"Żart i anegdota trochę pobożne"

Spis zabawnych anegdotek związanych z zyciem świętych

Kompozytor austriacki Józef Haydn (1732-1809) jest znany jako twórca oratorium „Stworzenie świata". Gdy przygotowywano paryską premierę tej sztuki, dyrektor zwrócił się do artystów, by przybyli w strojach odpowiednich do swych ról. Na to polecenie oburzyła się wykonawczyni partii Ewy. Zawołała:
- Jestem szanującą się artystką i nie będę występowała w stroju swej prababki Ewy.

Ksiądz spotkał się ze swym przyjacielem i jak to często bywa, prowadzą dialog na temat kobiet.
- Czy wiesz, jaki będzie koniec w strojach damskich? - pyta przyjaciel księdza.
- Rozpoczęło się od listka figowego i obawiam się, że na nim również się skończy.
- Jesteś pesymistą.
- Dlaczego?
- Bo nie uwzględniasz postępu. W przyszłości listek figowy będzie używany jako ozdoba tylko z okazji większych uroczystości. Na co dzień piękne panie będą się bez niego obywały.

W mieszkaniu księdza profesora uniwersytetu rozległ się pewnego poranka dzwonek. Potem drugi... trzeci... i nawet czwarty raz. Jego siostra, która zwykle już na pierwszy dzwonek była przy drzwiach, musiała wyjść z domu po sprawunki, wobec czego profesor musiał sam otworzyć drzwi przybyszowi. Stał w nich krawiec, który uczonemu księdzu profesorowi przyniósł zamówioną parę spodni. Ksiądz przymierzył je zaraz, a ponieważ pasowały dobrze, poszedł w nich na uniwersytet, gdzie miał w tym dniu wykłady. Stara para spodni została na krześle.Niebawem przyszła z miasta jego siostra i jakież było jej zdziwienie połączone z przerażeniem, gdy na zwykłym miejscu zobaczyła spodnie swego brata, a jego samego już nie było w domu. Cóż to miało znaczyć? Wiedziała dobrze, że jej brat miał tylko tę jedną parę spodni - i ileż to już razy protestowała, prawie zawsze nadaremnie, przeciw jego zbytniemu rozdawaniu biednym swych najpotrzebniejszych części garderoby. Znała również wielkie roztargnienie swego uczonego brata. Ileż to już razy spłatało mu ono figla! Dzisiaj jednak był to szczyt roztargnienia! Nie mogła sobie inaczej całej sprawy wytłumaczyć, jak tylko tak, że jej brat w roztargnieniu zapomniał wdziać spodnie i tylko w kalesonach poszedł na uniwersytet... Porwała szybko spodnie i pobiegła co sił do uczelni, by ratować brata w niemiłej sytuacji. Oddźwiernego poprosiła, by jej wskazał salę wykładową swego brata. Po chwili już tam była. Panowie studenci byli niepomiernie zdziwieni nagłymi odwiedzinami gościa, który przerwał im wykład. Wśród ciszy rozległ się jej głos:
- Dzięki Bogu, mój brat ma spodnie! Studenci, słysząc to przynoszące ulgę westchnienie, wybuchnęli głośnym śmiechem, któremu przywtórował również ich duchowny wykładowca.

"Żart i anegdota trochę pobożne"

opr. JU/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama