Św. Józef Maria Rubio y Peralta

Biografia św. Józefa Marii Rubio (1864-1929), kanonizowanego 4.05.2003

Św. Józef Maria Rubio y Peralta

Urodził się 22 lipca 1864 r. w Dalías (Almería). Był najstarszym z 12 dzieci chłopskiej rodziny Francisca i Mercedes. Jego dziadek ze strony matki mówił o nim: «Ja umrę, lecz ten, kto będzie żył, zobaczy, że to dziecko zostanie wielkim człowiekiem i wiele uczyni dla Boga». Uczęszczał do szkoły w rodzinnej wiosce, po lekcjach chętnie czytał żywoty świętych. Gdy miał dziesięć lat, jego wujek kanonik posłał go do szkoły średniej w stolicy, zorientowawszy się jednak, że ma on powołanie do kapłaństwa, umieścił go w seminarium diecezjalnym w Almerii. W 1879 r. Józef Maria przeniósł się do seminarium w Grenadzie, gdzie studiował filozofię, teologię i prawo kanoniczne. Był ulubionym studentem kanonika Joaquina Torresa, który wyjeżdżając do Madrytu, zabrał go ze sobą i w 1887 r. zapisał do tamtejszego seminarium diecezjalnego. 24 września tego samego roku Józef Maria otrzymał święcenia kapłańskie i został inkardynowany do tej diecezji.

Od 1 listopada 1887 r. był wikariuszem w madryckiej parafii Chinchón, gdzie w ciągu zaledwie dziewięciu miesięcy zyskał sobie opinię świętego. Kontynuował w tym czasie studia teologiczne, a w 1888 r. uzyskał licencjat w tym zakresie w Toledo. Tam również uzyskał licencjat z prawa kanonicznego w r. 1897.

Już przed świtem udawał się do kościoła na modlitwę, wiele godzin poświęcał na katechizację dzieci. Wszyscy podziwiali jego surowy tryb życia i ubóstwo oraz miłosierdzie względem najbiedniejszych.

24 września 1889 r. został administratorem parafii Estremera w Madrycie. Wyróżniał się głębokim życiem duchowym i wrażliwością na los ubogich i chorych. Dzielił się z innymi tym, co posiadał.

Następnie został mianowany profesorem łaciny, filozofii i teologii pastoralnej w madryckim seminarium oraz notariuszem diecezjalnym. Wyznaczono go również na kapelana bernardynek; funkcję tę pełnił przez 13 lat. Oddawał się intensywnej pracy apostolskiej, która wypełniła całe jego życie. Uchodził za znakomitego spowiednika. Uczył religii ubogie dzieci w «szkołach niedzielnych»; opiekował się bezdomnymi, bezrobotnymi i tzw. kloszardami; jednocześnie prowadził rekolekcje. Często spędzał noce na modlitwie. Ci, którzy widzieli go odprawiającego Mszę św., mówili: «Sprawia wrażenie, jakby z kimś rozmawiał». W r. 1904 odbył pielgrzymkę do Rzymu i Ziemi Świętej. Te dwa miejsca wywarły na nim niezatarte wrażenie. Z pobytu w Rzymie szczególnie zapamiętał postać papieża Piusa X, katakumby oraz groby apostołów Piotra i Pawła, z Jerozolimy — Święty Grób i Kalwarię.

Był kapłanem diecezjalnym, ale wielkim podziwem darzył Towarzystwo Jezusowe. Mówił, że jest «jezuitą z zamiłowania». Całe jego życie nastawione było na «pełnienie woli Bożej». 11 października 1906 r. wstąpił do nowicjatu jezuitów w Grenadzie. Pierwsze śluby zakonne złożył 12 października 1908 r. i przez następny rok pozostał w Grenadzie, aby pogłębić wykształcenie teologiczne; jednocześnie głosił misje ludowe i rekolekcje. Następnie prowadził dzieła apostolskie w domu jezuitów w Sewilli, kierując Sodalicją Mariańską Młodzieży, Wynagradzającą Wspólnotą Żołnierzy, Apostolstwem Modlitwy, Konferencjami św. Wincentego a Paulo, a także szkołą wieczorową dla robotników. Pełnił też posługę w konfesjonale oraz głosił kazania dla członków Nocnej Adoracji. Był wymagający, ale łagodny. «Więcej much złapać można dzięki kropli miodu niż za pomocą beczki octu» — mawiał żartobliwie. We wrześniu tego samego roku przeniósł się do Manresy w pobliżu Barcelony, by tam odbyć «trzeci rok probacji», po czym został skierowany do Madrytu, gdzie 2 lutego 1917 r. złożył wieczyste śluby zakonne.

Od tej pory Madryt stał się polem jego intensywnej pracy apostolskiej. Mieszkał w domu jezuitów przy ul. de La Flor. Wszyscy garnęli się do niego. Jego postać, w sutannie, z lekko pochyloną głową, emanowała dobrocią. Jego kazania, wolne od retoryki, przyciągały ludzi i były przekonujące, gdyż żył zgodnie z tym, co głosił. Jego dewiza brzmiała: «Czynić to, czego Bóg pragnie, i pragnąć tego, co Bóg czyni». Organizował i głosił liczne misje ludowe w małych miejscowościach wokół Madrytu. Mimo że nachodziły go rozliczne wątpliwości, z oddaniem prowadził dzieła apostolskie, ku pożytkowi jak największej liczby osób; toteż w Madrycie za jego czasów nadzwyczajnie szerzyła się opinia o jego świętości. Gdy próbował założyć stowarzyszenie «uczniów św. Jana», został poddany kontroli policyjnej pod zarzutem tworzenia nowego zgromadzenia zakonnego. Z tego względu przełożeni zabronili mu tej działalności, co przyjął spokojnie, mówiąc: «Nie pragnę niczego innego, jak tylko pełnić najświętszą wolę Bożą».

Aby się u niego wyspowiadać, trzeba było czekać w ponadtrzygodzinnej kolejce. Wszystkich traktował na równi i według kolejności, zarówno arystokratów, jak i biedaków. Obdarzony był darami mistycznymi, a także specjalnymi łaskami nadprzyrodzonymi, jak dar proroctwa. Stwierdzono również, że był o tej samej porze w konfesjonale i z wizytą u chorego. W swym sercu słyszał na odległość wołanie o pomoc, a nawet prośbę umierającej matki, by wyspowiadać jej niewierzącego syna. Pewnego dnia w okresie karnawału grupa przebierańców zastawiła na niego pułapkę, wzywając go do jednego z domów publicznych, ażeby udzielił choremu sakramentu namaszczenia. Jeden z nich leżał w łóżku i udawał umierającego, aby zabawić pozostałych i umożliwić sfotografowanie tej sceny. Gdy o. Rubio wszedł do pokoju «chorego», okazało się, że on naprawdę nie żyje. Wydarzenie to wywarło na pozostałych tak wielkie wrażenie, że dwie osoby z owej grupy wkrótce po tym wstąpiły do zakonu.

Józef Maria pełnił swą posługę duszpasterską w najuboższych dzielnicach Madrytu, w szczególności w La Ventilla, gdzie wśród robotników budziły się nastroje rewolucyjne. Zakładał szkoły i głosił słowo Boże, wychowując licznych chrześcijan, którzy później ponieśli śmierć męczeńską w czasie prześladowań religijnych w Hiszpanii.

Zachęcał do utworzenia «tajnej ligi» osób żyjących w świecie i realizujących ideał doskonałości; propagował tym samym formę konsekracji, która później przybrała konkretne kształty w instytutach świeckich. Przeczuł własną śmierć i pożegnał się z przyjaciółmi. Pod koniec kwietnia 1929 r. przełożeni, widząc, że intensywna praca i dotkliwa choroba bardzo go osłabiły, przenieśli go do nowicjatu w Aranjuez, aby wypoczął. Tam powiedział: «Panie, jeśli chcesz mnie zabrać teraz, jestem gotowy». W trzecim dniu pobytu w Aranjuez, 2 maja 1929 r., siedząc w fotelu, powiedział: «Teraz odchodzę», i zmarł na atak serca. W całym Madrycie powtarzano: «Umarł święty!» Tysiące osób wzięło udział w jego pogrzebie. Jego doczesne szczątki zostały złożone na cmentarzu należącym do nowicjatu, jednak w 1953 r. przeniesiono je do nowego Domu Profesów w Madrycie.

Jan Paweł II beatyfikował go 6 października 1985 r. w Rzymie; jego relikwie znajdują się w domu Towarzystwa, obok kościoła parafialnego Najświętszego Serca i św. Franciszka Borgiasza w Madrycie przy ul. Maldonado, a jego wspomnienie liturgiczne obchodzone jest 4 maja.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama