Zrozumieć sens choroby...

Rozważanie na Światowy Dzień Chorego

Kto z nas nie chorował? każda choroba, począwszy od zwykłego bólu głowy, aż po ciężkie dolegliwości jest czymś bardzo trudnym do zniesienia i to nie tylko od strony fizycznej. Kiedy cierpi ciało, cierpi i dusza. Czujemy się przygnębieni, smutni. Brakuje nam ochoty do działania. Często pojawia się smutek i żal. Szczególnie dotkliwe są te uczucia, kiedy chory człowiek ma świadomość, iż choroba, na którą cierpi jest nieuleczalna.

I właśnie osobom chorym nieuleczalnie poświęca swoje orędzie papież Benedykt XVI na obchodzony dziś XV Światowy Dzień Chorego. Przytoczmy kilka fragmentów przesłania papieskiego:  Choroba staje się nieuchronnie czasem próby i wymaga trzeźwego spojrzenia na swoją osobistą sytuację. (...)Mimo postępów w nauce, nie można znaleźć lekarstwa na każdą chorobę i dlatego w szpitalach, hospicjach i domach opieki, na całym świecie, spotykamy się z cierpieniem wielu naszych braci i sióstr, którzy są nieuleczalnie i często śmiertelnie, chorzy. (...)Zwracam się teraz do Was, moi drodzy bracia i siostry, którzy cierpicie z powodu nieuleczalnych i śmiertelnych chorób. Zachęcam was do kontemplacji cierpień Chrystusa ukrzyżowanego, i w jedności z Nim, zwrócenia się do Boga Ojca z całkowitym zaufaniem, że każde życie, a wasze życie w szczególności, jest w Jego rękach. Ufajcie, że wasze cierpienie, złączone z Chrystusowym, przyniesie owoc dla Kościoła i świata w ich potrzebach.

Trzeba nam kontynuować myśl Ojca Świętego. Otóż musimy się zmierzyć z odpowiedzią na bardzo trudne pytanie: pytanie o sens cierpienia. Powiedzmy sobie od razu: cierpienie samo w sobie nie ma sensu!!! Nikt z nas przecież świadomie nie dąży do cierpienia i choroby. Co jednak zrobić, kiedy się ono pojawia. Odpowiedzią jak zawsze jest Jezus Chrystus i Jego Krzyż. Cierpienie ma sens tylko w perspektywie męki i śmierci Chrystusa na Golgocie! Skoro sam Syn Boży cierpiał, to jest to wymowny znak, że w życie każdego człowieka wpisany jest krzyż! Takie spojrzenie jednak wymaga wiary. Jeśli sobie uświadamiam, że życie człowieka to nie tylko ciało, lecz i dusza, to wówczas zdaję sobie sprawę, że to ciało biologiczne wcześniej czy później musi przestać istnieć. I tu nie pomogą żadne zabiegi kosmetyczne. Premier Włoch Silvio Berlusconi tak bardzo chciał zachować młodość, że nawet przeszczepił sobie włosy. Nie oszukał jednak natury: kilka miesięcy później ciężko zachorował na serce.

Dziś — wiemy o tym doskonale — cierpienie i choroba dotykają nie tylko osoby starsze. W szpitalach nie brakuje młodzieży, a nawet dzieci. Jest to z pewnością bolesny widok. Młode pokolenie w dużej mierze skażone konserwantami i dodatkami chemicznymi do pożywienia narażone jest na wiele chorób. Do tego trzeba dodać konsekwencje wybuchu elektrowni w Czarnobylu i wiele, wiele innych czynników chorobotwórczych.

Jednym słowem: spojrzenie wiary jest takie: mam ciało, ale nie jestem ciałem. Mimo, że moje ciało wcześniej czy później umrze, to jednak mam nieśmiertelną duszę. Nie znaczy to, że nie mamy dbać o swoje ciało. Wręcz przeciwnie. Wzywa nas do tego piąte przykazanie. Otrzymaliśmy cudowny dar życia i mamy robić wszystko, by ten dar zachować. Konieczna jest więc właściwa dieta, odpoczynek, rekreacja. Wszystko to po to, aby jak najefektywniej wypełniać swoje obowiązki.

Co zrobić kiedy jednak pojawia się choroba? Na pewno konieczna jest walka z dolegliwościami. Niemniej jednak, kiedy zmiany chorobowe są tak duże, że środki farmakologiczne przestają działać trzeba zmierzyć się ze świadomością cierpienia.. I tu znów z pomocą przychodzi wiara. Dzięki Chrystusowi zdaję sobie sprawę, że wszystko, co dzieje się w moim życiu jest wola Bożą. Także choroba i cierpienie. Konieczne jest więc zawierzenie swojej choroby Panu Bogu. Przyjęcie jej jako udziału w krzyżu Chrystusa. Bóle i strapienia mogą i powinny być ofiarowane Chrystusowi jako zadośćuczynienie za grzechy swoje i innych.

To dlatego Jan Paweł II powiedział do chorych, iż są „:skarbem Kościoła”. A kiedy sam był już w ciężkim stanie, udał się w pielgrzymce do Sanktuarium matki bożej w Lourdes. Mówił jednak, że nie przybywa tam, aby prosić o zdrowie, ale chce prosić Maryję o pomoc w mężnym znoszeniu cierpienia.

Na koniec jeszcze taka uwaga: czasem choroba fizyczna „sprowadza człowieka na ziemięe”. Człowiek pozbawiony jakichkolwiek zmartwień i strapień szybko uległby pokusie pychy. Tymczasem w obliczu choroby zdaje sobie sprawę, że jego dotychczasowa działalność staje pod znakiem zapytania. Często w tych właśnie momentach zaczyna zadawać sobie pytania o sens swojego życia. Często wtedy rodzi się w nim wiara.

Na koniec życzenia: wszystkim chorym życzę nie tylko powrotu do zdrowia, ale szukania w chorobie głębszego sensu. Życzę rozpatrywania swojej choroby w perspektywie wiary. Rodzinom i osobom zajmującym się chorymi życzę wiele wytrwałości i cierpliwości. Pamiętajcie, że niosąc pomoc chorym spełniacie posługę niejako wobec samego Chrystusa, który przecież powie na sądzie ostatecznym: Byłem chory, a odwiedziliście mnie (Mt 25,36). Oby te słowa skierował do każdego z nas ...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama