Jesteście oknem nadziei

Przemówienie papieskie podczas wizyty w Alessano i Molfeccie, 20.04.2018

W piątek 20 kwietnia Papież Franciszek odwiedził Alessano i Molfettę — miejscowości we włoskim regionie Apulia, związane z bpem Antoniem Bellem, zwanym «don Tonino», tercjarzem franciszkańskim, ur. 18 marca 1935 r. w Alessano, zm. 20kwietnia 1993 r. w Molfetcie. Wlatach 1982-1993 był on ordynariuszem diecezji Molfetta-Ruvo-Giovinazzo-Terlizzi. Okazją do tej wizyty była 25. rocznica śmierci duszpasterza, którego proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 2007 r.

O godz. 7.35 Ojciec Święty odleciał samolotem z rzymskiego lotniska w Ciampino do Galatiny w prowincji Lecce, a stamtąd helikopterem na cmentarz w Alessano. Powitali go tam ordynariusz diecezji Ugento-Santa Maria di Leuca, bp Vito Angiuli, i burmistrz. Franciszek złożył kwiaty przed grobem «don Tonina» i modlił się przy nim, a także przy grobie jego matki. Następnie spotkał się z krewnymi bpa Bella, którzy podarowali mu stułę sługi Bożego i wyhaftowany przez miejscowe kobiety fartuch, będący symbolem służby «Kościoła w fartuchu» — jak zwykł mawiać tenże biskup. Na pobliskim placu odbyło się spotkanie z ponad 20 tys. wiernych diecezji, podczas którego przemówienia wygłosili bp Angiuli i Ojciec Święty. Papież spotkał się tam także m.in. z ks. Luigim Ciottim, założycielem stowarzyszenia «Libera», zwalczającego mafię, oraz z Giancarlem Piccinnim, prezesem Fundacji don Tonino Bello.

Około godz. 10.15 Franciszek odleciał helikopterem do Molfetty w prowincji Bari. Po powitaniu go na placu Cala Sant'Andrea w pobliżu katedry przez ordynariusza diecezji Molfetta-Ruvo-Giovinazzo-Terlizzi bpa Domenica Cornacchię i burmistrza, Franciszek przejechał samochodem do portu, gdzie przewodniczył Mszy św., na którą przybyło ponad 40 tys. wiernych, i wygłosił homilię. Na zakończenie celebry — po słowach bpa Cornacchii, który podziękował mu za pierwsze w historii diecezji odwiedziny Papieża — Ojciec Święty spotkał się z przedstawicielami władz lokalnych, z organizatorami wizyty, wolontariuszami i osobami chorymi.

O godz. 13.40 odleciał helikopterem do Watykanu.

Drodzy Bracia i Siostry!

Przybyłem jako pielgrzym na tę ziemię, z której pochodził sługa Boży Tonino Bello. Przed chwilą modliłem się przy jego grobie, który nie wznosi się monumentalnie w górę, ale jest całkowicie osadzony w ziemi: Don Tonino, zasiany w swej ziemi — on, niczym zasiane ziarno — jakby chciał nam powiedzieć, jak bardzo ukochał ten region. Chciałbym to rozważyć, przywołując przede wszystkim jego słowa wdzięczności: «Dziękuję, moja ziemio, mała i uboga, która zrodziłaś mnie ubogim jak ty, ale która właśnie dlatego obdarzyłaś mnie niezrównanym bogactwem rozumienia ubogich i tym, że mogę im dzisiaj służyć» («Grazie, Chiesa di Alessano», La terra dei miei sogni. Bagliori di luce dagli scritti ugentini, 2014 r., 477).

Zrozumienie ubogich było dla niego prawdziwym bogactwem, oznaczało także zrozumienie swojej mamy, rozumienie ubogich było jego bogactwem. Miał rację, ponieważ ubodzy są naprawdę bogactwem Kościoła. Przypominaj nam o tym nadal, don Tonino, w obliczu powracającej pokusy, by podążać za możnymi chwili obecnej, zabiegać o przywileje, prowadzić życie wygodne. Ewangelia — zazwyczaj przypominałeś o tym w Boże Narodzenie i na Wielkanoc — nawołuje do życia często niewygodnego, ponieważ ten, kto idzie za Jezusem, kocha ubogich i pokornych. Czynił to Nauczyciel, głosiła to Jego Matka, chwaląc Boga, bo On «strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych» (Łk 1, 52). Kościół, który troszczy się o ubogich, zawsze jest dostrojony do kanału Boga, nigdy nie gubi częstotliwości Ewangelii i czuje, że musi powracać do tego, co istotne, aby konsekwentnie wyznawać, że Pan jest jedynym prawdziwym dobrem.

Don Tonino napomina nas, byśmy nie teoretyzowali na temat bliskości wobec ubogich, ale byli blisko nich, tak jak był blisko Jezus, który będąc bogatym, dla nas stał się ubogim (por. 2 Kor 8, 9). Don Tonino odczuwał potrzebę naśladowania Go, angażując się osobiście, aż do wyzbycia się siebie. Nie przeszkadzały mu prośby, bolała go obojętność. Nie obawiał się braku pieniędzy, ale martwiła go niepewność pracy, problem, który jest dziś tak aktualny. Nie tracił okazji, aby mówić, że na pierwszym miejscu jest pracownik z jego godnością, a nie zysk ze swoją chciwością. Nie stał z założonymi rękoma — działał lokalnie, aby siać pokój na całym świecie, w przekonaniu, że najlepszym sposobem, aby zapobiegać przemocy i wszelkiego rodzaju wojnom, jest zatroszczenie się o potrzebujących i krzewienie sprawiedliwości. Bowiem, jeśli wojna rodzi ubóstwo, to także ubóstwo powoduje wojnę (por. św. Jan Paweł II, «Jeśli pragniesz pokoju, wyjdź naprzeciw ubogim», Orędzie na XXVI Światowy Dzień Pokoju, 1 stycznia 1993 r.). Zatem pokój buduje się poczynając od domów, ulic, warsztatów, gdzie osobistym wysiłkiem kształtuje się komunię. Don Tonino, pełen nadziei, powiedział: «Z zakładu, tak jak kiedyś z warsztatu w Nazarecie, wyjdzie słowo pokoju, które wytyczy drogę ludzkości, spragnionej sprawiedliwości, ku nowym celom» (La terra dei miei sogni, 32).

Drodzy bracia i siostry, to powołanie pokoju należy do waszej ziemi, do tej wspaniałej ziemi granicznej — finis-terrae — którą don Tonino nazywał «terra-finestra» [«ziemia-okno»], bo z południa Włoch otwiera się na liczne południowe części świata, gdzie «najubożsi są coraz liczniejsi, a bogaci stają się coraz bogatsi i jest ich coraz mniej» («Il pentalogo della speranza», Scritti vari, interviste aggiunte, 2007 r., 252). Jesteście «otwartym oknem, przez które można obserwować wszelkie formy ubóstwa ciążącego na historii» («La speranza a caro prezzo», Scritti di pace, 1997 r., 348), ale jesteście przede wszystkim oknem nadziei, aby region śródziemnomorski, historyczna kolebka cywilizacji, nigdy nie był napiętym łukiem wojennym, ale gościnną arką pokoju» (por. «La profezia oltre la mafia», tamże, 280).

Don Tonino jest człowiekiem swojej ziemi, bo na tej ziemi dojrzewało jego kapłaństwo. Tutaj rozkwitło jego powołanie, które lubił nazywać przywoływaniem [w języku włoskim gra słów: «vocazione evocazione»] — przywoływaniem tego, jak szalenie Bóg miłuje, każde z osobna, nasze kruche życia; echa Jego głosu miłości, który przemawia do nas każdego dnia; wezwania, aby zawsze iść naprzód, by odważnie marzyć, by zdecentralizować nasze życie i oddać je na służbę innym; zachęty, by zawsze ufać Bogu, jedynemu, który potrafi przemienić życie w święto. Tym właśnie jest powołanie według don Tonina — powołaniem do tego, by stawać się nie tylko pobożnymi wiernymi, ale prawdziwie rozmiłowanymi w Panu, z żarliwością marzenia, porywem daru, śmiałością niepoprzestawania na półśrodkach. Bowiem gdy Pan rozpala serce, to nie można zgasić nadziei. Kiedy Pan prosi o naszą zgodę, nie możemy odpowiadać: «być może». Warto, by nie tylko młodzi, ale my wszyscy, poszukujący sensu życia, byśmy słuchali i powracali do słów don Tonina.

Na tej ziemi Antonio urodził się jako Tonino i stał się don Toninem. To proste i bliskie imię, które czytamy na jego grobie, wciąż do nas przemawia. Mówi o jego pragnieniu, by stać się maluczkim, żeby być blisko, by zmniejszać dystanse, by zaoferować pomocną dłoń. Zachęca do prostej i autentycznej otwartości Ewangelii. Don Tonino bardzo ją zalecał, zostawiając to w spadku swoim kapłanom. Mawiał: «Miłujmy świat. Bądźmy dla niego życzliwi. Weźmy go pod rękę. Okazujmy mu miłosierdzie. Nie stawiajmy przed nim zawsze rygorów prawa, jeśli wcześniej nie złagodziliśmy ich dawkami czułości» («Torchio e spirito», homilia z Mszy św. Krzyżma 1993 r., Omelie e scritti quaresimali, 2015 r., 97). Są to słowa ujawniające pragnienie, by Kościół był dla świata: nie światowy, ale dla świata. Niech Pan da nam tę łaskę — Kościoła nie światowego, a służącego światu. Kościoła oczyszczonego z samoodniesienia i «ekstrawertycznego, wychylonego, nie owiniętego wokół samego siebie» («Sacerdoti per il mondo», Cirenei della gioia, 2004 r., 26); nie czekającego aż ją otrzyma, ale udzielającego pierwszej pomocy; nigdy nie uśpionego w nostalgii za przeszłością, ale rozpalonego miłością do dnia dzisiejszego, na wzór Boga, który «tak umiłował świat» (J 3, 16).

Imię «don Tonina» mówi nam także o jego zdrowej alergii na tytuły i zaszczyty, o jego pragnieniu, by wyzbyć się czegoś dla Jezusa, który ogołocił się ze wszystkiego, o jego odwadze uwolnienia się od tego, co mogło przypominać oznaki władzy, aby zrobić miejsce dla mocy znaków («Dai poveri verso tutti», tamże, 122 ss.). Don Tonino z pewnością nie czynił tego dla korzyści lub poszukując aprobaty, ale pobudzony wzorem Pana. W miłości do Niego znajdujemy siłę do wyzbycia się szat, które wstrzymują krok, i przyobleczenia się w służbę, aby być «Kościołem w fartuchu, jedyną szatą kapłańską odnotowaną przez Ewangelię» («Configurati a Cristo capo e sacerdote», tamże, 61).

Co jeszcze mógłby nam powiedzieć don Tonino z tej swojej ukochanej ziemi? Ten wierzący, chodzący po ziemi i z oczyma skierowanymi ku niebu, a szczególnie z sercem, które łączyło niebo i ziemię, ukuł, wśród wielu innych, oryginalne słowo, które przekazuje każdemu z nas wielką misję. Mawiał, że my, chrześcijanie, «musimy być kontempl-aktywni, czyli ludźmi, którzy wychodzą od kontemplacji, a następnie pozwalają, by ich dynamizm, ich zaangażowanie zaowocowały w działaniu» (tamże, 55), ludźmi, którzy nigdy nie oddzielają modlitwy od działania. Drogi don Tonino, przestrzegałeś nas przed rzucaniem się w wir spraw bez trwania przed tabernakulum, byśmy się nie łudzili, pracując na próżno dla królestwa Bożego (por. «Contempl-attivi nella ferialita quotidiana», Non c'e fedelta senza rischio, 2000 r., 124; «Soffrire le cose di Dio e soffrire le cose dell'uomo», Cirenei della gioia, 81-82). A my moglibyśmy zadać sobie pytanie, czy wychodzimy od tabernakulum, czy od nas samych. Mógłbyś nas również zapytać, czy gdy już wyszliśmy — idziemy; czy podobnie jak Maryja, kobieta pielgrzymująca, wstajemy, aby dotrzeć do człowieka i mu służyć, każdemu człowiekowi. Gdybyś nas o to zapytał, musielibyśmy się wstydzić z powodu naszego bezruchu i naszych stałych usprawiedliwień. Rozpal nas na nowo do naszego wzniosłego powołania; pomóż nam być coraz bardziej Kościołem kontemplacyjnym, rozmiłowanym w Bogu i namiętnie kochającym człowieka!

Drodzy bracia i siostry, w każdym czasie Pan stawia na drodze Kościoła świadków, którzy ucieleśniają dobrą wieść Wielkanocy, proroków nadziei dla przyszłości wszystkich. Z waszej ziemi Bóg zrodził jednego, jako dar i proroctwo dla naszych czasów. I Bóg pragnie, aby Jego dar został przyjęty, aby Jego proroctwo było realizowane. Nie zadowalajmy się spisaniem pięknych wspomnień, nie pozwólmy, by nas wstrzymywały tęsknoty za przeszłością bądź jałowa gadanina chwili obecnej, czy też obawy o przyszłość. Naśladujmy don Tonina, dajmy się porwać jego młodzieńczej gorliwości chrześcijańskiej, posłuchajmy jego usilnego nawoływania do życia Ewangelią bez taryfy ulgowej. Jest to mocne wezwanie, skierowane do każdego z nas i do nas jako Kościoła. Z pewnością pomoże nam szerzyć dziś wonną radość Ewangelii.

Teraz wszyscy razem pomódlmy się do Matki Bożej, a potem udzielę wam błogosławieństwa — czy zgadzacie się?

[Zdrowaś Maryjo, błogosławieństwo]

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama