Sens ofiary

Fragmenty książki "Widzimy tylko znaki. O wierze chrześcijańskiej"

Sens ofiary

Ks. Jan Sochoń

WIDZIMY TYLKO ZNAKI
O wierze chrześcijańskiej

ISBN: 978-83-7505-720-1
wyd.: Wydawnictwo WAM 2011

Spis wybranych fragmentów
Wprowadzenie
EUCHARYSTIA — DAR I ZADANIE
Boży dar dla świata
Konieczny szacunek dla tajemnicy
Węzłowa zasada
LITURGIA I OFIARA
Spotkanie poprzez znaki
Sens ofiary
Interpretacyjna trudność
Życie ofiarowane

Sens ofiary

Słowo „ofiara” straciło dzisiaj wiele ze swego pierwotnego znaczenia. Najczęściej odnosimy je do różnych form wyrzeczenia, jakie podejmujemy w różnorakich sytuacjach egzystencjalnych. Mówimy na przykład: ofiaruję ci trochę mojego czasu, albo: uczynię ofiarę, nie jedząc przez kilka dni krewetek, które bardzo lubię. Tymczasem ofiara ma sens o wiele głębszy, kieruje nas bowiem ku głębi naszego wnętrza, gdzie krystalizują się nadzieje na to, że pełnię szczęścia będziemy mogli osiągnąć dopiero w Bogu. Ofiara to przede wszystkim całkowite ukierunkowanie działań na Boga, oddanie siebie Bogu, bez żadnych z naszej strony uwarunkowań. Wymaga to oczywiście niemałych wyrzeczeń, całkowitego porzucenia egoizmu, który gnieździ się w każdym ludzkim sercu. Nie sposób bez zastrzeżeń uwierzyć człowiekowi, który twierdzi, że jest ostatecznie oddany Bogu i nie odczuwa najmniejszych nawet samolubnych podniet. Taka postawa byłaby wyrazem wyjątkowej pychy i samouwielbienia.

Ofiarę doskonałą, wypływającą z bezinteresownej miłości mógł spełnić i spełnił tylko Chrystus, którego życie było jedną wielką ofiarą. On niczego nie czynił dla siebie. Był całkowicie oddany ludziom. Jego styl życia wyrażał doskonałą miłość, czego wyrazem stała się śmierć na krzyżu, przygotowana, by tak określić, przez święte dni paschalnego trudu. Trudno nam to sobie wyobrazić, ale właśnie tak było. Dlatego Chrystus chce być ze światem nie tylko w porządku wewnętrznej jedności, ale w zewnętrznej realności życia, czyli w tajemnicy chleba i wina. Od początku ziemskiej misji owa tajemnica przenikała Jego wszystkie decyzje. Zbawcza śmierć złączyła się po prostu z tajemnicą Eucharystii. Odtąd ten pasyjny wymiar liturgii trwa przez cały rok liturgiczny, szczególnie jednak jest widoczny podczas Triduum Paschalnego Męki i Zmartwychwstania Pańskiego, a zwłaszcza w liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek. W tym czasie rozważa się specjalnie dobrane teksty, opisujące mesjański wjazd Jezusa do Jerozolimy oraz kolejne wydarzenia prowadzące do „Męki i chwalebnego Zmartwychwstania”. I musimy o tym wiedzieć, coraz głębiej to przeżywać i przyjmować z ufnością. Możemy dawać ewangeliczne świadectwo, posunięte aż do granic, gdy potrafimy współcierpieć i „oddawać życie”, czerpiąc siły ze świadomości swego „bycia-w-Panu” i Jego „bycia-w-nas”. To fundamentalna sprawa.

Trzeba jednak dodać, że im bliżej jesteśmy Chrystusa, tym bardziej rośnie między nami poczucie dystansu. W miarę zaś uprzytomniania sobie Jezusowego pokornego zniżania się pojawia się zrozumienie, że właśnie w tym tkwi i ujawnia się cały niewyobrażalny majestat. Im bardziej zrzeka się On swej siły na rzecz słabości w cierpieniu, tym jaśniejsza staje się prawda, że jedynie On ma moc, by „życie swoje oddać za owce” i „by znów je odzyskać” (J 10, 15-17). Jedynie On może cierpieć i umrzeć za wszystkich, i powstać z martwych. Wystrzegajmy się ograniczania osobistego świadectwa do uczestnictwa w Eucharystii jako uroczystości wyrażającej wdzięczną pamięć o dobrodziejstwie Odkupienia. To nie wystarcza, nie tylko dlatego, że chrześcijanin powinien rozważać słowo Boże jako aktualne, nadchodzące (w Duchu Świętym), ale również dlatego, że w przeistoczeniu i w komunii „wspominany” Pan jest rzeczywiście obecny cieleśnie i duchowo: przed nami, z nami, w nas. W ten sposób krzyż staje się drogą nawrócenia i siłą napędową chrześcijańskiej nadziei.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama