Niedziela Palmowa

Tradycje, zwyczaje i inne elementy związane z Niedzielą Palmową


Niedziela Palmowa

Katarzyna Czarnecka

Uroczystości Niedzieli Palmowej przybliżają nas do przeżyć Zmartwychwstania Pańskiego — punktu kulminacyjnego w całej historii zbawienia. Wielki Tydzień rozpoczyna się w atmosferze triumfu. Wszyscy czterej ewangeliści pozostawili opis radosnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Zmierzając ku miastu od strony Góry Oliwnej, Jezus dosiadł osiołka, a tłum witający Syna Bożego rozścielał na drodze płaszcze i gałązki drzew. Spełniło się zatem starotestamentowe proroctwo Zachariasza, który zapowiadał: „Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny — jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy" (Za 9,9). Liturgia Kościoła nawiązuje ściśle do wydarzeń sprzed bez mała dwóch tysięcy lat. Zamiar ten potwierdzony był już w dokumentach z IV wieku, które zawierały opis zwyczaju, kultywowanego wówczas w Jerozolimie: patriarcha dosiadający osła wjeżdżał do miasta drogą, opisaną w Piśmie Świętym. Współczesne obrzędy Niedzieli Palmowej zaczynają się również od uroczystej procesji. Kapłan, odziany w czerwoną kapę, w towarzystwie ministrantów podchodzi do ołtarza, obszedłszy wcześniej świątynię (na zewnątrz lub tylko wewnątrz). W chwili tej odśpiewuje się jedną z pieśni, powtarzających biblijny okrzyk: „Hosanna na wysokości", „Hosanna Synowi Dawidowemu". Wierni przynoszą w tym dniu tzw. palmy — w Polsce są to najczęściej witki wierzbowe z baziami. W niektórych regionach przygotowuje się także okazałe, kilkumetrowe palmy, wykonane z gałązek przystrojonych ciasno ułożonymi suchymi kwiatami i różnobarwnymi wstążkami. Obyczaj poświęcania palm wprowadzono do liturgii dopiero w XI wieku; ceremonii tej dokonuje się zwykle tuż przed odczytaniem Ewangelii. Fragment, przeznaczony na Niedzielę Palmową/ zwaną też w tradycji ludowej Niedzielą Kwietną, przedstawia co roku opis Męki Pańskiej, zaczerpnięty z Ewangelii według św. Mateusza, Marka lub Łukasza. Aby ułatwić wysłuchanie długiego urywka i podkreślić dramaturgię wydarzeń. Ewangelia odczytywana jest często z podziałem na role. Tego samego dnia można niekiedy obejrzeć — nieliczne już dzisiaj — amatorskie widowiska pasyjne. Triumfalne przybycie Chrystusa do Jerozolimy wiąże się z coraz bliższym czasem Jego ukrzyżowania.

W pierwszych dniach Wielkiego Tygodnia Kościół nie dopuszcza obchodów żadnych świąt7. Czytania mszalne przypominają kolejne epizody: wypędzenie kupców ze świątyni, ostatnie dyskusje Jezusa ze starszyzną żydowską, decyzję Sanhedrynu 8 o konieczności zgładzenia „człowieka, który czyni wiele znaków" (J 11,47), wezwanie do czujności. „Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu. Poszedł więc i umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży, jak ma im Go wydać. Ucieszyli się i ułożyli się z nim, że dadzą mu pieniądze. On zgodził się i szukał sposobności, żeby im Go wydać bez wiedzy tłumu" (Łk 22,3-6). Wydarzenia zaczynają się toczyć coraz szybciej. Najważniejsze z nich przypomniane zostaną w wielkotygodniowej liturgii Triduum Paschalnego.

Fragment książki „Wielkanoc w polskiej kulturze” Wydawnictwo „W drodze” Poznań 1997

Józef Smosarski

Niedziela Palmowa obchodzona jest w całej Polsce tłumnie i uroczyście. Dawniej w tym dniu inscenizowano triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy. Obrzęd polegał albo na procesjonalnym obchodzeniu kościoła wewnątrz lub na zewnątrz, albo — w mieście — na przejściu z jednego kościoła, symbolizującego Górę Oliwną, do drugiego kościoła, który wyobrażał Święte Miasto. Głównym aktorem spektaklu była figura Pana Jezusa na osiołku umieszczona na wózku; dziś taką figurę pochodzącą z Szydłowca można oglądać w krakowskim Muzeum Narodowym. W Krakowie platformę z Chrystusem na osiołku ciągnęli rajcy miejscy — była to bowiem funkcja wielce zaszczytna — dzieci zaś rzucały kwiaty i palemki przed nadjeżdżającą figurą i wołały: „Hosanna na wysokościach". Nadto uczniowie szkół parafialnych i kolegiów recytowali wierszowane opowieści o wjeździe Chrystusa do Jerozolimy i Jego przyszłej męce, a po nich rymowanki o poście, śledziu, kołaczach wielkanocnych i o szkolnych kłopotach. Po żakach głosili perory starsi, przebrani za pielgrzymów, handlarzy wonnościami i żołnierzy. Pojawienie się pod koniec XVII wieku tak ukostiumowanych „aktorów" zaciążyło na widowisku w kierunku zabawności. Toteż władze duchowne u schyłku XVIII wieku wydały zakaz wożenia figury Jezusa, zwłaszcza w kościołach, a wykonawcy świątecznej krotochwili przenieśli się na ulice, do szynku i karczmy i tak widowisko stopniowo zanikło. Minęło prawie dwieście lat, wysubtelniało nieco poczucie humoru, zmieniła się sama pobożność ludowa i w tej sytuacji można było pomyśleć o przywróceniu dawnego zwyczaju. Tak właśnie zrobił proboszcz we wsi Tokarnia, położonej w Beskidzie Śląskim. Zaproponował rzeźbiarzowi ludowemu wykonanie figury Chrystusa na osiołku, wzorowanej na XVI-wiecznym zabytku z Szydłowca. Od 1968 roku w Tokarni podczas procesji w Niedzielę Palmową można oglądać scenę jakby żywcem przeniesioną z dawnej obrzędowości.

Głównym atrybutem święta są palmy. Najczęściej spotyka się strome bukiety z gałązek wierzbowych z „kotkami", bukszpanu i suszonych kwiatów, albo palmy wileńskie. Mają one kształt pałek różnej wielkości i grubości, a sporządza się je z ułożonych w misterne wzory zasuszonych kwiatów małych i większych. Palma jest zakończona kitą z farbowanych kwiatostanów rozmaitych traw. Niegdyś takie palmy występowały głównie na Wileńszczyźnie, a obecnie spotyka się je w całej Polsce. W okolicach Tarnowa i na Ziemi Sądeckiej, w pobliżu Myślenic, a także na Kurpiach są obnoszone w procesji wysokie, często kilkumetrowe palmy, na których powiewają kolorowe wstążki. Najpiękniejsze ich okazy można oglądać w niektórych muzeach regionalnych i diecezjalnych.

Fragmenty książki Józefa Smosarskiego „Świętowanie doroczne w Polsce” Biblioteka „Więzi”

Ewa Ferenc

Kwietnia Niedziela

Któż z nas w Palmową Niedzielę nie niósł chociaż raz w życiu palm do kościoła? To na pamiątkę wydarzenia tak pięknie opisanego przez św. Łukasza: „I przyprowadzili je [oślątko] do Jezusa. A potem położywszy na nie swe szaty, usadowili Jezusa. Gdy zaś już jechał, rozścielali swoje okrycia na drodze. A kiedy już schodzili z Góry Oliwnej, cała rzesza uczniów, radując się, poczęła donośnym głosem wielbić Boga z powodu wszystkich cudów, jakie widziano. Wołali:

Błogosławiony Król,


który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój na niebie,
chwała na wysokościach.

Niektórzy zaś spośród faryzeuszów wołali do Niego z tłumu: Nauczycielu, uspokój twoich uczniów. On zaś rzekł do nich: Zapewniam was, że jeśli oni zamilkną, kamienie będą wołać" (Łk 19, 35-40).

Zaś św. Jan Ewangelista do opisu tego dodaje nowe szczegóły:

„Dnia następnego zaś ludzie, którzy wielkim tłumem przybyli na święto, usłyszawszy, że Jezus zbliża się do Jerozolimy, pobrali gałązki palmowe i wybiegli Mu naprzeciw wołając: Hosanna, błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie oraz: Oto król Izraelski..." (J 12, 12-13).

Te palmowe gałązki, zerwane w jerozolimskich ogrodach dla uczczenia Chrystusa, półtora tysiąca lat później stały się w polskich rękach wierzbową witką ze srebrnymi kotkami. Upiększano je kolorowymi wstążkami, układano w bukiety barwionych traw i drobnych suchych kwiatków.

Każdy region Polski miał sobie właściwą formę palmy. Baźki były jednak zawsze najważniejsze w tym dniu. Poświęcone w czasie mszy św. nabierały niezwykłej mocy; połknięte - chroniły od chorób gardła i suchot, spalone - stawały się pokutnym popiołem ze środy popielcowej, zatknięte na rogu pola - chroniły rośliny przed szkodnikami, a ustawione w oknie podczas burzy - odwracały pioruny. Po mszy św. uderzano się nimi nawzajem, życząc sobie zdrowia, bogactwa, urodzaju.

Bywało, że młodzież smagała się palmami wcale nie na żarty. Księża zabraniali tego, ale chłopcy nie byli zbyt posłuszni i dalej okładali się wołając: „Palma bije, nie zabije!" - to, aby uderzony nie gniewał się, albo: „Za sześć noc - Wielkanoc", „Późno kładź się, rano [wcześnie] wstawaj" - uderzenie powinno o tym przypominać. Bicie palmami miało, być może, związek z tradycjami pokutnego biczowania się w okresie Wielkiego Tygodnia, a także nawiązywało do męki Chrystusa.

W Kwietnia Niedzielę święcono również gałązki modrzewia, barwinku, bukszpanu. Robiono też palmy z trościny, czyli trzciny z kitą, wyciętej w czasie, kiedy jeszcze była zielona, schowanej i wysuszonej na strychu. Przygotowana w ten sposób zachowywała zieleń. Trościnę wiązano w bukiet razem z leszczyną i baźkami i okręcano nowym batem. Po poświęceniu ściągano bat, aby użyć go podczas pierwszego wyjścia w pole, uważając, że od takiego bata konie lepiej chodzą.

W kościele pachniało wiosną, a jeżeli Wielkanoc wypadała później, to bażki były duże, złociście kwitnące i rozsypywały drobiny pyłku, od .którego niejeden zdrowo kichnął stojąc w ciżbie podczas sumy.

Kiedy już święty obowiązek niedzielny został spełniony, czekał długi dzień odpoczynku. Jak spędzano go za Augusta III - pisze ks. J. Kitowicz: „...przy farnych kościołach, przy których znajdowały się szkółki parochialne, zażywano do procesji chłopców kilku lub kilkunastu ozdobnie przybranych, z bukietami do boku przypiętymi i z palmami, chustką jedwabną lub muślinową, fontaziem, czyli węzłem wstążkowym przewiązanymi, w ręku. Te dzieci, w pełnym zastanowieniu procesy!, w rząd uszykowane prawiły oracyje wierszem złożone po kolei, z jednego końca do drugiego ciągnionej, albo też przez trzeciego lub czwartego wyrywanej. Materyja tych oracyj była: wjazd Chrystusów do Jeruzalem i przyszła męka Jego. Po takiej deklamacyi pobożnej też dzieci miewały inne oracyje śmieszne: o poście, o śledziu, o kołaczach wielkanocnych, o nuży szkolnej i inne tym podobne. Gdy dzieci skończyły swoje perory, wysuwali się z tyłu na czoło doroślejsi chłopaczkowie, a czasem i słuszni chłopi, ubrani po dziwacku za pastuchów, za pielgrzymów, za olejkarzów [sprzedający wonności], za żołnierzów, przyprawując sobie brody z konopi! albo z jakiej skóry sierścią okrytej kożuchy futrem do góry wywróciwszy.

Ci zaś, co żolnierzów udawali, na głowie mają infuły z papieżem wyklejone, obuch drewniany, usmolony w ręku, z kart grackich [do grania] zrobione flintpasy [pasy do flint, strzelb] i ładownice i szablę przy boku drewnianą; którzy nie mieli wąsów i brodów, robili sobie z sadzy z tiustością zmieszanych pręgę wzdłuż nosa, drugą wzdłuż brody i dwie pod nosem w górę zakrzywione na kształt wąsów. Każdy z tych oratorów prawił perorę do postaci - jaką wziął na siebie -przystosowaną, z samych śmiesznych wyrażeń ułożoną. Po odbytych w kościele perorach rozbiegali się, a wszyscy oratorowie, tak palmowi jako też obuchowi, po domach, po szynkowniach i nawet po pałacach, gdzie tylko wcisnąć się mogli, prawiąc wszędzie głosem natężonym i bijąc co trzecie słowo obuchem o ziemię lub laską pielgrzymską wstrząsając, ku audytorom swoim perory w kościele powiedziane, a pielgrzymi na dowód peregrynacji swojej różne osobliwości z torby wyjmując i pokazując: zęby końskie, kołtony, czapczyska, boty zdarte, ogony bydlęce i inne tym podobne rupiecie z śmieci wywleczone. Gdyby te błazeństwa w uczciwym domu, dopieroż w kościele nieprzystojne, z malej początkowej kwoty [ilości] do większej coraz postępowały liczby tak, iż lud na nabożeństwie zgromadzony, skromnie się zrazu uśmiechający, w gwałtowny się po tym śmiech wylewał rażąc modestyją kościelną. Śliwicki, wizytator misjonarski, proboszcz warszawski św. Krzyża, najpierwszy zabronił kościoła swego tym nieprzystojnym oratorom, a za jego przykładem z wszystkich innych ich wygnano, zostawiwszy tylko według ceremoniału kościelnego dziecinne perory. Ci zaś oratorowie obuchowi tylko się po szynkowniach i przekupkach [miejsca sprzedaży ulicznej] lat kilka po wygnaniu z kościołów jeszcze uwijali, nareszcie za odmianą gustu gminnego wszędzie zniknęli, nie mając tego akcydensu [dochodu] do kieszeni, który im z początku sprzyjał"68.

Na Rzeszowszczyźnie, dwieście lat później, spotkać można było „żaczków", którzy chodzili od chaty do chaty prosząc o jajka. Nosili ze sobą palmę i pasyjkę i recytowali:

Już nam tu nastała ta Kwietnia Niedziela -
Będziemy witali Pana Zbawiciela.
Jak Go mamy witać?
Kwiateczków nie widać...
Mroźna zima była, kwiatki wymrozila,
Dla Pana Jezusa nic nie zostawiła.
Pan Jezus maluśki pogubił pieluszki,
A ja Mu poznoszę.
A was, gosposieńko, o jajeczko proszę.
Jąknie dacie jajka,
Dajcie gomułeczkę.
Będziemy wychwalać Świętą Panieneczkę.
Świętą Panieneczkę, Jezusa miłego,
Byśmy się doczekali jajka święconego.
A we czwartek z rana
Sprzedał Judasz Pana
Za trzydzieści srebrników
Żydom niewolnikom.
Nie sprzedawaj Żydom, tylko Matce Jego,
Bo Ona Go miała za najmilejszego.

Wychodząc śpiewali: „Któryś za nas cierpiał rany..."69 Ludowa prognostyka pogody objęła i ten dzień: „Gdy w Palmową Niedzielę słońce świeci, będą pełne stodoły, beczki i sieci".

Fragment książki Ewy Ferenc „Polskie tradycje świąteczne” Drukarnia i Księgarnia Św. Wojciecha Sp. z o. o. Poznań 2000

 

Niedziela Palmowa, Kwietna albo Wierzbna

Roman Landowski

Wyczekiwany okres przed Jastrą rozpoczyna się w Niedzielę Palmową. Wiemy, że uroczyste tego dnia procesje i święcenie palm są pamiątką tryumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Mieszkańcy tegoż miasta powiewali palmowymi liśćmi, witając między innymi w ten sposób oczekiwanego Mesjasza.

Ponieważ o palmy u nas trudno, od stuleci zastępowano je po szlachecku gałązkami bukszpanu, wieśniacy sięgali po wczesnozielone witki malin lub porzeczek, ale najczęściej królowały wszędzie gałązki kwitnącej wierzbiny, której aksamitne bazie są zapowiedzią Wielkanocy. Od tego wierzbinowego kwitnienia w polskiej tradycji Niedzielę Palmową przyjęło się nazywać również Kwietną bądź Wierzbna.

Niekiedy takie zastępstwo nie mogło sprostać wymogom wystroju tej „niedzieli tryumfu i zwycięstwa". Wszystko zależało od tego, kiedy niedziela ta wypadała. Jak wiadomo, od Soboru Nicejskiego w 325 roku Wielkanoc jest świętem ruchomym, obchodzonym w pierwszą wiosenną niedzielę po pełni księżyca. Zależnie od cyklu roku astronomiczne go, ruchomość ta dochodzi do 35 dni - między 22 marca a 28 kwietnia - i w związku z tym niekiedy, choć rzadko, Niedziela Palmowa wypadnie jeszcze w kalendarzowej zimie. Wówczas trudno nawet o srebrzyste bazie czy złotawe kotki. Im bliżej kwietnia tym pewniej występujących w Polsce trzydzieści gatunków wierzbiny może spełnić oczekiwania tradycji, bogactwem swym zastępując palmę.

Palmowe święto w wierzeniach ludu jest ważnym prognostykiem na cały rok:

Pogody w kwietne niedziele


wróżą urodzajów wiele.

A więc im pogodniej, tym bogatszy rok się zapowiada. Meteorolodzy ze sceptycyzmem odnoszą się do tego rodzaju zapowiedzi, ponieważ Niedziela Palmowa każdego roku przypada w innym czasie stałego cyklu przyrodniczo-rolniczego i różnie bywało z tym urodzajem. Tradycja była jednak silniejsza i wszyscy wierzyli, że

Gdy w N

iedzielę Kwietną słońce świeci,
będą pełne stodoły i sieci.

Ze słonecznej niedzieli, oprócz rolników, cieszyli się także rybacy. Gorzej, jeśli pogoda była odmienna, bowiem

Gdy mokro w Kwietną Niedzielą


rok się sucho ściele.

Jedno jest pewne: pogodna Niedziela Palmowa zyskuje na barwności. Czasem już rozkwiecona (dlatego Kwietna), wystrojona baziami, kotkami i zielenią wierzbiny (stąd Wierzbna), zapowiada wieczną radość i żywotność.

Poświęcone wiązki wierzbinowych witek długo zdobią wejścia do domostw, tkwią zatknięte w stodołach, stajniach czy pszczelich ulach. Wypędza się nimi bydło na pierwszy wiosenny wypas, najczęściej - gdy pogoda dopisuje - już w najbliższy poniedziałek po palmowym święcie. Poświęcone „palmy" bardzo sobie ceniono, ponieważ

Z Niedzieli Palmowej garść wierzbowych witek
od złego uchroni twój cały dobytek,

gwarantując zdrowie i pomyślność urodzaju.

Fragment książki Romana Landowskiego „Dawnych obyczajów rok cały. Miedzy wiarą, tradycją i obrzędem” Wydawnictwo „Bernardinum” Pelplin 2000

Przypisy:

7. Wielkanoc należy do tzw. świąt ruchomych. Przesunięcia, związane z kalendarzem astronomicznym, mogą spowodować, że w obrębie Wielkiego Tygodnia znajdzie się dzień, w którym przypadają np. lokalne obchody wspomnienia szczególnie czczonych świętych, ważne święta maryjne lub tradycyjne uroczystości odpustowe. Prymat liturgii wielkotygodniowej skłania do wyznaczenia innego terminu podobnych świąt, aby nie zakłócać jedności przeżyć wielkanocnych.

8. Sanhedryn był reprezentacją narodu żydowskiego, sprawującą władzę religijną i sądowniczą w Jerozolimie. Do liczącego siedemdziesięciu członków Sanhedrynu należeli mężczyźni pełniący obecnie lub w przeszłości funkcję arcykapłana, przedstawiciele możnych rodów (czyli starsi) oraz uczeni w Piśmie.

MK/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama