Trzy mocne fundamenty

Homilia podczas Mszy św. w Giumri - Podróż do Armenii 24-26.06.2016

Trzy mocne fundamenty

Papież Franciszek

Trzy mocne fundamenty

25 VI 2016 — Homilia podczas Mszy św. w Giumri

Trzy mocne fundamenty

W sobotę 25 czerwca rano Papież Franciszek w towarzystwie Katolikosa Karekina II nawiedził erewański kompleks pomnikowo-muzealny Cicernakaberd, upamiętniający ofiary «Mec Jeghern» — ludobójstwa Ormian, dokonanego w Imperium Osmańskim w latach 1915—1917. Po powitaniu przez prezydenta Armenii oraz złożeniu wieńca pod pomnikiem zamordowanych Papież i Katolikos przewodniczyli modlitwie liturgicznej w miejscu, gdzie płonie wieczny ogień, a na jej rozpoczęcie i zakończenie odmówili, każdy w swoim języku, «Ojcze nasz». Franciszek zwiedził muzeum, w którego ogrodzie posadził drzewko na znak nadziei i pokoju, a w księdze pamiątkowej napisał: «Tutaj z bólem w sercu modlę się o to, aby nigdy więcej nie dochodziło do takich tragedii jak ta, aby ludzkość nie zapomniała i potrafiła zło dobrem zwyciężać. Niech Bóg obdarzy ukochany naród ormiański i cały świat pokojem i pocieszeniem. Niech Bóg strzeże pamięci narodu ormiańskiego. Pamięci nie wolno rozmywać ani jej zaniedbywać. Pamięć jest źródłem pokoju i przyszłości». Przed opuszczeniem kompleksu spotkał się z potomkami 400 ormiańskich dzieci, uratowanych przez papieża Benedykta XV. Z Cicernakaberd Ojciec Święty pojechał na lotnisko, skąd samolotem odleciał do położonego w pobliżu granicy tureckiej Giumri, gdzie mieszka największa wspólnota katolicka w Armenii. Dla niej odprawił na placu Wartananc Mszę św. wotywną o miłosierdziu Bożym i wygłosił homilię, którą zamieszczamy poniżej. Przed rozpoczęciem liturgii głos zabrał Katolikos Karekin II. Po Mszy św. Papież odwiedził klasztor Matki Bożej Ormiańskiej, gdzie spotkał się z podopiecznymi prowadzonych przez siostry Niepokalanego Poczęcia sierocińca, ośrodka wychowawczego i domu starców; tam też spożył obiad. Po południu nawiedził katedrę Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego — gdzie wraz z Katolikosem modlił się przed przed ikoną Siedmiu Ran Maryi, obydwaj adorowali krzyż, i Franciszek udzielił zebranym błogosławieństwa — oraz katolicką katedrę obrządku ormiańskiego pw. Świętych Męczenników, gdzie po wspólnej modlitwie końcowego błogosławieństwa udzielił Karekin II.

«Podniosą z gruzów dawne budowle, odnowią miasta zburzone» (Iz 61, 4). W tych miejscach, drodzy bracia i siostry, możemy powiedzieć, wypełniły się słowa proroka Izajasza, które usłyszeliśmy. Po straszliwych zniszczeniach trzęsienia ziemi dzisiaj jesteśmy tutaj, aby dziękować Bogu za wszystko, co zostało odbudowane.

Ale możemy też zadać sobie pytanie, do budowania czego dzisiaj w życiu wzywa nas Pan, a przede wszystkim, na czym mamy budować nasze życie? Starając się odpowiedzieć na to pytanie, chciałbym wskazać wam trzy mocne fundamenty, na których możemy budować i odbudowywać niestrudzenie życie chrześcijańskie.

Pierwszym fundamentem jest pamięć. Łaską, o którą należy prosić, jest umiejętność ocalenia pamięci, pamięci o tym, co Pan uczynił w nas i dla nas — przypominania sobie, że, jak mówi dzisiejsza Ewangelia, On o nas nie zapomniał, ale «wspomniał» (por. Łk 1, 72) na nas: wybrał nas, umiłował, wezwał i nam przebaczył. W naszej osobistej historii miłości z Nim były wielkie wydarzenia, które należy ożywiać umysłem i sercem. Ale jest też inna pamięć, której trzeba strzec: pamięć narodu. Narody mają w istocie pamięć, podobnie jak osoby. A pamięć waszego narodu jest bardzo dawna i cenna. W waszych głosach rozbrzmiewają głosy mądrych świętych z przeszłości; w waszych słowach jest echo tych, którzy utworzyli wasz alfabet, aby głosić Słowo Boże; w waszych śpiewach przeplatają się jęki i radości waszej historii. Myśląc o tym wszystkim, możecie z pewnością uznać obecność Boga: On nie zostawił was samych. Nawet wśród straszliwych przeciwności — moglibyśmy powiedzieć słowami dzisiejszej Ewangelii — Pan nawiedził wasz lud (por. Łk 1, 68), wspomniał na waszą wierność Ewangelii, na pierwsze owoce waszej wiary, na tych wszystkich, którzy dawali świadectwo, nawet za cenę krwi, że Boża miłość «lepsza jest od życia» (Ps 63 [62], 4). To wspaniałe, że możecie wspominać z wdzięcznością, iż wiara chrześcijańska stała się tchnieniem waszego narodu i sercem jego pamięci.

Wiara jest również nadzieją na waszą przyszłość, światłem na drodze życia, i jest drugim fundamentem, o którym chciałbym wam powiedzieć. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, które może sprawić, że osłabnie światło wiary: jest nim pokusa traktowania jej jako czegoś z przeszłości, czegoś ważnego, ale należącego do innych czasów, tak jakby wiara była piękną księgą miniatur, którą należy przechowywać w muzeum. Jednakże wiara, jeśli jest zamknięta w archiwach historii, traci swoją przemieniającą moc, swoje żywe piękno, swoją pozytywną otwartość na wszystkich. Wiara rodzi się i odradza natomiast z ożywiającego spotkania z Jezusem, z doświadczania Jego miłosierdzia, które oświeca wszystkie sytuacje życiowe. Warto, abyśmy odnawiali każdego dnia to żywe spotkanie z Panem. Warto, abyśmy czytali Słowo Boże i otwierali się w milczącej modlitwie na Jego miłość. Warto, abyśmy pozwolili, żeby spotkanie z czułością Pana rozpalało radość w sercu — radość większą od smutku, radość, która trwa nawet w obliczu cierpienia i przekształca się w pokój. To wszystko odnawia życie, czyni je wolnym i otwartym na niespodzianki, ochotnym i dyspozycyjnym dla Pana i dla innych. Może się również zdarzyć, że Jezus wezwie do pójścia za Nim bardziej bezpośrednio, do ofiarowania swojego życia Jemu i braciom; kiedy wzywa, szczególnie was, młodych, nie bójcie się, powiedzcie Mu «tak»! On nas zna, naprawdę nas kocha i pragnie uwolnić serce od ciężarów strachu i pychy. Gdy robimy Mu miejsce, stajemy się zdolni promieniować miłością. W ten sposób będziecie mogli kontynuować waszą wspaniałą historię ewangelizacji, której potrzebują Kościół i świat w tych burzliwych czasach, które są jednak także czasami miłosierdzia.

Trzecim fundamentem, po pamięci i wierze, jest właśnie miłość miłosierna: to na tej skale, na skale miłości otrzymanej od Boga i świadczonej bliźniemu opiera się życie ucznia Jezusa. To właśnie gdy Kościół żyje miłością, odmładza się jego oblicze i staje się atrakcyjne. Konkretna miłość jest wizytówką chrześcijanina: inne sposoby prezentowania się mogą być mylące, a nawet bezużyteczne, ponieważ po tym wszyscy poznają, że jesteśmy Jego uczniami, jeśli będziemy się wzajemnie miłowali (por. J 13, 35). Jesteśmy wezwani przede wszystkim do tego, by niestrudzenie budować i odbudowywać drogi jedności, budować mosty jedności i pokonywać dzielące bariery. Niech ludzie wierzący zawsze dają przykład, współpracując ze sobą, we wzajemnym szacunku i dialogu, wiedząc, że «wśród uczniów Chrystusa dopuszczalna jest jedynie taka rywalizacja, która pozwala wykazać, kto potrafi ofiarować większą miłość!» (Jan PawełII, homilia w Eczmiadzynie, 27 września 2001r., n. 6: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 11-12/2001, s. 34).

Prorok Izajasz w pierwszym czytaniu przypomniał nam, że Duch Pański jest zawsze z tymi, którzy niosą dobrą nowinę ubogim, opatrują rany serc złamanych i pocieszają zasmuconych (por. 61, 1-2). Bóg przebywa w sercach tych, którzy miłują; Bóg mieszka tam, gdzie ludzie miłują, a zwłaszcza tam, gdzie mężnie i ze współczuciem otaczają troską słabych i ubogich. Bardzo tego potrzeba: potrzeba chrześcijan, którzy nie załamią się w trudach i nie zrażą ich przeciwności, ale będą do dyspozycji i otwarci, gotowi służyć. Potrzeba ludzi dobrej woli, którzy rzeczywiście, a nie tylko słowami pomagaliby braciom i siostrom znajdującym się w trudnej sytuacji. Potrzeba społeczeństw bardziej sprawiedliwych, w których każdy mógłby mieć godne życie, a przede wszystkim sprawiedliwie wynagradzaną pracę.

Moglibyśmy jednak zadać sobie pytanie: jak można być miłosiernym przy wszystkich wadach i nędzach, które każdy widzi w sobie i wokół siebie? Chciałbym posłużyć się konkretnym przykładem wielkiego herolda Bożego miłosierdzia, na którego chciałem zwrócić uwagę wszystkich, zaliczając go do grona doktorów Kościoła powszechnego — św.Grzegorza z Nareku, który jest słowem i głosem Armenii. Trudno znaleźć równego mu w zgłębianiu bezgranicznych nędz, które mogą kryć się w ludzkim sercu. Jednakże stawiawał on zawsze na tym samym poziomie ludzką nędzę i miłosierdzie Boże, wznosząc żarliwe błaganie pośród łez i z ufnością do Pana, «Dawcy zawsze majętnego (...), głosu ufności, zwiastuna pocieszenia, powołania radosnego (...) współczucia niezmierzonego, litości najhojniejszej (...) pocałunku uzdrawiającego» (Księga śpiewów żałobliwych, 3, 1, Warszawa 1990 r.), w przekonaniu, że «nigdy chmura straszliwego gniewu nie zaćmi światła [Jego] miłosierdzia» (tamże, 16, 1). Grzegorz z Nareku jest nauczycielem życia, bo uczy nas, że trzeba przede wszystkim uznać, że potrzebujemy miłosierdzia, a następnie, w obliczu nędzy i ran, które dostrzegamy, nie zamykać się w sobie, ale szczerze i ufnie otworzyć się na Pana, «Boga miłosiernego, Boga bliskiego» (tamże, 17, 2), «dobroci dla wszystkich, (...) płomienia, w którym płoną pędy grzechów» (tamże, 16, 2).

Jego słowami chciałbym na koniec prosić o Boże miłosierdzie i dar, byśmy miłowali niestrudzenie: Duchu Święty, «możny opiekunie, orędowniku i rozjemco, ku Tobie kierujemy nasze błagania. (...) Udziel nam łaski, aby zachęcić nas do miłości i dobrych dzieł. (...) Duchu łagodności, współczucia, umiłowania człowieka i miłosierdzia, (...) Ty, który jesteś jedynie miłosierdziem, (...) zmiłuj się nad nami, Panie, nasz Boże, według wielkiego miłosierdzia Twego» (Hymn Pięćdziesiątnicy).

Po wysłuchaniu skierowanych pod koniec Mszy św. słów abpa Raphaëla Minassiana — rezydującego w Giumri ordynariusza dla katolików obrządku ormiańskiego w Europie Wschodniej — Ojciec Święty powiedział:

Na zakończenie tej celebry pragnę wyrazić głęboką wdzięczność Katolikosowi Karekinowi II i abpowi Minassianowi za uprzejme słowa, które do mnie skierowali, a także patriarsze Ghabroyanowi oraz obecnym biskupom, kapłanom i przedstawicielom władz, którzy nas gościli.

Dziękuję wam wszystkim, którzy wzięliście w niej udział, przybywając do Giumri także z innych regionów oraz z sąsiedniej Gruzji. Chciałbym pozdrowić zwłaszcza tych, którzy tak szczodrze i z konkretną miłością pomagają osobom potrzebującym. Myślę szczególnie o otwartym przed dwudziestu pięciu laty szpitalu w Aszocku, znanym jako «szpital papieski» — zrodził się on bowiem z serca św.Jana Pawła II i nadal odgrywa bardzo ważną rolę, zajmując się osobami chorymi. Myślę o dziełach prowadzonych przez lokalną wspólnotę katolicką, przez ormiańskie siostry Niepokalanego Poczęcia oraz misjonarki miłości bł. Matki Teresy z Kalkuty.

Niech wam zawsze towarzyszy Maryja Panna, nasza Matka, i niech kieruje krokami wszystkich na drodze braterstwa i pokoju.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama