Kościół uczy nas braterstwa z innymi

Homilia podczas Mszy św. w bazie lotniczej Nu Guazu w Asunción - podróż do Boliwii i Paragwaju, 12.07.2015

Kościół uczy nas braterstwa z innymi

Papież Franciszek

Kościół uczy braterstwa z innymi

12 VII - Msza św. w wojskowej bazie lotniczej Nu Guazú w Asunción

Z Banado Norte Papież Franciszek przejechał do wojskowej bazy lotniczej Nu Guazú, gdzie przy wielkim ołtarzu - zbudowanym przez lokalnego artystę i mieszkańców okolicznych wiosek z tysięcy kolb kukurydzy, dyń, różnych nasion i orzechów kokosowych, z wypisanymi nań życzeniami i słowami wiernych - przewodniczył Mszy św. Uczestniczyło w niej ponad 1,5 mln osób - rolnicy przybyli z całego kraju, przedstawiciele 17 różnych grup rdzennej ludności, rodziny z chorymi, osoby niepełnosprawne i w podeszłym wieku, wśród nich ponad 160 tys. Argentyńczyków. Byli także prezydent Paragwaju Horacio Manuel Cartes Jara i prezydent Argentyny Cristina Fernández de Kirchner, z którymi Papież zamienił kilka słów po modlitwie «Anioł Pański». Na zakończenie przemawiali metropolita Asunción abp Edmundo Ponziano Valenzuela Mellid i przedstawiciel Ekumenicznego Patriarchatu Konstantynopola Tarasios Antonopoulos, metropolita Buenos Aires i egzarcha w Ameryce Południowej. Podczas Mszy św. Papież wygłosił następującą homilię:

«Pan sam ześle deszcz i nasza ziemia wyda swój owoc» - tak mówi Psalm (por. 85 [84], 13). Jesteśmy zachęcani do sławienia tego - tej tajemniczej komunii Boga z Jego ludem, Boga z nami. Deszcz jest znakiem Jego obecności na ziemi uprawianej naszymi rękami. Jest to komunia, która zawsze daje owoce, która zawsze daje życie. Ta ufność płynie z wiary, świadomości, że jesteśmy zdani na Jego łaskę, która zawsze będzie przemieniała i nawadniała naszą ziemię.

Jest to ufność, której się uczymy, do której się wychowujemy. Ufność, która kształtuje się w łonie wspólnoty, w życiu rodziny. Ufność, która staje się świadectwem na twarzach wielu ludzi, którzy zachęcają nas do pójścia za Jezusem, do bycia uczniami Tego, który nigdy nie zawodzi. Uczeń czuje się zachęcany do zaufania, czuje się zachęcany przez Jezusa do tego, by był przyjacielem, aby dzielił Jego los i Jego życie. «Już was nie nazywam sługami, (...) ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego» (J 15, 15). Uczniowie to ci, którzy uczą się przeżywać z ufnością przyjaźń z Jezusem.

Ewangelia mówi nam o tym byciu uczniem. Przedstawia nam dokument tożsamości chrześcijanina, jego dowód osobisty, to, co go uwierzytelnia.

Jezus przywołuje swych uczniów i ich posyła, podając im jasne, dokładne zasady. Stawia im wyzwanie, wskazuje szereg działań i postaw, których winni się trzymać. Nierzadko mogą one wydawać się nam przesadne lub niedorzeczne; postawy te byłoby łatwiej odczytać symbolicznie lub «duchowo». Lecz Jezus wyraża się bardzo jasno. Nie mówi im: «Zróbcie tak, jakby...» albo: «Zróbcie, co możecie».

Przypomnijmy wspólnie te zalecenia: «Nie zabierajcie ze sobą na drogę nic prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy..., zatrzymajcie się w domu, gdzie was przyjmą» (por. Mk 6, 8-11). Wydawałoby się, że jest to niemożliwe.

Moglibyśmy skupić się na słowach «chleb», «pieniądze», «torba», «laska», «sandały», «suknia». I tak można. Wydaje mi się jednak, że jest słowo kluczowe, które mogłoby pozostać niezauważone w natłoku tych, które wymieniłem. Jest to główne słowo w duchowości chrześcijańskiej, w doświadczeniu ucznia: gościnność. Jezus jako dobry nauczyciel, pedagog wysyła ich, aby doświadczyli gościnności. Mówi im: «Zostańcie tam, gdzie was przyjmą». Wysyła ich, aby nauczyli się jednej z podstawowych cech wspólnoty ludzi wierzących. Moglibyśmy powiedzieć, że chrześcijanin to ten, kto nauczył się udzielać gościny, kto nauczył się przyjmować pod swój dach.

Jezus nie wysyła ich jako możnych, jako panów, szefów, wyposażonych w prawa i przepisy; przeciwnie - pokazuje im, że drogą chrześcijanina jest po prostu przemiana własnego serca i pomaganie w przemianie serca innym ludziom. Uczenie się żyć w inny sposób, zgodnie z innym prawem, przestrzegając innych norm. Jest to przejście od logiki egoizmu, zamknięcia, walki, podziału, wyższości do logiki życia, bezinteresowności, miłości; od logiki panowania, ucisku, manipulowania do logiki gościnności, troski. Chodzi tu o dwie logiki, o dwa sposoby podejścia do życia i podejścia do misji.

Jakże często myślimy o misji w oparciu o projekty lub programy. Ileż razy wyobrażamy sobie ewangelizację opartą na tysiącach strategii, taktyk, manewrów, forteli, starając się, aby ludzie nawracali się na podstawie naszych argumentów. Pan mówi nam dziś bardzo wyraźnie: w myśl Ewangelii przekonuje się nie za pomocą argumentów, strategii czy taktyk, ale po prostu ucząc się przyjmowania, gościnności.

Kościół jest matką o otwartym sercu, umiejącą gościć, przyjmować, zwłaszcza tych, którzy potrzebują większej troski, którzy przeżywają większe trudności. Kościół, taki jakiego chciał Jezus, jest gościnnym domem. Jak wiele dobrego możemy uczynić, jeżeli zechcemy nauczyć się tego języka gościnności, tego języka przyjmowania, powitania. Ileż ran, ile rozpaczy można uleczyć w domu, w którym można odczuć, że jest się mile widzianym. Dlatego trzeba, aby drzwi były otwarte, zwłaszcza drzwi serca.

Gościnność okazywana głodnemu, spragnionemu, przybyszowi, nagiemu, choremu, więźniowi (por. Mt 25, 34-37), trędowatemu czy sparaliżowanemu. Gościnność wobec tego, kto myśli inaczej niż my, kto nie wierzy lub wiarę utracił, niekiedy z naszej winy. Gościnność wobec prześladowanych i bezrobotnych. Gościnność wobec różnych kultur, w które ta ziemia paragwajska jest tak bogata. Gościnność okazana grzesznikowi, bo każdy z nas także nim jest.

Często zapominamy, że istnieje zło, które poprzedza nasze grzechy, jest od nich wcześniejsze. Jest korzeń, który powoduje wiele, bardzo wiele szkód, który niepostrzeżenie niszczy wiele istnień ludzkich. Jest zło, które powoli zagnieżdża się w naszym sercu i «pochłania» naszą żywotność - samotność. Może ona mieć różne przyczyny i wiele może być jej powodów. Jakże bardzo niszczy ona życie i jak wiele zła nam wyrządza. Oddala nas od innych, od Boga, od wspólnoty, zamyka nas w sobie samych. Dlatego to, co jest właściwe Kościołowi, tej matce, nie jest przede wszystkim zarządzanie rzeczami czy projektami, ale uczenie się braterstwa z innymi. Właśnie otwarte na innych braterstwo jest najlepszym świadectwem, że Bóg jest Ojcem, gdyż «po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali» (J 13, 35).

W ten sposób Jezus otwiera nas na nową logikę, na horyzont pełen życia, piękna, prawdy i pełni.

Bóg nigdy nie zamyka perspektyw, nigdy nie jest obojętny wobec życia, nigdy nie jest obojętny na cierpienie swych dzieci. Bóg nigdy nie daje się prześcignąć w wielkoduszności. Dlatego zsyła nam swego Syna, daje Go, poświęca Go, dzieli się Nim - abyśmy nauczyli się drogi braterstwa i drogi daru. Jest to zdecydowanie nowy horyzont, jest to nowe Słowo wobec tak wielu sytuacji wykluczenia, podziałów, zamknięcia, izolacji. Jest to Słowo, które przerywa milczenie samotności.

Kiedy więc jesteśmy zmęczeni lub gdy ciąży nam zadanie ewangelizacji, dobrze jest przypomnieć sobie, że życie, jakie proponuje nam Jezus, odpowiada na najgłębsze potrzeby ludzi, ponieważ wszyscy zostaliśmy stworzeni do przyjaźni z Jezusem i miłości braterskiej (por. Evangelii gaudium, 265).

Oczywiście nie możemy nikogo zmusić do przyjęcia nas, do goszczenia nas; jest to oczywiste i jest to część naszego ubóstwa i naszej wolności. Ale jest również pewne, że nikt nie może nas zmusić do tego, byśmy nie byli gościnni i nie przyjmowali życia swego ludu. Nikt nie może od nas wymagać, abyśmy nie przyjmowali i nie troszczyli się o życie naszych braci, szczególnie tych, którzy stracili nadzieję i chęć życia. Jakże pięknie jest wyobrazić sobie nasze parafie, wspólnoty, kaplice, gdzie są chrześcijanie, które nie mają zamkniętych drzwi, ale są prawdziwymi ośrodkami spotkania dla nas i z Bogiem. Jako miejsca gościnności i przyjęcia.

Kościół jest matką jak Maryja. Ona jest dla nas wzorem. Przyjmować jak Maryja, która nie panowała nad Słowem Bożym ani Go sobie nie zawłaszczała, ale - przeciwnie - przyjęła Je, nosiła w sobie i Je przekazała.

Przyjąć do siebie jak ziemia, która nie panuje nad ziarnem, ale je przyjmuje, karmi i pozwala wzrastać.

Tak więc chcemy być chrześcijanami, tak chcemy żyć wiarą na tej ziemi paragwajskiej, jak Maryja, przyjmując życie Boże w naszych braciach, z ufnością, z tą pewnością, że «Pan sam ześle deszcz, a nasza ziemia wyda swój owoc». Niech się tak stanie.

Na zakończenie Mszy św. Papież Franciszek odmówił z wiernymi modlitwę «Anioł Pański», którą poprzedził następującymi słowami:

Dziękuję arcybiskupowi Asunción Edmundowi Ponzianowi Valenzueli Mellidowi oraz [prawosławnemu] arcybiskupowi Ameryki Południowej Tarasiosowi za miłe słowa.

Kończąc tę liturgię skierujmy nasze ufne spojrzenie na Maryję Pannę, Matkę Bożą i naszą Matkę. Jest Ona podarunkiem Jezusa dla swego ludu. Dał nam Ją jako Matkę w godzinie krzyża i cierpienia. Jest to owoc oddania się Chrystusa za nas. I od tamtego czasu zawsze była i będzie ze swymi dziećmi, szczególnie z tymi najmniejszymi i najbardziej potrzebującymi.

Weszła Ona w tkankę dziejów naszych państw i ich mieszkańców. Podobnie jak w wielu innych krajach Ameryki Łacińskiej, wiara Paragwajczyków jest przesycona miłością do Dziewicy. Przybywajcie z ufnością do swej Matki, otwierajcie przed Nią swe serca, powierzajcie Jej swe radości i smutki, swe oczekiwania i cierpienia. Dziewica was pociesza i czułością swej miłości rozpala w was nadzieję. Nie przestawajcie wzywać i ufać Maryi, Matce miłosierdzia dla wszystkich Jej dzieci bez różnicy.

Dziewicę, która trwała z apostołami w oczekiwaniu Ducha Świętego (por. Dz 1, 13-14), proszę także, aby czuwała nad Kościołem i umacniała braterskie więzi między wszystkimi jego członkami. Oby z pomocą Maryi Kościół był domem wszystkich, domem, który umie gościć, matką dla wszystkich ludów.

Drodzy bracia, proszę was, abyście nie zapominali modlić się za mnie. Bardzo dobrze wiem, jak Papież jest kochany w Paragwaju. Ja również noszę was w swym sercu i modlę się za was i za wasz kraj.

A teraz zapraszam was do odmówienia do Maryi Panny modlitwy Anioł Pański.

Po modlitwie Ojciec Święty udzielił błogosławieństwa:

Niech Bóg was błogosławi i strzeże. Niech Bóg rozpromieni swoje oblicze nad wami i obdarzy was swoją łaską. Niech zwróci ku wam oblicze swoje i obdarzy was pokojem. Niech zstąpi na was błogosławieństwo Boga wszechmogącego, Ojca i Syna, i Ducha Świętego, i niech pozostaje z wami na zawsze. Amen.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama