Moja wiara, mój naród nie są na sprzedaż

Rumuńscy greckokatoliccy biskupi niedawno beatyfikowani przez papieża nie wyrzekli się swojej wiary, pomimo tortur i wieloletniego więzienia

Proponowano im przejście na prawosławie, a w zamian mogli ocalić swoje życie. Jednak rumuńscy greckokatoliccy biskupi niedawno beatyfikowani przez papieża nie wyrzekli się swojej wiary. Za to byli skazani na wieloletnie kary więzienia i torturowani przez komunistyczną dyktaturę. Dali przykład nam, ludziom XXI wieku, bo dzisiaj też pojawiają się ideologie, które się nam narzuca i stara się z nas wykorzenić najbogatsze tradycje kulturowe i religijne.

Na początku czerwca w czasie Boskiej Liturgii odprawianej na rumuńskim Polu Wolności w Blaj w Siedmiogrodzie papież beatyfikował siedmiu biskupów - męczenników za wiarę. Kiedy kard. Lucian Mureşan podziękował Ojcu Świętemu za beatyfikację męczenników okresu dyktatury komunistycznej, przypomniał, że już w 1952 roku Pius XII pragnął „ucałować łańcuchy tych, którzy niesprawiedliwie uwięzieni, płaczą i cierpią z powodu ataków na religię”, i teraz w Rumunii to marzenie się urzeczywistniło. Przybył następca Piotra, aby umocnić grekokatolików w wierze.

Miejsce beatyfikacji było symboliczne, bo Pole Wolności dla greckokatolików to nie tylko symbol walki o wolność narodową, ale także wolność duchową. To upamiętnienie świadectwa męczenników podczas komunistycznej dyktatury, zmarłych za wiarę katolicką. Po II wojnie światowej w Rumunii początkowo stosunki Kościołów z nowymi władzami układały się w miarę poprawnie, ale po pełnym objęciu władzy przez komunistów, bardzo szybko rozpoczęły się prześladowania religijne. Ze szczególną zaciekłością reżym zwalczał Kościół greckokatolicki. Ostatecznie władza komunistyczna nie tylko oficjalnie zlikwidowała Rumuński Kościół Zjednoczony z Rzymem - tak brzmi jedna z nazw oficjalnych Kościoła greckokatolickiego, ale też dążyła do masowego przejścia jego biskupów, duchownych i świeckich do Kościoła prawosławnego. To się nie udało.

Co łączy błogosławionych?

Siedmiu nowych rumuńskich błogosławionych to Valeriu Traian Frenţiu (1875-1952), biskup Lugoj; Vasile Aftenie (1899-1950), biskup tytularnego Ulpiany, rektor Akademii Teologicznej w Blaju; Ioan Suciu (1907-1953), administrator apostolski archidiecezji Făgăraş i Alba Iulia; Titu Liviu Chinezu (1904-1955), biskup pomocniczy archidiecezji Făgăraş i Alba Iulia; Ioan Bălan (1880-1959), biskup Lugoj; Alexandru Rusu (1884-1963), biskup Maramureş i Iuliu Hossu (1885-1970), biskup Klużu. Łączy ich na pewno to, że pełnili posługę biskupa wśród wiernych Kościoła greckokatolickiego, który pozostał wierny Ojcu Świętemu. Wszyscy zostali aresztowani jednego dnia - 28 października 1948 roku. Wszyscy przeszli przez więzienia, choćby w Dragoslavele i Căldăruşani. Cierpieli głód, choroby, przenikliwe zimno i niezliczone tortury, dlatego że należeli do Kościoła greckokatolickiego. Władze proponowały im przejście do Kościoła prawosławnego, ale oni nie wyparli się wiary katolickiej. Nie sposób opisać wszystko co przeżyli w jednym artykule. Warto więc później zajrzeć choćby na portale internetowe, by przeczytać więcej.

Moja walka się skończyła, wasza trwa nadal

Pierwszy z błogosławionych, bp Juliusz (Iuliu) Hossu spędził większą część życia w byłych klasztorach prawosławnych, zamienionych na zakłady karne. Ostatnie lata życia spędził w „mniej” uciążliwym areszcie domowym. W spisywanych potajemnie pamiętnikach-przemyśleniach pisał o głębokiej wierze, ufności pokładanej w Bogu i dziękował Mu za doświadczenia, jakie go spotykały. Kiedy umierał w szpitalu w Bukareszcie, ostatnie słowa skierował do obecnych wokół niego: „Moja walka się skończyła, wasza trwa nadal”. Na konsystorzu w 1969 roku papież Paweł VI mianował go kardynałem in pectore. Oficjalnie ogłoszono to już po śmierci biskupa, na konsystorzu w 1973 roku.

Przed aresztowaniem bp Bazyli (Vasile) Aftenie znalazł się w jednej z bukareszteńskich restauracji z 36 kapłanami greckokatolickimi, którzy zgodzili się przejść na prawosławie. Miało to zostać potwierdzone w siedzibie Patriarchatu Rumuńskiego. Kiedy Biskup ich potępił, większość z nich przyznała się, że została zmuszona do takiej decyzji. Po tym „skandalu” Biskupa przewieziono do klasztoru-więzienia Dragoslavele, a stamtąd do Căldăruşani koło Bukaresztu, czyli klasztoru zamienionego na obóz koncentracyjny. W maju następnego roku trafił do więzienia - izolatki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gdzie usiłowano zmusić go do wyrzeczenia się Kościoła greckokatolickiego i przejścia na prawosławie. W zamian za to proponowano mu nawet urząd prawosławnego patriarchy rumuńskiego. On jednak odpowiedział: „Ani moja wiara, ani mój naród nie są na sprzedaż”. Zmarł w więzieniu w Văcăreşti. Kiedy okazało się, że był bardzo wysoki i nie mieścił się w drewnianej skrzynce, służącej za trumnę, połamano mu nogi. Planowano spalenie jego zwłok, ale w tajemnicy pochował go ksiądz rzymskokatolicki na jednym ze stołecznych cmentarzy.

Bp Jan (Ioan) Suciu zdołał z więzienia wysłać kilka, napisanych ukradkiem, listów ks. Ciubotariu — byłemu mnichowi prawosławnemu, który przeszedł na katolicyzm. To jemu udało się przekazać je do nuncjatury w Bukareszcie. W 1949 roku bp Suciu uczestniczył w tajnej sakrze bp. Chinezu. Kiedy zmarł pogrzebano go na cmentarzu dla ubogich i do dzisiaj nie udało się ustalić miejsca, gdyż ziemia była tam wielokrotnie wyrównywana przez ciągniki.

Wspomniany przed chwilą Tytus Liwiusz (Tit Liviu) Chinezu został aresztowany wraz z 25 innymi księżmi greckokatolickimi. W więzieniu potajemnie przyjął sakrę biskupią. Mimo, że reżym robił wszystko, aby świat nie dowiedział się o tym wydarzeniu, wiadomość dotarła do Watykanu. Kiedy usiłowano nakłonić go do przejścia na prawosławie, odmówił. Pomimo cierpień nie załamał się, dając przykład pozostałym uwięzionym. Pewnego dnia wyraził zdziwienie, że „urzędnik komunistyczny, uważający się za ateistę, aż tak bardzo interesuje się naszym nawróceniem”. Aby jak najszybciej złamać opór księży i biskupów, władze więzienne postanowiły wykorzystać panującą ostrą zimę i przetrzymywały ich, m.in. bp. Chinezu w lodowatej celi z otwartym oknem. Z zachowanych dokumentów wynika, że czując zbliżającą się śmierć wyspowiadał się i zmarł, a właściwie zamarzł. Kolejny błogosławiony bp Jan (Ioan) Bălan formalnie nigdy nie został za cokolwiek skazany, a więc zmarł jako człowiek niewinny, nawet z komunistycznego punktu widzenia.

Bpa Aleksandra (Alexandru) Rusu jeszcze w 1957 roku skazano na 25 lat ciężkiego więzienia za rzekome podżeganie do niepokojów społecznych i zdradę. Pięć lat później w następstwie przeżytych cierpień zachorował i zmarł. Pochowano go na cmentarzu więziennym bez żadnych obrzędów religijnych. Ostatni z biskupów Walery Trajan (Valeriu Traian) Frenţiu, najstarszy z wymienionej siódemki, przeszedł wszystkie etapy represji: pobyty w więzieniach-klasztorach i tortury, a od 1950 roku przebywał w zakładzie karnym w Sighetul Marmaţiei. Tam wycieńczony zmarł. Pochowano go nocą we wspólnej mogile na Cmentarzu Ubogich, aby uniknąć w przyszłości ewentualnych pielgrzymek wiernych na jego grób.

Duchowe dziedzictwo

W czasie ich beatyfikacji w homilii Ojciec Święty zauważył, że nowi błogosławieni wskazują nam co robić, kiedy pojawiają się nowe ideologie, które negują wiarę, rodzinę i starają się, jak powiedział papież „wykorzenić nasz lud z najbogatszych tradycji kulturowych i religijnych”. Papież Franciszek podkreślił również, że nowi błogosławieni cierpieli i poświęcali życie, przeciwstawiając się niewolniczemu systemowi ideologicznemu, stosującemu przymus. Zauważył, że „innym aspektem duchowego dziedzictwa nowych błogosławionych jest miłosierdzie”. - Nieustępliwości w wyznawaniu wierności Chrystusowi towarzyszyła w nich gotowość na męczeństwo, bez słów nienawiści wobec prześladowców, wobec których okazywali wielką łagodność. Wymowne jest to, co stwierdził podczas swojego uwięzienia bp Juliusz Hossu: „Bóg posłał nas w te ciemności cierpienia, aby dać przebaczenie i modlić się o nawrócenie wszystkich”. Te słowa są symbolem i syntezą postawy, z jaką ci błogosławieni podczas próby wspierali swój lud w dalszym wyznawaniu swojej wiary bez poddawania się i bez odwetu. Ta postawa miłosierdzia wobec oprawców jest przesłaniem, ponieważ ukazuje się dzisiaj jako zaproszenie dla wszystkich, by przezwyciężyć urazy miłością i przebaczeniem, przeżywając wiarę chrześcijańską konsekwentnie i odważnie - podkreślił Ojciec Święty.

Dzisiaj również pojawiają się nowe ideologie, które w subtelny sposób starają się nam narzucić i wykorzenić z nas najbogatsze tradycje kulturowe i religijne. - Są to kolonizacje ideologiczne, które lekceważą wartości osoby, życia, małżeństwa i rodziny z propozycjami alienującymi, równie ateistycznymi jak w przeszłości, wyrządzają szkodę zwłaszcza naszej młodzieży i dzieciom pozostawiając ich bez korzeni, z których mogli by się rozwijać. Wówczas wszystko staje się nieistotne, jeśli nie służy własnym doraźnym interesom, i skłania osoby do wykorzystywania innych i traktowania ich jako zwykłe przedmioty - mówił Ojciec Święty.

Zachęcał każdego, aby zaniósł światło Ewangelii współczesnym i nadal walczył, podobnie jak ci błogosławieni z pojawiającymi się nowymi ideologiami. - Obyście byli świadkami wolności i miłosierdzia, aby braterstwo i dialog przeważały nad podziałami, powiększając braterstwo krwi, które ma swoje źródło w okresie cierpienia, kiedy chrześcijanie podzieleni na przestrzeni dziejów, odkryli, że są sobie bliżsi i solidarni — podkreślił.

Nie są to słowa skierowane tylko do mieszkańców Rumunii, bo podobnie dzieje się w naszym kraju albo choćby w Australii. O ostatnich wydarzeniach w Polsce związanych z nowymi ideologiami, które starają się nam narzucić i wykorzenić z nas tradycje kulturowe i religijne chyba nie muszę pisać, ale o tym co dzieje sie w Australii pewnie niewielu słyszało. Niedawno gwiazda reprezentacji tego kraju w rugby Israel Folau zamieścił wpis na Instagramie z fragmentem Biblii mówiącym o czynach homoseksualnych i innych grzechach. Związek sportowy zażądał od niego wycofania wpisu. Sportowiec nie podporządkował się i został wyrzucony z kadry narodowej, zerwano z nim wielomilionowy kontrakt i winą za to obarczono rugbystę, oskarżając go o homofobię. Wierzący zawodnicy popierają go pytając, co jego przekonania mają wspólnego z grą w rugby. Folau w opublikowanym przez media wideo, zwrócił się do wierzących mówiąc o potrzebie obrony swojej wiary. „Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?” - zacytował między innymi Ewangelię wg św. Marka.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama