Bezdomny

Jezus staje się Bezdomnym z bezdomnymi, Ubogim z ubogimi, Opłakującym śmierć bliskich z płaczącymi z tego samego powodu, Zdradzonym ze zdradzonymi, Oplutym z oplutymi, Zabitym z zabijanymi...

Przy wszystkich wahaniach nie mogę jednak tego nie napisać. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia dwa razy odprawiałem Eucharystię dla bezdomnych, którzy znaleźli schronienie u braci albertynów. I dwa razy jako pierwsze czytanie liturgia podarowała nam fragment z  7 rozdziału Drugiej Księgi Samuela: oto Dawid, po uzyskaniu szczęśliwej stabilizacji (wewnątrz i na zewnątrz swojego państwa), zdradza się przed prorokiem Natanem, iż zamierza postawić Bogu świątynię w Jerozolimie. Prorok w pierwszej chwili jest zachwycony, następnego dnia jednak — pouczony przez Boga — przychodzi powiedzieć królowi: nie!

Bóg nie chce, by Dawid stawiał Mu dom z kamienia i drewna, woli „mieszkać” — jak do tej pory — w namiocie. Jak nomada. Jak Izrael z czasów Wyjścia — wędrujący po pustyni. Pielgrzym wśród pielgrzymów. Bez stałego domu.

Bezdomny

Rzadko zwraca się uwagę na ten fragment mesjańskiego proroctwa Natana. Uwagę komentatorów z reguły przykuwają dalsze jego słowa: o Potomku Dawida („Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem”), dzięki któremu dom i królestwo Dawida będą „trwać na wieki” (zob. 2 Sm 7, 15—16).

Tymczasem również ten pierwszy fragment Natanowej odpowiedzi w  niezwykły sposób wypełnia się w Jezusie. Mówi o  tym zdanie, być może najczęściej przez nas wyśpiewywane w okresie Bożego Narodzenia: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J  1,  14). W  oryginalnym tekście greckim pada tam słowo eskenosen — to znaczy (dosł.) „rozbiło namiot”!

Wiemy, że to nie jest wcale przenośnia literacka. Jezus urodził się „nie u siebie”. Chociaż między swoimi — w rodowej miejscowości Józefa — ale w  grocie, zabrakło bowiem miejsca dla Niego w  którymkolwiek z  domów. Bezdomny u  zarania życia, już jako dorosły człowiek, w swej publicznej działalności, wybrał (!) życie bezdomnego. Mówi o  tym wyraźnie do ucznia, który deklaruje swoją wolę pójścia za Nim: „Lisy mają nory, a  ptaki powietrzne gniazda; Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł skłonić...”.

Bezdomny. Ciągle w  drodze. Ciągle nie „u  siebie”. To uderzające, że do dziś „Miastem Jezusa” nie jest nazywany Nazaret (skąd pochodził), ale raczej Kafarnaum (gdzie kątem zatrzymywał się u św. Piotra).

Bezdomny
fragment pochodzi z książki:

Bp Grzegorz Ryś

MOC SŁOWA
Słowo, które ma moc zmienić Twoje życie.

 

ISBN: 978-83-277-1135-9
wyd.: Wydawnictwo WAM 2016

To jest mocne doświadczenie: odkrywać tę prawdę o  Jezusie w gronie bezdomnych. Jeszcze raz można wtedy przeżyć całą prawdę o Jego przyjściu, o jego sensie i znaczeniu dla człowieka. Jezus nie jest czarodziejem. Nie przychodzi do naszego życia po to, by machnięciem różdżki i dwoma słowami zaklęcia usunąć z niego wszystkie problemy. Nie usuwa ich, ale w nie wchodzi. Jakiekolwiek by nie były. Staje się Bezdomnym z bezdomnymi, Ubogim z ubogimi, Opłakującym śmierć bliskich z płaczącymi z tego samego powodu, Zdradzonym ze zdradzonymi, Oplutym z oplutymi, Zabitym z zabijanymi...

Jest blisko, jest razem z nami, jest Emmanuelem w samym środku naszych problemów. Jego bliskość, miłość i zrozumienie przeprowadza nas przez nie. Jego obecność wszystko zmienia. Od samego Jego poczęcia i narodzenia jest paschalna!

opr. ab/ab

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama