Ogólna wizja drugiego tygodnia ćwiczeń duchowych

Fragmenty książki "Po drugim tygodniu ćwiczeń ignacjańskich" pod redakcją Józefa Augustyna SJ

Ogólna wizja drugiego tygodnia ćwiczeń duchowych

PO DRUGIM TYGODNIU ĆWICZEŃ DUCHOWNYCH

pod redakcją Józefa Augustyna SJ

ISBN: 978-83-7505-271-8

wyd.: WAM 2009



Krzysztof Osuch SJ

OGÓLNA WIZJA DRUGIEGO TYGODNIA ĆWICZEŃ DUCHOWNYCH

Ćwiczenia duchowne są owocem intensywnie doświadczonej miłości Boga, a także wnikliwej refleksji Ignacego Loyoli nad drogą człowieka do Boga. Św. Ignacy wiele lat przyglądał się drodze, którą sam przeszedł prowadzony przez Boga. Stopniowo uświadamiał sobie i precyzował, jakie to prawa i reguły obowiązują w życiu duchowym. Trzeba było rzeczywiście mistrzowskiej refleksji, żeby jej owoc mógł zostać nazwany „najmędrszym i jedynie powszechnym kodeksem prawd potrzebnych do kierowania duszy na drodze zbawienia i doskonałości” (Pius XI).

Usłyszeć wezwanie Króla wiecznego

Drugi tydzień Ćwiczeń duchownych jest w ścisłym sensie kontynuacją doświadczeń pierwszego tygodnia. Przeżycia i łaski pierwszego tygodnia stanowią warunek i podstawę owocnej kontynuacji drogi Ćwiczeń.

Dwuczęściowe rozważanie wezwania króla doczesnego i Króla wiecznego wypełnia ideał fundamentu konkretną treścią. Już na początku uświadomiony cel życia: aby „człowiek [...] Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją” (Ćd 23), przyodziewa się teraz w niezwykły kształt: Osoby Jezusa Chrystusa, która zwraca się z osobistym wezwaniem, oczekując osobistej odpowiedzi. „Rozwagi godną jest rzeczą widzieć Chrystusa, Pana naszego, Króla wiecznego, a przed Nim wszystek świat i jak On go wzywa i każdego człowieka z osobna i mówi: Wolą moją jest podbić świat cały i wszystkich nieprzyjaciół i tak wejść do chwały Ojca mego. Przeto ten, co zechciałby pójść za Mną, powinien ze Mną się trudzić, aby idąc za Mną w cierpieniu, szedł też za Mną i w chwale” (Ćd 95). Rekolektant patrzy oczyma Króla wiecznego i dostrzega: „Przed Nim wszystek świat i każdy człowiek z osobna”. Chrystus Pan wzywa rekolektanta, a ten czuje się zaproszony do świadomego uczestnictwa w wielkim dziele zbawczym.

Różne aspekty olśniewają rekolektanta: uniwersalizm zbawczego podboju, możliwość przyłączenia się do Osoby Zbawiciela i wspólnego trudzenia się z Mistrzem. Wielki okazuje się wreszcie cel całego przedsięwzięcia: wejście całego świata, każdego człowieka, nawet wszystkich nieprzyjaciół „do chwały Ojca”.

Z treści i struktury rozważania wynika to przede wszystkim, że Chrystus Pan przynagla rekolektanta, by rzeczywiście odpowiedział wzywającemu go „Odwiecznemu Panu wszystkich rzeczy”. Miarą zaś jakości odpowiedzi jest gotowość złożenia „z siebie ofiary większej wartości i większej wagi” (Ćd 97). Ofiara z siebie oznacza tu otwartość na przyjęcie z ręki Boga również takiego stanu i rodzaju życia, który domaga się działania „przeciw własnej zmysłowości i przeciw swej miłości cielesnej i światowej” (Ćd 97). To ofiarne usposobienie pozwala rekolektantowi podjąć życie według rad ewangelicznych i poświęcić się misji świadczenia o życiu wiecznym.

Pójście drogą rad ewangelicznych zakłada, że rekolektant wpierw usłyszy Boże wezwanie i przeżyje olśnienie Chrystusem, który szedł tą drogą jako pierwszy. Te dwa elementy: fascynacja Osobą Jezusa i usłyszenie osobistego zaproszenia do naśladowania Go, stanowią źródło duchowej mocy, pozwalającej zrelatywizować naturalne dążenie do małżeństwa. Dla ewentualnego pójścia drogą rad ewangelicznych ważna jest także osobista wrażliwość rekolektanta na ludzką biedę — własną i cudzą. Ta wrażliwość pogłębia się w pierwszym tygodniu, gdy rekolektant intensywnie doświadcza osobistego uwolnienia z grzechów i uszczęśliwiającego pojednania z Bogiem. Już wtedy rekolektant zadawał sobie to pytanie: Co powinienem uczynić dla Chrystusa? Wtedy odpowiedzi były jeszcze dość ogólne. Teraz zaś sam Chrystus Pan podpowiada kierunek odpowiedzi: „Po uporządkowaniu swego życia i po doświadczeniu osobistego zbawienia powinieneś dostrzec, że w takiej sytuacji, jak twoja do niedawna, znajduje się ciągle jeszcze wielu ludzi. Próbuj stać się wewnętrznie tak wolnym, by wszystko poświęcić ich zbawieniu”.

Cały drugi tydzień rozwija się pod znakiem coraz głębszego poznawania „rozwagi godnej” rzeczywistości, jaką jest Chrystus i Jego uniwersalna, zbawcza wola, a także pod znakiem dojrzewania do złożenia „z siebie ofiary większej wartości i większej wagi” (Ćd 97). Należy założyć, że w drugi tydzień wchodzą osoby „mające rozsądek i zdrowy rozum” (Ćd 96), a ponadto chcące „więcej kochać i odznaczyć się we wszelakiej służbie swego Króla wiecznego i Pana wszech rzeczy” (Ćd 97). Mimo to rekolektanta zwykle czeka poważna batalia o jakość relacji z Jezusem i stopień zaangażowania w Jego sprawę.

W tej duchowej batalii idzie o to, mówiąc ogólnie, żeby doświadczenie pierwszego tygodnia nie zakończyło się na wzięciu zbawienia dla siebie, lecz by przybrało kształt ofiarnego zaangażowania się również w zbawienie świata i ludzi, zgodnie z wolą Chrystusa. Ta szeroka, zbawcza perspektywa wiecznego Króla winna zawsze towarzyszyć przeżywaniu Ćwiczeń, by dzięki niej nie skoncentrować się na sobie samym, jako osobie najważniejszej i niemal jedynej.

Kontemplować, by lepiej dojrzeć wezwanie i dojrzewać do odpowiedzi

Rzeczywiste usłyszenie wołania Chrystusa i zdobycie się na gotowość złożenia ofiary większej wartości wiąże się zwykle z przeżywaniem przez rekolektanta różnych wewnętrznych trudności. Wzywający Chrystus wyzwala w człowieku zarówno to, co najbardziej szlachetne, jak i to, co się wzbrania i stawia opór. Należy pozwolić, by ujawniło się jedno i drugie. Należy też wejść w proces wzrastania szlachetnych pragnień „człowieka duchowego”. Cenę wzrastania stanowi świadome i konsekwentne przezwyciężanie tego, co opiera się wezwaniu Chrystusa.

Opór wobec wezwania Chrystusa bierze się stąd, że człowiek nie widzi tak, jak widzi Bóg. Ponadto, po wstępnym uładzeniu swego życia w pierwszym tygodniu, rekolektant łatwo ulega narzucającej się tendencji, by widzieć tylko to, co widzieć chce. Kontemplacja o Wcieleniu — podejmując i ukonkretniając treść wołania Chrystusa — niemal na siłę poszerza zakres rzeczywistości postrzeganej przez rekolektanta. Uczestniczy on w Bożym widzeniu ludzkiej rzeczywistości i w dochodzeniu Boskich Osób do decyzji, by ratować „wszystkie ludy, które w zaślepieniu umierają i idą do piekła” (Ćd 106). W kontemplacji Zwiastowania rekolektant widzi i rozważa, jak Maryja i Anioł chętnie stają się pierwszymi stworzeniami, które włączają się w zbawcze dzieło Ojca, Syna i Ducha Świętego. Rekolektant jest przynaglany, żeby się zastanowić nad tym, co odczuwa wobec rozważanych wydarzeń i co ma powiedzieć „trzem Osobom Boskim albo Słowu Odwiecznemu i Wcielonemu, albo Matce i Pani naszej” (Ćd 109).

Już w pierwszej kontemplacji, zaraz po całodniowym rozważaniu wezwania Króla, podkreślana jest powinność „wstępowania w ślady” i „większego naśladowania Pana naszego tylko co wcielonego” (Ćd 109, 104). Wstępować w ślady Pana, znaczy najpierw starać się patrzeć, widzieć i angażować się jak On, czyli być gotowym do złożenia „z siebie ofiary większej wartości i większej wagi”.

Konkretyzujące się wezwanie Chrystusa, by uczestniczyć w Jego misji „za cenę większej ofiary”, budzi w rekolektancie nie tylko szlachetną fascynację i wielkoduszne pragnienia oraz radość i pokój, ale także różne wątpliwości, lęki i opory. Dlatego też św. Ignacy radzi w rozmowie końcowej „prosić wedle wewnętrznego odczucia o to, co pomaga więcej do wstępowania w ślady i do większego naśladowania Pana naszego” (Ćd 109).

Kontemplacja o Narodzeniu w rozumieniu św. Ignacego również daleka jest od sielanki, w której można by zapomnieć o treści wezwania Króla wiecznego. Owszem, w ostatnim ćwiczeniu dnia, w tak zwanym zastosowaniu zmysłów, każe św. Ignacy „wąchać i smakować zmysłami węchu i smaku w wyobraźni nieskończoną słodycz i łagodność Bóstwa” (Ćd 124) w narodzonym Dziecięciu, ale w samej kontemplacji o Narodzeniu i w dwóch powtórkach kładzie inne akcenty.

Najpierw podpowiada zajęcie postawy „służki ubożuchnego i niegodnego” wobec dzieła zbawczego, które zaczyna się dziać za sprawą „Pani naszej, Józefa i Dzieciątka Jezus po Jego narodzeniu” (Ćd 114). Budzi też ducha uszanowania, czci i służby w potrzebach tych świętych Osób, które już realizują zbawczy plan Trójcy Przenajświętszej. W trzecim punkcie kontemplacji o Narodzeniu nieoczekiwanie zostaje zalecone, żeby rozważyć trudy, które Jezus i inne osoby ponoszą „dla mnie”. „Patrzeć i rozważać to, co czynią, jak podróżują i trudzą się, aby Pan narodził się w skrajnym ubóstwie, po tylu trudach, doznawszy głodu i pragnienia, upału i zimna, krzywd i zniewag, umarł wreszcie na krzyżu, a to wszystko dla mnie” (Ćd 116).

Trudno nie dostrzec wyraźnego związku między akcentem na „tyle trudów” a wezwaniem Chrystusa, na które rekolektant nie da rady w pełni odpowiedzieć bez gotowości złożenia „z siebie ofiary większej wartości i większej wagi”. Ofiarować siebie i zgodzić się na trud trzeba w każdym rodzaju życia, bo osiągnięcie jakiejkolwiek wartości żąda wysiłku i nieuchronnych rezygnacji. W ofiarowaniu (por. Ćd 98) będącym wstępną odpowiedzią na wezwanie Króla wiecznego chodzi wszelako o „ofiarę z siebie”, to jest z ważnej cząstki swoich naturalnych dążeń i upodobań. Rekolektant zadeklarował gotowość pójścia za Chrystusem, dopuszczając tę możliwość, że pójście za Nim będzie żądać „działania przeciw własnej zmysłowości i przeciw swojej miłości cielesnej i światowej” (Ćd 97). Trzeba dla jasności podkreślić, że w tej „zmysłowości” oraz „miłości cielesnej i światowej” nie chodzi o nic grzesznego. Usatysfakcjonowanie własnej zmysłowości i przeżywanie miłości cielesnej i światowej jest przecież integralną częścią małżeństwa i posiadania na własność różnych rzeczy.

Poznać, kochać i naśladować Jezusa

Osobiste dojrzewanie do odpowiedzenia na wezwanie Chrystusa dokonuje się w długim procesie kontemplowania życia Jezusa. Bycie z Jezusem, poznawanie Go i rosnąca miłość do Niego — to jedyna droga do naśladowania Go w radykalnym i roztropnym zaangażowaniu w dzieło zbawienia świata i ludzi. Ciągle ta sama modlitwa przygotowawcza ponawiana we wszystkich kontemplacjach drugiego tygodnia jednoznacznie podkreśla, co po czym następuje i co z czego wynika: „Prosić o [...] dogłębne poznanie Pana, który dla mnie stał się człowiekiem, abym Go więcej kochał i więcej szedł w Jego ślady” (Ćd 104). Bez przestawania z Jezusem i coraz większej miłości do Niego, płynącej z dogłębnego poznania Jego Osoby, zaangażowanie apostolskie szybko jałowieje i okazuje się aktywnością szukającą własnych zadowoleń i gratyfikacji bądź pracą przymuszonego niewolnika.

Po zaakcentowaniu prymatu miłości, łączącej ucznia i Mistrza, trzeba widzieć również drugą stronę. Kto chce rzeczywiście wybrać to, co Bóg dla niego przygotował, ten musi przeżywać drugi tydzień nie tylko jako uspokajającą kontemplację Jezusa, który budzi wielkoduszne pragnienia, ale także jako czas zmagania i błagania o łaskę zrelatywizowania siły atrakcji, która jest we „własnej zmysłowości” i w „miłości cielesnej i światowej”. Św. Ignacy pomaga rekolektantowi w podtrzymywaniu tego nurtu zmagań i błagań, podsuwając słowa ofiarowania i rozmów (por. Ćd 98, 109, 117, 126, 147).

Najwyższe ubóstwo duchowe

Szczególną rolę w klarowaniu treści duchowej walki ma rozmyślanie o Dwóch sztandarach (por. Ćd 136-148). To rozmyślanie rozświetla trzy duchowe obszary: zamiar Chrystusa i „życie prawdziwe”, „podstępy śmiertelnego wroga natury ludzkiej”. Trzeci duchowy obszar to sam rekolektant, który winien zdać sobie sprawę, i to z całą ostrością, z faktu „najwyższego ubóstwa duchowego” (Ćd 146). Ono w zamiarze Stwórcy staje się największą szansą człowieka, ponieważ otwiera go na samego Boga. Chrystus pragnie ubogacić to ogromne ubóstwo najwyższym bogactwem, to znaczy samym Bogiem. Lucyfer natomiast proponuje: próżną chwałę światową i bezmierną pychę oraz wszelkie możliwe używanie i użycie stworzeń (por. Ćd 142).

W spontanicznym przeżywaniu człowieka „najwyższe ubóstwo duchowe” przejawia się jako niepohamowana chciwość stworzeń i nienasycalna pożądliwość, która w końcu przeradza się w brutalną przemoc i nienawiść. Nadzieją Stwórcy i zamiarem Chrystusa jest, by to najwyższe ubóstwo duchowe przybrało w człowieku kształt między innymi coraz większego pragnienia i tęsknoty za Bogiem. Potrzebny jest wielki wysiłek rozumu, wiele światła Ewangelii i wiele rozmów oraz próśb przedstawianych Maryi, Synowi i Ojcu, aby gorąco pragnąć być przyjętym pod sztandar Chrystusa i żeby rzeczywiście tę łaskę otrzymać (por. Ćd 147 i 148).

Wraz z rozmyślaniem o Trzech parach (por. Ćd 149-156) przychodzi w Ćwiczeniach moment na szczerą odpowiedź udzieloną przez rekolektanta na pytanie, czy jest wewnętrznie gotów usłyszeć każde wezwanie Chrystusa i zrealizować je bez poddania się przemożnemu naciskowi „starego człowieka” i oferty „śmiertelnego wroga ludzkiej natury”. Św. Ignacy ma nadzieję, że odpowiedź okaże się pozytywna. Nieraz jednak jest to moment zdania sobie sprawy z siły przywiązania do zaspokajania dążeń „starego człowieka”: do przyjemności ponad wszystko, do wygody, do posiadania, do miłości w jej zmysłowym wymiarze, do komfortu psychicznego, do zabezpieczania się przed wszelką krytyką i urazem psychicznym itp. Licząc się z taką sytuacją, św. Ignacy daje po tym rozmyślaniu znamienną uwagę (por. Ćd 157), która w swej istocie pokrywa się z treścią szesnastej uwagi wstępnej. Obie te reguły zasługują na uważną analizę. Najzwięźlej można je nazwać zasadą agere contra, czyli „działania przeciw” nieuporządkowanym skłonnościom i przywiązaniom. Obie te reguły określają, co rekolektant winien po kolei czynić, zauważywszy w sobie oddziaływanie sił, które sprzeciwiają się woli i działaniu Stwórcy. Zasadę agere contra św. Ignacy przypomina jeszcze raz na sam koniec drugiego tygodnia przy omawianiu reformy życia: „I niech każdy pomyśli o tym, że we wszystkich rzeczach duchowych uczyni postęp tylko w tak wielkiej mierze, w jakiej wyrwie się ze swej miłości własnej, ze swej woli i ze swoich własnych korzyści” (Ćd 189b).

W mowie Chrystusa z wezwania Króla uderza akcent na więź wzywanego z Wzywającym: „Przeto ten, co zechciałby pójść za Mną, powinien ze Mną się trudzić, aby idąc za Mną w cierpieniu, szedł też za Mną w chwale” (Ćd 95). W poszczególnych członach tego zdania skłonni jesteśmy spontanicznie akcentować najpierw trud, potem cierpienie, a na końcu chwałę. W rzeczywistości powinno się podkreślać więź z Osobą Chrystusa, owe: „za Mną”. Trud i cierpienia przemijają, pozostaje zaś Chrystus, z którym się idzie, trudzi, cierpi i podbija cały świat.

Ten akcent na Osobę Króla wiecznego nie może być jednak czymś teoretycznym. W Ćwiczeniach drugiego tygodnia stwarzane są warunki dla osobowej więzi wzywanego z Wzywającym. Wielość kontemplacji sprzyja wprowadzeniu stopniowo w zażyłość z Jezusem.

Po rozmyślaniu o Dwóch sztandarach i Trzech parach ludzi św. Ignacy proponuje jeszcze od ośmiu do szesnastu kontemplacji (por. Ćd 158, 161, 273- 288). Oznacza to w praktyce, że potrzeba na to od ośmiu do szesnastu dni, ponieważ w tej części drugiego tygodnia św. Ignacy proponuje tylko jedno misterium na cały dzień. W uwadze, która zamyka listę proponowanych „tematów” kontemplacji, św. Ignacy przypomina ważną zasadę: „W kontemplacjach tego drugiego tygodnia stosownie do czasu, który ktoś chce na nie poświęcić, lub stosownie do postępu, jaki w nich czyni, można (ten tydzień) przedłużyć albo skrócić” (Ćd 162, por. Ćd 4).

Często jedynym kryterium ilości kontemplacji stanowi z góry ustalony czas rekolekcji. Warto zapewne wyraźniej uwzględniać „postęp”, jaki czyni rekolektant; miarą postępu będzie tu przede wszystkim stopień objawienia się Chrystusa rekolektantowi i poznania Go przez kontemplacje, dalej stopień umiłowania Jezusa, a także stopień gotowości, by przyjąć wolę Boga w każdej postaci (por. Ćd 104, 98, 147, 166).

opr. aw/aw



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama