Ośmiu błogosławionych

Potrety i biografie (po angielsku lub po polsku)
Giovanni Antonio Farina Gaetana Sterni
o. Luigi Tezza ks. Metody Trczka
Maria Albero bp Paweł Gojdicz
o. Bartolomeu Fernandes dos Martires

Jan Paweł II w dniu swoich imienin, w niedzielę 4 listopada, ogłosił ośmiu nowych błogosławionych. Oni stali się dla Kościoła i świata „wymownym znakiem Bożej miłości”.

W imieniny Papieża

Życzenia dla Papieża i sylwetki ośmiu nowych błogosławionych nadawały ton niedzielnej Mszy świętej na Placu św. Piotra. Karol Wojtyła, imiennik św. Karola Boromeusza, obchodził — przy słonecznej pogodzie i udziale 25 tysięcy wiernych — dzień swoich imienin.

Polskim akcentem była tradycyjna już obecność pielgrzymki archidiecezji gdańskiej, przybyłej na papieskie imieniny. Jan Paweł II mógł więc w zupełnie rodzinnym nastroju wynieść do godności błogosławionych dwóch słowackich męczenników, włoskiego i portugalskiego biskupa, dwóch księży Włochów i dwie zakonnice, jedną z Włoch, drugą z Hiszpanii. Cała ósemka błogosławionych poświęciła swoje życie dla chwały Boga i dobra swoich braci, i wyznacza żyjącym nowe kanony świętości. Liczba beatyfikowanych w ciągu 23 lat pontyfikatu wzrosła po uroczystości do 1282.

Męczennicy komunizmu

Nasi południowi sąsiedzi mieli w Rzymie swój wielki dzień. Papież w swoim pasterskim słowie, wygłoszonym podczas Mszy świętej, poświęcił najwięcej miejsca właśnie męczennikom z terenów dawnej Czechosłowacji. Obaj błogosławieni — biskup Paweł Gojdicz i ksiądz Metody Trczka — umarli w komunistycznych więzieniach, nie chcąc wyrzec się swojej wiary, miłości do Kościoła i przywiązania do Następcy św. Piotra. Obaj służyli Kościołowi greckokatolickiemu na Słowacji i w Czechach. — Dzielą teraz tę samą koronę chwały — zaznaczył Papież.

Pierwszy z nich — bp Paweł Gojdicz — był synem greckokatolickiego księdza. Od początku pobytu w seminarium wyróżniał się głębokim życiem wewnętrznym. Kierował się dewizą: Życie nie jest trudne, ale dzieje się zupełnie na serio. Po święceniach kapłańskich w 1911 r. i wikariacie w parafii pod opieką swojego ojca, wstępuje do zakonu bazylianów. Pragnie żyć z daleka od świata, aby lepiej służyć Bogu. Wola Boża była jednak inna. — Z Bożą pomocą chcę zostać ojcem sierot, pomocnikiem ubogich i pociechą dla strapionych — powiedział wkrótce po nominacji na administratora apostolskiego eparchii preszowskiej. Po przyjęciu święceń biskupich w Rzymie w roku 1927, papież Pius XI podarował mu złoty krzyż — zapowiedź przyszłych cierpień w służbie biskupiej.

Po kilku latach, w skomplikowanej sytuacji państwa słowackiego jego osoba stała się solą w oku dla rządzących związanych z ideologią faszystowską. Jednak to najgorsze nastąpiło po wojnie. Komuniści wyjęli Kościół greckokatolicki spod prawa, co doprowadziło do procesu i aresztowania hierarchów. Wobec biskupa Gojdicza zasądzono karę dożywotniego więzienia, grzywnę dwustu tysięcy koron i pozbawiono go praw obywatelskich. — Rozpoczęła się jego długa kalwaria cierpień, poniewierki i poniżenia, która doprowadziła do śmierci — stwierdził Jan Paweł II.

W trudnej sytuacji odosobnienia skazany biskup nie traci ducha. — Nie wiem, czy byłoby na pewno zyskiem wymienić koronę męczeństwa na dwa lub trzy lata życia na wolności, zostawiam tę decyzję dobremu Bogu — stwierdził uwięziony. Najpiękniejszym momentem w jego długoletnim więziennym życiu był czas siedemdziesiątych urodzin. Wówczas to, w roku 1958, dotarł do niego urodzinowy telegram od Piusa XII.

Śmierć męczennika nadeszła dokładnie dwa lata później, w szpitalnej celi więzienia w Leopoldowie na Słowacji. Była konsekwencją chorób nabytych z powodu złego traktowania. Ciało zostało pochowane bez żadnej ceremonii, w bezimiennym zbiorowym grobie. Opatrzono je numerem 681.

Podobnie kończy swoje bogate życie ojciec redemptorysta Metody Dominik Trczka, drugi beatyfikowany męczennik komunizmu. Wraz z nadejściem reżimu — podobnie jak inni zakonnicy — został wywieziony do obozu koncentracyjnego, oskarżony o szpiegostwo i osadzony w wiezieniu w Leopoldowie. Tam złożył najwyższą ofiarę za wierność. Umarł na skutek wyczerpania i niedostatków w 1959 roku, wybaczywszy przedtem swoim oprawcom.

Włosko-iberyjska feta

Podczas niedzielnej celebracji Włosi, Hiszpanie i Portugalczycy byli najliczniejszą grupą pielgrzymów. To oni, zgodnie z żywiołowym temperamentem, stworzyli iście południową atmosferę. Nie bez przyczyny. Połowę z ósemki nowo beatyfikowanych stanowili Włosi, dwoje pochodziło z Półwyspu Iberyjskiego.

„Południowi” błogosławieni realizowali na różne sposoby wezwanie Ewangelii. Fundatorka Sióstr Bożej Woli, Gaetana Sterni (1827—1889), pozostawiła po sobie dzieło liczące dziś 57 wspólnot. W Niemczech siostry zajmują się imigrantami, w Albanii pomagają w powstawaniu wspólnot chrześcijańskich, w Ekwadorze opiekują się kobietami „po przejściach”, a we Włoszech zajmują się m.in. chorymi w stanach terminalnych. Siostry żyją dziś tak, jak ich założycielka, zmieniając historię niejako od dołu.

Dzieło Misyjne Jezusa i Maryi ufundowała bł. Maria Pilar Izquierdo Albero (1906—1945). Ta dzielna Hiszpanka, po cudownym uzdrowieniu z paraliżu, oddała się zupełnie modlitwie i intensywnemu praktykowaniu miłości bliźniego wśród potrzebujących. Chorzy i umierający w samotności byli też obiektem czynów miłości kamilianina Luigiego Tezza (1841—1923). Błogosławiony pełnił przez 23 lat zadanie dobrego samarytanina. Jego dobre czyny poznali chorzy Europy i Ameryki Łacińskiej, a Zgromadzenie Córek św. Kamila zawdzięcza swój początek właśnie jemu.

Ojciec Paolo Manna (1872—1952) został nazwany przez aktualnego biskupa Avellino Antoniego Forte gwiazdą pierwszej wielkości na firmamencie Kościoła. To on, jako jeden z pierwszych, posiadł wielkie intuicje dotyczące inkulturacji w pracy misyjnej. Podkreślał przy tym równocześnie powszechność i uniwersalność głoszonych prawd wiary. Natomiast portugalski dominikanin Bartolomeu Fernandes dos Martires (1514—1590) dał się poznać jako wzór biskupa doby odnowy. Wyróżniał się swoimi homiliami, pewnością i ortodoksją głoszonej doktryny. — Ten Boży człowiek — jak zauważa pierwszy biograf biskupa — zalecał ćwiczenia duchowne innym, ale przede wszystkim sam je praktykował.

Biskup Giovanni Antonio Farina (1803—1888), znany w Vicenzy fundator pierwszej szkoły powszechnej dla dziewcząt i instytutu sióstr, był również apostołem Bożego Miłosierdzia. Pójdę wszędzie — mawiał nowy błogosławiony — aby świadczyć o miłosierdziu Boga. Nie był człowiekiem władzy czy układów, działał poprzez wnętrza ludzkie. Mówił o modlitwie jako o sztuce, którą można nabyć w szkole codzienności.

Bóg mieszka w swoich świętych

Gdzie mieszka Bóg? — zapytał kiedyś Martin Buber. — Bóg mieszka tam, gdzie pozwala mu się wejść — odpowiedź myśliciela, choć zdawkowa, nabiera znaczenia w spotkaniu ze świętymi Kościoła. Wyniesieni na ołtarze pozwolili bowiem wejść Bogu do sanktuarium swojego życia. To oni, w świecie, gdzie wszystko wydaje się podlegać kompromisowi, postawili na niezmienną rzeczywistość duchową. — Naśladujcie, najdrożsi, wysokie wymagania chrześcijańskiego życia, które oni demonstrują — tak apelował do wszystkich Jan Paweł II. Wezwanie papieskie domaga się odpowiedzi.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama