Obrazy z zer i jedynek

Cyfrografia to termin nowy. Określa nową, samodzielną dyscyplinę plastyczną, którą realizuje się za pomocą sprzętu komputerowego. Naszym zdaniem, cyfrografii nie należy jednak definiować tak wąsko, obejmuje bowiem nie tylko sferę związaną ze sztuką, a kon



Ciekawostki | Dvd,Mp3 | Ebiznes | Gry komputerowe | Internet | Kościół i Internet | Oprogramowanie | Sprzęt |


Norbert Gajlewicz

Obrazy z zer i jedynek

Cyfrografia to termin nowy. Określa nową, samodzielną dyscyplinę plastyczną, którą realizuje się za pomocą sprzętu komputerowego. Naszym zdaniem, cyfrografii nie należy jednak definiować tak wąsko, obejmuje bowiem nie tylko sferę związaną ze sztuką, a konkretnie kreowaniem artystycznych wizji na ekranie peceta.

Pojęcie to odnosi się do wszystkiego, co ma związek z digitalizacją elementów graficznych (pismo, rysunek czy zdjęcie). Przeprowadzanie takich konwersji jest możliwe za pomocą odpowiednich narzędzi. Ich szczegółowe opisy pojawiają się co miesiąc na łamach naszego pisma. Tym razem przedstawiamy testy i opisy sprzętu przeznaczonego do "łowienia" obrazu, czyli cyfrowych aparatów fotograficznych i kamer wideo.

Cyfrowo znaczy taniej

Rozwój urządzeń przeznaczonych do cyfrowej rejestracji obrazu w ostatnich kilku latach jest wyjątkowo dynamiczny. Skanery czy aparaty cyfrowe stają się coraz dokładniejsze w rozpoznawaniu rzeczywistości. Ponadto ich ceny spadają ze względu na coraz większy popyt - popularniejsza staje się wymiana informacji w formie elektronicznej (codziennie korzystamy z poczty elektronicznej czy szukamy informacji w Internecie). Ze względu na wysokie koszty druku, odbitek fotograficznych czy kaset wideo coraz częściej otrzymujemy różnego rodzaju materiały w postaci plików, na stosunkowo tanim nośniku, jakim jest płyta CD-R. W ciągu ostatnich dwóch lat sprzedaż cyfrowych aparatów fotograficznych gwałtownie wzrosła. Przestaliśmy je uważać jedynie za kosztowny gadżet, a zaczynamy postrzegać jako tani sposób na utrwalanie obrazu. Wysoka cena urządzenia powoduje, że fotografię cyfrową uważa się za kosztowną. To mit. Fotografując coś cyfrówką, wykonuje się o wiele więcej ujęć, niż zrobiłoby się ich na negatywie, bo byłoby to za kosztowne. A wiadomo, że z kilkunastu czy kilkudziesięciu fotografii zawsze łatwiej wybrać perełkę niż z dwóch (jeśli w ogóle po wywołaniu okaże się, że zdjęcia do czegoś się nadają).

Czas to pieniądz

Gdy porównujemy fotografię cyfrową do tradycyjnej, przeprowadzając kalkulację kosztów związanych z jednym i drugim sposobem utrwalania obrazu, warto wziąć pod uwagę nie tylko cenę materiałów i sprzętu. Jeśli wygrałeś los na loterii i cieszysz się nadmiarem wolnego czasu, proponujemy zajęcie się wykonywaniem zdjęć w tradycyjnej ciemni fotograficznej. Jeśli jednak ominęło Cię to szczęście i zastanawiasz się, czy po zakończeniu codziennych zajęć znajdziesz godzinę spokoju przed snem, weź pod uwagę rozwiązania pozwalające zaoszczędzić czas. Aparat cyfrowy uchroni cię od wycieczki po film oraz jazdy do i z zakładu fotograficznego. Jeśli zechcesz mieć odbitki zdjęć wykonanych metodą cyfrową, nie musisz ruszać się z miejsca. Najprościej je wydrukować - najnowsze drukarki atramentowe dają wysokiej jakości reprodukcje. Jeszcze mniej czasu stracisz, zamawiając odbitki w cyfrowych "labach". Wystarczy wejść na odpowiednią witrynę internetową (szczegółowy opis takich systemów znajdziesz w świątecznym numerze PCWK) i przesłać wybrane pliki. Odbitki w ciągu kilkunastu godzin będą do odbioru we wskazanym przez Ciebie punkcie fotograficznym lub zostaną dostarczone przez kuriera.

Cyfra da Ci pewność

Większości z nas zdarzyło się odebrać z zakładu zdjęcia, które wyglądały niezupełnie tak, jak scena, którą mieliśmy zamiar utrwalić. Oczywiście mogły być różne tego przyczyny: zdjęcie wyszło poruszone albo za ciemne, albo w ogóle go nie było, bo wałek, który ciągnie film, obracał się "na pusto". Mniejszy problem, jeśli tak pechowo utrwalany był krajobraz w Twoim osiedlu - zdjęcia powtórzysz bez problemu. Gorzej, gdy na klatkach miały się pojawić epizody z ważnej uroczystości. Tylko aparat cyfrowy umożliwi Ci pełną kontrolę tego, co zrobisz. Zaraz po zwolnieniu migawki wyświetli się zarejestrowany obraz. W większości aparatów cyfrowych możesz go powiększyć, żeby się upewnić, czy jest ostry.

Technologia w natarciu

Producenci zarówno kamer, jak i aparatów cyfrowych coraz częściej wprowadzają nowe modele. Co kilka miesięcy pojawiają się cyfrówki mogące zapisywać zdjęcia z coraz większą rozdzielczością. Na tegorocznych międzynarodowych targach fotograficznych Photokina zaprezentowano modele z matrycami 11- i blisko 14-megapikselowymi. O ile wcześniej było wiadomo, że Canon zaprezentuje swój główny reporterski model EOS 1DS z sensorem przekraczającym 10 milionów pikseli, czternastomegówka Kodaka - DCS Pro14n - była niespodzianką. Oba aparaty to profesjonalne lustrzanki, przystosowane do pracy z wymienną optyką. Niestety, ich przeznaczenie jest wprost proporcjonalne do cen - Canon w przeliczeniu na polską walutę będzie kosztował ok. 40 000 zł, model Kodaka ma być dwa razy tańszy (ceny dotyczą korpusów bez obiektywów). Ważną cechą obu lustrzanek, prócz gigantycznej (w porównaniu z większością cyfrówek) rozdzielczości jest wielkość sensora CMOS. W obu przypadkach pokrywa się ona z klatką tradycyjnego filmu 35 mm. Gdy fotografujący korzysta z wymiennych obiektywów, których używał w lustrzance tradycyjnej, nominalna długość ogniskowej nie wydłuża się. Dotąd w lustrzankach cyfrowych używano sensorów mniejszych niż klatka 35 mm. Obiektyw "rzucał obraz" jedynie na wycinek kadru, co dawało efekt przybliżenia fotografowanego motywu (jakby zastosowano obiektyw o dłuższej ogniskowej). Problemem było odwzorowanie szerokokątne - wymagało stosowania odpowiednich, drogich obiektywów o bardzo krótkiej ogniskowej, rzędu 17 mm. Należy pamiętać również o tym, że mniejszy sensor wymuszał zastosowanie optyki o bardzo dobrych parametrach, a więc drogiej. Słabszej optyki (o mniejszej rozdzielczości) nie można było używać w fotografii cyfrowej.

Hitem targów miał zostać również pierwszy aparat fotograficzny z nowym typem sensora. Chodzi o nowatorską matrycę Foveon X3, różniącą się od popularnych sensorów CMOS lub CCD układem fotodetektorów RGB. Każda komórka w starym systemie była wyposażona w tylko jeden filtr: czerwony, zielony lub niebieski. Następnie informacja z kilku komórek była zbierana i powstawał piksel obrazu. W matrycy Foveon X3, podobnie jak w tradycyjnym filmie, detektory RGB umieszczono jeden nad drugim. Do każdego dociera impuls, niosący wystarczającą informację o barwie piksela. Teoretycznie, dzięki temu, że każdy piksel jest tworzony przez komórki sensora umieszczone nad sobą, obraz powinien być znacznie ostrzejszy od tworzonego przez konwencjonalny sensor, który dane o pikselu otrzymuje z kilku komórek znajdujących się obok siebie. Jak będzie w praktyce, pokażą testy. Nowa technologia została po raz pierwszy zastosowana przez firmę Sigma, znaną do tej pory głównie z produkcji taniej optyki, kompatybilnej z systemami markowych lustrzanek.

Pierwszy model cyfrowej lustrzanki Sigmy został oznaczony symbolem SD9. Jest to aparat wykonujący zdjęcia w rozdzielczości 3,43 miliona pikseli. Niestety, podczas targów dziennikarze nie mogli wykonać zdjęć testowych. Wystawcy zarówno z Canona, Kodaka, jak i Sigmy tłumaczyli, że modele są jeszcze w fazie testów. Czy nowa technologia wyprze starą, okaże się pewnie niedługo, ale do tej pory tylko jedna firma zdecydowała się na jej zastosowanie. Dowiedzieliśmy się, że inżynierowie Hewlett-Packarda testują matrycę Foveon X3 pod kątem wykorzystania w nowych cyfrówkach. John Meyer, dyrektor Laboratorium przetwarzania obrazu HP, nie wyklucza zastosowania X3 w modelach photosmart. Przyznaje jednak, że na razie występują pewne problemy technologiczne.

Cyfrówka w butonierce

Wiele firm zajmujących się produkcją cyfrowych aparatów fotograficznych obok modeli "reprezentacyjnych" o dużej rozdzielczości wprowadza serie minicyfrówek. Są to aparaty nieco większe od kart kredytowych i można je zmieścić nawet w małej kieszeni marynarki. Aparaty te na ogół nie dysponują dużą rozdzielczością ani zmiennoogniskowym obiektywem. Można powiedzieć, że są to gadżety dla zamożnych - za niewielkie rozmiary trzeba, niestety, zapłacić. Z tego względu prawdopodobnie nie wszystkie trafią na nasz rynek - Adrian Penier z Fujifilm Polska przyznaje, że cyfrówki tej klasy mogą u nas nie znaleźć nabywców. Faktycznie, może na takie ekstrawagancje jeszcze nas nie stać.

Materiał pochodzi ze stron internetowych miesięcznika PC World KOMPUTER — www.pcworld.pl

opr. JU/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama