Św. Róża z Limy

Wstęp do biografii Róży z Limy (1586-1617) - pierwszej świętej Kościoła katolickiego pochodząca z Ameryki

Św. Róża z Limy

Piotr Stefaniak

ŚW. RÓŻA Z LIMY

ISBN: 978-83-7767-038-5
wyd.: Wydawnictwo WAM 2012

Wybrane fragmenty
Wprowadzenie
Ciudad de los Reyes czyli Miasto Królów

Wprowadzenie

W Ameryce Łacińskiej, zaczynając od bezkresnych przestrzeni gór, równin i pamp Patagonii na południu i dążąc aż po graniczną rzekę Rio Grande, oddzielającą Meksyk od Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, tysiące obrazów, figur i ołtarzy Ją wyobrażających zapełnia niezliczoną liczbę świątyń, kaplic, klasztorów, a także domów prywatnych. Równocześnie pod Jej wezwaniem powstały setki kościołów, klasztorów, szkół czy szpitali. Jej imieniem nazwano niejedno miasto oraz wieś. Ale stało się to nie tylko w Ameryce Południowej oraz Centralnej. Także w Stanach Zjednoczonych istnieją kościoły, kaplice, klasztory, kolegia, domy i miejscowości jej dedykowane. Kim była ta młoda kobieta, że cała Ameryka, Filipiny iAntyle przywołują ją jako swą przemożną patronkę? Powiada się o niej: Pierwszy Amerykański Kwiat Świętości, który cieszy się od ponad trzech stuleci takim żywiołowym kultem, że w cień usuwa tego typu przemożnych patronów, jak Antoni Padewski, św. Rita z Cascii czy św. Franciszek zAsyżu.

Była zwyczajną młodą kobietą, która z całą żarliwością swego serca bez pamięci rozkochała się w Jezusie. Ta miłość stała się niezwykłym znakiem dla niedawno ochrzczonej ziemi amerykańskiej, którą zaludnili przybysze z całego półwyspu iberyjskiego, zepchnąwszy na margines rdzennych mieszkańców, indiańskich Inków. Jej życie było nieustannym świadectwem istnienia Boga, który z miłością pochyla się nad każdym ludzkim istnieniem i promieniem swej świętości ogarnia cały świat z jego przyrodą — i to nie tylko piękną roślinnością czy okazałymi i pożytecznymi zwierzętami, ale nawet obejmującą tak nieznośne przecież komary! Już jako dziecko miała złożyć ślub, „iż zostanie oblubienicą Chrystusa lub niczyją”. Wytrwała w tej miłości do końca, mimo że ją trapiły różne przeciwności, w tym choroby i niezrozumienie otoczenia.

Papież Klemens X, sprawujący swój pontyfikat w latach 1670—1676, z entuzjazmem wyraził się o Świętej podczas homilii w czasie jej kanonizacji, że „od chwili odkrycia Peru nie było misjonarza, który wywołałby większy i tak powszechny zwrot ku pokucie”. Wszak pokuty i modlitwy Róży spowodowały więcej nawróceń Indian niż niejedna z ekspedycji misyjnych, tak licznie i gorliwie podejmowanych zwłaszcza przez franciszkanów, augustianów i dominikanów. A zbawienie dusz ludzkich było dla niej najważniejsze, zwłaszcza odkąd stała się siostrą w trzecim zakonie św. Dominika od Pokuty, którego żyjący w świecie członkowie wiedli swój żywot w myśl motta dominikanów: contemplari et contemplata aliis tradere, czyli kontemplowanie i przekazywanie owoców kontemplacji.

I choć Święta żyła w bardzo odległym od nas geograficznie zakątku świata, jej droga życiowa, zarówno wewnętrzna, jak i doczesna, jest godna naszego podziwu. Tak, podziwu, nie zaś naśladowania. Bo kto by teraz wytrzymał te utrapienia, udręki, posty! Przecież trudno by było dzisiaj komukolwiek wytrzymać cały Wielki Post o kilku pestkach cytryny, a w dodatku nosząc każdego dnia na głowie kolczastą obręcz żelazną i sypiając jedynie trzy godziny na dobę. Podziwiać więc należy ów skierowany jedynie na Boga południowy żar miłość tej młodej, pięknej dziewczyny. W intensywności tego żaru należy Różę naśladować i podobnie jak ona przed czterema stuleciami starajmy się stale zachować wielką wrażliwość na ludzką niedolę, zwłaszcza tych najmniejszych i najsłabszych w naszym społeczeństwie. Ta wrażliwość powinna obejmować zarówno doczesne potrzeby, jak i troskę nieustanną o zbawienie dusz współczesnych „Indian”. Niech nas chętnie wspiera na drodze doskonałego naśladowania Zbawiciela św. Róża, do której kieruje stara pieśń słowa natchnione:

Jasna Jutrzenko kraju Limańskiego, *
Drogi klejnocie Kościoła świętego, Panienko Różo przebłogosławiona, *
Bądź pozdrowiona Twoja niewinność tak się podobała, *
Matce Boskiej, że Imię swe Ci dała, *
A od Jej Syna wielceś wyniesiona *
I odznaczona Tobie się codzień Boski Oblubieniec *
Objawiał, Jemu Tyś różowy wieniec *
Uwiwszy, głowę Jego nim zdobiła, *
Uczcić siliła Za czym, rzecz słuszna, uwić wieniec Tobie, *
I w różańcowym zdobić Cię sposobie, *
Bo Tyś Go sama dla nas wyraziła, *
Żeś w Bogu żyła Żywot i mękę Zbawiciela swego *
I Jego w chwale triumfującego *
Wyrażasz, Panno ubłogosławiona, *
Bądź pozdrowiona

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama