Kto nie przyjmuje zaproszenia na przyjęcie

Homilia w domu św. Marty

«Boli mnie głowa, dziś nie mogę, jestem zajęty...»: to sposób, na pozór grzeczny, w jaki nie przyjmuje się Jezusa, który za każdego człowieka zapłacił swoim życiem za wieczną ucztę w królestwie niebieskim. Stanowczymi słowami Papież Franciszek — podczas Mszy św. odprawianej we wtorek 6 listopada w domu św. Marty — zaprosił tych, którzy mówią «nie», do przezwyciężenia zatwardziałości serca i nieszukania pretekstów, by zamykać Panu drzwi przed nosem.

«Fragment Ewangelii, którego wysłuchaliśmy, jest zaczerpnięty z 14. rozdziału księgi Łukasza», wyjaśnił Papież, zwracając uwagę, że «prawie cały rozdział, poza częścią końcową, dzieje się przy obiedzie, wokół stołu, i wszystko, co się tam wydarza, wydarza się przy stole». Stąd właśnie «obraz uczty na końcu rozdziału», w przypowieści opowiedzianej przez Jezusa w szczególności w wersetach 15-24, czytanych w liturgii.

Nawiązując do początku rozdziału, Papież przypomniał, że «Jezus poszedł na obiad do domu przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił: Jezus zawsze przyjmował zaproszenia». Lecz, «kiedy tylko wszedł, zobaczył chorego na puchlinę wodną i natychmiast go uzdrowił: Jezus zawsze chce nas uzdrawiać, nas wszystkich». Jednakże, przypomniał Papież, «był szabat, byli tam wszyscy uczeni w Prawie i poprosił ich o pozwolenie: 'Czy wolno w szabat uzdrawiać?'». A «oni, którzy nigdy nie mówili tego, co myślą — byli obłudnikami — milczeli».

Jezus uzdrowił tego chorego człowieka, mówił Franciszek, «a potem, w momencie, kiedy zaczynał się obiad, zobaczył, że ludzie, goście, starali się zająć pierwsze miejsca, by było ich widać, by sprawiać wrażenie ważnych osób». W rzeczywistości, stwierdził Papież, «również w kościele często się tak dzieje, dowiedziałem się nawet, że w pewnych miejscach jest zwyczaj 'wynajmowania' pierwszych miejsc dla ważnych osób i dla ich rodzin. Nie wiem, czy to prawda, tak mi powiedziano. Jeśli tak jest, to wstyd».

Wracając do rozważań nad fragmentem Ewangelii Łukasza, Papież zwrócił uwagę, że «Jezus korzysta ze sposobności, by powiedzieć tym ludziom: 'nie postępujcie tak, bo się wystawicie na pośmiewisko: jeśli przyjdzie ktoś ważniejszy, odeślą was na koniec'». I właśnie przywódcy faryzeuszów, gospodarzowi, który Go zaprosił, Jezus zaleca, by zapraszał ludzi, którzy nie chcą się pokazywać, nie szukają zysku, bo w przeciwnym wypadku wydaje się, że chodzi tylko o to, co można uzyskać w zamian. I ten fragment, przypomniał Franciszek, «czytaliśmy wczoraj: zaproś 'ubogich, ułomnych, chromych...'».

«Następnie zaczyna się fragment dzisiejszy, który mówi o podwójnej odmowie», powiedział Papież. Bowiem «jeden z biesiadników, który usłyszał to pouczenie Jezusa, żeby nie zajmować pierwszych miejsc, mówi: 'Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym'. Tak, szczęśliwy będzie ten, kto dotrze na tę wielką biesiadę, jaką jest królestwo Boże».

Tak więc «królestwo Boże wyobrażone jest jako uczta, wielkie przyjęcie», wyjaśnił Papież. Na te słowa Jezus «odpowiedział przypowieścią o człowieku, który wydał wielką ucztę i zaprosił wielu gości. Wysłał potem swojego sługę, by powiedział zaproszonym: 'Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe! Przyjdźcie szybko! Wszystko jest gotowe'. Lecz wszyscy zaczęli się wymawiać, nie chcą iść: 'Nie, bo wiesz, kupiłem pole, muszę tam iść; kupiłem pięć par wołów, muszę iść tam; poślubiłem żonę, muszę urządzić biesiadę w domu...'».

Mówiąc krótko, dodał Franciszek, «same wymówki: przepraszają». Lecz «przeprosiny to grzeczne słowo, by nie powiedzieć 'odmowa'». A zatem «odmawiają, ale grzecznie, i gospodarz — zważywszy na to, że uczta była już gotowa — mówi: 'Idź na skrzyżowanie dróg i sprowadź wszystkich ubogich, wszystkich chorych, chromych, niewidomych, wszystkich'». A że «było jeszcze miejsce, posłał sługę: 'Sprowadź, przynaglaj do wejścia, przekonaj do wejścia!'». I «tak się odbyła uczta».

«Fragment Ewangelii kończy druga odmowa — wyjaśnił Papież — lecz pochodząca z ust Jezusa: 'Albowiem powiadam wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty'». Bo, powiedział Franciszek, «Jezus czeka», na tego, kto Go nie przyjął, «daje drugą szansę, być może trzecią, czwartą, piątą, ale na koniec nie przyjmuje On».

I «ta odmowa — dodał — musi nas skłonić do myślenia o tych wszystkich momentach, kiedy Jezus zachęca nas, byśmy uczestniczyli w Jego przyjęciu, byśmy byli blisko Niego, byśmy zmienili życie: pomyślcie, że szuka swoich najbliższych przyjaciół, a oni odmawiają!». A «potem szuka chorych», a oni «idą — może ktoś odmawia». Lecz «jakże często słyszymy głos Jezusa, który mówi, byśmy poszli do Niego, by zrobić dobry uczynek, by modlić się, by Go spotkać, a my odpowiadamy: 'przepraszam, Panie, ale jestem zajęty, nie mam czasu, tak, jutro, nie mogę'. I Jezus zostaje sam. 'Przepraszam, Panie, teraz nie mogę'».

«To słowo 'przepraszam' mówimy do Jezusa wiele razy — przyznał Papież — kiedy czujemy w sercu, że Pan wzywa nas na spotkanie, żeby nam coś powiedzieć, żeby porozmawiać sobie z Panem: 'Nie, nie mam czasu'». A «być może masz czas, żeby pójść do kolegi, do koleżanki, żeby porozmawiać i obmawiać innych: na to masz czas, ale żeby pójść do Jezusa, to nie».

«Nam również zdarza się nie przyjąć zaproszenia Jezusa», powiedział Franciszek, sugerując prawdziwy rachunek sumienia. «Niech każdy z nas pomyśli: ile razy w moim życiu czułem natchnienie Ducha Świętego, żeby zrobić dobry uczynek, żeby spotkać Jezusa w tym dobrym uczynku, żeby pójść się pomodlić, żeby zmienić życie w tym i tamtym, bo powinno być inaczej? I zawsze znalazłem powód, żeby się wymówić, żeby nie przyjąć tego zaproszenia».

«Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym», mówi współbiesiadnik Jezusa, jak relacjonuje Łukasz. «Lecz wchodzi do Królestwa Bożego — stwierdził Papież — tylko ten, kto nigdy nie odmówił Jezusowi lub zazwyczaj nie odmawia; tej osobie nie odmawia Jezus». Oczywiście, kontynuował, «Jezus jest dobry, na koniec przebacza wszystko — tak jest dobry, jest miłosierny, ale jest także sprawiedliwy». I «jeśli ty zamkniesz drzwi do twojego serca od środka, On nie może ich otworzyć, bo szanuje nasze serce: nieprzyjęcie Jezusa to zamknięcie drzwi od środka i niepozwolenie, żeby On wszedł». Lecz «nikt z nas, w momencie, kiedy odmawia Jezusowi, nie myśli o tym, że 'Ja zamykam Jezusowi drzwi od środka'». Przeciwnie, «myśli zawsze: 'Ależ nie, jest wiele rzeczy, dziś nie mogę, boli mnie głowa'. Wiele rzeczy, nieprawdaż? A tymczasem prawda jest taka: odrzucam Jezusa. A wymówką jest ból głowy, nadmiar zajęć, wiele rzeczy».

Na zakończenie Papież wrócił do ewangelicznego obrazu «biesiady», sugerując taką refleksję: «Kto płaci za przyjęcie? Jezus!». I już «w pierwszym czytaniu — wyjaśnił nawiązując do fragmentu Listu do Filipian (2, 5-11) — Paweł pokazuje nam rachunek za to przyjęcie: Jezus 'ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej'».

Zatem właśnie «swoim życiem Jezus zapłacił za przyjęcie»; a mimo to «ja mówię 'nie mogę'. Mówię 'nie mogę' temu, Panu, który zapłacił za to przyjęcie dla mnie». W tej perspektywie, powiedział Franciszek, «niech Pan da nam tę łaskę, byśmy zrozumieli tę tajemnicę zatwardziałości serca, uporu, odmowy, a także łaskę, byśmy zapłakali: 'Tyś tyle zapłacił za to przyjęcie, a ja nie chcę iść?'».

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama