Jutro ma na imię Bóg

O modlitwie bardzo osobiście



O modlitwie bardzo osobiście

Paweł Krupa OP, Anna Wasiewicz

JUTRO MA NA IMIĘ BÓG

Nigdy zapewne nie napisałbym tej książki. Została ze mnie wyciągnięta. Najpierw przez propozycję Wydawnictwa WAM: czy dominikanin, pomyślałem sobie, może odmówić prośbie jezuitów? Odpowiedzią na to retoryczne pytanie jest właśnie ta książka.

Nie byłoby jej również bez Anny Wasiewicz, dziennikarki, współzałożycielki internetowej Boskiej.tv. To ona swoimi pytaniami wydobywała ze mnie kolejne opowieści i refleksje, uzupełniała je, podpowiadała, a wreszcie całość naszych wielogodzinnych przyjacielskich rozmów o modlitwie spisała i wstępnie zredagowała. Jezuitom zatem i Annie składam najszczersze podziękowanie.

Ponieważ książka ta jest zapisem rozmów, a właściwie swoistego „dialogicznego monologu”, postanowiliśmy ten gawędziarski charakter zachować. Mam nadzieję, że nikogo nie zrazi brak bibliograficznych przypisów, jakiś nieprecyzyjny cytat czy obrazowy, czasem dosadny, język.

Jutro ma na imię Bóg

Nie chciałbym, żeby to wyglądało na prowokację, ale ja nie czytuję książek o modlitwie. Waham się przed stwierdzeniem, że ich nie lubię, bo nie o to chodzi — lubić można pączki. Książki o modlitwie mają sens, pomagają wielu, dodają odwagi, ludzie odnajdują w nich inspirację. Mnie natomiast okropnie nużą: zaczynam czytać i... zasypiam. Zastanawiałem się, na czym polega ten fenomen i przy lekturze klasyków pojąłem, o co chodzi. Otóż czytając na przykład autobiografię św. Teresy z Ávili, pożeram każde słowo, bo ona pisze o sobie, opowiada swoje życie i przy okazji wspomina, jak się modli i co przeżywa, jak choćby ten głęboki, paroletni kryzys wiary i modlitwy, który jej się zdarzył. Kiedy natomiast przymierzam się do jej Twierdzy wewnętrznej, po paru kartkach odpływam. Mistycy są zdecydowanie ciekawsi, kiedy mówią o sobie, dzielą się doświadczeniem, a nie wtedy, kiedy próbują z tego doświadczenia konstruować teorię, wyciągnąć wnioski, formułować metody i zasady życia duchowego — wówczas ich słowa jakoś tracą dla mnie moc.

Niezmiernie poruszające były przemówienia Matki Teresy z Kalkuty wygłaszane przy różnych okazjach, ale dopiero kiedy czytamy Prywatne pisma Świętej z Kalkuty, odsłania nam się kobieta z takim wnętrzem, że jej praca zyskuje inny wymiar: pomagać chorym, prowadzić domy samotnej matki, zbierać z ulicy umarlaków, jednocześnie żyjąc w przekonaniu, że Bóg mnie opuścił, że tkwię w jakiejś czarnej dziurze? Klękasz przed nią, a jednocześnie rozpoznajesz w niej siebie — przecież na naszą skalę, mniejszą lub większą, też przeżywamy ciemności. I nagle rozumiesz: Bóg mnie nie opuścił, nie jestem odtrącony, mam miejsce w Kościele, bo skoro tak wielki człowiek przeżywał ciemności, to dlaczego ja mam się z nimi nie zmagać?

Jutro ma na imię Bóg
fragment pochodzi z książki:

Paweł Krupa OP, Anna Wasiewicz

JUTRO MA NA IMIĘ BÓG
O modlitwie bardzo osobiście

ISBN: 978-83-277-1040-6
wyd.: Wydawnictwo WAM 2015

Kiedy św. Teresa z Lisieux pisze Dzieje duszy, to są dzieje jej duszy, pisze o sobie. Po jej śmierci zeszyty trafiły do sióstr, te zaczęły je korygować, bo im się wydawało, że pewne wyrażenia są zbyt śmiałe, że nie uchodzi, by święta zakonnica tak mówiła. Niektóre fragmenty były znów zbyt naiwne, a inne za mało teologiczne. A to przecież jest właśnie najciekawsze! Dobrze, że współczesne wydania oczyściły jej pisma z tych korekt i naleciałości. Przeglądam Novissima verba, jej ostatnie rozmowy zapisywane wtedy, kiedy leżała na łożu śmierci w infirmerii, i czytam, że miała momenty strasznego zwątpienia. Ona przez całe życie na skrzydełkach, jak motylek nad łąką latała, a tu nagle dopadła ją wątpliwość, poczucie opuszczenia, i mówi do którejś z sióstr: „Módlcie się za umierających, oni tego strasznie potrzebują”.

Żadna książka o modlitwie napisana jako traktat nie dała mi tego, co zapisy autentycznych doświadczeń, perypetii i opowieści wzięte z życia.

Sparafrazuję na koniec tego krótkiego wstępu słowa jednego z moich średniowiecznych przyjaciół, bł. Elreda z Rievaulx: jeśli ktoś znajdzie w tej książeczce coś pożytecznego — niech podziękuje Bogu, jeśli zaś nie — niech wybaczy autorowi, że ośmielił się zabrać mu czas.

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama