Św. Adam Chmielowski (1845—1916) patron ubogich i cierpiących

Święci specjaliści. Sylwetki patronów - Jadwiga Zięba red.(fragmenty)

Św. Adam Chmielowski (1845—1916) patron ubogich i cierpiących

Redakcja Jadwiga Zięba

ŚWIĘCI SPECJALIŚCI

SYLWETKI PATRONÓW

ISBN: 978-83-7767-005-7
wyd.: Wydawnictwo WAM 2012

Wybrany fragment
Jadwiga Zięba
Wprowadzenie
Anna Pobóg-Lenartowicz
Maria i Alojzy Beltrame Quattrocchi - patroni życia małżeńskiego
Anna Pobóg-Lenartowicz
Św. Adam Chmielowski (1845—1916) - patron ubogich i cierpiących

Anna Pobóg-Lenartowicz

Św. Adam Chmielowski (1845—1916)
patron ubogich i cierpiących

17 czerwca

Boże, bogaty w miłosierdzie, Ty natchnąłeś świętego Brata Alberta, aby dostrzegł w najbardziej ubogich i opuszczonych znieważone oblicze Twojego Syna, spraw łaskawie, abyśmy spełniając dzieła miłosierdzia, za jego przykładem umieli być braćmi wszystkich potrzebujących. Przez Chrystusa, Pana naszego.

Urodził się w 1845 roku w Igołomi pod Krakowem w zubożałej rodzinie szlacheckiej jako jedno z czworga dzieci Wojciecha iJózefy Borzysławskiej. Wcześnie osierocony przez rodziców (ojciec zmarł, gdy miał 8 lat, matka — 6 lat później) musiał sobie radzić w życiu sam. Początkowo uczył się w szkole kadetów w Petersburgu, potem w gimnazjum w Warszawie, w końcu rozpoczął studia w Instytucie Rolniczo-Leśnym w Puławach. Tam zastał go wybuch powstania styczniowego, w którym wkrótce wziął osobisty udział. Mimo iż na początku powstania został schwytany i osadzony w więzieniu w Ołomuńcu, po ucieczce z aresztu ponownie wrócił do powstańców. W bitwie pod Mełchowem został ciężko ranny (stracił nogę) i dostał się niewoli rosyjskiej. Dzięki staraniom rodziny został wypuszczony z niewoli, musiał jednak wyjechać za granicę. W 1864 roku udał się do Paryża, gdzie zaczął studiować malarstwo, następnie przeniósł się do Gandawy na studia inżynierskie, w końcu ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Monachium. Już jako znany malarz powrócił do Polski. Tu jednak niespodziewanie, w wieku 35 lat, zrezygnował z dalszej kariery malarskiej i zdecydował się wstąpić do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi. Po pół roku opuścił jednak nowicjat, przez pewien czas leczył się nawet w szpitalu psychiatrycznym, w końcu udał się do swego brata na Podole. Tam zetknął się z regułą III Zakonu św. Franciszka z Asyżu i zaczął ją propagować wśród tamtejszych chłopów. Po powrocie do Krakowa sprzedał swoje obrazy i przekazał uzyskane środki na rzecz ubogich i najbardziej potrzebujących. Osiadł wśród nich jako zarządca ogrzewalni dla bezdomnych. W 1887 roku przyjął habit tercjarski i imię Albert, a rok później złożył śluby tercjarskie. Jednocześnie powołał do życia Zgromadzenie Braci III Zakonu św. Franciszka Posługujących Ubogim, zwanych albertynami (później powstała też żeńska gałąź tego zgromadzenia, tzw. albertynki). Brat Albert był niestrudzony w niesieniu pomocy najbardziej potrzebującym: zakładał przytuliska, sierocińce, domy dla starców, kuchnie dla ubogich (za jego życia powstało ponad 20 takich domów). Nie bał się osobiście kwestować na rzecz swoich podopiecznych. Sam także żył jak nędzarz, zmagając się z kalectwem, w końcu wyniszczony trudami życia i ciężką chorobą zmarł w Boże Narodzenie 1916 roku. Jego pogrzeb zgromadził tysiące krakowian, wśród których byli biskupi, profesorowie, rajcy miasta Krakowa, mieszczańskie elity, a także rzesze ubogich, biednych i bezdomnych, katolicy i żydzi — a wszyscy uważali go za najpiękniejszego człowieka pokolenia.

Paweł VI w 1977 roku ogłosił dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego Brata Alberta, a Jan Paweł II w 1983 roku dokonał jego beatyfikacji. W 1985 roku przeniesiono relikwie Błogosławionego z krypty kościoła karmelitów bosych (gdzie złożono je w 1949 roku) do kościoła Ecce Homo (gdzie znajduje się jego legendarny obraz pod tym tytułem). Uroczystej kanonizacji dokonał w Rzymie 12 listopada 1989 roku Jan Paweł II, który jeszcze jako Karol Wojtyła dał wyraz swego podziwu dla jego dzieła, pisząc sztukę Brat naszego Boga. Dzieło Brata Alberta trwa do dnia dzisiejszego. Ten powstaniec, więzień, wybitny malarz, bywalec salonów, w końcu ubogi tercjarz franciszkański uczy nas, jak być dobrym jak chleb dla każdego cierpiącego, chorego, nieszczęśliwego i ubogiego człowieka.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama