Miłość to po prostu obecność

Homilia metropolity warmińskiego podczas Narodowej Pielgrzymki Polaków do Rzymu 2000. 6.07.2000


Abp Edmund Piszcz

MIŁOŚĆ TO PO PROSTU OBECNOŚĆ

6 VII 2000 — Homilia metropolity warmińskiego

Usłyszeliśmy przed chwilą fragment Ewangelii, mówiący o Maryi stojącej pod krzyżem. A krzyż kojarzymy na ogół z cierpieniem. Nie jest to pełna prawda, bo Chrystusowy krzyż jest przede wszystkim znakiem miłości. Dodajmy — trudnej miłości, bo innej miłości Jezus nas nie uczył.

Gdybyśmy bowiem z tej ewangelicznej sceny usunęli miłość, a skupili się tylko na cierpieniu, Wielki Piątek byłby dla nas niezrozumiały.

Maryja stoi pod krzyżem, na którym umiera Syn Boży, ale także ktoś Jej najbliższy. Jest to niewątpliwie dramat, gdy matka musi patrzeć na śmierć swojego dziecka. A tu dochodzi jeszcze świadomość, że ten Syn nic złego nie uczynił, że «przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc» (por. Dz 10, 38), a skupiły się na Nim grzechy całego świata.

Maryja stojąca pod krzyżem to przykład tej najtrudniejszej postaci miłości, jaką jest wierność.

Ukrzyżowanie — to przykład wierności woli Ojca, przykład wierności Tego, który «do końca nas umiłował» (J 13, 1). Ale Maryja, stojąca pod krzyżem, to także wierność do końca, wierność jako postać tej miłości, która objawiła się jeszcze poprzez obecność.

To było dla Maryi także doświadczeniem wiary. Wielu, nawet najbliższych Jezusowi, tej próby nie wytrzymało. To tę chwilę miał On na myśli, gdy powiedział: «Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej godziny» (por. Mt 26, 31).

Ale Ona nie zwątpiła. I — być może — swoją postawą pociągnęła do wierności innych, którzy także z Maryją stali pod krzyżem, na którym Jej Syn poddany został jeszcze podwójnej pokusie. Jakiej?

«Jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża» (por. Mt 27, 40). Był Synem Bożym? — Był. Zstąpił z krzyża? — Nie.

I druga. «Innym pomagał, a sam sobie pomóc nie może» (por. Mt 27, 42). Pomagał innym? — Tak, i nawet bardzo. Pomógł sobie? — Nie.

Ale swoistą, istotną pomocą dla Jezusa była obecność pod krzyżem Jego Matki — Maryi. Znamy z życia sytuacje, w których człowiekowi nie możemy już nic pomóc. Odchodzi od nas i już nie chce ani lekarstw, ani słów pociechy. Chce tylko jednego — naszej obecności. Ona zastępuje słowa i milcząco mówi: jestem. A to znaczy tyle, co kocham. Jestem ci wierny, bo miłość to po prostu obecność.

Maryjo, stojąca pod krzyżem Jezusa, naucz nas, prosimy, miłości do końca, miłości wiernej, miłości prawdziwej. Spraw, by w polskich rodzinach i małżeństwach, mimo doświadczeń i trudności, trwała zawsze taka więź miłości, która przejawiać się będzie jako wierność. I by trwała taka wierność, która jest wyrazem prawdziwej miłości. Amen.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama