W końcu posłał swego syna

Fragmenty rozważań rekolekcyjnych opartych na Ćwiczeniach duchownych św. Ignacego Loyoli p.t. "Widzieliśmy Pana"

W końcu posłał swego syna

Józef Augustyn SJ

WIDZIELIŚMY PANA
Rozważania rekolekcyjne oparte na Ćwiczeniach duchownych św. Ignacego Loyoli. Tydzień czwarty

ISBN: 978-83-7505-923-6
wyd.: Wydawnictwo WAM 2013

Wybrane fragmenty
PRZYPOWIEŚĆ O WINNICY
1. ZAŁOŻENIE WINNICY
2. GDY NADSZEDŁ CZAS ZBIORÓW, POSŁAŁ SWOJE SŁUGI
3. W KOŃCU POSŁAŁ SWEGO SYNA
4. MOŻLIWOŚĆ POWIEDZENIA BOGU „NIE”
5. LOS NIEWIERNYCH ROLNIKÓW

3. W KOŃCU POSŁAŁ SWEGO SYNA

Po drugim bezkarnym buncie stało się dla rolników niemal oczywiste, że gospodarz jest człowiekiem słabym i nie potrafi dochodzić swoich praw. Pomyśleli, iż teraz gospodarz będzie bał się przysłać kogokolwiek. Oto jednak staje się rzecz niesamowita, która może zdarzyć się jedynie w mitycznych opowiadaniach, bajkach lub przypowieściach Jezusa. Do zbuntowanych rolników, którzy już dwukrotnie zmasakrowali wysłanników, gospodarz w końcu posłał [...]swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna.

Gospodarz ciągle wierzy w dobrą wolę rolników i ich lojalność względem niego. Zakłada, że rolnicy uznają jego prawo własności do winnicy. „Jeżeli rolnicy nie uznali autorytetu sług, to z pewnością uznają autorytet mojego syna. Z pewnością przed moim synem uznają swoją winę, ukorzą się i oddadzą należne mi plony. Jest przecież dziedzicem. Chyba nie są aż tak zbuntowani i naiwni, by lekceważyć mojego syna; z pewnością zdają sobie sprawę z konsekwencji. Wierzę — mówi do siebie gospodarz — że mój syn rozpocznie nowy okres współpracy z rolnikami”.

Rozumowanie rolników było jednak zupełnie odmienne. Kiedy zobaczyli syna gospodarza, bynajmniej się nie przestraszyli. Zaślepieni buntem, nie byli w stanie myśleć logicznie i przewidzieć konsekwencji swojego niemoralnego postępowania. Nie chcieli nawet pertraktować z dziedzicem. Skoro znieważyli i zabili sługi gospodarza, dlaczego mieliby nagle okazać się uległymi ipokornymi wobec syna właściciela winnicy? Stosowanie przemocy mieli we krwi. Była ona w ich mniemaniu skutecznym „sposobem na życie”. „Skoro gospodarz nie mógł ukarać nas za pierwszym i drugim razem — myślą rolnicy — to nie będzie w stanie ukarać nas i dochodzić swoich praw także za trzecim razem. Ostatecznie potwierdziło się, iż gospodarz nie umie rządzić i jest słaby. Jeżeli syn ma otrzymać w spadku winnicę, to wystarczy go teraz zabić, a winnica będzie już nasza na zawsze. Skończy się ostatecznie uciążliwa zależność od gospodarza, sami będziemy sobie gospodarzyć”. Zrobili tak, jak postanowili. Chwyciwszy więc syna, wyrzucili go z winnicy i zabili.

Gospodarz posyłając swojego syna, ryzykuje wszystko, ale wbrew wszelkiej oczywistości ma jeszcze do rolników zaufanie. Wierzy, że uznają jego autorytet i ze względu na autorytet pana uznają autorytet syna. Słabość gospodarza nie wynika z braku siły i wojska, ale z zaufania i miłości do rolników. Posyłając do nich syna, pragnie, aby w końcu się opamiętali. Okazuje im najwyższy dowód zaufania. „Przecież nie mogą nie dostrzec — myśli gospodarz — jak bardzo mi na nich zależy”.

Ostatecznym źródłem „słabości” Boga w Jezusie Chrystusie jest niewiarygodne zaufanie Boga do człowieka, Jego niewiarygodna miłość do ludzi. To bezgraniczne zaufanie i bezgraniczna miłość nakazują Bogu zachowywać się w sposób po ludzku „nielogiczny”. W Jezusie Chrystusie Bóg, podobnie jak gospodarz, wszystko stawia na jedną kartę i wszystkim ryzykuje.

Wydaje się dziwne, że gospodarz posyła syna, wiedząc, że będzie on zabity. Jednak w tym właśnie wyraża się bezwarunkowość zaufania, bezgraniczność miłości. Miłość nie kalkuluje, nie oblicza. Biblia powie, że Bóg nie oszczędził nawet swojego Jedynego Syna, ale Go wydał za nas na śmierć krzyżową (por. Rz 8, 32). To nieskończona miłość Boga do człowieka każe stać się Bogu słabym, bezbronnym i „nielogicznym” w spotkaniu z człowiekiem. Miłość nie łamie nigdy wolności. Bóg nie złamie i nie zgwałci nigdy wolności swojego stworzenia za pomocą krzyku, wzbudzanego lęku, przymusu czy przemocy. I właśnie dlatego w przypowieści ewangelicznej gospodarz nie posyła wojska, aby ukarać buntowników.

W niniejszej kontemplacji oddajmy chwałę Bogu, który zawsze staje się pokorny i „słaby”, kiedy wchodzi w dialog z człowiekiem, którego obdarzył swoją wolnością. Bóg nieustannie w historii każdego człowieka „osobiście” naraża się, że zostanie osądzony, odrzucony, zelżony, pobity, ukrzyżowany. Prośmy, abyśmy byli świadomi niezwykłego daru, jakim jest nasza ludzka wolność. Prośmy także, abyśmy daru ludzkiej wolności nie użyli przeciwko miłości Boga oraz miłości siebie i bliźniego.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama