Mężczyzna dziki

Od mężczyzny dzikiego do mężczyzny mądrego. Refleksje na temat męskiej duchowości - fragmenty

Mężczyzna dziki

Richard Rohr

tłumacz: Grzegorz Baster
OD MĘŻCZYZNY DZIKIEGO DO MĘŻCZYZNY MĄDREGO
Refleksje na temat męskiej duchowości

ISBN: 978-83-277-0062-9
wyd.: Wydawnictwo WAM 2014

Wybrane fragmenty
Od wydawcy
Mężczyzna dziki

Mężczyzna dziki

Wiecie już, że jest dziki!
— C.S. LEWIS o Bogu

(przekład Andrzej Polkowski, Lew, Czarownica i Stara Szafa,
wyd. Media Rodzina)

Jestem ogromnie rozczarowany, ponieważ większości religii na świecie udało się, na przekór wszystkiemu, spowodować, że ludzie boją się Boga! Czy zdajecie sobie sprawę, jakie to jest przerażające i bezsensowne? W efekcie cały wszechświat staje się niebezpiecznym i groźnym miejscem, w którym nikt nie czuje się dobrze i wszyscy cierpią na paranoję. Mistyczna przygoda staje się czymś nieosiągalnym. Religia zamienia się w samonapędzający się interes, w którym mówi się głównie o wyuczonej bezradności. Skutkiem tego są liczne nerwice, nieustająca agresja i zjawisko charakterystyczne wyłącznie dla kultury Zachodu: ateizm. W pierwszym tygodniu mojego pobytu w „pogańskich” Indiach powiedziano mi, że nie spotkam tu żadnego ateisty, poza tymi, którzy pobierają nauki w szkołach religijnych.

Każdy, kto przeżył jakiekolwiek autentyczne wewnętrzne doświadczenie, wie, że Bóg to wyłącznie piękno, miłosierdzie i pełna akceptacja, jedynie piękno, miłosierdzie i całkowita akceptacja. Trynitarna natura Boga nadaje temu faktowi teologiczną pewność1. Jedynymi ludźmi, którzy tego nie wiedzą, są ci, którzy nigdy nie poszukiwali oblicza Boga. Opierając się na swoim doświadczeniu, mogę powiedzieć, że istnieje niemal stuprocentowy związek pomiędzy tym, jaki nacisk ludzie kładą na zobowiązania, moralność i rytuały, i brakiem doświadczenia wewnętrznego. Jeżeli sam przeżyjesz to doświadczenie, będziesz bardzo „moralny”, a nawet bardziej, będzie to jednak wynikać z twojej dobrowolnej odpowiedzi, z mocy Trójcy Świętej przepływającej przez ciebie. To, co robisz, staje się wtedy reakcją, nie wymaganiem, skutkiem doświadczenia miłości, a nie warunkiem zasłużenia sobie na miłość. Bóg jest zawsze inicjatorem, zawsze dobry, zawsze dostępny, jego moc jest zawsze darmowa. Oczywiście grzechy istnieją i są powszechne, ale oznaczają one jedynie powstrzymanie, opieranie się lub zaprzeczanie nieustannemu przepływowi miłości Boga.

Możecie w to wierzyć lub nie, ale taki wolny Bóg stanowi dla nas zagrożenie, ponieważ uniemożliwia nam jakąkolwiek kontrolę i kierowanie procesem. Pozostawia nas bezradnymi i zmienia język relacji z nami z każdego innego języka osiągania i działania, na język poddania, zaufania i słabości. To nie jest język, jakim lubią mówić mężczyźni. W ten sposób to Bóg jest wolny, nie my. To właśnie nazywa się dzikością Boga. Nie możemy w żaden sposób kontrolować Boga, nawet poprzez nasze dobre zachowanie, co wydaje się naszym pierwszym, naturalnym odruchem. Bóg powiedział do Mojżesza: „Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, komu Mi się podoba” (Wj 33, 19). Bóg wykorzystuje swoją całkowitą i absolutną wolność, której się obawiamy, dla naszego dobra. W tradycji nazywa się ją opatrznością, przebaczeniem, wolnym wyborem lub miłosierdziem. My odbieramy ją jednak jako dzikość, dlatego że nie możemy jej kontrolować, manipulować nią, kierować, zasłużyć na nią ani nawet jej stracić. Każdy, kto będzie próbował kontrolować Boga, będzie czuł się bezużyteczny, impotentny i nieskuteczny.

Bóg w Starym Testamencie jawi się jako dużo bardziej dziki niż w Nowym Testamencie (w dużej mierze dlatego, że udało nam się znacznie ucywilizować i oswoić Jezusa i jego żydowskie korzenie!). Jahwe, Bóg Izraela, wybiera mężczyznę o imieniu Abraham, każe mu się spakować i iść przez pustynię do miejsca, którego nigdy nie widział. Obiecuje Abrahamowi i jego żonie, którzy mają ponad sto lat, że będą mieli dziecko, i tak się dzieje. Ale wtedy Bóg doświadcza Abrahama, każąc mu poświęcić jedynego syna, i to zaraz po tym, jak obiecał mu, że będzie ojcem wielkiego narodu. Nie ma to nic wspólnego z porządkiem, pewnością, jasnością, rozsądkiem, logiką, autorytetem Kościoła ani zasługami. Jest to działanie całkowicie wolnego Boga, który stara się stworzyć duchowo wolnych ludzi. Zarówno filozoficznie, jak i teologicznie jestem zwolennikiem całkowitej wolności Boga2. Żydzi, chrześcijanie, muzułmanie i wszyscy, którzy nazywają siebie „dziećmi Abrahama”, nie dają Bogu zbyt wiele wolności.

Izraelitom wydaje się później, że im się udało, ponieważ są wybrani przez Boga, ale Bóg nieustannie podkopuje ich dobre samopoczucie, pokazując im, że nie są tak współczujący jak Bóg, którego, ich zdaniem, kochają. Bóg nie jest „gościem do towarzystwa” i nie poszukuje znajomych ani wartości plemiennych. Jahwe jest Bogiem „wszystkich ludzi” i tworzy swoją własną „tęczową koalicję”. Jahwe sam wybiera narzędzia, którymi chce się posłużyć. Nie jest on uwarunkowany naszymi przekonaniami na temat wartości, bezsensowności, rasizmu, ortodoksji, przynależnością do określonych grup ani pochodzeniem. Jest to właściwie temat przewodni całej Biblii. Dlaczego? Najprawdopodobniej dlatego, że całkowita wolność stanowi sedno prawdziwej miłości. Bez wolności nie ma miłości, a jedynie powinności, strach i zobowiązania. Bóg nie kocha nas dlatego, że musi, ale dlatego, że chce. Bóg nie kocha nas dlatego, że jesteśmy dobrzy, ale dlatego, że on jest dobry. Dlaczego nie potrafimy tego przyjąć? Ponieważ początkowo jawi się nam to jako utrata naszej siły i znaczenia!

Prorocy również byli dzicy. Musieli tacy być, ponieważ przemawiali w imieniu dzikiego Boga, który nie dbał zbytnio o świątynię i ofiary, ale zależało mu na tym, jak ludzie go traktują, i na otwieraniu ludzkich serc. Jeżeli macie jakieś wątpliwości, to przeczytajcie Księgę proroka Ozeasza (6, 6), Izajasza (1, 11) lub Psalm 51, 16. Myślimy nieraz, że prorocy przepowiadali przyszłość i zajmowali się przewidywaniem przyszłości chrześcijaństwa, tymczasem ich rola polegała na nazywaniu po imieniu złudzeń i samooszukiwania, jakim poddawali się im współcześni. Nie mieli oni nic wspólnego z kapłanami i głosili ludziom radykalną naukę o Bogu poszukującym intymnej relacji z człowiekiem. Za swoje wysiłki często byli skazywani na śmierć (patrz Mt 23, 29-36), aż po ostatniego z nich — Jana Chrzciciela. Sympatyczna religia zawsze będzie niepokojona przez „życie w wolności i chwale Dzieci Bożych” (Rz 8, 21). To Bóg, a nie moje wyjaśnienia, jest na czele. Bardzo lubię przypominać ludziom, że słowo „miły” nie występuje w Biblii. Wygląda na to, że Bóg nie jest miły, a jedynie dziki.

Jeżeli ludzie należący do Boga są mili, to dlatego, że przede wszystkim są wolni i potrafią łamać zasady „wet za wet”, „coś za coś” i kochać tak, jak kocha Bóg. Jezus mówi: „Jeżeli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie. Czyż i poganie tego nie czynią?” (Mt 5, 46-48). Jest to moralność pierwszego szczebla, coś, co Jezus nazywa „cnotą uczonych w Piśmie i faryzeuszy” — jest to również cnota. Jednak Jan Chrzciciel, syn kapłana, a jednocześnie archetyp dzikiego mężczyzny, jest znakomitym patronem dzisiejszych mężczyzn dlatego, że wyszedł poza zwykłą, przyjemną religię i stworzył swój własny rytuał inicjacji. Tymczasem Jezus zrobił coś zadziwiającego — wziął udział w całym tym ekscentrycznym, nieortodoksyjnym spektaklu przygotowanym przez Jana Chrzciciela3. Podróż, jaką musi odbyć mężczyzna, jest ryzykowną podróżą, w której można zaufać wyłącznie Bogu, a nie swojemu poczuciu wartości i sprawiedliwości. Jest to podróż do świata, świata pełnego ryzyka, niepewności i niemal pewnych niepowodzeń. Znajdźcie mi mit, legendę lub baśń o mężczyźnie, które nie pasują do tego wzorca. Są to zawsze podróże do nowych krajów i miejsc, zagłębienie się w naturze (gdzie nie mamy władzy), a na końcu powrót do domu, „który widzi się po raz pierwszy”. Tymczasem wielu mężczyzn woli pozostawać w bezpiecznym świecie idei, opinii i ról związanych ze statusem i szacunkiem. Prorok Jeremiasz mówi o tym: „Nie ufajcie słowom kłamliwym głoszącym: «Świątynia Pańska, świątynia Pańska, świątynia Pańska!»” (7, 4). Nie znajdziesz tam prawie nic, dopóki nie opuścisz świątyni i nie poznasz jej prawdziwej wartości.

Taki stan rzeczy wynika po części z tego, że w naszej kulturze i tradycji religijnej Zachodu istnieje niewielu przewodników, którzy mogą nas poprowadzić w głąb, w prawdziwą męską podróż, a jeszcze mniej mentorów, którzy sami przeszli tę drogę i wrócili, żeby pomóc innym. (Musicie mi wybaczyć, ale większość z nas, których pociąga rola duchownego, jest w dużej mierze skoncentrowana na „wnętrzu i ideach”, nie pociąga nas ryzyko i brakuje nam doświadczenia). Mam nadzieję, że książka Duchowość mężczyzny pomoże mężczyznom w przebyciu nowych etapów ich podróży, a może nawet w odkryciu swojej dzikości i mądrości.

Interesujące jest to, że słowo „mentor” pochodzi z mitologii greckiej. Mentor był mądrym i zaufanym doradcą Odyseusza. Kiedy Odyseusz wybierał się w długą podróż, oddał pod opiekę Mentora swojego syna Telemacha, by ten był jego nauczycielem i strażnikiem jego duszy. Przykład ten pokazuje, że ojciec biologiczny rzadko przeprowadza inicjację swojego syna. Rola ta zawsze zostaje powierzona specjalnemu mężczyźnie, który ma za zadanie wprowadzić chłopca w dorosłość, przeprowadzić go od dzikości do mądrości. (Być może wiele z naszych dzisiejszych problemów wynika z tego, że mamy tak niewielu „ojców chrzestnych” i oczekujemy zbyt wiele od ojców biologicznych!).

W pracy z mężczyznami określamy mężczyznę przed inicjacją słowem puer (z łaciny „chłopiec” albo „dziecko”). To, że w dzisiejszych czasach chodzi po świecie wielu takich chłopców, wynika nie tylko z faktu, że niewiele wiemy na temat dosyć uniwersalnych rytuałów inicjacyjnych dla młodych mężczyzn4, ale z tego, że mamy tak niewielu mentorów i przewodników. Duża cześć naszej pracy w M.A.L.Es (Mężczyźni jako Nauczyciele i Starsi) polega na próbie wychowania nowego, pierwszego pokolenia mężczyzn, którzy będą mogli przekazywać mądrość i stworzyć nową tradycję inicjacji. Nasz problem polega częściowo na tym, że zbyt wielu mężczyzn myli wstępną inicjację (albo, jeżeli wolicie, „nawrócenie”) z chodzeniem do kościoła, przestrzeganiem prawa oraz byciem miłym. Są to w gruncie rzeczy odmienne sprawy.

Wielu szefów, księży, trenerów i nauczycieli skupia się na tłumaczeniu młodemu mężczyźnie, jak pozbyć się problemów i na powrót stać się „normalnym”. Prawdziwy mentor, osoba przeprowadzająca inicjację, pomaga wejść młodemu mężczyźnie w jego problemy i przez nie przejść. Wiąże się to zawsze z wejściem w pewien chaos i dotknięciem bolesnych spraw, ale również z dzikością i mądrością. Mentor prowadzi mężczyznę do uniwersalnego Centrum i do centrum jego samego krętą ścieżką, która wymaga nieraz cofnięcia się o dwa kroki, by zrobić trzy kroki naprzód. Brzmi to niewiarygodnie, ale jest to naprawdę ścieżka mądrości Boga.

1 Richard Rohr „The Divine Dance” (Center for Action and Contemplation, Box 12464, Albuquerque, NM 87195, 2004), cztery płyty CD na temat rewolucyjnych, chociaż często niedostrzeganych implikacji chrześcijańskiej doktryny Boga jako Trójcy.

2 Mary Beth Ingam, Scotus for Dunces (St. Bonaventure, N.Y.: Franciscan Institute, 2003), s. 49. Błogosławiony Jan Duns Szkot (1266-1308). Franciszkański filozof i teolog, który w wyraźny sposób wpłynął na mój sposób myślenia. W swoim nauczaniu kładł nacisk na całkowitą wolność Boga, który tylko w ten sposób może działać zgodnie ze swoją naturą. Miłość Boga nie jest zależna od kochanego obiektu, ale od kochającego podmiotu. Wolność ta jest następnie rozszerzona na wszystkie istoty żyjące, które muszą żyć i postępować zgodnie z czymś, co Szkot określa jako „thisness” (indywidualność — przyp. tłum.).

3 Richard Rohr, Soul Brothers: Men in the Bible Speak to Men Today (Maryknoll, NY: Orbis Books, 2004). Zwłaszcza rozdział dotyczący Jana Chrzciciela, „Podstawowa wolność,” s. 43 nn.

4 Richard Rohr, Duchowość mężczyzny: Pięć kroków męskiej inicjacji (Kraków: Wydawnictwo Salwator, 2008). W książce tej staram się przekazać najważniejsze informacje dotyczące męskiej inicjacji i jej historii.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama