Bezgraniczna miłość

Homilia podczas Mszy św. w Niedzielę Palmową 20.03.2016

Bezgraniczna miłość

20 marca rano Papież Franciszek przewodniczył na placu św. Piotra liturgii Niedzieli Palmowej i diecezjalnym obchodom XXXI Światowego Dnia Młodzieży. Poświęcił palmy i gałązki oliwne w pobliżu obelisku, po czym w procesji — z udziałem 450przedstawicieli młodzieży, licznych kardynałów, arcybiskupów, biskupów i kapłanów — przeszedł do ołtarza przed Bazyliką Watykańską, gdzie odprawił Mszę św. Przed modlitwą «Anioł Pański» — którą poprowadził na zakończenie celebracji — zawierzył wstawiennictwu św. Jana Pawła II ostatnie miesiące przygotowań do Światowego Dnia Młodzieży w Krakowie, który będzie Jubileuszem Młodzieży w Roku Świętym Miłosierdzia. Poniżej zamieszczamy homilię Ojca Świętego i jego słowa wypowiedziane przed modlitwą maryjną.

«Błogosławiony (...), który przychodzi w imię Pańskie» (Łk 19, 38), wołał radośnie tłum w Jerozolimie, witając Jezusa. I my okazaliśmy podobny entuzjazm — wymachując palmami i gałązkami oliwnymi, wyraziliśmy cześć i radość, pragnienie przyjęcia Jezusa, który przychodzi do nas. Tak jak wkroczył On do Jerozolimy, tak pragnie wejść do naszych miast i w nasze życie. Podobnie jak to uczynił, według Ewangelii, jadąc na osiołku, przychodzi do nas z pokorą, ale przychodzi «w imię Pana»; mocą swojej Bożej miłości przebacza nam grzechy i jedna nas z Ojcem i z nami samymi.

Jezusa cieszy popularne okazywanie przywiązania ze strony ludzi, i kiedy faryzeusze namawiają Go, aby uciszył dzieci i innych, którzy wykrzykują na Jego cześć, odpowiada: «Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą» (Łk 19, 40). Nic nie było w stanie powstrzymać entuzjazmu, jaki wywołał wjazd Jezusa; niech nic nie przeszkodzi nam znajdować w Nim źródło naszej radości, radości prawdziwej, która trwa i daje pokój; bowiem tylko Jezus wybawia nas z więzów grzechu, śmierci, lęku i smutku.

Jednak dzisiejsza liturgia poucza nas, że Pan nie zbawił nas przez tryumfalny wjazd czy za pomocą wielkich cudów. Apostoł Paweł — w drugim czytaniu — dwoma czasownikami podsumowuje proces odkupienia: «ogołocił» i «uniżył» samego siebie (Flp 2, 7. 8). Te dwa czasowniki mówią nam, jak daleko posunęła się miłość Boga do nas. Jezus ogołocił samego siebie: wyrzekł się chwały Syna Bożego i stał się Synem człowieczym, aby we wszystkim solidaryzować się z nami, grzesznikami — On, który jest bez grzechu. Nie tylko — żył wśród nas w «kondycji sługi» (por. w. 7): nie króla, nie księcia, ale sługi. A zatem uniżył się, a otchłań Jego uniżenia, które pokazuje nam Wielki Tydzień, zdaje się nie mieć dna.

Pierwszym gestem tej miłości «do końca» (J13, 1) jest umycie nóg. «Pan i Nauczyciel» (J 13, 14) pochyla się do stóp uczniów, tak jak robili to tylko służący. Pokazał nam na przykładzie, że potrzebujemy, aby nas dosięgła Jego miłość, która pochyla się nad nami; nie możemy się bez niej obejść, nie możemy kochać, nie pozwoliwszy, by najpierw On nas umiłował, nie doświadczywszy Jego zadziwiającej czułości i jeżeli nie zaakceptujemy tego, że prawdziwa miłość polega na konkretnej służbie.

Ale to jest dopiero początek. Upokorzenie, jakiego zaznaje Jezus, przybiera krańcową postać w męce: zostaje sprzedany za trzydzieści srebrników i zdradzony pocałunkiem przez ucznia, którego wybrał i nazwał przyjacielem. Prawie wszyscy inni uciekają i Go opuszczają; Piotr zapiera się Go trzy razy na dziedzińcu świątyni. Upokorzony w duchu przez drwiny, obelgi i oplwanie, cierpi w ciele okrutną przemoc — ciosy, biczowanie i korona z cierni sprawiają, że Jego wygląd jest nie do poznania. Zaznaje także zniesławienia i niesłusznego wyroku władz, religijnych i politycznych — został uczyniony grzechem i uznany za niesprawiedliwego. Piłat później posyła Go do Heroda, a ten odsyła Go do rzymskiego namiestnika; podczas gdy odmawia się Mu wszelkiej sprawiedliwości, Jezus na własnej skórze doświadcza także obojętności, gdyż nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za Jego los. I myślę o bardzo wielu ludziach, o bardzo wielu zepchniętych na margines, o wielu uchodźcach, o wielu uciekinierach, o tych, za których los wielu ludzi nie chce wziąć odpowiedzialności. Tłum, który nie tak dawno radośnie wykrzykiwał na Jego cześć, przemienia pochwały w krzyk oskarżenia i woli nawet, aby zamiast Niego uwolniono zabójcę. I tak dochodzi do śmierci na krzyżu, najbardziej bolesnej i hańbiącej, przeznaczonej dla zdrajców, dla niewolników i dla najgorszych zbrodniarzy. Samotność, zniesławienie i ból nie są jeszcze szczytem Jego ogołocenia. Aby być we wszystkim solidarny z nami, na krzyżu doświadcza także tajemniczego opuszczenia ze strony Ojca. W tym opuszczeniu jednak modli się i się zawierza: «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego» (Łk 23, 46). Zawieszony na narzędziu kaźni, oprócz wyszydzania doświadcza ostatniej pokusy: jest prowokowany do tego, aby zszedł z krzyża, pokonał zło siłą i ukazał oblicze Boga możnego i niezwyciężonego. Jezus natomiast właśnie tam, w szczytowym momencie unicestwienia, objawia prawdziwe oblicze Boga, którym jest miłosierdzie. Przebacza swoim oprawcom, którzy Go ukrzyżowali, otwiera bramę raju skruszonemu łotrowi i porusza serce setnika. Jeżeli niezmierna jest tajemnica zła, to nieskończona jest rzeczywistość Miłości, która je przeniknęła, docierając aż do grobu i do piekieł, biorąc na siebie całe nasze cierpienie, aby je odkupić, wnosząc światło w mroki, życie w śmierć, miłość w nienawiść.

Może wydawać się nam bardzo odległy sposób postępowania Boga, który dla nas się unicestwił, podczas gdy nam wydaje się trudne zapomnienie choćby odrobinę o sobie. On przychodzi nas zbawić; jesteśmy wzywani do wybrania Jego drogi — drogi służby, daru, zapomnienia o sobie. Możemy wejść na tę drogę, zatrzymując się w tych dniach, by patrzeć na krzyż — jest on «katedrą Boga». Zachęcam was, abyście w tym tygodniu często patrzyli na tę «katedrę Boga», aby uczyć się miłości pokornej, która zbawia i daje życie, żeby rezygnować z egoizmu, dążenia do władzy i sławy. Przez swoje uniżenie Jezus zachęca nas do pójścia Jego drogą. Skierujmy spojrzenie na Niego, prośmy o łaskę, abyśmy zrozumieli przynajmniej odrobinę z tej tajemnicy Jego uniżenia się dla nas; i tak, w milczeniu, kontemplujmy tajemnicę tego Tygodnia.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama