Pomóżcie nam uzdrowić nasze serca

Przemówienie do młodzieży w Bogocie - podróż Papieża Franciszka do Kolumbii 6-11.09.2017

Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!

Witam was z wielką radością i dziękuję za to gorące przyjęcie. «Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: ‘Pokój temu domowi'. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was» (Łk 10, 5-6).

Dzisiaj wchodzę do tego domu, którym jest Kolumbia, mówiąc: «Pokój wam!» [Odpowiadają: «Iz duchem twoim!»]. Takie były słowa pozdrowienia każdego Żyda, a także Jezusa. Pragnąłem przybyć tutaj jako pielgrzym pokoju i nadziei i chcę przeżyć te chwile spotkania z radością, dziękując Bogu za całe dobro, które uczynił w tym kraju, w życiu każdej osoby.

Przybywam również, aby się uczyć; tak — uczyć się od was, od waszej wiary, od waszego hartu ducha w obliczu przeciwności. Wy bowiem wiecie, że biskup i kapłan muszą uczyć się od swojego ludu; dlatego przybywam, żeby się uczyć, żeby się uczyć od was. Jestem biskupem i przybywam, żeby się uczyć. Przeżyliście chwile trudne i mroczne, ale Pan jest przy was, w sercu każdego syna i córki tego kraju. Pan nie selekcjonuje, nie wyklucza nikogo, Pan przygarnia wszystkich; i wszyscy — posłuchajcie uważnie! — wszyscy jesteśmy dla Niego ważni i potrzebni. W ciągu tych dni chciałbym dzielić się z wami najważniejszą prawdą: że Bóg kocha nas miłością ojcowską i zachęca nas do ciągłego poszukiwania i pragnienia pokoju — tego pokoju, który jest prawdziwy i trwały. Bóg nas miłuje miłością ojcowską. Powtórzymy to razem [Wszyscy: «Bóg nas miłuje miłością ojcowską»]. Dziękuję!

Dobrze. Napisałem w tym miejscu: «Widzę tu wielu młodych...». Ale nawet gdybym miał przewiązane oczy, to wiem, że ten zgiełk mogą robić jedynie ludzie młodzi. Wy młodzi — zwracam się do was — przybyliście ze wszystkich zakątków kraju: cachacos (pochodzący z Bogoty), costenos (mieszkańcy wybrzeża), paisas (z departamentów Antioquia, Caldas, Risaralda i Quindío), vallunos (z Valle del Cauca) i llaneros (z nizin)... ze wszystkich stron! Wielką radość sprawia mi zawsze spotykanie się z młodymi ludźmi. Dziś mówię wam: bardzo proszę, zachowujcie żywą radość, bo jest ona znakiem młodego serca, serca, które spotkało Pana. A jeśli będziecie zachowywali żywą tę radość z Jezusem, to nikt nie będzie mógł wam jej odebrać, nikt (por. J 16, 22)! A w przypadku wątpliwości radzę wam: nie dajcie sobie jej skraść, dbajcie o tę radość, która wszystko łączy w świadomości, że Pan nas miłuje. Bo jak powiedzieliśmy na początku: Bóg nas miłuje... jak to było? [Odpowiadają: «Bóg nas miłuje ojcowskim sercem»]. Jeszcze raz! [«Bóg nas miłuje ojcowskim sercem»]. To jest źródło radości. Żar miłości Jezusa czyni tę radość przeobfitą i wystarcza, aby zapalić cały świat. Cóż zatem mogłoby wam przeszkodzić w zmienianiu tego społeczeństwa i w tym, co zamierzacie? Nie lękajcie się przyszłości! Ośmielajcie się marzyć o rzeczach wielkich! Dzisiaj zachęcam was do tego wielkiego marzenia. Proszę, nie zajmujcie się błahostkami, nie latajcie nisko, nie — szybujcie wysoko i marzcie o tym, co wielkie!

Wy, młodzi, macie szczególną wrażliwość, pozwalającą rozpoznawać cierpienia innych ludzi — to ciekawe, wy szybko je dostrzegacie. Wolontariat na całym świecie zasilają tysiące was, zdolnych oddać swój czas do dyspozycji, zrezygnować ze swoich wygód, z planów skupionych na sobie, a przejąć się potrzebami najsłabszych i im się poświęcać. Ale może być również tak, że urodziliście się w środowisku, gdzie śmierć, ból, podziały przeniknęły tak głęboko, że pozostawiły w was niemal wstręt i jakby znieczuliły przez cierpienie. Dlatego chcę wam powiedzieć: pozwólcie, by was wzruszyły cierpienia waszych kolumbijskich braci! Pomagajcie też nam, starszym, abyśmy nie przyzwyczajali się do bólu i opuszczenia. Jesteście nam potrzebni. Pomóżcie nam, abyśmy nie nawykli do cierpienia i do opuszczenia.

Również wy, chłopcy i dziewczęta, żyjący w środowiskach skomplikowanych, w zróżnicowanej rzeczywistości i w najróżniejszych sytuacjach rodzinnych, przyzwyczailiście się do widoku, że w świecie nie wszystko jest białe, ani też nie wszystko jest czarne, że życie codzienne rozgrywa się w szerokiej gamie tonacji szarych, to prawda. A to może stwarzać zagrożenie, że ulegniecie atmosferze relatywizmu, odkładając na bok ten potencjał możliwości, jaki mają młodzi — zrozumienia bólu tych, którzy cierpieli. Jesteście zdolni nie tylko osądzać, sygnalizować błędy — bowiem natychmiast je dostrzegacie — ale posiadacie także tę inną wspaniałą i budującą zdolność: rozumienia. Rozumienia, że nawet za błędem — bo, powiedzmy sobie jasno: błąd jest błędem i nie należy go ukrywać — wy potraficie zrozumieć, że także za błędem jest nieskończona ilość przyczyn, okoliczności łagodzących. Jakże bardzo potrzebuje was Kolumbia, aby wejść w położenie tych, którzy całe pokolenia wcześniej nie mogli albo nie umieli tego uczynić, albo nie znaleźli właściwego sposobu, aby dojść do zrozumienia!

Wam, młodym, bardzo łatwo jest się spotykać, łatwo przychodzi wam się spotykać... A teraz zadam wam pytanie: wszyscy się tutaj spotkaliście. Od której godziny tu jesteście?... [odpowiadają]. Widzicie, że jesteście dzielni? Bardzo łatwe jest dla was się spotykać; żeby się spotkać, wystarcza wam wydarzenie takie jak to, dobra kawa, napój czy cokolwiek, jako pretekst, żeby doszło do spotkania. Dowolna rzecz jest dobrym pretekstem do spotkania. Młodzi zbierają się przy muzyce, przy sztuce... nawet mecz finałowy między Atlético Nacional a América de Cali staje się okazją, żeby być razem! Ponieważ macie tę łatwość spotykania się, możecie nauczyć nas, dorosłych, że kultura spotkania nie polega na tym, żeby wszyscy myśleli czy reagowali w ten sam sposób. Nie, to nie to. Kultura spotkania oznacza świadomość, że pomimo naszych różnic wszyscy jesteśmy częścią czegoś wielkiego, co nas łączy i przekracza, jesteśmy częścią tego wspaniałego kraju. Pomóżcie nam, dorosłym, włączyć się w tę kulturę spotkania, którą wy realizujecie tak dobrze!

Ponadto wasza młodość uzdalnia was również do czegoś bardzo trudnego w życiu: do przebaczania. Przebaczania tym, którzy nas zranili; godne uwagi jest to, że nie dajecie się wplątać w stare historie, że patrzycie ze zdziwieniem, gdy my, dorośli, wciąż mówimy o tym, co nas dzieli, po prostu dlatego, że jesteśmy przywiązani do uraz. Pomagacie nam w tym postanowieniu pozostawienia za sobą tego, co nas zraniło, w patrzeniu w przyszłość bez obciążenia nienawiścią, bo ukazujecie nam całą rzeczywistość, jaką mamy przed sobą, całą Kolumbię, która chce wzrastać i nadal się rozwijać. Tę Kolumbię, która potrzebuje wszystkich i którą my, starsi, mamy wam przekazać.

Właśnie ze względu na tę zdolność przebaczania [wy, młodzi] podejmujecie ogromne wyzwanie, by nam pomóc w uzdrowieniu naszych serc. Posłuchajcie, o co was proszę: pomóżcie nam uzdrowić nasze serca. Czy powiemy to razem? [Wszyscy: Pomóżcie nam uzdrowić nasze serca]. O tę pomoc was proszę: byście nas zarażali waszą młodzieńczą nadzieją, tą nadzieją, która jest zawsze gotowa dać innym drugą szansę. Atmosfera przygnębienia i niedowierzania osłabia duszę, atmosfera, w której nie znajduje się rozwiązania problemów, a wręcz gdzie bojkotuje się tych, którzy starają się je znaleźć, szkodzi nadziei, której potrzebuje każda wspólnota, aby iść naprzód. Niech wasze aspiracje i plany dostarczą tlenu Kolumbii i napełnią ją zdrowymi marzeniami.

Młodzi ludzie — marzcie, ruszcie się, podejmujcie ryzyko, patrzcie na życie z nowym uśmiechem, idźcie naprzód, nie lękajcie się! Tylko w ten sposób znajdziecie odwagę do odkrycia kraju, który skrywa się za górami; który wymyka się tytułom dzienników i nie pojawia się w codziennych troskach, bo jest tak daleko. Tego kraju, którego nie widać, a który jest częścią tego ciała społecznego, które nas potrzebuje. Wy, młodzi, jesteście zdolni do odkrycia głębokiej Kolumbii. Serca młodych pobudzają się w obliczu wielkich wyzwań. Ileż jest naturalnego piękna, które można podziwiać, bez potrzeby wyzyskiwania go! Iluż młodych, takich jak wy, potrzebuje waszej wyciągniętej ręki, waszych ramion, aby dostrzec lepszą przyszłość!

Dziś chciałem spędzić ten czas z wami. Jestem pewien, że macie w sobie potencjał potrzebny do budowania — budowania! — narodu, o którym zawsze marzyliśmy. Młodzi są nadzieją Kolumbii i Kościoła. W ich podążaniu i w ich krokach dostrzegamy kroki Jezusa, Posłańca Pokoju, Tego, który zawsze przynosi nam dobre wiadomości.

Teraz zwracam się do was wszystkich, drodzy bracia i siostry z tego umiłowanego kraju: dzieci, młodzieży, dorosłych, starców, was, którzy chcecie być zwiastunami nadziei. Niech nie przygnębiają was trudności, niech nie zniszczy was przemoc, niech nie zwycięży was zło. Wierzymy, że Jezus swoją miłością i swoim miłosierdziem, które trwają wiecznie, zwyciężył zło, zwyciężył grzech i śmierć. Czy to powtórzymy? [Powtarzają: «Jezus zwyciężył zło, grzech i śmierć»]. Wystarczy tylko wyjść Mu na spotkanie. Wychodźcie na spotkanie z Jezusem! Zachęcam was do angażowania się — nie do dokonań — ale do angażowania się. Do czego was zachęcam? [Odpowiadają: «Do zaangażowania»]. A czego nie powinniście oczekiwać? [Odpowiadają: «osiągniętego wyniku»]. Dobrze, gratuluję wam! Zatem zaangażujcie się w odnowę społeczeństwa, aby było sprawiedliwe, trwałe i płodne. Z tego miejsca zachęcam was do zawierzenia Panu — On jest jedynym, który nas wspiera, jedynym, który nam dodaje otuchy, abyśmy mogli przyczyniać się do pojednania i pokoju.

Biorę was wszystkich i każdego z osobna w ramiona, wszystkich tu obecnych — chorych, najuboższych, tych, którzy są na marginesie, będących w potrzebie, osoby starsze, tych, którzy są w swych domach... wszystkich — wszyscy jesteście w moim sercu. I proszę Boga, aby wam błogosławił. I proszę, nie zapominajcie o mnie w modlitwie. Dziękuję!

Zanim stąd odejdę, jeśli chcecie, udzielę wam błogosławieństwa. Pomódlmy się wszyscy razem do Dziewicy: Zdrowaś Maryjo... [Błogosławieństwo] Do widzenia!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama