"Ta Ducha Święta"

Kiedy wgłębimy się w Pismo Święte, odnajdziemy tam fragmenty, w których spotkamy Boga jako Matkę albo zakochaną kobietę...

"Ta Ducha Święta"

„Ta Ducha Święta”

Pod hebrajskim imieniem Elohim zwykło się widzieć Boga Ojca, choć warto tu doprecyzować, że przypisanie takie nie wyczerpuje bogactwa, jakie niesie w sobie owo hebrajskie słowo. Przyjrzyjmy się więc, czy w biblijnym opisie stworzenia możemy odkryć i Syna, i Ducha Świętego.

Nie będziemy szukać daleko. Już w drugim wersie Księgi Rodzaju natykamy się na Ducha Bożego: „Ziemia zaś była bezładem ipustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami”.
Brzmi pięknie, niemal mistycznie i trochę strasznie. Strasznie — szczególnie dla tego, kto zna kulturowy kontekst opisywanej rzeczywistości. Bezład i pustkowie nawet dla nas nie brzmią przyjaźnie. Jakiś brak kontroli i samotność wołają do nas z tego tekstu. Na dodatek jeszcze ciemność. Człowiek nie czuje się pewnie w ciemności, nie jest ona dla niego przyjazna. Jednak to nie wszystko! Woda! Bezmiar wód przywodzi na myśl nieprzeniknioną głębię morską. A głębiny morskie dla Żyda nie są czymś przyjaznym, znanym, oswojonym. O nie! One zawsze napawają strachem, a w ich czeluściach żyją nieznane potwory. Jednym słowem: przerażające! Opis ten, czytany przez pryzmat przytoczonych przed chwilą semickich konotacji, mógłby stracić swoje mistyczne piękno na rzecz scenerii rodem z horroru, gdyby nie jeden drobny szczegół: nad wodami unosi się Duch Boży! Proste, krótkie stwierdzenie, a zmienia całą optykę przytoczonego fragmentu. Nie jest ważny chaos, bezład, pustkowie, bezkształtność ani nawet nie jest ważna otchłań pełna wód. „Duch Boży unosił się nad wodami!”

Sięgnijmy znów do języka hebrajskiego i przyglądnijmy się temu obrazowi z perspektywy gramatycznej. I tu znowu czeka nas niespodzianka. Słowo ruach tłumaczone jako Duch jest rodzaju... żeńskiego! Tak! To jest „ta Ducha Boża”! Unosząc się nad nieprzyjazną przestrzenią, nadaje całemu opisowi jeszcze więcej łagodności. Wiedzieliśmy już wcześniej, że Bóg panuje nad bezładem i pustkowiem oraz ową przerażającą otchłanią wód, ale teraz wiemy coś jeszcze; możemy odgadnąć pewien sposób działania Boga: On ma w sobie coś z kobiecej łagodności. Może lepiej, poprawniej by było powiedzieć, że to kobieta powinna mieć w sobie coś z łagodności Ducha, jakąś wewnętrzną delikatność właściwą tylko jej i Duchowi Świętemu?

Odkrycie rodzaju hebrajskiego rzeczownika, który odpowiada polskiemu terminowi „duch”, nie ma na celu, w żadnym razie, określenia płci Trzeciej Osoby Trójcy Świętej. Ma wskazywać raczej na sposób działania Boga i pomóc nam odkrywać Jego prawdziwy obraz, który został zmaskulinizowany. Gdzieś w naszej mentalności tkwi taki właśnie „męski” wizerunek: mamy Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego — co do pierwszych dwóch raczej nie mamy wątpliwości, że są rodzaju męskiego, trzeci z Nich może budzić pewne wątpliwości, ale szybko rozwiewa je forma gramatyczna: „ten” Duch, zostaje sklasyfikowany również jako mężczyzna, a przynajmniej jako pewien męski pierwiastek duchowy. Jednak już w pierwszych wersach Księgi Rodzaju Bóg przedstawia się inaczej. Jakby chciał powiedzieć: „Nie próbuj Mnie sklasyfikować po ludzku, przyglądnij się temu, jak działam”. I to działanie również pokazuje, że przyporządkować się Go nie da. Stwarza (w rodzaju męskim) i unosi się nad wodami (w rodzaju żeńskim).

Pamiętam rozmowę ze znajomym właśnie o obrazie Boga. To on mi uzmysłowił, jak ważny w życiu duchowym jest obraz Boga wyrażony w Duchu Świętym. „Wy, kobiety — mówił — macie Jezusa, mężczyznę, na którym można się oprzeć. My, mężczyźni, potrzebujemy w Bogu dostrzec coś z kobiety, coś zachwycającego, łagodnego, po prostu kobiecego”.

To zjednoczenie w Bogu męskiego i kobiecego obrazu przywodzi na myśl stworzenie człowieka na obraz Boży. W Księdze Rodzaju (1, 27) czytamy: „Stworzył więc Bóg człowieka (hbr. adam) na swój obraz, na obraz Boży go stworzył; stworzył mężczyznę (hbr. zahar) i niewiastę (nekewa)”. Według powyższego fragmentu człowiek to: mężczyzna i niewiasta. Nie jedno z nich, lecz oboje. Warto zwrócić tu uwagę, że w owym wersie została podkreślona mocno płeć obojga. Hebrajskie słowo zahar — tu przetłumaczone jako mężczyzna — nie odnosi się jedynie do gatunku ludzkiego, określa płeć męską. Podobnie ma się sprawa ze słowem nekewa oddanym przez tłumaczy jako kobieta, a określającym płeć żeńską u wszystkich stworzeń, nie tylko ludzi. To tak jakby piszący ten fragment chciał powiedzieć: mężczyzna i kobieta to człowiek! Nie należy jednak rozumieć, że samotnie żyjący mężczyźni i samotnie żyjące kobiety nie noszą w sobie obrazu Boga. Akceptacja roli płci przeciwnej, jaką ma do odegrania w życiu, jest przyjęciem tego Boskiego elementu, który nie leży w nas samych, lecz po który trzeba sięgnąć, by być obrazem Stwórcy.

"Ta Ducha Święta"
fragment pochodzi z książki:

Maria Miduch

BIOGRAFIA DUCHA ŚWIĘTEGO

Adam, czyli człowiek (ale też w szerszym rozumieniu ludzkość), to zahar i nekewa; ale wiemy też, że Adam to obraz Boga. Bóg ma w sobie coś, co w wielkim uproszczeniu moglibyśmy nazwać „pierwiastkiem męskim” i „pierwiastkiem żeńskim”. Jednym i drugim! Nie jednym z nich, nie tylko Ojcem, Wojownikiem, Mścicielem, Synem, Królem, Oblubieńcem. Kiedy wgłębimy się w Pismo Święte, odnajdziemy tam fragmenty, w których spotkamy Boga jako Matkę albo zakochaną kobietę, i nie powinno nas to dziwić, bo przecież już w momencie stworzenia, w pierwszych wersach pojawia się Duch Boży, który jest rodzaju żeńskiego.

Targum Neofiti2, niezwykle cenne świadectwo odbioru Pięcioksięgu przez środowisko żydowskie, interesujący nas wers Księgi Rodzaju przekłada w następujący sposób: „Ciemność rozciągała się nad powierzchnią otchłani, a duch miłości od Pana powiewał nad powierzchnią wód”3. Ciemność i otchłań zostają tu skonfrontowane z Duchem. I to nie byle jakim Duchem. Duchem miłości od Pana. Miłość ta nie tylko łagodzi mało sympatyczny opis ciemności i otchłani, ale także przekonuje, że Bóg czyni świat z miłości. Pobrzmiewa tu wspomniany już wcześniej stosunek Boga do Jego stworzenia, stosunek, który jest nie tylko relacją twórcy do dzieła, lecz może przywodzić również na myśl model rodzicielski. Ta miłość Boża wyraża się na sposób żeński! Mowa tu bowiem o „Duchu miłości od Pana”.

2 Targumy są to aramejskie przekłady Biblii Hebrajskiej, będące zarazem pewnym komentarzem do tłumaczonego tekstu. Targum Neofiti zawdzięcza swoją nazwę miejscu, w którym przechowywano go przez długie lata (Domus Neophytorum), zanim trafił do biblioteki watykańskiej i poprawnie został sklasyfikowany w drugiej połowie XX wieku.

3Targum Neofiti: Księga Rodzaju, red. M. Wróbel, Lublin 2014, s. 3.



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama