Czyja prawda?

Zaradź memu niedowiarstwu (fragmenty)

Czyja prawda?

William J.O`Malley SJ

ZARADŹ MEMU NIEDOWIARSTWU

ISBN: 978-83-7505-479-8

wyd.: WAM 2010



CZYJA PRAWDA?

Według Sokratesa pierwszym krokiem w kierunku prawdy jest pokora. Prawda istnieje bezspornie „gdzieś poza”, niezależnie od mojego subiektywnego jej ujęcia. Rzeczywistość mówi mi, czym jest i w jaki sposób mogę z niej korzystać — nie na odwrót. Pomimo tego, że kiedyś wierzono, iż ziemia jest płaska, nasza planeta nie dostosowała się do tej opinii. Jesteś wolny i możesz traktować dżin jak piwo, lecz prędzej czy później „rzeczywistość” wykaże błąd. Jeśli tak zdecydujesz, to możesz wyskoczyć z chicagowskiego wieżowca Sears Tower. Lecz tylko raz.

Akt wiary jest przekonaniem. Widzieć to nie znaczy wierzyć, to znaczy wiedzieć. Wiara jest uznaniem czegoś za prawdziwe bez jednoznacznej pewności — to przekonanie oparte na obiektywnym dowodzie (zewnętrznym, niezależnym ode mnie) i uczciwym rozumowaniu (nieskażonym uprzedzeniami, pragnieniami, warunkami wstępnymi, propagandą, byle jakim myśleniem), bez pretensji do całkowitego zamknięcia się. Jest rzeczą pewną, że nikt nie użyłby twierdzenia „moim zdaniem” gdyby nie było ono jak najbardziej zbliżone do prawdy obiektywnej. Przeważnie najszczerszą odpowiedzią na pytanie o czyjąś opinię jest: „W tym wypadku tak naprawdę nie mam jednoznacznego zdania”. Lecz nikt nie lubi okazywać się niezdecydowanym.

Pierwszym krokiem do pewności swoich przekonań jest doświadczyć zmysłami (zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, powąchać, posmakować) to, co rzeczywiście istnieje, czyli uzyskać dowód. Przykładowo, poezja nie jest testem Rorschacha: jak to należy rozumieć? Raczej oddaje to, co poeta próbuje nam przekazać, a nie jakie to wywołuje myślenie. Jeśli zapomniałeś okularów, to twoja opinia o Wenus z Milo nie jest wiele warta. Jeśli uważasz, że Jezus gardził zamożnymi ludźmi lub że Bóg jest im niechętny, to błędnie odczytałeś Ewangelię. Każdy przeciętny człowiek ma swoje zdanie o dobrobycie, homoseksualizmie, Kościele czy też o tym, kto powinien zostać prezydentem, ale nie zaryzykowałbyś żadnej kwoty wobec tego, kto uczciwie zbadał te zagadnienia.

Drugi krok to ocenić i sklasyfikować to, z czym się spotkaliśmy, prawidłowo „zmagazynować”. Jakim rodzajem bytu (istnienia) jest to coś — zwierzęciem, rośliną, minerałem? Ono mi to mówi. Patolog sądowy może stwierdzić niezawodnie, czy płód jest ludzki czy szympansa. Jeśli atomy w danym roztworze są w stosunku do siebie jak dwa wodory do jednego tlenu, to wiem, że jest to woda; jeśli ten stosunek jest jak dwa do dwóch, oznacza to nadtlenek wodoru. Mogę go, tak jak wodę, bezpośrednio pić, lecz później wypluję — czy mi się to podoba czy nie. Jeśli zobaczę na ulicy zataczającą się kobietę, mogę domyślać się, że jest pijana. Lecz jeśli ona okaże się być epileptyczką, to już jest zasadnicza różnica. Nie mogę uznać chłopaka za ofermę tylko dlatego, że widziałem go niezdarnie rzucającego piłką baseballową.

Trzeci krok to ułożyć wszystkie najlepsze, starannie przeanalizowane dowody w logiczny ciąg (zarys) ukazujący powiązania pomiędzy poszczególnymi częściami, segregując zasadnicze kwestie według hierarchii ważności i potwierdzając każdą z nich dowodem. Mówiąc wprost: jeśli nie wiesz, jak przedstawić w zarysie, to nie wiesz, jak myśleć. (Aby ocenić wartość mozolnie ułożonego zarysu, rozważ ostatnio usłyszaną homilię komponowaną według zasady „układam ją na bieżąco”).

Czwarty krok to sformułowanie chwilowo zadowalającego wniosku — własnej opinii otwartej na poprawki (jak to powinno być w przypadku każdego innego etapu tego procesu). Na koniec, o ile jesteś roztropny, przedstawiasz do oceny swoje przekonanie komuś, kogo zdanie szanujesz.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama