Rola kobiety w społeczeństwie i w Kościele

Fragmenty książki "Wiara i sprawiedliwość"

Rola kobiety w społeczeństwie i w Kościele

HEINER GEISSLER

Wiara i sprawiedliwość

Przełożył Ryszard Zajączkowski

ISBN: 978-83-60703-47-2

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007


Rola kobiety w społeczeństwie i w Kościele

Główną przeszkodą w akceptacji Kościoła katolickiego jest obecnie jego oficjalny stosunek do kobiet. XXXIV Kongregacja Generalna Jezuitów20 stwierdza: "Dlatego wiemy, jakie szkody w niektórych kulturach wyrządzono Ludowi Bożemu poprzez wyobcowanie kobiet, które wskutek tego nie czują się dobrze w Kościele i nie potrafią z przekonaniem przekazywać wartości katolickich swoim rodzinom, przyjaciołom i kolegom". Jezuici przyznają, że sami byli "częścią tradycji obywatelskiej i kościelnej, która zawiniła wobec kobiet". Krytykują "klerykalizm (...), który umocnił męską dominację rzekomo Boskimi sankcjami".

Jest to bardzo ładna peryfraza ubezwłasnowolnienia, jakiego doświadczyły kobiety w świecie tradycji żydowsko-chrześcijańskiej. Na całej Ziemi kobiety doznają brutalnej dyskryminacji. W wielu państwach powszechne są tortury seksualne, gwałty, okaleczenia i wypędzanie na bruk. Specyficzne prześladowanie kobiet, deklasacja i upokarzanie, pogarda i ucisk są w wielu krajach świata usankcjonowane prawnie. Uniwersalne wezwanie do przestrzegania praw człowieka wobec kobiet jest skierowane przede wszystkim do religii światowych. Muszą się one liczyć z ciężkimi zarzutami, gdyż są w dużym stopniu odpowiedzialne za powstanie klimatu wrogiego płci i kobietom.

Punktem wyjścia do dyskryminacji w chrześcijaństwie jest zdanie, że Ewa powstała z żebra Adama. Poza tym Ewa uległa podszeptom węża i skusiła niewinnego Adama do zjedzenia owocu z drzewa poznania. Syrach, jeden z filozofów Starego Testamentu, jest autorem sformułowania, które miało zgubne skutki w późniejszej historii Kościoła: "Początek grzechu przez kobietę i przez nią też wszyscy umieramy" (Syr 25, 24).

Nie ma odpowiedzi na pytanie, dlaczego według zrządzenia Boskiego właśnie kobieta ma być odpowiedzialna za tę zbrodnię. W każdym razie wskutek owej fatalnej kryminalizacji kobieta stała się Ianua diaboli, diabelską bramą upadku, przez którą mężczyzna wpada w pułapkę grzechu. Nawet tak wybitny myśliciel jak Albert Wielki błądził, twierdząc, że kobieta jest nieudanym mężczyzną i ma w porównaniu z nim zdefektowaną i wadliwą naturę. Istnieją wprawdzie w historii Kościoła tak świetlane postacie kobiece, jak Hildegarda z Bingen, Elżbieta z Turyngii, Teresa z Avila, czy Matka Teresa z Kalkuty, lecz w Litanii do Wszystkich Świętych najczęściej umieszczane są one w kategorii "dziewice i wdowy". Kobiety zamężne i matki rzadko są kanonizowane przez Kościół.

Do największych bluźnierstw przeciwko Bogu w historii religii należy nadużywanie przez religie imienia Boga w celu usprawiedliwienia dyskryminacji. Jezus był przyjacielem i obrońcą kobiet. Miał uczniów i miał też uczennice, a ewangeliści przedstawiają również Jego zachowanie wobec kobiet - przyjazne i niemal rewolucyjnie pozytywne. Często im pomagał i występował na rzecz równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Jezus znał poniżenie, biedę, zależność i problemy kobiet w społeczeństwie patriarchalnym, ich troski w małżeństwie i w gospodarstwie domowym, ich bezsilność i bezbronność jako ofiar rozwodów oraz ich sytuację jako wdów. Ich nędza jako prostytutek i rozpacz jako oskarżanych o cudzołóstwo były często przedmiotem Jego współczucia i wstawiennictwa. Jezus traktował małżeństwo jako związek partnerski między równymi sobie osobami. Pragnął zmienić patriarchalną strukturę małżeństwa żydowskiego. Jednym z głównych zarzutów faryzeuszy i uczonych w Piśmie wobec Jezusa było to, że zasiadał przy jednym stole z kobietami, również z grzesznicami, uznając w nich córki Abrahama, a tym samym ich równouprawnienie.

Historia kobiet w chrześcijaństwie jest serią pomyłek filozoficzno-teologicznych, nadużycia władzy i głupoty mężczyzn, jak również zlepkiem mitów, wiary w czary, uwielbienia i przekleństwa, idealizacji i potępienia. Szczególną rolę odgrywa tutaj stosunek do ciała i seksualności, których pogarda jest nieszczęsnym dziedzictwem herezji, a mianowicie gnozy, z którą walczył już nauczyciel i teolog, św. Paweł. Nauka ta dzieliła człowieka na część dobrą i złą: na ducha i ciało. Takie wyobrażenie jest obce Ewangelii. "Na początku Bóg stworzył człowieka - mężczyznę i kobietę", powiedział Jezus. "Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwoje, lecz jedno ciało" (Mt 19, 6).

Jan Paweł II pragnął w swoim nauczaniu o teologii ciała, głoszonym od 1979 do 1984 roku, pokonać dualizm gnostyczny, który tak długo dominował w teologii moralnej: "Fakt, że teologia uwzględnia również ciało, nie może dziwić ani zaskakiwać nikogo, kto zna tajemnicę i rzeczywistość Wcielenia. Ciało, stając się Słowem Bożym (...), wkroczyło do teologii niczym przez główny portal".

Niestety, w wielu wypowiedziach Kościoła zachowana jest stara kościelna etyka seksualna. Ciało i seksualność nie są wprawdzie utożsamiane ze złem, lecz pragnienia seksualne wietrzeją, że tak powiem - w teologii aktu płciowego. Wyparto dualizm, jednak miłość cielesna uległa uduchowieniu i została wprowadzona na wyżyny, których nikt nie jest w stanie dosięgnąć.

We wspomnianym tekście XXXIV Kongregacji Generalnej jezuici mieli nadzieję uwrażliwić Kościół, co miało oddziaływać na naukę i praktykę nauczania. Jest w nim mowa o konieczności życia w napięciu, danym po to, by zachować wierność nauce Kościoła i jednocześnie starać się o staranne rozpoznawanie znaków czasu. Jest to elegancki eufemizm paradoksalnej sytuacji: z jednej strony zobowiązanie do posłuszeństwa wobec papieża i obowiązującej nauki Kościoła, z drugiej strony moralny obowiązek ćwiczenia się w cnocie sprawiedliwości wobec kobiet, polegającej na zwalczaniu dyskryminacji płciowej i każdej innej. Tego rodzaju paradoks moralny można rozwiązać tylko przez zmiany status quo, który jest podstawą owego paradoksu. Posłuszeństwa wobec Kościoła jezuici nie zmienią, a więc należy zmienić nauczanie Kościoła, które nie jest nauczaniem Bożym i nie posiada podstaw ewangelicznych. Prawdopodobnie da się to osiągnąć jedynie poprzez przekonujący rozwój teologii, do czego jezuici powinni się przyczynić.

20 XXXIV Konferencja Generalna Jezuitów, Dekret 8, 8 i n.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama