O bzdurze horoskopów (cz. III)

O horoskopach na płaszczyźnie wiary

Niekiedy głupota zwycięża zdrowy rozsądek i mądrość. Takim przypadkiem są horoskopy. Bzdurność i kłamstwo horoskopów można wykazać na trzech niezależnych od siebie płaszczyznach: religijnej, naukowej i logicznej.

Horoskopy a logika

W myśl astrologii, by horoskop był dokładny, astrolog musi wziąć pod uwagę położenia wszystkich planet w dniu mego urodzenia. Dzieje się tak, ponieważ, jak twierdzi sama astrologia - każda planeta za coś w życiu odpowiada. Gdyby astrolog jakąś planetę pominął, automatycznie horoskop byłby niedokładny. I tak przez tysiące lat astrolodzy byli dobrze sytuowanymi i wpływowymi ludźmi. Niektórzy z nich zajmowali uprzywilejowane miejsce na dworach królewskich i cesarskich. Władcy (choć nie tylko) często się ich radzili. Astrolodzy niezmiennie powtarzali: "Królu wziąłem pod uwagę położenie wszystkich planet i wyszło mi, że powinieneś zrobić to i to." Nawet w przypadku błędnego horoskopu, które zdarzały się najczęściej, astrolog dzięki sprytowi i zabobonnemu lękowi władców, spadał na cztery łapy.

Ta sielanka trwała do XVIII wieku. Wówczas okazało się, że istnieje więcej niż sześć powszechnie znanych planet. Odkryto bowiem Uran. Tak więc, w myśl twierdzeń samych astrologów, iż należy znać położenie wszystkich planet, by horoskop był dokładny, miliony wcześniejszych horoskopów należy uznać za warte kosza. Ale astrologowie nie rezygnują: "Rzeczywiście - mówią - wcześniej znano tylko sześć planet, ale my mamy już teleskopy, odkryliśmy siódmą z nich i nasze horoskopy są już naprawdę dokładne". Zdawałoby się, iż nikt nie da się oszukać. Ale niestety ludzie dalej chodzili do wróżek i astrologów, dalej się ich radzili, często za to słono płacąc.

Przyszedł wiek XIX, odkryto kolejna planetę Układu Słonecznego - Neptuna. Historia się powtórzyła. Astrologowie, by ratować swe zakłamane prawdy, odkurzyli stare oszustwo, twierdząc, że już teraz to na pewno wszystkie planety i ich horoskopy są super dokładne. Historia się powtórzyła nie tylko ze śpiewką astrologów, ale również z naiwnością ludzką. Ludzie wcale nie mniej korzystali z ich usług.

Nadszedł rok 1930. Odkryto dziewiątą planetę - Plutona. I znów gorące zapewnienia astrologów okazały się stekiem kłamstw. No, ale w wieku XXI, gdzie nauka i ludzki rozum tyle osiągnęły, nikt chyba kolejny już raz - na tę samą śpiewkę nie da się złapać. Jakież jest moje zdziwienie, gdy widzę niemalże w każdym czasopiśmie horoskop na pół, czy całą stronę. Mało tego, całe strony wytapetowane są ogłoszeniami typu: "Wróżka prawdę ci powie, tylko zadzwoń 0-700...". Mamy już specjalizację na rynku horoskopów: horoskop od miłości, biznesu, nauki itp. W miastach, szczególnie większych, ogłoszenia: "Wróżka przyjmuje od...do...", "Tarot wyjawi największe twoje problemy".

Wniosek? Skoro opłaca się reklamować, to tylko dlatego, że znajduje się dziś armia naiwnych, która w oszustwa i zabobony jest w stanie nie tylko wierzyć, ale i za nie płacić. Buntowałem się, gdy ktoś powiedział: "Głupich nie trza siać - sami rosną." Jednak chyba miał dużo racji. Bowiem często ludzie z tytułami, zdawałoby się wykształceni, wierzą i korzystają z takich zakłamanych usług. A przecież wystarczy tylko trochę logicznie pomyśleć...

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama