Życie zakonne. Turystyka czy pielgrzymowanie

Jakiego rodzaju ryzyko jesteś gotów podjąć, aby rozwijać się w swoim powołaniu?

Życie zakonne. Turystyka czy pielgrzymowanie

Zdzisław Józef Kijas OFM Conv

ŻYCIE ZAKONNE
Turystyka czy pielgrzymowanie

ISBN: 978-83-7505-610-5

wyd.: WAM 2010



Spis treści
Wstęp5
1. Siła i wartość potrzeb 11
2. Kościół i życie konsekrowane 31
3. Wartość i znaczenie słowa w życiu zakonnym 51
4. Życie zakonne walką, czyli początkiem drogi 66
5. Na pustyni objawia się prawdziwe oblicze Boga 99
6. Bóg, jako Pan i Ojciec, powołuje mnie do jedności z sobą 118
7. Szukanie i umacnianie tożsamości zakonnej 147
8. Życie zakonne w przestrzeni kultury 165
9. Dynamika współczesności i wyzwania dla życia zakonnego 200
10. Turysta czy pielgrzym — i co z tego wynika dla życia zakonnego?228
11. Śmierć — wróg czy szansa na pełne życie? 236
12. Przebaczenie — jego konieczność, trudności i korzyści z niego wynikające 246
13. Radość znakiem spotkania z Bogiem 271
14. Wewnętrzna dynamika wspólnoty286
15. Znaczenie i wartość zachwytu w życiu duchowym 310
Podsumowanie324
Zakończenie341

WSTĘP

Księga Koholeta jest z wielu względów księgą szczególną. Jej autor snuje rozważania nad sensem życia ludzkiego. Pragnie szczerze poznać mądrość: „Chciałbym być mądry!” (Koh 7, 23) — pisze — i zbadać dzieła, jakie się dokonują pod słońcem (por. Koh 8, 17). Interesuje go przede wszystkim zdobycie mądrości, gdyż ona jedna jest w stanie udzielić mu odpowiedzi na pytanie, jaka droga prowadzi do prawdziwego szczęścia. Czy udało się ją znaleźć? Niestety, nie. Starotestamentowy autor dochodzi ostatecznie do wniosku, że odpowiedzi takiej nie ma, ponieważ wszystko jest marnością. Aż dwadzieścia razy, niczym refren, powracają te słowa w jego księdze. Lecz jedno z kluczowych spostrzeżeń, jakie czyni, brzmi następująco: „Wszystko pięknie uczynił w swoim czasie, lecz tajemnicę zasiał w ich sercach; stąd człowiek nie może pojąć dzieła, którego dokonał Bóg od początku do końca” (Koh 3, 11)1.

Autentyczną mądrość noszę w swoim wnętrzu. Jej mieszkaniem jest moje serce i poznam ją, kiedy odważę się tam wejść, kiedy będę chciał ją zgłębiać, odkryć jej znaczenie i cel dla siebie. Kiedy zaproszę Boga, aby zachęcił mnie i pomógł mi dokonać tego kroku, aby był mi towarzyszem i światłem w tej wędrówce, aby był odwagą i nadzieją, radością i osłodą. Kiedy zdobędę się na ten czyn, wtedy również odsłoni się przede mną moje powołanie życiowe, którego realizacja jest gwarantem mojego szczęścia. Czym jest prawdziwa mądrość dla nas? Nie umiemy jej wyrazić w jasny sposób, ani tym bardziej opisać, gdyż to, co istotne, jest często ukryte i wymaga od nas wysiłku, pracy, poświęcenia. Lecz w zmian, kiedy zostaje znalezione, daje równie wielką radość i szczęście. Wiedza ta nie prowadzi bynajmniej do pychy, ale — ponieważ jest darem pochodzącym z nieba — rodzi tym większą postawę pokory, nastraja duszę do skromności i gotowości do dalszego szukania. Tylko ten rodzaj mądrości uczy, jak żyć, i idzie pod prąd współczesnej kulturze, która uchyla się od pytania „Jak żyć?” na rzecz refleksji „Jak przeżyć?”. Wynika to przede wszystkim z przyspieszenia tempa naszego życia. Narzekamy na ciągły brak wolnego czasu, dlatego większego znaczenia nabiera jakość i intensywność jego spędzania, „konsumowania”.

Człowiek współczesny uchyla się od przewidywania czy powtarzania doznań z przeszłości, gdyż współczesny paradygmat brzmi: „dalej, wyżej, szybciej, ciekawiej, oryginalniej”.

Kultura współczesna nieustannie wzywa nas do przekraczania granic. Pod jej wpływem zrodził się nowy typ człowieka, tzw. homo transgreditus — człowiek przekraczający granice. Życie duchowe jest najbardziej autentyczną przestrzenią tej formy aktywności, wykraczania poza, zwracania się w stronę spraw pozornie niemożliwych, bo boskich, duchowych. Tylko osoba duchowa zdolna jest wychodzić poza wyznaczone granice ludzkich możliwości i docierać do rzeczywistości dotąd nieosiągalnych, a nawet takich, po które nie godzi się człowiekowi wyciągać ręki, tzn. sfery dotykania samego Boga. Życie duchowe jest szukaniem Boga, ponieważ jawi się On jako jedyna odpowiedź na wszelkie zmartwienia, trudności, tęsknoty. Spotkanie z Nim nie tylko przydaje mądrości, ale jest samą mądrością. Kto żyje w zjednoczeniu z Nim, porusza się w mądrości i jest gotów przekraczać wszystko, co po ludzku wydaje się być poza zasięgiem, co jawi się jako trudne, niedostępne. Tylko w spotkaniu z Nim możliwe staje się więc szczęście, doświadczenie radości, także wówczas, kiedy wokół jej brak. Zakonnik/zakonnica pragnie poznać „ducha” czasu, aby odnaleźć obecnego i działającego Boga oraz usłyszeć, co mówi do niego/do niej Duch Boży. Pragnie poznać potrzeby, z jakimi zwraca się do niego świat i odpowiedzieć na nie. I nawet jeżeli osoba zakonna żyje z dala od tego świata, w miejscu samotnym, pustynnym, to jego problemy i tęsknoty nosi zawsze w swoim sercu. Miłuje świat, w którym zechciał objawić się Boży Syn, i zabiega o jego szczęście.

Bóg rzeczywiście czeka na mnie. Wyczekuje ode mnie tego ruchu, tej dynamiki miłości, której zwieńczeniem jest spotkanie się z Nim, komunia. Jeżeli jej nie szukam, jeżeli nie zabiegam o nią ze szczerym pragnieniem jej znalezienia, zanika moje życie duchowe, obumiera tęsknota za czymś autentycznie wielkim i pięknym, za czymś, co może dać mi prawdziwe szczęście i uczynić szczęśliwymi innych. Dopóki nie zacznę zachwycać się Bogiem, zabiegać z całych sił o jedność z Nim, dopóty nie poznam siebie tak, jak powinienem; dopóty Bóg nie zakorzeni się w moim sercu, nie oczyści go z wszelkich lęków, nie wzmocni swoją łaską. To jedna z ważnych form zakonnego ubóstwa, które wymaga obecności Stwórcy, abym mógł poznać siebie i stać się szczęśliwy. Dopiero kiedy otworzę się na Chrystusa, kiedy rozchylę szeroko drzwi mojego serca, wyrażając przez to swą wielką tęsknotę za Nim i równoczesną gotowość udania się w drogę, aby Go znaleźć, moje życie nabierze sensu. Oddałem się Bogu, oddałem się, jak nigdy dotąd, jak to tylko możliwe. Odtąd cieszę się Jego obecnością, tęskniąc ciągle za jeszcze większą zażyłością. Jestem zachwycony Jego bliskością, ale serce podpowiada mi, że jest ona ciągle jeszcze do pogłębienia, pomnożenia. Jestem dogłębnie spragniony Bożej miłości.

Wejrzenie w naturę zakonnego powołania, szczególnie we współczesnej kulturze, wydaje się trudne. Jego właściwy sens zdoła odczytać wyłącznie ten, kto wierzy. Tylko wiara objawia treść powołania i tylko ten, kto wierzy i szuka ciągłego pogłębienia swojej wiary, jest w stanie podjąć powołanie. Wymaga ono wewnętrznej dynamiki, bez której staje się niedostępne lub zanika. Nawet bowiem to, co zostało już pozornie odkryte, nie przestaje nadal jawić się jako trudne i niezrozumiałe. Tylko ciągłe trwanie w obecności Boga, uparte przebywanie w Jego bliskości pozwala „czytać” sens słowa.

Potrzeba więc modlitwy. A często daje się słyszeć, że nie mamy ani chwili na modlitwę, że wielość obowiązków zabiera nam zupełnie czas na rozmowę z Bogiem. Zapominamy, że modlitwa jest w nas. Nosimy ją w sobie, oddychamy nią jak powietrzem. Boga nie muszę szukać gdzieś na zewnątrz, ale muszę odkryć Jego mieszkanie w moim sercu, w moim życiu, w codzienności moich zajęć. On przebywa we mnie i idzie ze mną tam, gdzie ja idę. Człowiek szukający Boga wie o tym. Życie zakonne jest również czasem milczenia. Lecz jest to specjalny jego rodzaj. Zakonnik/zakonnica nie milczą, jakby nic nie mieli do powiedzenia, ale milczą, aby mógł mówić Bóg. Słuchają Go. „Cisza — mówił św. Jan Klimak — przytłacza niedoświadczonych. Nie zakosztowawszy jeszcze słodyczy Boga, tracą oni czas na bycie zniewalanym i ograbianym przez zło, na zniechęcenie i wewnętrzne niepokoje”2. W gwarze współczesności, na wielkim targowisku obecnego czasu osoba zakonna odnosi się z szacunkiem do milczenia. Tęskni za nim, tak jak tęskni za Umiłowanym, za Jego słowem. Jak ma realizować swoje zakonne powołanie współczesny zakonnik/współczesna zakonnica? Niniejszy tekst stanowi próbę odpowiedzi na to pytanie, próbę odczytania na nowo — w kontekście dzisiejszego świata — istoty zakonnego powołania. Jest zredagowanym na nowo zapisem rekolekcji, które przeprowadziłem niedawno dla sióstr sercanek w Krakowie. Dziękuję s. Serafii Pajerskiej, sercance, za współpracę w przygotowaniu tej książki do druku.

Święto Ofiarowania Pańskiego Rzym, 2 lutego 2010 r.

1 Cytuję za A.J. Heschel, Bóg szukający człowieka, tłum. A. Gorzkowski, Kraków 2007, s. 73-74.

2 Filokalia. Teksty o modlitwie serca, wstęp, przekład i opracowanie ks. J. Naumowicz, Kraków 2004, s. 189.

opr. aw/aw



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama