uprowadzenia i przypadki zaginięcia niewinnych osób. Należy jak najszybciej znaleźć rozwiązanie poważnych problemów społecznych i gospodarczych, które prowadzą do marginalizacji znacznej części mieszkańców tych krajów. Początkiem wszystkiego musi być odbudowa i ochrona wartości rodziny, najważniejszej komórki każdego społeczeństwa zasługującego na to miano. Sprawa ta, jak wiadomo, jest przedmiotem troski Kościoła katolickiego, który stara się służyć wszystkim rodzinom.

Ameryka Środkowa: współpraca krajów sąsiadujących ze sobą

Ogarniam myślą zwłaszcza kraje Ameryki Środkowej, w których proces demokratyzacji i budowania pokoju postępuje bardzo powoli, mimo ich godnych pochwały wysiłków. Działania przewidziane przez Umowy z Esauipulas, inicjatywa jednego z parlamentów środkowoamerykańskich oraz deklaracja z Antigua, tworząca regionalną wspólnotę gospodarczą — stanowią dobry przykład współpracy między sąsiadującymi ze sobą krajami, o której mówiłem w encyklice Sollicitudo rei socialis (n. 45).

Podejmowane są także próby dialogu między rządami a ugrupowaniami partyzanckimi, szczególnie w Gwatemali i Salwadorze, nadal jednak trwają bratobójcze walki, których ofiarami padają najczęściej, jak tego dowodzą niedawne smutne wydarzenia, ludzie niewinni.

Nie brak oczywiście także innych przeszkód, jako że na drodze do normalizacji stają nadal różnego rodzaju oligarchie. Nadszedł jednak czas, aby wszyscy podali sobie ręce i zaczęli wspólnie budować państwa, w których «maluczcy» mają prawo głosu i gdzie szanuje się ich słuszne aspiracje. Działalność polityczna nie ma innej racji bytu niż dobro obywateli: mają oni swoje prawa, które muszą być bezwzględnie respektowane.

Niedawne wydarzenia na Haiti

W pobliżu regionu, o którym mowa, jeszcze jeden naród, i tak już ciężko doświadczony, od kilku dni przeżywa kolejny dramat: mam na myśli naród haitański. Dzieło śmierci dokonało się tam poprzez zamieszki, zabójstwa, różnego rodzaju akty zemsty i przemocy Muszę także tu wspomnieć o zniszczeniu siedziby nuncjatury apostolskiej w Port-au-Prince, a przede wszystkim o sposobie, w jaki potraktowano mojego przedstawiciela, znieważając jego godność, oraz jego współpracownika, poważnie go raniąc. Tego rodzaju akt przemocy w żadnym razie nie sprzyjają upragnionej przez ludność stabilizacji politycznej i społecznej. Atak na zabytkową katedrę i na siedzibę Konferencji Episkopatu był wstrząsem nie tylko dli katolików, ale dla wszystkich ludzi dobrej woli.

Azja: problemy czekające na rozwiązanie. Nietolerancja

5. Kierując spojrzenie ku Azji, musimy także i w tym roku stwierdzić ze smutkiem, że pewne problemy pozostały nie rozwiązane. Wymienię tu tylko niektóre z nich.

Kambodża. Negocjacje co prawda trwają nadal, ale napotykają, przeszkody. Należy zachować nadzieję, że wola poszukiwania prawdziwego dobra tego narodu, «udręczonego przez wiele lat okrutnych doświadczeń», przeważy nad partykularnymi interesami i żądzą władzy. Jak nie przypomnieć tu, że żadnego sporu nie da się ostatecznie rozwiązać siłą? Stolica Apostolska pragnie, by z pomocą wspólnoty międzynarodowej, a jeśli to możliwe, także przy proponowanej przez niektórych bezpośredniej współpracy Organizacji Narodów Zjednoczonych, znaleziono rozwiązanie nie uwłaczające niczyjej godności oraz biorące pod uwagę potrzeby narodu kambodżańskiego.

Sytuacja w Afganistanie jest nadal niestabilna. Jego mieszkańcy, których wielka część była zmuszona do porzucenia swoich domostw, cierpią i żyją w niepewności jutra. Wzywam wielkie mocarstwa, by także w tym kraju, którego losem zawsze się interesowały, starały się za wszelką cenę doprowadzić do pomyślnego zakończenia negocjacji, a przede wszystkim, by zapewniły pierwszeństwo rozwiązaniom pokojowym przed użyciem siły.

Przedmiotem mojej szczególnej troski jest także los Wietnamu. Po raz pierwszy od wielu lat udała się do tego kraju oficjalna delegacja Stolicy Apostolskiej, aby omówić z przedstawicielami rządu pewne problemy dotyczące życia Kościoła lokalnego oraz inne kwestie interesujące obie strony. Pozytywna atmosfera tych rozmów jest niewątpliwie oznaką dobrej woli rządu, który pragnie zapewnić obywatelom tego szlachetnego kraju upragnioną wolność religijną, a swemu krajowi przywrócić należne mu miejsce na arenie międzynarodowej. Mam nadzieję, że nie zabraknie mu pomocy ze strony tych wszystkich, którzy podziwiają odwagę i wytrwałość narodu wietnamskiego, starającego się odbudować swoją ojczyznę za cenę niezmiernych ofiar.

Pragnę jeszcze życzyć pojednania i pokoju narodowi Sri Lanki, kraju, w którym wojna domowa nadal powoduje liczne ofiary w ludziach. Różnice etniczne i wspólnotowe nie mogą być przyczyną konfliktów, lecz raczej powinny stanowić bogactwo, którym można się wzajemnie dzielić.

Obok tych wszystkich trudności natury politycznej i gospodarczej, trapiących mieszkańców wymienionych regionów, istnieje jeszcze jeden problem, którego nie mogę tu pominąć milczeniem: warunki często niesprzyjające działalności wspólnot chrześcijańskich.

Często chrześcijanie stają się ofiarami ostracyzmu ze strony wyznawców wielkich religii tradycyjnych, będąc jednocześnie zmuszeni do znoszenia ograniczeń narzucanych przez nieufnie nastawione do nich władze. Myślę tu o niektórych Kościołach lokalnych, którym odmawia się prawa do publicznego wyznawania wiary oraz do regularnego porozumiewania się z papieżem i Stolicą Apostolską; dzieje się tak chociażby w przypadku wspólnoty katolików w Chinach kontynentalnych. Myślę też o naszych wiernych, którzy narażeni są na dyskryminację w środowisku pracy i w życiu społecznym dlatego, że nie wyznają religii większości; o trudnościach, które powstają, kiedy dla zaspokojenia potrzeb duchowych wiernych trzeba się odwołać do pomocy misjonarzy. Podstawowe prawa człowieka łamie się często w sposób bardzo przebiegły, co nie znaczy, że mniej rzeczywisty, zwłaszcza gdy chodzi o prawo do wyznawania wiary, indywidualnie lub we wspólnocie, zgodnie z wymaganiami własnej wspólnoty religijnej. Mam nadzieję, panie i panowie, że potraficie zrozumieć moje zatroskanie tą sytuacją. Jak podkreśliłem w niedawnym Orędziu na Światowy Dzień Pokoju, nietolerancja stanowi zagrożenie dla pokoju. Nie może być zgody i współpracy między narodami, jeśli ludzie nie cieszą się wolnością myśli i wyznania, dochowując wierności własnemu sumieniu i — rzecz jasna — respektując przepisy prawa, które w każdym społeczeństwie są gwarancją dobra wspólnego i harmonii społecznej.

Dramatyczna sytuacja niektórych krajów afrykańskich

6. Także kontynent afrykański zasługuje na naszą uwagę. Prawie wszystkie kraje Afryki zmagają się z dramatyczną sytuacją gospodarczą, a wiele z nich jest jednocześnie areną walk: jakże moglibyśmy zapomnieć, że rozdziera ją obecnie aż kilkanaście konfliktów?

W Etiopii wojna pochłania znaczną część finansowych zasobów państwa i powoduje exodus wielkich mas

uchodźców. Głód zagraża regionom północnym, szczególnie Erytrei i Tigri, gdzie trwają wyniszczające walki, a fronty wyzwolenia nie dopuszczają międzynarodowych organizacji humanitarnych. Niedawne otwarcie portu w Massawie należy przyjąć jako dobry znak, jeśli ma to ułatwić dowóz towarów pierwszej potrzeby ludziom znajdującym się u kresu sił. Po trzydziestu latach wojny nadszedł czas, by ogłosić rozejm, który pozwoli rozpocząć dialog i znaleźć formułę pokojowego współżycia wszystkich społeczności zamieszkujących Etiopię.

Równie niekorzystna jest sytuacja w Sudanie. Także tam ludność, cierpiąca z powodu walk, kryzysów ekologicznych i rozkładu gospodarki, spełnia rolę jakby zakładnika w konflikcie wewnętrznym, który trwa już zbyt długo. Chrześcijanie mieszkający w tym kraju dzielą się swym niepokojem .ze Stolicą Apostolską. Żyjąc w nieustannym lęku o jutro, pragnąc uznania i akceptacji dla swej odmienności religijnej, żądają, by ich głos był słyszany, by ich misjonarze mogli normalnie wykonywać swą pracę apostolską tak wysoko cenioną i bardzo potrzebną wspólnotom wierzących, by pomoc organizacji humanitarnych docierała do nich bez przeszkód.

Wydaje się, że Mozambik, który w przeszłości często był przedmiotem naszej troski, wszedł na drogę wiodącą ku pokojowi. Z pomocą zaprzyjaźnionych krajów i neutralnych organizacji rząd i zbrojna opozycja zdołały zawrzeć pierwsze, częściowe porozumienie. Winno ono doprowadzić do ostatecznego zakończenia walk, czego gorąco pragniemy. Wtedy ten młody naród będzie mógł dokonać dzieła odbudowy materialnej i duchowej, ukształtować swój ustrój i instytucje państwowe, co zapewni wszystkim obywatelom wolność przekonań oraz da im nadzieję na lepszą przyszłość.

Należy wyrazić radość z powodu bezpośrednich negocjacji — które zdają się postępować naprzód — między stronami konfliktu w Angoli. Zaangażowanie krajów takich, jak Stany Zjednoczone Ameryki czy Związek Radziecki może pozytywnie wpłynąć na polityczną ewolucję tego kraju, dosłownie rozdzieranego przez walki zbrojne, które doprowadziły do rozłamów w rodzinach, zrujnowały gospodarkę i poddały Kościół katolicki okrutnym próbom, trwającym do dziś.

Na koniec, rozpoczęta w Afryce Południowej odnowa instytucjonalna budzi nadzieje na przywrócenie ładu w całym tym rozległym regionie kontynentu. Doszło tam do legalizacji partii opozycyjnych, uwolnienia ich przywódców po zbyt wielu latach odosobnienia, wreszcie do licznych spotkań między przedstawicielami rządu i innych ugrupowań; choć te zalążki pojednania i braterstwa są być może jeszcze nietrwale, należy je ochraniać i pozwolić im wzrastać. Przede wszystkim nie wolno pozwolić, by przypadki użycia przemocy, takie jak te, które ostatnio znów spowodowały ofiary śmiertelne, pozbawiły nadziei ludzi od tylu lat oczekujących pojednania w swojej ojczyźnie.

Stolica Apostolska jest świadoma, że wiele krajów Afryki nadal pozostaje terenem rywalizacji etnicznych. Mam tu na myśli zwłaszcza Ruandę i Burundi, których biskupi słusznie przypominają w ogłoszonym niedawno wspólnym komunikacie, że różnice etniczne powinny nie izolować, lecz wzbogacać, wszyscy bowiem ludzie są dziećmi jednego Ojca.

Nie możemy zapominać o Somalii, której mieszkańcy cierpią dziś z powodu morderczych walk. Niech za natchnieniem Bożym i dzięki wspólnemu wysiłkowi wszystkich konflikt zbrojny ustąpi miejsca pojednaniu.

Nie możemy również zapomnieć o Liberii i o jej mieszkańcach, których cierpienie nie da się wyrazić słowami. Pora już, by Liberyjczycy odzyskali zaufanie do siebie nawzajem oraz by wspólnota narodów pomogła krajowi, tak niegdyś tolerancyjnemu i miłującemu pokój, uniknąć katastrofy.

Panie i panowie, chciałbym zwrócić waszą uwagę na problem przyszłości kontynentu afrykańskiego, bogatego w zasoby ludzkie, ale cierpiącego z powodu bardzo dotkliwych plag: głodu, który znów zagraża milionom ludzi, bezrobocia, wielkiej liczby uchodźców, chorób, wśród których najbardziej zabójczą jest bez wątpienia AIDS. Jak już powiedziałem we wrześniu ubiegłego roku podczas spotkania z korpusem dyplomatycznym Burundi, wiele krajów afrykańskich ma poczucie, że są lekceważone przez państwa, które nawet niosąc im pomoc, kierują się wyłącznie własnym interesem. Myślę, że bezwzględny obowiązek solidarności z najuboższymi powinien skłaniać do rozwijania z nimi takiej współpracy, która jest przede wszystkim «spotkaniem» różnych narodów, a nie tylko wymianą dóbr i wyrazem dążenia do zysku, choćby godziwego. Jest oczywiste — jak przypomniałem podczas tej samej wizyty apostolskiej w Afryce — że podstawą wszelkiej współpracy tego rodzaju musi być wolne, mądre i odpowiedzialne uczestnictwo strony przyjmującej pomoc oraz skuteczne pośrednictwo organizacji regionalnych, które winny koordynować wzajemnie uzupełniające się działania.

Problemy Bliskiego Wschodu: naród palestyński, Liban, Jerozolima

7. Na koniec, aby zamknąć ten przegląd sytuacji międzynarodowej, musimy poświęcić nieco uwagi problemom regionu nam najbliższego, Bliskiego Wschodu, gdzie kiedyś wzeszła Gwiazda Pokoju.

Ta ziemia o tak bogatej przeszłości, kolebka trzech wielkich religii monoteistycznych, winna być miejscem, w którym poszanowanie godności człowieka jako stworzenia Bożego, pojednanie i pokój traktowane są jako niekwestionowane wartości nadrzędne. Niestety, dialog między społecznościami religijnymi pozostawia tam wiele do życzenia. Mniejszości chrześcijańskie, na przykład, są w wielu przypadkach co najwyżej tolerowane. Czasem nie pozwala się im na posiadanie własnych miejsc kultu, a tym samym gromadzenia się na publicznych nabożeństwach. Zakazany bywa nawet symbol Krzyża. Wszystko to jest jawnym pogwałceniem podstawowych praw człowieka oraz prawa międzynarodowego. W świecie takim jak nasz, w którym niewiele jest krajów jednolitych etnicznie czy religijnie, podstawowym warunkiem wewnętrznego i międzynarodowego pokoju jest to, by poszanowanie wolności sumienia każdego człowieka stało się nienaruszalną zasadą. Stolica Apostolska oczekuje, że cała społeczność międzynarodowa podejmie działania zmierzające do eliminacji tego rodzaju przypadków dyskryminacji religijnej, które przynoszą szkodę całej ludzkości i są w istocie poważną przeszkodą dla dialogu międzyreligijnego, a także dla braterskiej współpracy, mającej budować świat naprawdę godny człowieka, a więc żyjący w pokoju.

A cóż powiedzieć o obecności w regionie Bliskiego Wschodu tak wielkiej liczby żołnierzy i zastraszającej ilości narzędzi wojny?

Do konfliktów bowiem, które od zbyt wielu już lat pogrążają mieszkańców tych ziem w rozpaczy i poczuciu niepewności ,— mam tu na myśli sytuację w Ziemi Świętej i w Libanie — doszedł kilka miesięcy temu nowy konflikt, nazywany «kryzysem w Zatoce Perskiej*.

W istocie stajemy tu wobec sytuacji, które wymagają podjęcia szybkich decyzji politycznych oraz stworzenia autentycznego klimatu wzajemnego zaufania.

Od dziesięcioleci naród palestyński cierpi dotkliwie i doznaje niesprawiedliwości: świadectwem tego są setki tysięcy uchodźców rozsianych po Bliskim Wschodzie i innych krajach świata, a także sytuacja, w której żyją mieszkańcy Zajordanii i strefy Gazy. Naród ten słusznie domaga się, by świat go wysłuchał, nawet jeśli trzeba przyznać, że metody działania, obrane przez niektóre grupy Palestyńczyków, którzy chcieli zostać wysłuchani, są nie do przyjęcia i zasługują na potępienie. Z drugiej jednak strony, nie można zaprzeczyć, że nazbyt często w przeszłości odrzucano pochodzące z różnych źródeł propozycje rozwiązań, które mogłyby przynajmniej zapoczątkować dialog, mający zagwarantować państwu Izraela właściwe warunki bezpieczeństwa oraz zapewnić poszanowanie niezbywalnych praw narodu palestyńskiego.

W Ziemi Świętej leży też Jerozolima, która nadal jest przyczyną konfliktów i niezgody między wyznawcami różnych religii. «Święta» Jerozolima, «Miasto Pokoju»...

Tuż obok, w Libanie, dokonuje się proces rozkładu państwa. Kraj ten przez wiele lat umierał na oczach świata, który nie zawsze gotów był mu dopomóc w rozwiązaniu problemów wewnętrznych i w uwolnieniu się od wpływu obcych mocarstw, które chciały posługiwać się nim dla własnych celów. Pora już, by wszystkie nielibańskie siły zbrojne wycofały się z terytorium tego kraju i by Libańczycy mogli sami wybrać właściwe formy współżycia społecznego, w duchu wierności własnej historii i kontynuacji dziedzictwa pluralizmu kulturowego i religijnego.

Kryzys w Zatoce Perskiej

W rejonie Zatoki Perskiej, na koniec, panuje od sierpnia stan oblężenia. Przekonaliśmy się, że gdy jakiś kraj łamie najbardziej elementarne zasady prawa międzynarodowego, podważa w ten sposób cały system współistnienia narodów. Nie można dopuścić, by prawo silniejszego było przemocą narzucane słabszym. Wielkim krokiem naprzód w rozwoju prawa międzynarodowego było wprowadzenie słusznej zasady, że wszystkie kraje mają równą godność i takie same prawa.

Dobrze się stało, że Organizacja Narodów Zjednoczonych, jako instytucja międzynarodowa, zaangażowała się natychmiast w rozwiązanie tego poważnego kryzysu. Nie można się temu dziwić, jako że preambuła i pierwszy artykuł Karty z San Francisco uznają za pierwszorzędny cel działania ONZ «uchronienie przyszłych pokoleń od plagi wojny» i «zapobieżenie wszelkim aktom agresji».

Dlatego właśnie prawdziwi przyjaciele pokoju, świadomi zagrożeń — a powiedziałbym wręcz: tragicznych konsekwencji — jakie przyniosłaby wojna 'w Zatoce, wiedzą, że w obecnej sytuacji bardziej niż kiedykolwiek indziej potrzeba dialogu, negocjacji, poszanowania prawa międzynarodowego. Tak, pokój jest nadal możliwy; wojna byłaby klęską całej ludzkości.

Ekscelencje, panie i panowie, pragnę, byście wiedzieli, jak głęboki niepokój budzi we mnie sytuacja powstała w tym regionie Bliskiego Wschodu. Wyrażałem go wielokrotnie, także wczoraj w telegramie adresowanym do sekretarza generalnego Narodów Zjednoczonych. Z jednej strony byliśmy świadkami zbrojnego najazdu na jeden z krajów oraz brutalnego pogwałcenia norm prawa międzynarodowego, określonych przez ONZ oraz wynikających z prawa moralnego; z tymi faktami nie można się pogodzić. Z drugiej strony, chociaż ogromna koncentracja ludzi i broni, jaka nastąpiła później, miała na celu położenie kresu temu, co słusznie uznano za agresję, nie można mieć wątpliwości, że jeśli doprowadzi ona do działań wojennych, choćby ograniczonych, to ich skutkiem będzie śmierć wielkiej liczby ludzi, a ponadto konsekwencje natury ekologicznej, politycznej, ekonomicznej i strategicznej, których zasięgu i wagi być może nie potrafimy jeszcze ocenić. Tak więc, jeśli nie zostaną usunięte istotne przyczyny, dla których w tej części świata dochodzi do użycia przemocy, pokój zdobyty zbrojnie będzie jedynie przygotowaniem nowych aktów przemocy.

8. Istnieje bowiem współzależność między siłą, prawem i wartościami, których społeczność międzynarodowa nie może nie uwzględniać.

Poszczególne państwa uświadamiają sobie dziś, głównie dzięki różnym formom międzynarodowej współpracy, która je jednoczy, że prawo międzynarodowe nie jest jeszcze jedną gwarancją dla ich nieograniczonej suwerenności ani nie chroni wyłącznie ich interesów czy wręcz dążeń do hegemonii. Jest ono w istocie kodeksem postępowania obowiązującym całą rodzinę ludzką.

Prawo narodów, wcześniejsze w stosunku do prawa międzynarodowego, ukształtowało się w trakcie wielowiekowego procesu formułowania i kodyfikacji powszechnie obowiązujących zasad, które są starsze i mają większą wagę niż wewnętrzne prawa poszczególnych państw, zostały też powszechnie zaakceptowane przez uczestników życia międzynarodowego. Stolica Apostolska z satysfakcją dostrzega w tych zasadach odzwierciedlenie porządku zamierzonego przez Stwórcę. Przypomnijmy tu choćby zasadę równej godności wszystkich narodów, ich prawo do zachowania własnej kultury, prawną ochronę ich tożsamości narodowej i religijnej, odrzucenie wojny jako jednego ze sposobów rozstrzygania sporów, obowiązek działania na rzecz wspólnego dobra ludzkości. Tak więc państwa doszły do przekonania, że aby zagwarantować powszechne bezpieczeństwo oraz utrzymać klimat zaufania, międzynarodowa społeczność narodów musi przyjąć pewne uniwersalne reguły współistnienia, znajdujące zastosowanie w każdych okolicznościach. Reguły te stanowią nie tylko nieodzowny punkt odniesienia i warunek harmonijnej współpracy międzynarodowej, ale także cenne dziedzictwo, które należy chronić i rozwijać. W przeciwnym razie zapanuje prawo dżungli, czego konsekwencje łatwo jest przewidzieć.

Niech mi będzie wolno, panie i panowie, wyrazić tu życzenie, aby poszanowanie zasad prawa międzynarodowego było gwarantowane przez coraz doskonalszy system powszechnie obowiązujących, konkretnych przepisów. W dziedzinie stosowania prawa międzynarodowego zasadą inspirującą winna być sprawiedliwość i równość. Użycie siły w słusznej sprawie winno być dopuszczalne jedynie pod warunkiem, że siła ta będzie proporcjonalna do rezultatów, jakie chce się osiągnąć, oraz że rozważy się najpierw konsekwencje działań wojennych — coraz groźniejsze ze względu na wykorzystanie nowoczesnej techniki — dla życia ludzi i dla przetrwania całej planety. «Wzgląd na dobro ludzkości» (Deklaracja petersburska z 1868 r., IV Konwencja haska z 1907 r.) każe nam dziś zabiegać stanowczo o wprowadzenie całkowitego zakazu wszczynania wojen oraz umacniać pokój jako najwyższe dobro, któremu winny być podporządkowane wszelkie programy i strategie. Jakże nie przypomnieć w tym miejscu przestrogi Soboru Watykańskiego II, zawartej w konstytucji Gaudium et spes: «Potęga militarna nie legalizuje żadnego użycia jej samej dla celów wojennych czy politycznych, ani też, gdyby na nieszczęście już do wojny doszło, nie wszystko tym samym staje się między walczącymi stronami dopuszczalne» (n. 79).

Prawo międzynarodowe jest szczególnie skutecznym środkiem budowania świata bardziej pokojowego i bardziej godnego człowieka. To ono umożliwia obronę słabszego przed samowolą silniejszego. Postęp ludzkiej cywilizacji mierzy się często postępem prawa, dzięki któremu możliwe staje się dobrowolne stowarzyszanie wielkich mocarstw z innymi krajami we wspólnym dziele, jakim jest międzynarodowa współpraca.

Na podobieństwo Boga bezbronnego

9. Ekscelencje, panie i panowie, na zakończenie naszego spotkania pragnę raz jeszcze przekazać na wasze ręce serdeczne życzenia dla narodów, które reprezentujecie, rządów, od których otrzymaliście swój mandat, dla waszych rodzin i współpracowników.

Żyjemy w epoce, w której nie brak przejawów postępu i znaków nadziei. Lecz występują w niej także przeszkody i zagrożenia, które są wyzwaniem dla wszystkich ludzi dobrej woli.

Jakże nie wspomnieć tu o przepaści, która nadal oddziela narody bogate od ubogich? Pogłębiające się podziały oraz frustracje milionów naszych braci, pozbawionych perspektyw na przyszłość, są nie tylko przyczyną braku równowagi, ale także zagrożeniem dla pokoju. Wobec takiej sytuacji cała społeczność międzynarodowa musi podjąć dzieło ekonomicznych i społecznych transformacji, aby rozwiązać przede wszystkim problem zadłużenia krajów najuboższych, którym najtrudniej jest zaspokajać własne potrzeby. Wszyscy winni się kierować poszukiwaniem dobra wspólnego w duchu solidarności. Pieniądz nie może być najważniejszym kryterium postępowania. Niech wszyscy starają się przywrócić wiarę w przyszłość ludziom i narodom najuboższym.

Każdy z nas, na miarę swych możliwości i swego miejsca w życiu wyznaczonego mu przez Opatrzność, musi zmieniać świat i podejmować jedno z najstarszych wyzwań stojących przed ludzkością — wyzwanie pokoju.

Kilka dni temu chrześcijanie witali i świętowali nadejście światłości. Światłość świata zajaśniała w stajni, w której złożono nowo narodzone dziecię.

Wobec tego Boga ofiarowanego ludziom, wobec tego Boga bezbronnego my także powinniśmy odrzucić oręż. On wzywa nas, byśmy oddali się na służbę sobie nawzajem, byśmy odkryli, że człowiek jest największy wówczas, gdy pozwala wzrastać drugiemu — człowiekowi lub narodowi.

Poprzez naszą historię, w której uczestniczycie na szczególnych prawach, otwórzcie bramy nadziei!

Tego wam życzę i o to się modlę!

Niech Bóg pokoju będzie z wami przez cały rozpoczynający się rok!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama