Proszę w imieniu Kościoła o przebaczenie

Przemówienie do Romów w Blaju – Podróż Apostolska do Rumunii, 2.06.2019

Ostatnim punktem programu podróży Papieża do Rumunii było spotkanie ze wspólnotą romską w dzielnicy Barbu Lăutaru w Blaju, w kościele pw. św. Andrzeja i bł. Jana Suciu, w niedzielę 2 czerwca po obiedzie. Papież udał się tam samochodem z siedziby arcybiskupa większego i wygłosił następujące przemówienie:

Drodzy Bracia i Siostry, dobrego popołudnia!

Cieszę się ze spotkania z wami i dziękuję wam za przyjęcie. Księże Ioanie, nie mylisz się, potwierdzając to przekonanie, równie pewne, jak niekiedy zapominane: w Kościele Chrystusowym jest miejsce dla wszystkich. Gdyby tak nie było, nie byłby to Kościół Chrystusa. Kościół jest miejscem spotkania, i musimy o tym przypominać — nie jako piękny slogan, ale jako o czymś, co stanowi dowód tożsamości naszego bycia chrześcijanami. Przypomniałeś nam o tym, dając jako przykład biskupa męczennika Jana Suciu, który potrafił przez konkretne gesty urzeczywistniać pragnienie Boga Ojca, aby spotkać się z każdą osobą w przyjaźni i dzieleniu się. Ewangelię radości przekazuje się w radości spotkania i świadomości, że mamy Ojca, który nas miłuje. Pod Jego spojrzeniem rozumiemy, jak patrzeć na siebie nawzajem. Z tym nastawieniem pragnąłem uścisnąć wasze ręce, spojrzeć w wasze oczy, wpuścić was do mego serca, w modlitwę, z ufnością, że i ja wejdę w waszą modlitwę i do waszego serca.

W moim sercu noszę jednak pewien ciężar. Jest to ciężar dyskryminacji, izolacji i znęcania się, jakich doznały wasze wspólnoty. Historia mówi nam, że także chrześcijanie, także katolicy nie są bez winy w odniesieniu do tak wielkiej krzywdy. Chciałbym za to przeprosić. W imieniu Kościoła proszę o przebaczenie Pana i was za to, że na przestrzeni dziejów dyskryminowaliśmy was, znęcaliśmy się nad wami lub błędnie was postrzegaliśmy, oczami Kaina, a nie Abla, i nie potrafiliśmy was uznać, docenić i bronić w waszej specyfice. Kaina brat nie obchodzi. Właśnie w atmosferze obojętności umacniają się uprzedzenia i wzbudzana jest niechęć. Jakże często osądzamy pochopnie, używając słów, które ranią, przyjmując postawy, które sieją nienawiść i tworzą dystanse! Gdy kogoś pozostawia się w tyle, ludzka rodzina nie idzie naprzód. Nie jesteśmy w pełni chrześcijanami, ani nawet ludźmi, jeśli nie potrafimy widzieć osoby przed jej działaniami, przed naszymi osądami i uprzedzeniami.

W historii ludzkości zawsze są Abel i Kain. Jest ręka wyciągnięta i ręka, która bije. Jest otwartość spotkania i zamkniętość konfliktu. Jest gościnność i jest odrzucanie. Są ludzie, którzy widzą w drugim brata, i tacy, którzy widzą w nim przeszkodę na swej drodze. Istnieje cywilizacja miłości i cywilizacja nienawiści. Każdego dnia trzeba wybierać między Ablem a Kainem. Jak na rozdrożu, często stajemy przed decydującym wyborem — pójść drogą pojednania czy drogą zemsty. Wybierajmy drogę Jezusa. Jest to droga wymagająca trudu, ale jest drogą, która prowadzi do pokoju. I wiedzie przez przebaczenie. Nie ulegajmy uczuciom wrogości, które gnieżdżą się w nas — żadnych uraz. Ponieważ żadne zło nie naprawi innego zła, żadna zemsta nie zaradzi niesprawiedliwości, żadna uraza nie jest dobra dla serca, żadne zamknięcie nie przybliża.

Drodzy bracia i siostry, wy jako lud możecie odgrywać czynną rolę w społeczeństwie i nie powinniście się obawiać dzielenia się i wnoszenia tych szczególnych cech, które was określają i naznaczają waszą drogę, a których tak bardzo potrzebujemy, jak: wartość życia i rodziny w szerokim rozumieniu (kuzyni, wujkowie...); solidarność, gościnność, pomoc, wspieranie i obrona najsłabszych w obrębie ich wspólnoty; docenianie i szacunek dla osób starszych — to jest u was wielka wartość; religijny sens życia, spontaniczność i radość życia. Nie pozbawiajcie społeczeństw, w których się znajdujecie, tych darów, a także bądźcie gotowi do przyjmowania wszystkich dobrych rzeczy, które inni mogą wam zaoferować i wnieść. Dlatego pragnę was zachęcić, abyście podążali razem, tam gdzie jesteście, budując świat bardziej ludzki, przezwyciężając lęki i podejrzliwość, obalając bariery, które oddzielają nas od innych, podsycając wzajemne zaufanie w cierpliwym, a nigdy próżnym dążeniu do braterstwa. Trzeba starać się iść razem, z godnością — z godnością rodziny, godnością zarabiania na chleb powszedni — właśnie to sprawia, że się rozwijasz — i z godnością modlitwy. Zawsze patrząc w przyszłość (por. spotkanie modlitewne ze społecznością Romów e Sinti, 9 maja 2019 r.).

To spotkanie jest ostatnim podczas mojej wizyty w Rumunii. Przybyłem do tego pięknego i gościnnego kraju jako pielgrzym i brat, aby się spotkać. Spotkałem się z wami, spotkałam się z wielu ludźmi, aby stworzyć most między sercem moim i waszym. A teraz wracam do domu, wracam ubogacony, zabierając ze sobą miejsca i chwile, a przede wszystkim zabieram ze sobą wasze twarze. Wasze twarze ubarwią moje wspomnienia i wypełnią moją modlitwę. Dziękuję wam, zabieram was ze sobą. A teraz was pobłogosławię, ale najpierw proszę was o wielką przysługę — módlcie się za mnie. Dziękuję!

[«Ojcze nasz» po rumuńsku]

Teraz udzielę wam błogosławieństwa. Pragnę pobłogosławić całą waszą rodzinę, wszystkich waszych przyjaciół, wszystkich ludzi, których znacie.

[Błogosławieństwo]

Do zobaczenia wkrótce!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama