Święty Józef i cierpienie na myśl o cierpieniu

Św. Józef - jak typowy mężczyzna - nie zwierzał się ze swoich trosk, ale głęboko przeżywał je w sercu

Jedna z radości i jeden ze smutków, które dotykają serca św. Józefa, związane są z proroctwem starca Symeona, który choć z radością powitał „Światło na oświecenie pogan” to jednak nie mógł zamilczeć prawdy o mieczu boleści, który zawisł nad rodziną z Nazaretu.

Dzisiaj rozważymy co wydarzyło się 40 dni po urodzeniu Jezusa, kiedy dla Maryi upłynęły dni oczyszczenia. Pojawił się wówczas u św. Józefa czwarty już smutek na wieść o proroctwie Symeona, zgodnie z którym miecz boleści miał przeniknąć duszę Maryi, ale temu uczuciu towarzyszyła radość Świętego, wynikająca z przeświadczenia, iż przeznaczeniem Dziecięcia jest zbawić ludzkość.

Co mówi Pismo Święte?

Jak zawsze zobaczmy co dokładnie mówi nam Ewangelia w relacji św. Łukasza: „Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon.

Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: «Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu»” (Łk 2, 22-35)

My oczywiście wiemy, że Maryja nie podlegała żadnej nieczystości, ale formalnie wraz z małżonkiem wypełniała ona wszelkie przepisy prawa, i dlatego w określonym czasie stawiają się oboje z Dzieciątkiem w świątyni. Zgodnie z nakazem Prawa Mojżesza chcieli wykupić swojego syna, który jako pierworodny należał do Boga. I tam właśnie podczas wypełniania tej religijnej formalności, pojawia się starzec Symeon przyprowadzony przez Ducha Świętego.  I ten starzec z największą radością bierze w swoje ręce Mesjasza, wielbi Boga, ale jednocześnie wygłasza przepowiednię, albo lepiej powiedzieć proroctwo, czyli objawia jaka jest wola Boga: Dziecię to stanie się kiedyś znakiem, któremu ludzie będą się sprzeciwiać, ponieważ znajdą się tacy, którzy z uporem będą Chrystusa odrzucać. Symeon zaznacza też, że Maryja będzie bardzo ściśle związana z tym dziełem Odkupienia mającym się dokonać przez jej Syna i w sposób symboliczny zapowiada jej cierpienia: twoją duszę przeniknie miecz. Jakkolwiek Symeon nie mówi nic o cierpieniu Józefa, to możemy sobie wyobrazić, jak głębokie musiało być również jego cierpienie na myśl, że dwie osoby które kocha najbardziej na świecie, które Bóg powierzył jego opiece, będą cierpieć. A jego przy tym pewnie już nie będzie, i nie będzie mógł nic zrobić, nie będzie mógł ich chronić. Gdyby miało być inaczej, starzec Symeon z pewnością mówiłby również o jego sercu. Możemy sobie też wyobrazić, że to cierpienie, ta świadomość, że Jezus i Maryja będą cierpieć, a on nie będzie mógł nic zrobić, pozostanie z Józefem na całe jego życie. On tych słów usłyszanych w świątyni nigdy nie zapomni. Niemniej w tym konkretnym momencie musiała się pojawić również radość z zapowiedzi powszechnego zbawienia: Jezus  ma być światłem na oświecenie pogan i chwałą Izraela! Jak każdy ojciec musiał być Święty Józef dumny, że jego syn, nieważne że przybrany, ale przecież kochany być może jeszcze bardziej niż własny, przyniesie zbawienie nie tylko Izraelowi, ale całemu światu, całej ludzkości.

Przebłyski nadzwyczajności w rutynie

I znowu mamy dwa znaki, nad którymi poprowadzić naszą refleksję. Zanim jednak do tego przejdziemy, warto podjąć jeszcze jeden aspekt sytuacji. Jak wspomniałem wyżej, Maryja choć nie potrzebowała oczyszczenia, to jednak wypełnia pewną formalność religijno — prawną. I to właśnie podczas tej można powiedzieć rutynowej czynności pojawia się Symeon i objawia proroctwo. To już absolutnie nie było rutynowe, bo przecież nie o każdym dziecku ofiarowanym w świątyni się wypowiadał. To było coś absolutnie unikalnego i niepowtarzalnego. I chciałbym, abyśmy przez chwilę pomyśleli o wszystkich tych czynnościach, które w związku z naszą wiarą i religią wykonujemy rutynowo, czasem nawet zżymając się na Pana Boga, ale bardziej na ludzi Kościoła, czyli księży, że czegoś od nas wymagają i utrudniają nam życie. To mogą być bardzo różne sprawy. Nawet tak prozaiczne, jak poproszenie o zaświadczenie dla rodzica chrzestnego. Często deleguje się mamę czy babcię „Idź mi to załatw, bo ja nie mam czasu”. I nawet nam przez myśl nie przejdzie, że taka rutynowa czynność może stać się okazją do absolutnie nieoczekiwanego spotkania, podczas którego może mi zostać objawiona wola Boża. Że może się zdarzyć taka nadzwyczajna interwencja. Że takie spotkanie, czy na przykład związana „z karteczką” spowiedź może zupełnie odmienić moje życie, a przynajmniej rzucić na nie nowy snop światła. Dlatego sugerowałbym, aby tych rzeczy rutynowych nie lekceważyć, ale przeżywać je głęboko i przede wszystkim z szeroko otwartymi oczami i sercem. Nasz życiowy Symeon może być tuż za rogiem.

Być jak Hiob i św. Józef

A wracając do smutku związanego z przyszłym cierpieniem kogoś kogo kochamy, kogoś kto czasami niemal we wszystkim od nas zależy. Dzisiaj dzięki możliwościom medycyny, czasami jeszcze przed urodzeniem dziecka można się dowiedzieć, że będzie ono cierpieć. A nawet że jest mu pisana, przynajmniej od strony diagnozy medycznej, szybka i bolesna śmierć. Kilka lat temu przeprowadzałem dla „Opiekuna” rozmowę z Anną, która dowiedziała się, że dziecko, które nosi pod sercem jest bezczaszkowcem i bezmózgowcem i że w świetle polskiego prawa „może taką ciążę usunąć” jak napisano. Do czego też ją namawiano. Anna postanowiła urodzić Zosię, choć wiedziała, że dziecko umrze niemal natychmiast po urodzeniu. Powiedziała mi: „Zawsze miałam takie przekonanie, że życie jest darem Bożym, że człowiek staje się człowiekiem na samym początku tego procesu, czyli w momencie zapłodnienia. Nie wiem, czy tu chodzi o moją wyobraźnię, czy o tak rozwiniętą świadomość, ale nigdy by mi nie przyszło do głowy, aby zabić dziecko, które się we mnie poczęło. Mam już dwoje dzieci i aborcja jest dla mnie absolutnie nie do pomyślenia”. Anna przypomniała też, „że gdyby każda kobieta w ciąży miała obok siebie kochającego ją i odpowiedzialnego mężczyznę mielibyśmy znacznie mniej dramatów związanych z aborcją”. No właśnie. Każda kobieta potrzebuje obok siebie... św. Józefa. Świętym Józefem Anny był jej mąż, Stefano: „Kiedy się dowiedziałem, że dziecko jest chore, najpierw było mi bardzo smutno, ale niemal natychmiast zaakceptowałem to, co nam się zdarzyło i zacząłem zastanawiać się, jak sobie z tym poradzimy. Przede wszystkim, próbowaliśmy znaleźć i zrozumieć Boży plan, który, jak wierzyliśmy, musiał się gdzieś za tym wszystkim kryć. Przyznam, że sam byłem zdziwiony pokojem w sercu i spokojem, z jakim przez to wszystko przeszedłem wspólnie z żoną, nie było żadnej desperacji, czy rozpaczy. Bardzo ważne było to, że mamy z żoną dokładnie takie same poglądy i od samego początku byliśmy nastawieni, że przyjmiemy wszystko, cokolwiek Bóg nam ześle w naszym wspólnym życiu. Wszystko. I zawsze się w tym wzajemnie wspieraliśmy. I zaakceptowaliśmy również to. Bardzo szybko”. Zosia zmarła po dwóch godzinach. Ale zdarza się, że trzeba towarzyszyć cierpieniom własnego dziecka przez wiele lat. Że trzeba wszystko, całe swoje życie poświęcić cierpieniu dziecka. Wtedy trzeba mieć naprawdę wielką wiarę i miłość. I zaufanie do Boga.

Trzeba też w wychowaniu dzieci może jednak bardziej niż „zaoszczędzić im wszelkich cierpień i trudności, żeby miały łatwiej niż my” przygotować je do szukania i pełnienia woli Bożej. Bez względu na wszystko. I samemu tę wolę przyjmować.

 

„Święty Józefie,

Przykładzie wierności

W wypełnianiu planów Bożych.

Twój ból był ogromny,

Gdy z proroctwa Symeona dowiedziałeś się,

że Jezusowi i Maryi przeznaczone jest cierpienie.

Lecz ból ten przerodził się w radość,

Na wieść o tym, że ich cierpienie

Będzie przyczyną zbawienia niezliczonych dusz.

Przez twe cierpienie i radość,

Oraz przez zasługi Jezusa i Maryi, prosimy Cię,

Spraw byśmy byli zaliczeni do grona dusz,

Które chwalebnie zmartwychwstaną.

Przez Chrystusa Pana Naszego.

Amen”.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama