Jak narodziły się odpusty

Historia odpustów

 

Człowiek średniowiecza bał się czyśćca: nawet śmierć w jedności z Bogiem nie uwalniała go od udręk czyśćcowych, a sugestywne kaznodziejskie opisy cierpień budziły przerażenie... Był więc gotów sporo zapłacić i ponieść wiele trudów, by chociaż trochę skrócić spodziewane męki (red.)

Jak narodziły się odpusty? Ich zalążkiem stał się starożytny zwyczaj pokutny, który rozwijał się szczególnie w czasie prześladowań chrześcijan za cesarza Decjusza (250 r.). „Upadli” (lapsi), którzy dopuścili się apostazji, czyli zaparcia się wiary ze strachu przed prześladowaniami, byli odłączani od wspólnoty chrześcijan. To samo dotyczyło sprawców innych ciężkich grzechów. Aby móc powrócić do Kościoła, grzesznicy musieli publicznie pokutować i poddać się wieloletnim dotkliwym karom. Pozostali wierni mogli prosić biskupa o skrócenie tej pokuty. „Upadli” zwracali się z prośbą o wstawiennictwo także do tych chrześcijan, którzy — nie zaparłszy się wiary — oczekiwali w więzieniach na śmierć. Męczennicy pisali wówczas do biskupa tzw. listy pokoju, w których prosili o pojednanie grzeszników z Kościołem.

Zatem u początków swojego istnienia odpust był przede wszystkim skróceniem nierzadko bardzo długiej, kilkuletniej kary doczesnej nałożonej przez spowiednika. Dopiero po jej odprawieniu penitent mógł otrzymać rozgrzeszenie. Problem jeszcze bardziej narastał, kiedy pojawiały się kolejne pokuty, które sumowano z poprzednimi. Dopiero w X w. zaczęto udzielać rozgrzeszenia zaraz po spowiedzi, jeszcze przed odbyciem pokuty. Mimo tego, że penitenci szybko mogli otrzymać od kapłanów absolucję, to jednak — jak zaznacza ks. Kracik — nadal tkwiła w nich „żywa świadomość czekających ich jeszcze na ziemi lub w czyśćcu kar Bożych. Prosili tedy spowiedników, by modlili się o darowanie lub złagodzenie owych sankcji”.

odpustowe okazje

Początkowo możliwość uzyskiwania odpustów, zarówno częściowych, jak i zupełnych, dawały głównie walki z innowiercami i krucjaty przeciw heretykom. Po raz pierwszy odpustu zupełnego udzielił krzyżowcom papież Urban II w 1095 r. Sobór Laterański IV (1215 r.) podtrzymał wszystkie odpusty, jakich udzielano uczestnikom krucjat. Udzielił ich ponadto tym, którzy w ciągu trzech lat dostarczą odpowiednią sumę pieniędzy oraz liczbę żołnierzy na wyprawę krzyżową. Spowodowało to, niestety, że przez długie lata odpusty kojarzono przede wszystkim z krucjatami.

Od XII w. na odpust mogli liczyć wierni nawiedzający określone miejsca kultu religijnego. Pierwszym takim odpustem było tzw. wielkie przebaczenie, którego udzielano w 1179 r. za nawiedzenie grobu św. Jakuba Apostoła w Santiago de Compostella, z okazji Świętego Roku Kompostelskiego. Innym, bardzo znanym odpustem związanym z pielgrzymką, był Odpust Porcjunkuli, nazywany też Odpustem Asyżu. Św. Franciszek (XII/XIII w.) poprosił podobno samego Jezusa o odpust dla tych, którzy nawiedzą kaplicę Porcjunkuli, poświęconą Najświętszej Dziewicy (znajdującą się obecnie wewnątrz bazyliki Matki Bożej Anielskiej w Asyżu). Przekonany, że Chrystus udzielił mu tej łaski, udał się w 1216 r. do papieża Honoriusza III. Papież udzielił mu odpustu lecz nie dał bulli zatwierdzającej odpust. Franciszek uważał bowiem, że skoro od samego Chrystusa otrzymał ten odpust, żaden dokument nie jest mu potrzebny. To oczywiście spowodowało w późniejszym czasie wiele trudności. W końcu późniejsi papieże ten odpust zatwierdzili.

Odpustów udzielano również z okazji jubileuszy chrześcijaństwa. Zapoczątkował je papież Bonifacy VIII w 1300 r. Były one ściśle związane z nawiedzeniem kościołów rzymskich. Mimo że wyprawa na tak długą i niebezpieczną pielgrzymkę wymagała odwagi i wielkich kosztów, nie brakowało chętnych, również z Polski. W podobnym celu Polacy wędrowali do Ziemi Świętej i Santiago de Compostella.

łaska na sprzedaż?

Już ojcowie Soboru Laterańskiego IV zauważyli, że „nierozważne i nadmierne odpusty, których nie wstydzą się udzielać niektórzy zwierzchnicy kościołów, są lekceważeniem władzy kluczy oraz osłabieniem pokutnego zadośćuczynienia”. Sobór ograniczył więc liczbę udzielanych odpustów, ale nadużycia nie zmniejszyły się.

Do inflacji odpustów doszło pod koniec XIV w., za pontyfikatu Bonifacego IX. Wierni, zamiast podróżować do Rzymu, mogli — po wypełnieniu odpowiednich warunków i złożeniu jałmużny — uzyskać odpust zupełny, nawiedzając bazyliki w Monachium, Magdeburgu, Pradze, Konstancji i Miśni. Papież zastrzegł jednak, że połowa wpływów ma być przekazywana na potrzeby administracji papieskiej. Na życzenie królowej Jadwigi, w 1392 r., udzielił odpustu jubileuszowego także Polsce. Jednocześnie nałożył na wiernych, dosyć wysoką jak na owe czasy, opłatę.

„Nepotyzm i ambitne plany budowlane niektórych papieży — pisze Desmond O'Grady — sprawiły, że potrzeby finansowe stale rosły. Rzym, jak się zdaje, znalazł cenę odpustów, ale nie znał ich wartości. W najgorszych wypadkach oferowania odpustów w zamian za jałmużnę Kościół był oskarżony o to, że sprzedaje zbawienie. W mniej rażących przypadkach odpusty wydawały się raczej transakcją finansową niż elementem procesu pojednania i naprawy życia”.

154 tys. lat odpustu

Z czasem możliwość uzyskania odpustów zaczęto wiązać z poszczególnymi modlitwami, nabożeństwami, medalikami, figurkami itp. Niestety, praktyki te stawały się magicznymi rytuałami, a duchowni pragnący się wzbogacić sprzedawali odpusty jak towar. Niezadowolenie z tych nadużyć osiągnęło apogeum za czasów Johna Wiklifa, Jana Husa i Marcina Lutra. Reformatorzy krytykowali Kościół za to, że próbuje pomnożyć swój majątek handlując odpustami. Lutra najbardziej zirytowała działalność niemieckiego dominikanina Jana Tetzela († 1519), który w kazaniach zachęcał wiernych do „kupowania odpustów”. Oprócz własnych korzyści, chciał w ten sposób uzyskać pieniądze na... spłacenie długów arcybiskupa magdeburskiego.

Krytyka odpustów zmusiła Kościół do ponownego przyjrzenia się zarówno teologii, jak i praktyce odpustu. Ostatecznie Kościół zajął się tym problemem na Soborze Trydenckim (1545-1563). Zlikwidowano wiele obowiązujących odpustów i postanowiono, że nowe odpusty i inne łaski duchowe będą „w odpowiednim czasie ogłaszane ludowi przez ordynariuszy miejsc przy udziale dwóch przedstawicieli kapituły”.

Z czasów starożytnych, kiedy to grzesznikom odmierzano karę kościelną, zachowała się przez wieki praktyka liczenia odpustów na dni i lata. Prowadziło to niekiedy do absurdu, zwłaszcza kiedy sumowano odpusty cząstkowe. Rene Laurentin wspomina o astronomicznej wręcz sumie 154 tys. lat odpustu... Dopiero wydana przez papieża Pawła VI Konstytucja Apostolska Indulgentia doctrina (1 stycznia 1967 r.) zniosła przeliczanie odpustów cząstkowych na dni i miesiące.

Papież Paweł VI miał świadomość, iż praktyka odpustowa w historii niejednokrotnie była nadużywana. Mimo tego właśnie w niej widział drogę do przemiany człowieka, pod warunkiem, że wraz z przyjmowaniem łask odpustowych będzie szło szczere nawrócenie i przemiana serc.

opr. aw/aw

List
Copyright © by Miesięcznik List 02/2006

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama