Sługa nieszczęśliwych

O postaci błogosławionego Alojzego Guanelli

„Pełen mieszanych uczuć w sercu przekraczałem bramę oddziału dla upośledzonych psychicznie i fizycznie, mieszczącego się w Centrum Rehabilitacyjnym Świętego Józefa (...) w Rzymie. Stanąłem naprzeciw 110 osób, które spoglądały na mnie nie jak na intruza, ale jak na nowego przyjaciela, w którym znajdą jeszcze jedno otwarte serce i pomocną dłoń. Jako nowy wicedyrektor oddziału zacząłem poznawać »język« tych Dobrych Dzieci. Tak właśnie błog. Luigi Guanella nazywał upośledzonych ze względu na ich niewinność, bezgraniczną ufność i miłość do każdego, kto otwiera przed nimi swe serce i swą dłoń” — wspomina ksiądz guanellianin Wiesław Baniak ze Zgromadzenia Sług Miłości.

Doceniając zasługi Zgromadzenia Sług Miłości (popularnie nazywanych guanellianami) i potrzebę ich charyzmatu w różnych zakątkach świata, Jan Paweł II zwrócił się pewnego dnia do ich przełożonego z pytaniem: „Dlaczego nie ma Was jeszcze w Polsce?”. No właśnie — dlaczego?

Błogosławiony Guanella

35 lat temu papież Paweł VI w Bazylice św. Piotra w Rzymie ogłosił księdza Alojzego Guanellę nowym błogosławionym. Kim był i co niezwykłego zdziałał?

Ksiądz Guanella urodził się 19 grudnia 1842 r. we Fraciscio (Sondrio), niewielkiej wiosce alpejskiej we Włoszech, położonej na zboczu górskim. Powyżej widać było ośnieżone szczyty, z których spływał górski potok, oraz pastwiska rozciągające się aż do podnóża góry Gualdera. W tych malowniczych okolicach wychowywał się Luigi. Rodzice wpoili swym trzynaściorgu dzieciom silną wiarę, zamiłowanie do modlitwy oraz wielką ufność w Opatrzność Bożą. Po swoim ojcu Wawrzyńcu odziedziczył Luigi mocny charakter zahartowanego górala, matka natomiast przekazała mu wrażliwość na ludzką niedolę. Spośród licznego rodzeństwa Luigi najlepiej czuł się w towarzystwie siostry Katarzyny. Zwierzali się sobie z dziecięcych — wtedy jeszcze — marzeń. A o czym marzyli? „Gdy już będziemy dorośli, przygotujemy... mnóstwo zupy dla naszych biednych!” — powtarzali.

W Wielki Czwartek 8 kwietnia 1852 r. Luigi przystąpił do I Komunii św. Kiedy już wszyscy wyszli z kościoła, on udał się w stronę góry Gualdera, aby tam w ciszy się pomodlić. Usiadł zamyślony na polanie. W ręce trzymał książeczkę do nabożeństwa i tak usnął. Obudziło go wołanie. Zobaczył jakąś Panią, która wyciągnęła prawą rękę, jakby chciała mu coś pokazać, i powiedziała: „Gdy już będziesz dorosły, zrobisz to wszystko dla biednych”. Ujrzał obrazy — jakby ktoś wyświetlał film jego życia — ukazujące to, czego ma dokonać.

Gdy miał 12 lat, wikary z Franciscio nauczył go czytać i pisać. Dalszą naukę kontynuował w szkole podstawowej w Pianazzo, gdzie chodził pieszo, codziennie przemierzając sporo kilometrów. Powołanie do kapłaństwa poczuł w sobie będąc jeszcze małym chłopcem. Często służył do Mszy. Po sześcioletniej nauce zgłosił się do Niższego Seminarium Duchownego. W 1860 r. we Franciscio w miejscowym kościele odbyły się jego obłóczyny, a 26 maja 1866 r. przyjął święcenia kapłańskie w Como.

Od pierwszych lat swojej misji kapłańskiej poświęca się osobom potrzebującym pomocy materialnej i duchowej. Po latach poszukiwań w 1886 r. rozpoczyna ostateczną realizację swoich życiowych pragnień, odczytując je jako wolę Bożą. Pragnąc służyć opuszczonym i cierpiącym, otwiera w Como pierwszy Dom Bożej Opatrzności. Od tego czasu następuje szybki rozwój jego dzieła. Zakłada dwa zgromadzenia zakonne. Męskie — to Słudzy Miłości (guanellianie), żeńskie zaś — Córki Maryi Matki Bożej Opatrzności.

Dzieło miłości

Księdzu Guanelli bardzo zależało na niesieniu pomocy sierotom oraz dzieciom upośledzonym psychicznie. Co roku jeździł do Turynu i zostawiał swoich podopiecznych w Cottolengo czy też w oratoriach księdza Bosko (z którym się przyjaźnił). Napisał 40 książek i broszur dotyczących wychowania chrześcijańskiego, historii Kościoła oraz życia świętych.

Kapłańska gorliwość ks. Guanelli przysporzyła mu wielu wrogów. Atakowali go członkowie sekt. Policja kontrolowała jego kazania. By doprowadzić go do biedy, odmówiono mu dotacji rządowej, do której miał prawo na równi z innymi kapłanami. Ludzie jednak kochali go, szanowali i uważali za świętego.

Swoje wielkie dzieło rozpoczął w Pianello. Płynąc kiedyś statkiem po jeziorze Como, spojrzał na wieżę kościoła w Pianello. Otaczała ją dziwna jasność, a wewnętrzny głos mówił mu: „Z tego właśnie miejsca zaczniesz twoje dzieło!”. Istotnie po kilku latach został oddelegowany do tej miejscowości jako kapelan sióstr urszulanek oraz kierownik przytułku. Tu właśnie powstał dom macierzysty całego dzieła ks. Guanelli, czyli obydwu założonych przez niego zgromadzeń. W ciągu kilku lat domek został rozbudowany. Musiał zapewnić schronienie i opiekę nie tylko sierotom, ale także ludziom kalekim oraz starszym.

Przez całe swoje życie ks. Guanella działał z wielką energią. W Rzymie wybudował dom dla staruszek i upośledzonych dziewcząt. W 1912 r. powstał tam także kościół ku czci św. Józefa, którego proboszczem został współbrat ks. Guanelli, ks. Aurelio Bacciarini. Jego gorliwość duszpasterska ożywiła ospałą dotychczas dzielnicę Trionfale. W związku z tym na jednej z audiencji Pius X powiedział do ks. Guanelli: „Muszę ci się poskarżyć, że twoi księża w Rzymie pracują za dużo!”. Na innej audiencji Papież, uśmiechając się dobrotliwie, rzekł do niego: „Masz tyle kłopotów, że chyba nie dają ci usnąć w nocy?”, na co ksiądz odpowiedział: „Ojcze Święty do północy to ja się trapię sam, ale już po północy o tych sprawach myśli Pan Bóg!”. Papież cenił ks. Guanellę i uważał go za swojego przyjaciela.

Sługa bliźniego

Jedną z ostatnich możliwości okazania heroicznej miłości bliźniego było dla ks. Guanelli trzęsienie ziemi, jakie 13 stycznia 1915 r. nawiedziło okolice Avezzano. Ksiądz Guanella był w tym czasie w Rzymie, gdyż — przeczuwając bliską śmierć — zaczął wizytować swe domy. Nie czuł się dobrze, mimo to jednak wraz z ks. Bacciarinim i zakonnicami natychmiast pośpieszył z pomocą.

27 września tegoż roku, gdy przebywał w Como i siedział przy stole ze współbraćmi, został sparaliżowany. Zmarł 24 października 1915 r. Na jego grobie umieszczono napis: „Patrz na nas z nieba i odwiedzaj tę winnicę, jakąś zasadził!”. Jego następcą został ks. Bacciarini.

„Pragnę założyć instytut dla ubogich. Czy możecie mi pomóc?” — zapytał kiedyś ks. Guanella dwu młodych seminarzystów, którzy byli jego gośćmi. Ci, żartując, ofiarowali mu jako swój dar po 20 groszy. Ks. Luigi, dziękując, powiedział im: „Bardzo dobrze! Pozwólmy teraz działać Bożej Opatrzności, a zobaczycie widzialne rezultaty!”. Był rok 1870, a gdy po 45 latach ks. Guanella umierał, działało już 40 jego domów!

Pierwsi Polacy

Guanellianie łączą w sobie dwa wzorce ewangeliczne: „Dobrego Pasterza” i „Miłosiernego Samarytanina”. Zgromadzenie pragnie dawać świadectwo miłości Boga i siać nadzieję. Opiekuje się osobami upośledzonymi umysłowo, starszymi, samotnymi i tymi, którzy potrzebują opieki i miłości. W tę służbę zaangażowani są księża, bracia zakonni, siostry oraz świeccy wolontariusze.

Słudzy Miłości są obecni we Włoszech, Szwajcarii, Hiszpanii, Izraelu, USA, Meksyku, Kolumbii, Brazylii, Argentynie, Paragwaju, Chile, Indiach, Nigerii i na Filipinach. W ostatnich latach zaistniała możliwość ich działalności na Madagaskarze, w Rumunii oraz w Polsce.

1 maja ubiegłego roku wśród wyświęconych księży guanellianów znalazł się pierwszy Polak — ks. Wiesław Baniak. W najbliższym czasie święcenia kapłańskie w tym zgromadzeniu przyjmie drugi Polak. Dwaj kolejni odbywają obecnie studia w Rzymie. Istnieje zatem nadzieja, że Opatrzność przyprowadzi ich także do Polski, która jest — według statystyk — narodem starzejącym się. Może zostanie wreszcie zrealizowane pragnienie Prymasa Polski kardynała Józefa Glempa, wyrażone przez niego w słowach: „Tak bardzo chciałbym, aby w mojej ojczyźnie rozkrzewił się taki duch i takie dzieło jak to! Podobałoby mi się, gdyby w Warszawie dla upamiętnienia 50. rocznicy inwazji hitlerowskiej wystawiono pomnik — nie z kamienia ani brązu, lecz świadectwa. Czy możecie na przykład wybudować jeden dom dla niepełnosprawnych? Stałby się orędziem głoszącym, że gdzie szalała nienawiść, króluje miłość; gdzie panowała pogarda dla życia, głosi się jego godność”.

 

* * *

„Gdy dobiegała końca moja praktyka zakonna i gdy opuszczałem oddział im. Papieża Piusa XII, rozstawałem się z moimi »Dobrymi Dziećmi« ze łzami w oczach. Byłem im bardzo wdzięczny za miłość i przyjaźń. (...) oni pokazali mi, co to jest »otwarte serce«, co to zaufanie w Bożą Opatrzność, co to szczera życzliwość i autentyczny smak przyjaźni. Dlatego może tak często w niedzielne popołudnia liczni mieszkańcy Rzymu odwiedzają nasz cichy i spokojny park, bo w nim — mówią — oddycha się miłością bliźniego, tutaj czuje się życie, tutaj jest ciągle wiosna!” — pisał, będąc jeszcze klerykiem, ksiądz Wiesław Baniak SDC.

Dokładniejsze informacje na temat zgromadzenia i przyjęcia do wspólnoty zakonnej można otrzymać, pisząc również po polsku, pod adresem:
Provincia Romana S. Guanella, Opera Don Guanella,
Ks. Wiesław Baniak,
Via Aurelia Antica 446, 00 165 Roma, Italia.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama