W poszukiwaniu Jezusa

5 tom z serii "Wyznanie wiary" (Wydawnictwo Jedność), rozdział I

W poszukiwaniu Jezusa

Franco Giulio Brambilla

W poszukiwaniu Jezusa

„Ukrzyżowany za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany. I zmartwychwstał trzeciego dnia, jak oznajmia Pismo. I wstąpił do nieba"

Seria Wyznanie wiary: nr 5

Wydawnictwo Jedność, Kielce 2004


Spis treści
WPROWADZENIE.5
PORTAL WEJŚCIOWY
W POSZUKIWANIU JEZUSA
Syn Boży przyszedł, aby odszukać i zbawić to, co zginęło
7
DZIEŃ PIERWSZY
TRWAĆ W POSZUKIWANIU
 
Tej nocy, której był wydany:
„To jest Ciało wydane i Krew przelana"
.
21
1. Poszukiwanie skrzywione i oddanie się w dwójnasób.22
2. Poszukiwanie zbawienne i służebna obecność.25
3. Trwać w przestrzeni poszukiwania Jezusa 32
DZIEŃ DRUGI
UKRZYŻOWANY - NIE TEN POSZUKIWANY
 
Chrystus umarł za nasze grzechy, jak oznajmia Pismo, i został pogrzebany.39
1. Przerwane poszukiwanie i ciało Ukrzyżowanego pełne ran.39
2. Nieznośny ciężar cierpienia.43
3. Wyrazistość znaku: nawrócenie pragnienia.48
4. Forma opowiadania: znak pamięci54
5. Oblicza się odmieniają: Poszukiwany staje się inny i pragnienie przemienione.59
6. Ciało, które przyciąga, i pragnienie przeniknięte wiarą.66
DZIEŃ TRZECI
ZMARTWYCHWSTAŁY - TEN POZA HORYZONTEM POSZUKIWANIA
 
Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?69
1. Poszukiwanie podjęte od nowa i miejsce nieobecności.69
2. Nieobecność ciała i nawrócenie nadziei.72
3. Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj77
4. Żyjący jest Ukrzyżowanym!.82
5. Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca.87
6. Udaj się do moich braci i powiedz im: Mój Ojciec i wasz Ojciec, mój Bóg i wasz Bóg.92

WPROWADZENIE

Komentarz do głównego artykułu Credo, dotyczącego śmierci i zmartwychwstania Jezusa, nie jest prostym zadaniem. Wybrałem formę narracji, która nie przeszkadza w precyzji systematycznego rozwinięcia tematu oraz nie lekceważy całego zaplecza dokumentacyjnego, a zarazem sugeruje zafascynowanie pewną drogą i wskazuje na jedność zasadniczego motywu.

Motyw ten został rozwinięty wokół tematu: „poszukiwanie Jezusa”. Właśnie w centralnym artykule Credo Jezus musi być ciągle na nowo poszukiwany, abyśmy Go odnaleźli - Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Poszukiwanie człowieka i tęsknota Boga splatają się w tych słowach: Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło. Dlatego w pierwszym rozdziale zatrzymamy się nad epizodem z Zacheuszem, który stanowi swego rodzaju portal wejściowy, wprowadzający do trzech przestrzeni umysłu i serca, do triduum paschalnego, gdzie poszukiwanie Boga i człowieka zatrzymuje się, urywa i powraca w nowinie o zmartwychwstaniu, która głosi: Dlaczego szukacie żywego pośród umarłych? Nie ma Go tu, zmartwychwstał!

Ten fascynujący i dramatyczny zarazem motyw, temat poszukiwania Jezusa, jest zaproszeniem do tego, by nigdy nie znużyć się przebywaniem w cieniu Paschy Chrystusa. Jego misja polega na tym, by odszukać i zbawić zagubioną ludzkość. Naszą odpowiedzią natomiast jest wydanie Go. On na końcu wychodzi nam naprzeciw jako Żyjący, który przenika nasze poszukiwanie dobrego i szczęśliwego życia, ponieważ On jest inny niż pragnienia człowieka, jest żywym obrazem nieskończonej miłości Ojca.

Franco Giulio Brambilla

Portal wejściowy

W poszukiwaniu JEZUSA

Syn Boży przyszedł, aby odszukać i zbawić to, co zginęło

Jako wprowadzenie do komentarza artykułu Credo na temat śmierci i zmartwychwstania Jezusa, który stanowi centrum i syntezę Ewangelii, należy spojrzeć na Paschę Chrystusa na tle podwójnego poszukiwania: poszukiwania Boga przez człowieka i poszukiwania człowieka przez Boga. W centrum tego poszukiwania, które przenika historię, staje osoba Jezusa, który „przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,10)1. Oba czasowniki „odszukać” i „zbawić” są paralelne i oznaczają równocześnie działanie Boga oraz potrzebę człowieka. To, czego człowiek potrzebuje, jest przedmiotem poszukiwania Boga, lecz wychodząc na spotkanie człowiekowi, Bóg ofiaruje mu swoje własne życie, które w pełni zawiera to, co jest przedmiotem naszych pragnień. Powyższy cytat został zaczerpnięty ze wspaniałej karty Ewangelii wg Łukasza. Stawia przed naszymi oczami znany epizod z Zacheuszem, w którym Łukasz pragnie streścić drogę, jaką w swej Ewangelii nakazał przebyć uczniowi aż do tego momentu, jeszcze zanim poprowadzi go dalej, ku opowiadaniu o Męce Pana. Zatrzymajmy się uważnie nad lekturą tekstu:

1 [Jezus] wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. 2 A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, 3 chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. 4Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. 5 Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu», zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». 6 Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. 7 A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». 8 Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». 9 Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. 10 Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło» (Łk 19, 1-10).

Zauważmy przede wszystkim, że w języku oryginalnym fragment ten otwiera i zamyka ten sam czasownik dzeteo, który pojawia się dwa razy, na początku i na końcu; odpowiada polskiemu: „szukać”, ale także „pragnąć, starać się, chcieć”. Zacheusz „chciał (edzetei) koniecznie zobaczyć Jezusa” (w. 3); a na końcu jest powiedziane: „Syn Człowieczy przyszedł odszukać [dz __ esai] i zbawić to, co zginęło” (w. 10)2. Tekst wzięty jest dzięki temu jakby w klamrę i wskazuje na podwójne poszukiwanie: z jednej strony staranie, które-go podmiotem jest Zacheusz, a z drugiej poszukiwanie, którego żywym i namacalnym przedmiotem jest Zacheusz. Epizod ten rozwija się więc pomiędzy dwoma poszukiwaniami: z jednej strony niespokojne, otwarte, przeniknięte ciekawością poszukiwanie człowieka, którym jest Zacheusz; a z drugiej - spokojne, zdecydowane, pewne poszukiwanie przez Syna Człowieczego - Jezusa. Dwa poszukiwania: jedno oddolne, zmierzające ku Bogu, a drugie - w osobie Jezusa wychodzi od Boga i zmierza na spotkanie człowieka. Otóż, konkretny rozwój tego wzajemnego poszukiwania staje się wyraźnie czytelny w świetle dwóch schematów. Pierwszy z tych schematów nakazuje nam zwrócić uwagę na otoczkę, wierzchnią warstwę tego epizodu; drugi wprowadza nas w głębię zdarzenia, które rozwija się między Jezusem a Zacheuszem.

Pierwszy schemat wskazuje przede wszystkim na kolejność pojawiania się bohaterów. Najpierw jest Zacheusz, określony dwoma przymiotnikami, by tak się wyrazić, o charakterze społecznym: poborca podatkowy i człowiek bogaty. Potem pojawia się Jezus, którego z zaciekawieniem szuka Zacheusz (chciał koniecznie zobaczyć Jezusa). A pomiędzy nimi dwoma stoi tłum - swego rodzaju przeszkoda, którą należy pokonać. Jeśli teraz zwrócimy uwagę na ruch na scenie, zauważymy, że Zacheusz stara się przezwyciężyć tę przeszkodę, przemieszczając się. Wspina się na sykomorę, aby zobaczyć Jezusa. W końcu możemy dostrzec rezultat tego poczynania: przeszkoda została ominięta i Zacheusz może zobaczyć Jezusa pomimo zgromadzonego tłumu i pomimo swego niskiego wzrostu. To wszystko jest obserwacją powierzchowną, czymś, na co każ-dy może zwrócić uwagę. Zarazem jednak jest to znak czegoś głębszego - wewnętrznej drogi, jaką przebył Zacheusz. Ewangelista wskazuje, że ruch w przestrzeni jest znakiem tej drogi, jaka zostaje pokonana w życiu tego człowieka.

Drugi schemat jeszcze raz stawia nas wobec tych samych bohaterów. Teraz jednak porządek zdaje się odwracać. Zwróćmy bowiem uwagę na osoby. Najpierw jest Jezus, będący podmiotem zdecydowanego i przepełnionego miłością poszukiwania. Podejmuje inicjatywę i prosi Zacheusza o gościnę: Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Inicjatywę podejmuje więc Jezus. A dalej Zacheusz, który tym razem nie jest opisany na podstawie swego statusu społecznego, lecz przy użyciu określenia o charakterze moralnym - to „grzesznik”, umiłowany przez Jezusa i znienawidzony przez tłum. Jezus „spogląda” na niego w sposób wyjątkowy. Pomiędzy nimi jest jeszcze tłum. Tym razem jednak nie jest to tylko przeszkoda o wymiarze przestrzennym, którą należy przezwyciężyć, ale bariera o charakterze osobowym. Tłum nie chce, aby Jezus zbliżył się do Zacheusza, ponieważ jest grzesznikiem: A wszyscy widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Grzesznicy, zwłaszcza poborcy podatkowi, byli (i nadal są) najbardziej znienawidzeni. Cóż więc dokonuje się pod tą zewnętrzną powłoką epizodu przytoczonego powyżej? W opisywanym wcześniej ruchu dokonuje się teraz niespodziewany zwrot. Przeszkoda zostaje przezwyciężona przez Jezusa, który mimo wszystko nawiązuje osobisty kontakt z Zacheuszem. Jezus chce wejść do jego domu (dom jest tą przestrzenią, która wskazuje na nawiązanie dobrych relacji z Panem) po tym, jak pokonał dystans oddzielający Go od Zacheusza. Jezus spogląda na niego, podchodzi do niego, nawiązuje z nim kontakt. Inicjatywa Jezusa znajduje odpowiedź w posunięciach Zacheusza (jest tu piękna sekwencja czasowników): „schodzi z pośpiechem”, „raduje się”, „przyjmuje Go w domu”, „wstaje”, „zwraca się do Pana”, „rzecze do Pana”, „decyduje się zmienić życie”. Reakcja Jezusa wobec Zacheusza (nie jest to już wyjście ku niemu w sensie fizycznego przemieszczenia się, lecz zmiana o charakterze egzystencjalnym) powoduje całą serię decyzji, które zmieniają życie tego człowieka. Aż do takiego stopnia, że wynagradza w czwórnasób! A jaki jest efekt? Efekt jest taki, że przeszkoda grzechu została przezwyciężona dzięki przemianie Zacheusza, który przestaje być bogaty, pozbywa się swych dóbr, naprawia popełnione zło w sposób nadzwyczaj hojny i ukazuje w swym wnętrzu oblicze syna Abrahama, które wcześniej było ukryte, teraz zaś ujrzało światło dzienne. Równocześnie ukazane zostaje także to, kim jest Jezus: nie jest tylko zwykłym prorokiem. Jest żywym znakiem Boga, który poszukuje człowieka, nie bacząc na koszty, nie oszczędzając się. Ewangelista koń-czy: „Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło”. Jezus jest znakiem poszukiwania człowieka przez Boga. To poszukiwanie jest zbawieniem człowieka i jego życiem w pełni. Zapewne wiele razy Zacheusz chciał zmienić swe hańbiące i znienawidzone przez ludzi życie, lecz tylko niespodziewane wyjście Boga ku niemu w osobie Jezusa dotyka człowieka i przemienia także te sytuacje, które wydają się zupełnie dalekie od tego i wręcz beznadziejne.

Łukasz umieszcza epizod z Zacheuszem u końca wielkiej podróży Jezusa do Jerozolimy, a przed wydarzeniami paschalnymi. Chciał w ten sposób uczynić z tego wydarzenie, będące wzorem dla poszukiwania Boga i dla drogi w wierze. Należy uchwycić w przesłaniu tej sceny ewangelicznej kilka wskazówek, dotyczących wspaniałej atmosfery wiary i poszukiwania Boga. Można wskazać tu na pięć etapów, które charakteryzują taką drogę, a które mogą pomóc w na-szkicowaniu ram, w jakich należy umieścić tajemnicę Męki i Zmartwychwstania Jezusa.

Pierwszy etap ukazuje człowieka poszukującego Boga. Wprawdzie Zacheusz chce zobaczyć Jezusa, nie Boga, lecz jego staranie o to wyraża podstawowe dążenie ku najgłębszym wartościom w życiu, które ma coś wspólnego z tajemnicą Boga. Poszukiwanie, jakie podejmuje Zacheusz, poszukiwanie przez człowieka, tak-że człowieka współczesnego, jest jednak naznaczone dwiema szczególnymi cechami. Przede wszystkim jest to poszukiwanie otwarte i niepewne. Wielokrotnie - by użyć słów świętego Pawła - to poszukiwanie odbywa się „jakby po omacku”, człowiek prawie nie wie, w którą stronę pójść. Zacheusz nie wie, kim jest Jezus, może nie wie nawet, czego właściwie poszukuje. Także człowiek współczesny, jeśli chodzi o poszukiwanie, które właściwe jest jego życiu, kiedy stara się odnaleźć cel swego przeznaczenia, swojej drogi, kiedy myśli o rodzinie, o domu, o pracy, zauważa, że jego poszukiwanie jest otwarte, bez określonego celu. Czasami wydaje mu się, że nie potrafi ustalić kierunku, w którym należałoby pójść. Drugą cechą tego człowieczego poszukiwania jest oddzielenie. Zacheusza oddziela od Jezusa przestrzeń, lecz przede wszystkim oddziela go od Tego, którego chce spotkać, jego kondycja moralna. Jest daleko, jest grzesznikiem! Także dziś nasze poszukiwanie przenika gmatwanina myśli, różnorakich niepokojów, prowadzących w innym kierunku, objawia się w nim dążenie do posiadania wszystkiego i natychmiast, pragnienie natychmiastowego doświadczenia, bezzwłocznej gratyfikacji, czegoś sensacyjnego i ezoterycznego - w każdym razie czegoś, co zdolne jest wzbudzić w naszych wnętrzach ciągle nowe emocje. Zauważmy: niepewność i oddzielenie w Zacheuszowym poszukiwaniu wpływają na siebie i wzajemnie się pogłębiają.

Nie należy się bać. Pan nie pogardza niespokojnym poszukiwaniem podjętym przez człowieka - także tym prawie przytłoczonym przez troski chwili obecnej. Pan chce zatrzymać się w jego domu i jeśli tylko człowiek otworzy Mu drzwi oraz wprowadzi Go do swego wnętrza, wówczas spostrzeże, że Bóg poszukuje człowieka w Jezusie. Bóg od zawsze szuka człowieka. Więcej, można powiedzieć, iż pierwszy impuls ciekawości, by dowiedzieć się, kim jest Jezus, by poznać znaczenie tego, co On czyni, jest już poprzedzone poszukiwaniem ze strony Jezusa i Boga, który przychodzi do jego domu. Boże oblicze, które objawia Jezus, zdolne jest nadać dokładniejsze znaczenie poszukiwaniu przez człowieka: nie przytłumia go, nie mówi, że kieruje się nie we właściwą stronę. Oczyszcza je, pozwala mu wzrastać i dojrzeć.

Drugi etap wskazuje, że Bóg poszukuje człowieka w osobie Jezusa. Poszukiwanie człowieka przez Boga charakteryzuje się dwiema cechami odpowiadającymi pierwszemu poszukiwaniu. Poszukiwanie przez Boga umożliwia wzrastanie, dojrzewanie, doprowadzenie człowieka, który dotąd szedł po omacku, do celu. Fakt, że Bóg przyszedł w Jezusie, objawia, iż ludzkie poszukiwanie nie zostało pozostawione samemu sobie, lecz że pozwolono mu wzrastać i dojrzewać. Bóg mówi człowiekowi wszystkich czasów: „Szukaj zawsze, szukaj bez wytchnienia”. Poszukiwanie człowieka przez Boga jest zdolne ujawnić coś, co nie jest po prostu myśleniem człowieka, z jego pragnieniami - choćby tymi ważnymi, z jego potrzebami. Zdolne jest ono podjąć od środka ludzkie pragnienia i potrzeby, przemienić je i zaprowadzić ku wydarzeniom i celom wręcz nieoczekiwanym. Pomyślmy o poszukiwaniu ze strony człowieka. Kultywuje on w sobie jakąś potrzebę czy pragnienie, nosi w sobie smutek z powodu jakiegoś niepowodzenia, cierpienia, zmęczenia czy zawiedzionej nadziei. Idzie do Jezusa i słucha Jego słowa, bardziej z ciekawości, niż oczekując, aby Bóg był zdolny go zaskoczyć, objawić jakiś nowy wymiar tego, czego od Niego człowiek oczekuje i pragnie. Czasami wydaje się, że człowiek ponowoczesny zatrzymał swój wzrok na fragmencie, już uprzednio zamknął swą zdolność słyszenia, już dostroił się do innej fali, aby nie otworzyć się na „współgranie z Bogiem”, który wypowiada słowa nowe. A jednak Bóg w Jezusie wchodzi jakby cichaczem, jest niezmordowanym tropicielem człowieka każdych czasów, jest Tym, komu tylko można się oprzeć, jak to Dostojewski z przyganą zauważył: „Milcz, ja to wiem, Ty przyszedłeś, aby nam przeszkodzić!”.

Trzeci etap dotyczy miejsca spotkania między tymi dwoma poszukiwaniami. Spotkanie między poszukiwaniem Boga przez człowieka i poszukiwaniem człowieka przez Boga „wydarza się” w życiu. To spotkanie ma formę doświadczenia, które przemienia życie dnia powszedniego. Spotkanie znajduje się w konkretnym życiowym kontekście, w historii osobistej. Bóg nie spotyka człowieka na marginesie życia, lecz w centrum jego egzystencji. Bonhoeffer mówił: Boga albo spotyka się w centrum swej egzystencji, albo nie można Go znaleźć, ponieważ Bóg, który znajduje się na peryferiach życia, z pewnością nie jest Bogiem chrześcijańskim, ale tylko jakimś Jego surogatem. Mówiąc o kontekście życiowym, o osobistych kolejach losu, należy myśleć o tej syntezie, jakiej każdy dokonuje pośród całej serii cząstkowych chwil, wydarzeń, spotkań, twarzy, osób i o jednorodnej inspiracji, jaką w nich możemy uchwycić. Decydującym elementem spotkania jest umiejętność związania wszystkich aktów w życiu, w ciągu dnia - słów, uczuć, pragnień, gestów, osób - z czymś większym, z głębszym znaczeniem, co byłoby jakby nicią przewodnią, nadającą wartość i smak wszystkiemu, co człowiek czyni i czego pragnie. Pomyślmy o życiu rodzinnym. Miłość małżeńska, odpowiedzialność rodzicielska, trud wychowania jawią się w nowym świetle, jeśli będą widziane w szerszym wymiarze, a nie mierzone rezultatem, który nie sięga poza przemijający dzień. Spójrzmy na młodych, którzy studiują i pracują. Pytają się, czy można przeżywać swój wiek w sposób, w którym miałby on głębszą perspektywę; intuicyjnie wyczuwają, że nie mogą oceniać swych decyzji tylko na podstawie rezultatów, które będą osiągalne na przestrzeni jednego dnia. Kto bowiem ma więcej przyszłości przed sobą aniżeli przeszłości za plecami, wie, że może coś zbudować tylko w wymiarze, który nada sens drodze i trudowi każdego dnia.

Czwarty etap odkrywa spotkanie jako wydarzenie, w którym splatają się ze sobą dwa zamierzenia i dwa działania: zgoda na zamierzenie Jezusa, które wyraża się w cechujących je gestach (pragnienie zamieszkania w domu celnika, chęć rozmowy z nim, chęć zasiadania przy jednym stole) i zamierzenie Zacheusza, by dokonać osobistej przemiany, kroczyć zgodnie z pragnieniem Jezusa (trzeba zauważyć kolejność gestów, która wyraża reakcję Zacheusza: schodzi z pośpiechem, jest rozradowany, przyjmuje Go w domu, podnosi się [staje - zmartwychwstaje!], cały jest zwrócony ku Jezusowi, decyduje się na radykalną przemianę życia). Spotkanie z Panem owocuje wejściem w dobrą relację z Nim - relację, która przemienia serce i życie. Z jednej więc strony mamy zamierzenie Boga, który w Jezusie poszukuje człowieka, który chce odnaleźć człowieka tam, gdzie on jest, który czyni się towarzyszem jego drogi i współbiesiadnikiem, który troszczy się o zagubioną owieczkę (jest grzesznikiem!), nawet tę wyłączoną z trzody (jest celnikiem!); z drugiej strony to spotkanie jest wydarzeniem przemieniającym, odmienia serce, zmienia życie, wzbudza nadzieję, odradza dobrą i zbawczą więź z Bogiem. Jezus ogłasza, że Bóg ojców jest Bogiem troszczącym się o człowieka, którego ludzie czasami nie tolerują lub odsuwają się od Niego, wznosząc bariery i podziały oraz tworząc zniekształcone obrazy i maski. Spotkanie z Jezusem jest więc zbawczym spotkaniem, błogosławionym, stawia człowieka na nogi, pozwala mu dosłownie „powstać z martwych”, otwiera przed nim nadzieję. Umiejscowienie tego epizodu przez Łukasza, jak gdyby portalu wejściowego do wydarzeń paschalnych, antycypuje już znaczenie Paschy.

Piąty etap to kontemplacja paschalnego sensu spotkania. Tekst ewangeliczny kończy się prawie otwartą sceną, z komentarzem dla czytelnika: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło. Paschalne „dziś” Łukasza jest antycypowane we wszystkich ważnych momentach jego Ewangelii: w momencie narodzin Zbawiciela na ustach aniołów (2,11); na początku działalności Jezusa w synagodze w Nazarecie (4,21); po uzdrowieniu-pojednaniu paralityka (5,26); w epizodzie z Zacheuszem u końca drogi ku Jerozolimie i na początku wydarzeń związanych z męką (19,9); w zapowiedzi zaparcia się Piotra (22,34.61); w obietnicy danej na krzyżu dobremu łotrowi (23,43). Doświadczenie zbawienia-pojednania, które staje się udziałem uczniów w czasie drogi aż po Paschę, zostało zapowiedziane na początku historii Jezusa jako objawienie „z góry” (na ustach aniołów). Aniołowie będący przy narodzeniu Jezusa przemieniają się w trakcie drogi w uczniów - nowych posłańców - Paschy i Pięćdziesiątnicy. To zbawcze „dziś” nie jest tylko dobrą nowiną Jezusa, lecz jest także samą Jego obecnością. Dlatego też epizod z Zacheuszem antycypuje to, co się wydarzy w sposób dramatyczny w czasie męki i zmartwychwstania, oraz może podsunąć nam pewien zarys scenariusza, aby dotrzeć do świętej ziemi Paschy. Wraz z celnikiem Zacheuszem zbawienie staje się bliskie, ponieważ objawia oblicze człowieka jako syna Abrahama i oblicze Jezusa jako Tego, który przyszedł, by odszukać i zbawić. Odkupienie nabiera wymiaru „domowego”: „dziś” zbawienie wchodzi do „tego domu”, zamieszkuje wśród nas, bierze na siebie nasze ciało i naszą historię. Zadomowienie się Jezusa wśród swoich, które Jan Ewangelista opisuje jako sens całej misji Jezusa (Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas - J 1,14), to Słowo, które można było widzieć i dotykać Je, kontemplować i słuchać podczas Jego ziemskiego życia. Przepowiadanie Bożego panowania, zbawcze czyny Jezusa, zasiadanie przy stole z grzesznikami, Jego słowa przeniknięte żarem, Jego przekonujące spotkania, ostra polemika z ludzkimi tradycjami, aby przywrócić znaczenie woli Bożej -wszystko to tworzy miejsce, gdzie można spotkać zbawienie, jakie wchodzi do ludzkiego domu i zamieszkuje pośród ludzi. Więcej, to właśnie zbawienie jest miejscem, w którym można mieszkać i gdzie odnajduje się siebie, podobnie jak we własnym domu - własną tożsamość i pełnię życia. Zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Celnik Zacheusz być może zapomniał, że jest synem Abrahama, zaś odrzucenie przez innych i ich pogarda dały mu być może także alibi na to, by już nie robić sobie nadziei na ponowne odzyskanie kondycji syna Abrahama. Obecność Jezusa w jego domu, objawiająca obecność Boga, który leczy nasze rany, odsłania przed człowiekiem jego synowską tożsamość, jego bycie synem Abrahama. A wraz z radością przyniosła mu ona zmartwychwstanie do życia, niespodziewaną zmianę, przemianę serca, przemianę relacji, wyzwolenie z więzów pieniądza, jakie narzucał mu twardy i nieustępliwy zawód, ogromną hojność. Czuć radość, która emanuje z drugiej części tekstu, a która jest czystą i przemieniającą radością zmartwychwstania. To alleluja wyzwolonego życia, wyrzuconego balastu, odnalezionej tożsamości, pomnożonej w czwórnasób miłości. Mówi o tym Łukasz, ewangelista braterstwa pierwszych chrześcijan, wzruszonej modlitwy wiernych pierwszych godzin, niewiast, uczniów, Marii, Kościoła u jego początków. Jest tam bolesna przemiana krzyża, świeżość Paschy, radość zmartwychwstania.

W tym wszystkim odsłania się nie tylko tożsamość poszukiwanego i odnalezionego człowieka, ale także tożsamość Jezusa. On jest Synem Człowieczym, który przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło; jest obliczem Boga Jezusa, jest imieniem Boskiego Jezusa, jest gestem Jego przyjścia, aby odnaleźć i zbawić zagubionego człowieka. Moglibyśmy powiedzieć, iż definicja Boga, jaką przekazuje nam Jezus, jest następująca: „Bóg jest Tym, który szuka i zbawia zagubionego człowieka”. To jest Bóg Paschy, Bóg centralnego artykułu Credo. Dobrze jest spotkać Go w tym epizodzie wprowadzającym: Pascha Jezusa jest zarazem przemianą człowieka i spotkaniem z niewypowiedzianą tajemnicą Boga - Tego, który ma oblicze, ręce i serce Jezusa, który przyszedł odszukać i zbawić zagubionego człowieka! Poszukiwanie przez Boga jest zbawieniem dla człowieka, zbawieniem człowieka jest przyjście Boga: „odszukać” i „zbawić” to dwie strony tego samego medalu, które wycisnęła - od teraz na zawsze - pieczęć Paschy Pana!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama