Jak patrzymy na młodych księży?

Do Kongregacji ds. Duchowieństwa

W czwartek 1 czerwca w Sali Konsystorza Papież Franciszek przyjął na audiencji uczestników zgromadzenia plenarnego Kongregacji ds. Duchowieństwa i wygłosił do nich następujące przemówienie:

Eminencje, drodzy Bracia i Siostry!

Kieruję do was serdeczne słowa powitania i wyrażam wam wdzięczność za wielkoduszne zaangażowanie w służbie kapłanów i ich formacji. Z serca dziękuję kard. Beniaminowi Stelli na jego słowa i za jego wielką pracę.

Cieszę się, że mogę z wami dialogować na temat wielkiego daru, jakim jest kapłaństwo urzędowe, zaledwie kilka miesięcy po ogłoszeniu nowej Ratio Fundamentalis. Dokument ten mówi o formacji integralnej, czyli potrafiącej łączyć wszystkie aspekty życia; i w ten sposób wskazuje drogę, na której formuje się ucznia misjonarza. Jest to droga fascynująca i zarazem wymagająca.

Zastanawiając się nad tymi dwoma aspektami — urokiem powołania i trudnymi wymogami, które się z nim wiążą — pomyślałem przede wszystkim o młodych księżach, którzy przeżywają radość towarzyszącą początkom posługi, a jednocześnie odczuwają jej ciężar. W sercu młodego kapłana panuje zapał związany z pierwszymi projektami i lęk, wzbudzany przez trudy apostolskie, które podejmuje z pewnym niepokojem, co jest oznaką mądrości. Czuje on głęboko radość i moc otrzymanego namaszczenia, ale na swoich barkach odczuwa stopniowo coraz większy ciężar odpowiedzialności, licznych zadań duszpasterskich i oczekiwań ze strony ludu Bożego.

Jak to wszystko przeżywa młody kapłan? Co dzieje się w jego sercu ? Czego potrzebuje, aby jego stóp biegnących z radosną nowiną Ewangelii nie sparaliżowały strach i pierwsze trudności? Aby nie miał pokusy, nie uległ pokusie ucieczki w «usztywnienie» lub nie zostawił wszystkiego, stając się «zaginionym»?

Trzeba przyznać, że często młodzi są osądzani w sposób nieco powierzchowny i zbyt łatwo przykleja się im etykietkę pokolenia «płynnego», pozbawionego pasji i ideałów. Z pewnością istnieją młodzi ludzie słabi, zdezorientowani, rozdarci lub zarażeni kulturą konsumpcjonizmu i indywidualizmu. Lecz to nie powinno nam uniemożliwiać uznania, że młodzi ludzie potrafią w «zdecydowany» sposób postawić na życie i wielkodusznie wykorzystywać wszystkie swoje zdolności; patrzeć w przyszłość i tym samym być antidotum na rezygnację i utratę nadziei, które cechują nasze społeczeństwo; być kreatywni i pełni wyobraźni, odważnie się zmieniać, okazywać wielkoduszność, kiedy trzeba poświęcić się dla innych lub dla takich ideałów, jak solidarność, sprawiedliwość i pokój. Ze wszystkimi swoimi ograniczeniami stanowią oni zawsze bogactwo.

Możemy zatem zapytać: jak w naszych prezbiteriach patrzymy na młodych księży? Pozwólmy przede wszystkim, by nas oświeciło Słowo Boże, które pokazuje nam, że Pan powołuje młodych, ufa im i posyła ich na misję.

Kiedy «rzadko odzywał się Pan» (1 Sm 3, 1), bo lud odwrócił się od Niego i nie słuchał Jego głosu, Bóg zwrócił się do młodego Samuela, małego «ministranta w świątyni», który stał się prorokiem dla ludu (por. 1Sm 3, 1-10). Potem spojrzenie Pana, widzące ponad wszelkimi pozorami, wybrało Dawida, najmłodszego z synów Jessego i kazało namaścić go na króla Izraela (1 Sm 16, 1-13). A Jeremiasza, zaniepokojonego, że jest zbyt młody, by wypełnić misję, Pan po ojcowsku uspokaja: «Nie mów: ‘Jestem młodzieńcem' (...), bo jestem z tobą» (Jr 1, 7. 8). Również z Ewangelii możemy się dowiedzieć, że wybór Pana pada na małych, a misja głoszenia Ewangelii, powierzona uczniom, nie bazuje na wielkości ludzkich sił, ale na gotowości do tego, by dać się prowadzić darowi Ducha Świętego.

I to właśnie chciałbym powiedzieć młodym kapłanom: zostaliście wybrani, jesteście drodzy Panu! Bóg patrzy na was z czułością Ojca, a po tym, jak wzbudził miłość w waszym sercu, nie pozwoli, by wasze kroki były chwiejne. W Jego oczach jesteście ważni i ufa On, że staniecie na wysokości misji, do której was powołał. Jakie to ważne, by młodzi księża spotykali proboszczów i biskupów dodających im odwagi w takiej perspektywie, a nie tylko czekających na nich, bo potrzebna jest wymiana i trzeba zapełnić puste miejsca!

W związku z tym chciałbym powiedzieć od siebie dwie rzeczy. Puste miejsca: nie trzeba zapełniać tych miejsc ludźmi, którzy nie zostali powołani przez Pana, nie trzeba brać ich skądkolwiek; trzeba dobrze przyjrzeć się powołaniu młodego człowieka, jego autentyczności, zweryfikować, czy przychodzi w poszukiwaniu schronienia, czy dlatego, że słyszy głos Pana. Przyjmowanie tylko dlatego, że potrzebujemy, drodzy biskupi, to obciążanie Kościoła hipoteką! Hipoteką. Po drugie: nie trzeba zostawiać ich samych. Bliskość: biskupi blisko kapłanów; biskupi blisko księży. Ileż razy słyszałem narzekania kapłanów... Opowiadałem to tyle razy — być może słyszeliście: zadzwoniłem do biskupa; nie odpowiadał, a sekretarka powiedziała mi, że go nie ma; poprosiłem o spotkanie; «jest zajęty przez najbliższe trzy miesiące...». I ten ksiądz jest oderwany od biskupa. Lecz jeśli ty, biskupie, wiesz, że na liście telefonów, którą zostawia ci twój sekretarz lub sekretarka, jest ksiądz, a ty masz przepełniony kalendarz, tego samego dnia, wieczorem albo następnego dnia — ale nie dłużej — zadzwoń do niego i powiedz mu, jak się rzeczy mają, zastanówcie się razem, czy jego sprawa jest pilna, czy nie jest pilna... Ale ważne jest, żeby ten ksiądz poczuł, że ma ojca, bliskiego ojca. Bliskość. Bliskość z księżmi. Nie można zarządzać diecezją bez bliskości, nie można sprawić, bez ojcowskiej bliskości biskupa, że kapłan będzie się rozwijał i uświęcał.

Zawsze z radością spotykam młodych księży, bo w nich widzę młodość Kościoła. Dlatego myśląc o nowym Ratio, dokumencie, który mówi o kapłanie jako uczniu misjonarzu w permanentnej formacji (por. n. 3), pragnę uwypuklić, zwłaszcza z myślą o młodych księżach, pewne ważne postawy: niestrudzoną modlitwę, nieustanną wędrówkę i dzielenie się z serca.

Niestrudzona modlitwa. Możemy bowiem być «rybakami ludzi» tylko wtedy, kiedy sami uznamy, że zostaliśmy «złowieni» przez czułość Pana. Nasze powołanie zaczęło się w momencie, kiedy po opuszczeniu ziemi naszego indywidualizmu i naszych osobistych planów wyruszyliśmy w «świętą podróż», powierzając się tej Miłości, która nas szukała w ciemnościach, i temu Głosowi, który sprawił, że zadrżało nasze serce. I tak, podobnie jak rybacy z Galilei, zostawiliśmy swoje sieci, by chwycić te, które nam wręczył Mistrz. Jeśli nie będziemy ściśle z Nim związani, nasz połów nie będzie owocny. Módlcie się zawsze, proszę was!

W latach formacji rozkład naszych dni był tak pomyślany, byśmy mieli czas potrzebny na modlitwę; potem nie sposób wszystkiego tak ułożyć — życie to co innego — tak zorganizować, bo człowiek żyje rytmem, niekiedy przyspieszonym, wyznaczonym przez zadania duszpasterskie. Jednakże to, czego nauczyliśmy się w okresie seminarium — kiedy w naszym życiu harmonijnie przeplatały się modlitwa, praca i odpoczynek — stanowi wielkie bogactwo, by stawiać czoło trudom apostolskim. Codziennie potrzebujemy się zatrzymać, wsłuchać się w Słowo Boże i stanąć przed Tabernakulum. «Ja próbuję, ale... zasypiam przed Tabernakulum». Zasypiaj sobie, Panu się to podoba, ale bądź tam, przed Nim. I staraj się także słuchać twojego ciała, które jest dobrym lekarzem i ostrzega nas, kiedy zmęczenie przekracza granice. Modlitwa, relacja z Bogiem, troska o życie duchowe dają posłudze duszę, a posługa, że tak powiem, ucieleśnia życie duchowe: bowiem ksiądy uświęca samego siebie i innych w sprawowaniu konkretnej posługi, zwłaszcza w kaznodziejstwie i udzielaniu sakramentów.

Druga rzecz: nieustanna wędrówka, ponieważ ksiądz nigdy nie jest «na mecie». Pozostaje zawsze uczniem, pielgrzymem na drogach Ewangelii i życia, na progu tajemnicy Boga i na świętej ziemi osób mu powierzonych. Nigdy nie będzie mógł czuć się usatysfakcjonowany ani nie będzie mógł pozbyć się zdrowego niepokoju, który każe mu wyciągać ręce do Pana, by go formował i napełniał. Dlatego trzeba ciągle się doskonalić i zachowywać otwartość na niespodzianki Boga! W tym otwarciu w stronę nowości młodzi księża muszą być kreatywni w ewangelizowaniu, bywać z rozeznaniem w nowych przestrzeniach komunikacji, gdzie można spotkać twarze, historie i pytania osób, rozwijając umiejętności społeczne, nawiązując więzi i głosząc wiarę. Podobnie mogą «być w sieci» z innymi prezbiterami i nie pozwalać, by bakcyl skupienia na samych sobie hamował odnawiające doświadczenie komunii kapłańskiej. W każdej dziedzinie życia kapłańskiego jest bowiem ważne, by czynić postępy w wierze, w miłości i w duszpasterskiej miłości bliźniego, nie poprzestając na osiągniętych rezultatach i nie działając zgodnie z własnymi schematami.

Na koniec dzielenie się z serca, ponieważ życie kapłańskie nie jest zbiurokratyzowanym urzędem ani zestawem religijnych i liturgicznych obowiązków do wypełnienia. Mówiliśmy wielokrotnie o «księdzu biurokracie», który jest «urzędnikiem państwowym», a nie pasterzem ludu. Być księdzem to grać o własne życie dla Pana i dla braci, nosząc we własnym ciele radości i lęki ludu, poświęcając czas i słuchając, by leczyć rany drugich i ofiarować wszystkim czułość Ojca. Dzięki wspomnieniom związanym z osobistymi doświadczeniami — kiedy chodzili do oratorium, snuli marzenia i zacieśniali przyjaźnie, kierując się młodzieńczą miłością do Pana — młodzi kapłani mają wielką szansę, jaką jest dzielenie się tym z młodzieżą i dziećmi. Chodzi o to, by być z nimi — tu też potrzebna jest bliskość — nie tylko jako przyjaciel wśród innych przyjaciół, ale jako osoba, która potrafi z serca dzielić ich życie, słuchać ich pytań i konkretnie uczestniczyć w różnych wydarzeniach ich życia. Młodzi ludzie nie potrzebują fachowca od sacrum czy bohatera, który z wysokości i z zewnątrz odpowie na ich pytania; pociągają ich raczej osoby, które potrafią szczerze przejąć się ich życiem, towarzysząc im z szacunkiem i słuchając z miłością. Chodzi o to, by mieć serce pełne pasji i współczucia, zwłaszcza dla młodzieży.

Niestrudzona modlitwa, nieustanna wędrówka i dzielenie się z serca znaczą przeżywać kapłańskie życie patrząc w górę i myśląc na wielką skalę. Nie jest to zadanie łatwe, lecz można pokładać całą ufność w Panu, bo On nas wyprzedza w drodze! Niech Najświętsza Maryja Panna, która modliła się niestrudzenie, wędrowała za swoim Synem i dzieliła Jego życie aż po krzyż, prowadzi nas i za nas się wstawia. Proszę was, módlcie się za mnie!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama