Czego Internet dokonać nie może

O możliwościach Internetu



Ciekawostki | Dvd,Mp3 | Ebiznes | Gry komputerowe | Internet | Kościół i Internet | Oprogramowanie | Słownik pojęć | Sprzęt |


Czego Internet dokonać nie może (fragment)

The Economist

Mówi się, że biotechnologia jest lekarstwem na panujący w świecie głód. Ostatnie osiągnięcie nauki - rozpracowanie ludzkiego genomu ma rzekomo przyczynić się do całkowitego zwalczenia raka i innych chorób. Największa fala optymizmu wezbrała jednak po pojawieniu się Internetu. Przy okazji wyrosła całkiem nowa cyberbranża z całą armią cyberpotentatów, którzy zniewolili umysły mas (i dorobili się niezłych majątków), żywiołowo wykrzykiwanymi rewelacjami: sieć zapobiegnie wojnom, zmniejszy zanieczyszczenie środowiska i zwalczy nierówności społeczno-ekonomiczne. Największe rewelacje szerzą niektórzy "wielce oświeceni" z Massachusetts Institute of Technology. Ich zdaniem, w Internecie tkwi potencjał zdolny zaprowadzić pokój na Ziemi. Propagowany pogląd opiera się na założeniu, że nowoczesne środki komunikacji zmniejszą nieporozumienia i oddalą groźbę konfliktów. Takie rewelacje nie są, niestety, niczym nowym. Na początku XX wieku panowało przekonanie, że samoloty położą kres wojnom, gdyż będą wspierać komunikację międzynarodową i (co było już bardziej wątpliwe) sprawią, że armie, które są absolutnie bezbronne wobec ataków z powietrza, staną się faktycznie bezużyteczne. Po tym, jak wraz z I wojną światową rozwiały się te marzenia, przyszła kolej na radio. "Będziemy przekazywać pokój od narodu do narodu" - głosiła zgrabnie ukuta dewiza brytyjskiego Serwisu światowego BBC. Niestety, rwandyjskie Radio Mille Collines stało się ostatnim gwoździem do trumny wiary, że to medium to z natury rzeczy siła pacyfistyczna. Błąd, jaki się nagminnie popełnia, to zakładanie, że przyczyna wojen tkwi w braku wzajemnego zrozumienia pomiędzy różniącym się ludami. W gruncie rzeczy, nawet jeżeli powyższa teza miałaby być prawdą, Internet można równie dobrze wykorzystywać do wzniecania konfliktów. Przejawy nienawiści i nietolerancji szerzą się na całego w jego najbardziej mrocznych zakamarkach - tam, gdzie władzom rządowym bardzo trudno (o czym właśnie przekonuje się Francja) wkroczyć ze skuteczną interwencją. Internet jest zatem bezsprzecznie sprzymierzeńcem rozwoju komunikacji, ale nie będzie w stanie położyć kresu wszelkim wojnom. Lecz czy możliwe jest, by z jego pomocą udało się ograniczyć zużycie energii i zmniejszyć zanieczyszczenie środowiska? Amerykańskie Centrum Strategiczne ds. Energii i Klimatu (Centre for Energy and Climate Solutions - CECS), zagłębie specjalistycznej myśli technicznej z siedzibą w Waszyngtonie, znacznie rozwinęło jeden z takich poglądów, opierając się głównie na liczbach, odzwierciedlających zużycie energii w latach 1997 i 1998. Podczas gdy wzrost gospodarczy Stanów Zjednoczonych w ciągu tych dwóch lat sięgnął 9%, zapotrzebowanie na energię właściwie się nie zmieniło - a to ze względu na fakt, że, jak subtelnie zauważa CECS, Internet "może przetworzyć wszystko to, co zostało zapisane na papierze i płytach CD, w elektrony oraz zastąpić samochody dostawcze kablami światłowodowymi". Nic więc dziwnego, że w jednej z gazet rozentuzjazmowany autor rozpoczyna swój artykuł nagłówkiem z błagalnym wezwaniem: "Kupuj on--line - ratuj Ziemię". Niestety, ratowanie Ziemi to coś znacznie trudniejszego. Oczywiście, zakupy przez sieć, dokonywane z domu, mniej obciążają środowisko niż tradycyjna wyprawa do centrum handlowego. Lektura gazet, pism i innych dokumentów bezpośrednio w wersji elektronicznej jest rozwiązaniem bardziej ekonomicznym niż cały tradycyjny proces wydawania ich drukiem i fizycznego transportowania. Jednak operacje wirtualne są tylko wtedy energooszczędne, gdy całkowicie wypierają czynności związane z zakupami w świecie rzeczywistym. Jeśli oprócz odwiedzania internetowych stron handlowych ludzie chodzą też do tradycyjnych sklepów, następstwem jest w ostatecznym rachunku wzrost zużycia energii. Dzięki Internetowi Europejczycy mogą z łatwością zamawiać książki za oceanem i pozwolić sobie na ten kaprys, by sprowadzać je przesyłką lotniczą, zanim jeszcze będą oficjalnie dostępne w Europie. Ale lektura dokumentów w wersji elektronicznej jest tylko wtedy opłacalna, gdy zastępują one druk na papierze, a nie dokładają się do stosów makulatury. Co więcej, w związku ze wzrostem liczby biur i gospodarstw domowych, które mają połączenie z siecią, miliony komputerów osobistych, drukarek, serwerów i innego sprzętu elektronicznego pożerają znaczne ilości energii. Komputery domowe stają się częścią machiny codziennego życia i wobec tego bardzo często nie są w ogóle wyłączane. Przeprowadzona w Stanach Zjednoczonych kontrowersyjna analiza kończy się wnioskiem, że aż 8% energii zużywanej w tym kraju pokrywa zapotrzebowanie komputerów podłączonych do Internetu. Budowa ogromnych "przystani serwerów" (server farms) - składów wypełnionych po brzegi komputerami i towarzyszącymi im układami chłodzenia - w znacznym stopniu przyczyniła się do przeciążenia sieci elektrycznej, co wywołało częściowe ograniczenie zasilania w energię w Dolinie Krzemowej (...).

opr. JU/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama