Oto biedak zawołał, a Pan go wysłuchał

Orędzie na II Światowy Dzień Ubogich 2018, opublikowane 13.06.2018

1. «Oto biedak zawołał, a Pan go wysłuchał» (Ps 34, 7). Te słowa Psalmisty stają się też naszymi, gdy jesteśmy wzywani do spotkania z różnymi sytuacjami cierpienia i marginalizacji, w jakich żyje wielu braci i sióstr, których zazwyczaj określamy ogólnie jako «ubogich». Piszącemu te słowa Psalmiście nie jest obca ta sytuacja, wręcz przeciwnie, bezpośrednio doświadcza on ubóstwa, lecz przekształca je w pieśń uwielbienia i dziękczynienia Panu. Psalm ten pozwala również dziś nam, zanurzonym w różnych formach ubóstwa, zrozumieć, kim są prawdziwi ubodzy, na których mamy kierować spojrzenie, by usłyszeć ich wołanie i rozeznać ich potrzeby.

Słowa te mówią nam przede wszystkim, że Pan słucha ubogich, którzy wołają do Niego, i jest dobry dla tych, którzy z sercem złamanym przez smutek, samotność i wykluczenie w Nim szukają schronienia. Pan słucha tych, których godność jest deptana, a pomimo to znajdują siłę, by patrzyć ku górze, ażeby przyjąć światło i pocieszenie. Słucha prześladowanych w imię fałszywej sprawiedliwości, uciskanych przez politykę, niegodną tego słowa, i zastraszanych przez przemoc; jednakże wiedzą oni, że w Bogu mają swojego Zbawiciela. Tym, co uwidocznia ta modlitwa, jest przede wszystkim zawierzenie się i zaufanie Ojcu, który słucha i przyjmuje. W duchu tych słów możemy głębiej zrozumieć znaczenie błogosławieństwa Jezusa: «Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie» (Mt 5, 3).

To wyjątkowe i pod wieloma względami niezasłużone doświadczenie, niedające się w pełni wyrazić, budzi pragnienie podzielenia się nim z innymi, przede wszystkim z tymi, którzy tak jak Psalmista są biedni, odrzuceni i zepchnięci na margines. W rzeczywistości nikt nie może czuć się wyłączony z miłości Ojca, szczególnie w świecie, dla którego bogactwo często jest pierwszym celem i który sprawia, że osoby zamykają się w sobie.

2. Psalm opisuje postawę ubogiego i jego związek z Bogiem za pomocą trzech czasowników. Pierwszym jest «wołać». Stanu ubóstwa nie da się wyrazić jednym słowem, staje się on wołaniem, które wznosi się do nieba i dochodzi do Boga. Co wyraża wołanie ubogiego, jeśli nie jego cierpienie i samotność, rozczarowanie i nadzieję? Możemy zadać sobie pytanie: jak to się dzieje, że to wołanie, które płynie przed oblicze Boga, nie może dotrzeć do naszych uszu, i pozostajemy obojętni i niewzruszeni? W tym Dniu jesteśmy wezwani do poważnego rachunku sumienia, aby zrozumieć, czy naprawdę potrafimy słuchać ubogich.

Potrzebujemy słuchania w ciszy, aby rozpoznać ich głos. Jeśli mówimy za dużo, nie zdołamy ich usłyszeć. Często się obawiam, że wiele inicjatyw, nawet zasługujących na uznanie i koniecznych, ma na celu bardziej usatysfakcjonowanie nas samych niż prawdziwe odpowiedzenie na wołanie ubogiego. W takim przypadku, gdy rozlega się wołanie ubogich, reakcja nie jest odpowiednia, nie jest zgodna z ich sytuacją. Tak bardzo jesteśmy więźniami kultury, która każe przeglądać się w lustrze i nadmiernie zajmować sobą, że uważamy, iż wystarczy altruistyczny gest, by dać satysfakcję, i nie jest konieczne angażowanie się bezpośrednio.

3. Drugi czasownik to «odpowiedzieć». Psalmista mówi, że Pan nie tylko słyszy wołanie ubogiego, ale również odpowiada. Jego odpowiedź, jak potwierdza cała historia zbawienia, jest pełnym miłości uczestniczeniem w życiu ubogiego. Tak jak wtedy, gdy Abraham powiedział Bogu, że pragnie mieć potomstwo, chociaż on i jego żona Sara, już w podeszłym wieku, nie mieli dzieci (Rdz 15, 1-6). Tak jak wtedy, gdy za pośrednictwem płonącego krzewu, Bóg objawił Mojżeszowi swoje imię i powierzył misję wyprowadzenia ludu z Egiptu (por. Wj 3, 1-15). I ta odpowiedź była potwierdzana podczas całej wędrówki ludu na pustyni, kiedy odczuwał dotkliwy głód i pragnienie (por. Wj 16, 1-16; 17, 1-7) i kiedy popadał w najgorszą nędzę, jaką była niewierność przymierzu oraz bałwochwalstwo (por. Wj 32, 1-14).

Odpowiedzią daną przez Boga ubogiemu jest zawsze zbawcza interwencja, której celem jest opatrzenie ran duszy i ciała, przywrócenie sprawiedliwości i pomoc w powrocie do godnego życia. Odpowiedź Boga jest również wezwaniem, aby każdy, kto w Niego wierzy, postępował tak samo, w miarę ludzkich możliwości. Światowy Dzień Ubogich chce być małą odpowiedzią całego Kościoła, rozsianego po całym świecie, skierowaną do wszystkich ubogich we wszystkich częściach świata, aby nie myśleli, że ich wołanie padło w próżnię. Prawdopodobnie jest jak kropla wody na pustyni ubóstwa, jednak może być znakiem dzielenia się dla potrzebujących, by poczuli aktywną obecność brata i siostry. Biednym nie jest potrzebne upoważnienie, ale osobiste zaangażowanie tych, którzy słyszą ich wołanie. Troska wierzących nie może ograniczać się do pewnej formy pomocy — chociaż na początku jest ona konieczna i opatrznościowa — ale wymaga owej «wrażliwości miłości» (adhort. apost. Evangelii gaudium, 199), która szanuje drugiego jako osobę i zabiega o jego dobro.

4. Trzeci czasownik to «wyzwolić». Ubogi z Biblii żyje pewnością, że Bóg działa na jego korzyść, aby przywrócić mu godność. Ubóstwo nie jest wyborem, ale wynikiem samolubstwa, pychy, chciwości i niesprawiedliwości. To formy zła równie stare jak człowiek, a ofiarą tych grzechów padają bardzo liczni niewinni i prowadzą one do dramatycznych konsekwencji społecznych. Wyzwalające działanie Pana jest aktem zbawienia dla tych, którzy podzielili się z Nim swoim smutkiem i udręką. Okowy ubóstwa zostają zerwane mocą działania Boga. Wiele Psalmów opowiada i celebruje tę historię zbawienia, która znajduje odzwierciedlenie w osobistym życiu ubogiego: «Bo On nie wzgardził ani się nie brzydził nędzą biedaka, ani nie ukrył przed nim swojego oblicza i wysłuchał go, kiedy ten zawołał do Niego» (Ps 22 [21], 25). Możliwość oglądania oblicza Boga jest znakiem Jego przyjaźni, Jego bliskości, Jego zbawienia. «Boś wejrzał na moją nędzę, poznałeś udręki mej duszy (...) postawiłeś me stopy na miejscu przestronnym» (Ps 31 [30], 8-9). Ofiarowanie ubogiemu «przestronnego miejsca» jest równoznaczne z uwolnieniem go z «sideł myśliwego» (por. Ps 91 [90], 3), z pułapki zastawionej na jego drodze — aby mógł szybko podążać naprzód i pogodnie patrzeć na życie. Boże zbawienie przyjmuje formę ręki wyciągniętej ku ubogiemu i ofiarującej gościnność, chroniącej i pozwalającej odczuć przyjaźń, której on potrzebuje. I od tej konkretnej i namacalnej bliskości rozpoczyna się prawdziwa droga wyzwolenia: «Każdy chrześcijanin i każda wspólnota są wezwani, by być narzędziami Boga na rzecz wyzwolenia i promocji ubogich, tak aby mogli oni w pełni włączyć się w społeczeństwo. Zakłada to, że jesteśmy uważni na krzyk ubogiego i gotowi go wesprzeć» (adhort. apost. Evangelii gaudium, 187).

5. Wzrusza mnie fakt, że tak wielu ubogich utożsamiało się z Bartymeuszem, o którym mówi Marek Ewangelista (por. 10, 46-52). Niewidomy Bartymeusz siedział przy drodze i żebrał (w. 46), a usłyszawszy, że przechodzi Jezus, «zaczął wołać», wzywając «Syna Dawida», by się nad nim ulitował (por. w. 47). «Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał» (w. 48). Syn Boży usłyszał jego wołanie: «‘Co chcesz, abym ci uczynił?' Powiedział Mu niewidomy: ‘Rabbuni, żebym przejrzał'» (w. 51). Ta stronica Ewangelii przedstawia to, co Psalm głosił jako obietnicę. Bartymeusz to ubogi, który pozbawiony jest podstawowych rzeczy, takich jak wzrok i praca. Jak wiele dróg również dzisiaj prowadzi do sytuacji niepewności! Brak podstawowych środków do życia, marginalizacja, gdy nie jest się już w pełni sił do pracy, różne formy niewolnictwa społecznego, pomimo postępów osiągniętych przez ludzkość... Iluż ubogich, podobnie jak Bartymeusz, siedzi dziś na skraju drogi i szuka sensu swojego położenia! Iluż zastanawia się, dlaczego znaleźli się na dnie tej otchłani i jak mogą się z niej wydostać! Czekają, aż ktoś podejdzie do nich i powie: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię!» (w. 49).

Niestety, często się zdarza, że przeciwnie, słowa, które słyszą, to wyrzuty i polecenie, by milczeli i znosili to, co ich spotyka. Są to głosy twarde, często podyktowane strachem przed ubogimi, uważanymi nie tylko za ludzi potrzebujących, ale za osoby zwiększające niepewność, niestabilność, utrudniające życie codzienne, a zatem takie, które należy odrzucać i trzymać się od nich z dala. Mamy tendencję do tworzenia dystansu między sobą a nimi i nie zdajemy sobie sprawy, że w ten sposób oddalamy się od Pana Jezusa, który ich nie odrzuca, ale wzywa do siebie i pociesza. Jakże właściwe są w tym przypadku słowa proroka, ukazujące styl życia wierzącego: «rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić na wolność uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, do domu wprowadzić biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać» (Iz 58, 6-7). Taki sposób postępowania pozwoli, by grzech został odpuszczony (por. 1 P 4, 8), by sprawiedliwość poszła swoją drogą, a wtedy, gdy zawołamy do Pana, On odpowie: oto jestem! (por. Iz 58, 9).

6. Ubodzy jako pierwsi potrafią rozpoznawać obecność Boga i dawać świadectwo o Jego bliskości w ich życiu. Bóg dochowuje wierności swojej obietnicy i nawet w ciemności nocy nie zostawia bez ciepła swojej miłości i pocieszenia. Jednakże ubodzy, ażeby przezwyciężyć swoją uciążliwą sytuację, potrzebują doświadczyć obecności braci i sióstr, którzy się o nich troszczą, a otwierając drzwi swojego serca i życia, dają odczuć, że są ich przyjaciółmi i rodziną. Tylko w ten sposób możemy odkryć «zbawczą moc ich egzystencji» i «postawić ją w centrum drogi Kościoła» (adhort. apost. Evangelii gaudium, 198).

W ten Światowy Dzień jesteśmy zachęcani do urzeczywistnienia słów Psalmu: «Ubodzy będą jedli do syta» (Ps 22 [21], 27). Wiemy, że w świątyni jerozolimskiej, po rytuale ofiary, odbywała się biesiada. W ubiegłym roku w wielu diecezjach to doświadczenie wzbogaciło obchody pierwszego Światowego Dnia Ubogich. Wielu odnalazło ciepło domu, radość świątecznego posiłku i solidarność osób, które zechciały usiąść z nimi przy stole z prostotą i po bratersku. Chciałbym, aby również w tym roku i w przyszłości Dzień ten był świętowany pod znakiem radości z nowo odkrytej umiejętności bycia razem. Modlitwa we wspólnocie i dzielenie się posiłkiem w niedzielę to doświadczenia, które prowadzą nas do pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej, której oryginalność i prostotę opisuje ewangelista Łukasz: «Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. (...) Ci wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby» (Dz 2, 42. 44-45).

7. Bardzo wiele inicjatyw wspólnota chrześcijańska podejmuje codziennie, aby okazać bliskość i ulżyć w wielu formach ubóstwa, które panują wokół nas. Często współpraca z innymi organizacjami, które pobudza do działania nie wiara, ale ludzka solidarność, może przynieść pomoc, której sami nie bylibyśmy w stanie dać. Świadomość, że w bezmiernym świecie ubóstwa również nasz wkład jest ograniczony, słaby i niewystarczający, skłania nas do wyciągania rąk do innych, aby wzajemna współpraca pomogła skuteczniej osiągnąć cel. Pobudza nas wiara i przykazanie miłości, ale potrafimy uznać inne formy pomocy i solidarności, które po części stawiają sobie te same cele; pod warunkiem że nie zaniedbamy tego, co jest naszą specyfiką, to znaczy prowadzenie wszystkich do Boga i do świętości. Dialog z innymi doświadczeniami i pokorna gotowość do współpracy, bez jakichkolwiek uprzedzeń, jest właściwą i w pełni ewangeliczną odpowiedzią, jakiej możemy udzielić.

W pomocy ubogim nie chodzi o rywalizację i zdobywanie pierwszych miejsc, ale możemy pokornie przyznać, że to Duch Święty sugeruje gesty, które są znakiem odpowiedzi i bliskości Boga. Kiedy znajdujemy sposób, aby zbliżyć się do ubogich, wiemy, że to On był pierwszy, gdyż otworzył nasze oczy i nasze serce na nawrócenie. Ubodzy nie potrzebują osób, które działają na pokaz, ale miłości, która potrafi się ukryć i zapomnieć o czynionym dobru. Prawdziwymi protagonistami są Pan i ubodzy. Ten, kto postanawia służyć, jest narzędziem w ręku Boga, aby ukazywać Jego obecność i Jego zbawienie. Przypomina o tym św. Paweł, pisząc do chrześcijan w Koryncie, którzy rywalizowali ze sobą w charyzmatach, wyszukując najbardziej prestiżowych: «Nie może więc oko powiedzieć ręce: ‘Nie jesteś mi potrzebna', albo głowa nogom: ‘Nie potrzebuję was'» (1 Kor 12, 21). Apostoł mówi ważną rzecz, kiedy podkreśla, że członki ciała, które wydają się słabsze, są właśnie najbardziej potrzebne (por. w. 22); «a te, które uważamy za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem. Tak przeto szczególnie się troszczymy o przyzwoitość wstydliwych członków ciała, gdyż wobec tych, które nie należą do wstydliwych, nie istnieje taka potrzeba» (w. 23-24). Przedstawiając podstawową naukę o charyzmatach, Paweł uczy wspólnotę także ewangelicznej postawy wobec jej najsłabszych i najbardziej potrzebujących członków. Uczucia pogardy i litości wobec nich są obce uczniom Chrystusa, którzy są powołani do okazywania im szacunku, dawania im pierwszeństwa, w przekonaniu, że są prawdziwą obecnością Jezusa wśród nas. «Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili» (Mt 25, 40).

8. W tym widzimy, jak odległy jest nasz styl życia od stylu życia świata, który chwali, bierze za wzór i naśladuje tych, którzy mają władzę i bogactwo, a jednocześnie spycha na margines ubogich i uważa ich za odrzuty i rzecz wstydliwą. Słowa Apostoła są zachętą do pełnej ewangelicznej solidarności ze słabszymi i gorzej wyposażonymi członkami ciała Chrystusowego: «Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współradują się wszystkie członki» (1 Kor 12, 26). Podobnie w Liście do Rzymian napomina nas: «Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie między sobą jednomyślni! Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne» (12, 15-16). Takie jest powołanie ucznia Chrystusa; ideał, do którego musimy nieustannie dążyć, aby coraz bardziej przyswajać sobie «dążenia Jezusa Chrystusa» (Flp 2, 5).

9. Słowo nadziei staje się naturalnym zakończeniem, które wskazuje wiara. Często to właśnie ubodzy wyrywają nas z obojętności, którą rodzi wizja życia za bardzo skoncentrowanego na sobie i powiązanego z teraźniejszością. Wołanie ubogiego jest również okrzykiem nadziei, wyrażającym pewność, że zostanie wyzwolony. Nadzieja ta oparta jest na miłości Boga, który nie porzuca tego, kto mu się powierza (por. Rz 8, 31-39). Św. Teresa z Avili napisała w swojej Drodze doskonałości: «Ubóstwo jest to dobro, które zawiera w sobie wszystkie dobra świata; jest to wysokie panowanie. Jest to, powtarzam, panowanie nad wszystkimi dobrami tego świata, bo kto nie dba o nie i nimi gardzi, ten wyższy jest nad nie i panuje nad nimi» (2, 5). Na tyle, na ile jesteśmy w stanie rozpoznać prawdziwe dobro, stajemy się bogaci przed Bogiem oraz mądrzy przed sobą i przed innymi. Jest właśnie tak: na tyle, na ile osoba potrafi nadać właściwy i prawdziwy sens bogactwu, wzrasta w człowieczeństwie i staje się zdolna do dzielenia się z innymi.

10. Zachęcam braci biskupów, kapłanów, a w szczególności diakonów, na których zostały nałożone ręce, aby służyli ubogim (por. Dz 6, 1-7), zachęcam osoby konsekrowane oraz licznych świeckich, którzy w parafiach, stowarzyszeniach oraz ruchach nadają konkretną formę odpowiedzi Kościoła na wołanie ubogich, aby przeżywali ten Światowy Dzień jako uprzywilejowany moment nowej ewangelizacji. Ubodzy nas ewangelizują, pomagając nam codziennie odkrywać piękno Ewangelii. Nie marnujmy tej pełnej łaski szansy. Poczujmy się wszyscy w tym dniu dłużnikami ubogich, abyśmy wyciągając do siebie nawzajem ręce, mogli zrealizować zbawcze spotkanie, które umacnia wiarę, urzeczywistnia miłość i pozwala nadziei kontynuować bezpieczną wędrówkę do Pana, który przychodzi.

Watykan, 13 czerwca 2018 r., wspomnienie liturgiczne św. Antoniego z Padwy

Papież Franciszek


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama