Bez pozy i fałszu

Fragmenty zbioru nie publikowanych dotąd konferencji p.t. "Wyjdź do światła!", zawierających przesłanie, jakie kierował ojciec Badeni najczęściej do ludzi młodych

Bez pozy i fałszu

Joachim Badeni OP, Judyta Syrek

Wyjdź do światła!

Przesłanie świętego grzesznika

ISBN: 978-83-240-1802-4
wyd.: Wydawnictwo ZNAK 2011

Spis wybranych fragmentów
Wstęp
Część I
Historia pospolitego grzesznika
Bez pozy i fałszu
Im większa nędza, tym większe miłosierdzie
Szczere życie, szczera pokuta
Bóg wyrywa nawet z clubbingu
Częśc II
Droga
Dla każdego Bóg przygotował Słowo
Zaufać mocy Boga i poczuć obecność
Wiara rośnie wbrew poczuciu zniechęcenia

Bez pozy i fałszu

Ojciec Joachim Badeni bardzo cenił młodość i nawet mając 97 lat powtarzał, że czuje się młody duchem.  Twierdził, że starość często bywa karykaturą życia chrześcijańskiego, a młodość ma intuicję prawdy i ogromny głód Boga.

W czasie jednego z ostatnich swoich spotkań z krakowską grupą duszpasterską „Beczka”, młodzi pytali go, co ma zrobić ich kolega, który chce iść do spowiedzi, ale nie widzi swoich grzechów. Odpowiedział bez zastanowienia: kupić rachunek sumienia.

Po czym na krótko zamyślił się i dodał:

Jak ja bym zobaczył dzisiaj wszystkie swoje grzechy, to bym się przeraził[1]. Na szczęście już słabo widzę. Chodziłem po nocnych lokalach. Aż przykro mi o tym myśleć... Że mnie z takiego życia wyciągnęli, to cud. Pamiętam, jak z jednym kolegą szliśmy ulicą i mówiliśmy, że nie mamy żadnych ideałów! Te ideały są śmieszne! Tak było, dawno temu... Zmieniono mnie pod tym względem niesamowicie.

W rachunku sumienia trzeba zobaczyć własne grzechy. Jeżeli ich nie widzisz, zapytaj znajomych, rodziców, wszystko ci powiedzą. Moi krewni ze Szwecji[2] w czasach młodości nieraz mówili mi, jak mnie widzą. Byłem przerażony — dzisiaj myślę, że mnie przesadnie źle widzieli. Ale trzeba poszukać takich obrazów. Nie trzeba za bardzo w tym grzebać, tylko stwierdzić, jak jest, żałować i iść dalej. Pan Bóg likwiduje grzechy. Nawet jeśli twoje grzechy będą szkarłatne jak purpura, nad śnieg wybieleją. 

Grzechami nie można świata przysłonić — powiedział kiedyś ojciec Badeni. Najpierw dobro, potem zło. Najpierw Kościół, potem kler! Takie były jego poglądy. Świętości szukał wśród świeckich. Stosunek do kleru zaś wyraził, ogłaszając przewrotnie, że jest antyklerykałem.

Miałem znajomego — był alkoholikiem. Dużo zarabiał, biznesmen, prowadził firmę — dżinsy sprzedawał. Dał mi zresztą kiedyś dla znajomej parę dżinsów — jako duszpasterz dbałem też o takie rzeczy materialne. Jednego dnia napisał modlitwę do Syna Bożego z prośbą o uleczenie. Przepiękna modlitwa rozpaczy i ufności. Nigdy takiej nie widziałem — myślę, że ani zakonnik, ani zakonnica takiej modlitwy by nie napisali. A on, mężczyzna w średnim wieku, alkoholik, napisał. Przychodził do mnie na rozmowy dawno temu, ale żeby dojść, musiał setkę wódki wypić. Droga świętego... Umarł w stanie żalu, nie mógł się zupełnie wyzwolić z alkoholu. Moim zdaniem jest świętszy od tych zupełnie świątobliwych ludzi. Dzisiaj mamy bardzo dziwnych świętych. Pan Jezus powiedział, że przyszedł wyłowić grzeszników. I takich ludzi właśnie łowi. A tych spasionych burżujów nie bardzo. Siedzi księżulo zadowolony, z brzuszkiem, może będzie zbawiony, ale z trudem. A ten pijaczyna ręczę, że poszedł do nieba. Byłem u niego z Komunią św. przed śmiercią, pamiętam, jak z trudem przyjął maleńki fragment opłatka.

Ojciec Joachim widział ludzi świętych w codziennych sytuacjach: na dominikańskich  krużgankach, podczas spaceru po Plantach, w czasie urlopu na wsi, w restauracji czy w konfesjonale. Jego kluczowym hasłem była mistyka codzienności. Wychował na nim kilka pokoleń. Twierdził, że w zwykłych rodzinach może być więcej świętości i miłości do Boga niż w zakonach.

Znam młodego męża, który ma potworne kłopoty w pracy, ciągle mu na coś brakuje. Pytam: Jak ty to wszystko wytrzymujesz? A on odpowiada: Proszę ojca, jak moja córeczka  zarzuci mi ręce na szyję, to wszystko mija.
No proszę! Nie każdy tak ma. Temu człowiekowi niebo się otworzyło. Bóg pokazał mu szczęście w jego własnej córeczce. Myślę, że ten człowiek może być święty, bo on ma doświadczenie autentycznej radości.

Opowiadając tę historię krakowskiej młodzieży, przekonywał jeszcze:

Jeśli patrzycie na świat w świetle kontemplacji — co radzę każdemu — to zobaczycie przedziwne tajemnice działania Bożego. Całkiem niespodziane. Może się okazać, że kogoś uważaliśmy za świętego, a to tylko była poza. Na szczęście młodzi są bardzo wrażliwi na pozę, od razu odczytają ją jako fałsz. I to jest szansa na kontemplację. Młodzi mają dobry odbiór Boskiej prawdy. Kto się łatwo daje nabrać na fałsz, będzie miał problem z prawdą Boską. Będzie musiał zostać oczyszczony. I takie oczyszczenie jest dla każdego przygotowane.


[1]              Fragment wypowiedzi ze spotkania z młodzieżą z krakowskiej Beczki w ramach tak zwanych  spotkań „Open”, Kraków 2009.

[2]              Ojciec Joachim Badeni był pół krwi Szwedem. Matka pochodziła z rodziny Ancarcrona.

 

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama