Otwarty kościół

Świadectwo

Moja przygoda w duszpasterstwie akademickim zaczęła się ponad cztery lata temu. Wtedy to jako początkująca studentka trafiłam do jednej ze wspólnot działających przy parafii św. Jakuba w Warszawie. Bez problemu od razu się w niej zadomowiłam. Wiedziałam, że właśnie tu jest moje miejsce.

Na spotkaniach wspólnoty, a także na Mszach studenckich uderzała mnie ogromna liczba uczestników. Zastanawiałam się, dlaczego w tym kościele zawsze jest tyle ludzi i to nie tylko w niedziele i uroczystości, ale także w ciągu tygodnia. Na terenie parafii znajduje się dużo akademików, jednak to, że studenci chcą tak licznie przychodzić do kościoła, jest w dużej mierze zasługą proboszcza i pozostałych prezbiterów — proboszcza, bo pozwala na wiele inicjatyw i udostępnia sale, a innych księży, bo po prostu chce im się coś dla nas robić.

W ciągu dnia w naszym kościele jest aż sześć Mszy świętych. To może normalne, świadczy jednak o tym, że świątynia ta jest zawsze otwarta i że w środku są ciągle do dyspozycji księża, którzy służą — przewodnicząc Eucharystii czy udzielając sakramentu pokuty. Duża liczba studentów bierze się też oczywiście stąd, że mogą oni tu znaleźć „coś” specjalnie dla siebie. Są to dwie wspólnoty akademickie: Ruch Światło-Życie i Akademicka Wspólnota Ewangelizacyjna „Woda Życia”, prowadzone przez duszpasterzy akademickich. Numery ich telefonów są wywieszone w kruchcie kościoła. Zawsze można zadzwonić i umówić się na spowiedź lub rozmowę.

Przedtem kapłan kojarzył mi się tylko z mówcą, który mówi coś niezrozumiałym językiem z ambony i jak „zrobi swoje”, po prostu znika i nigdzie nie można go znaleźć. Teraz ksiądz bardziej kojarzy mi się ze sługą, który nieustannie świadczy o Jezusie i stara się być dostępny; gdy jest taka potrzeba, daje się znaleźć. Na przykład pasterz mojej wspólnoty zazwyczaj jest u siebie w mieszkaniu i przyjmuje „interesantów”. Od rana do późnych godzin wieczornych drzwi u niego się nie zamykają. Gdy niedawno leżał chory w szpitalu, studenci też przychodzili do niego lub dzwonili.

Wiele osób przychodzi do naszego duszpasterza nie jak do kumpla, kolegi, dobrego lidera, organizatora, ale jak do ojca i przewodnika w drodze do Jezusa — żeby czasem w jakiejś sprawie się poradzić, niekiedy po prostu się wyżalić, wygadać czy zwyczajnie wypłakać.

Celem mojej wspólnoty jest poprzez ewangelizacje doprowadzić jak najwięcej młodych ludzi do Jezusa. Jesteśmy otwarci na nowe osoby: ci, którzy już w niej są, zapraszają innych. Co tydzień na spotkanie przychodzą kolejni ludzie. W ten sposób w ciągu siedmiu lat wspólnota z 12 osób rozrosła się do kilkuset. A pasterz jest tylko jeden, więc i pracy dużo... Nie bierze on jednak wszystkiego na siebie, tylko szuka odpowiednich współpracowników. W naszej wspólnocie istnieje grono osób, które doradza księdzu w podejmowaniu różnych decyzji odnośnie do wspólnoty; te osoby są również odpowiedzialne za powierzone im funkcje, zadania, na przykład za diakonie, ewangelizacje.

Są też we wspólnocie animatorzy — u nas jest ich już stu. Zawsze po modlitwie uwielbienia rozchodzimy się do grup dzielenia. Animator jest jakby przewodnikiem danej grupki, ma czuwać, by spotkanie przebiegało prawidłowo. Każda grupka ma „przydzielonego” patrona (święty lub błogosławiony), o którego wstawiennictwo prosi.

Od kilku lat istnieje u nas we wspólnocie tak zwane Przymierze. W jego skład wchodzą animatorzy, a także inne osoby, które utożsamiają się w pełni ze wspólnotą i czują się za nią odpowiedzialne. Przymierze tworzy jakby kręgosłup całej wspólnoty. Każdy jego członek ma do spełnienia pewne obowiązki. Są to między innymi: modlitwa za wspólnotę, częste uczestnictwo we Mszy świętej i adoracji, udział w rekolekcjach wspólnotowych, budowanie mostów przyjaźni, zaangażowanie się w konkretną posługę na rzecz wspólnoty.

Istnieją także diakonie, które mają do spełnienia określone funkcje we wspólnocie. Na przykład diakonia uwielbienia jest odpowiedzialna za oprawę muzyczną spotkania wspólnotowego, diakonia ewangelizacji prowadzi razem z księdzem rekolekcje adwentowe i wielkopostne, diakonia wstawiennicza modli się za osoby proszące o modlitwę. Jeśli ktoś chce służyć, to na pewno znajdzie odpowiednie dla siebie miejsce. Oczywiście głos decydujący ma zawsze duszpasterz i to on przewodzi wspólnocie i ją prowadzi. Często ktoś inny prowadzi spotkanie modlitewne, jednak ostatecznie to ksiądz decyduje, jaki ma ono mieć kształt i charakter.

Naszą wspólnotę buduje i jednoczy Eucharystia, którą przeżywamy co miesiąc na wspólnotowym spotkaniu, a także weekendowe rekolekcje, w których każdy z nas może wziąć udział co miesiąc lub częściej. W okresie wakacji rekolekcje trwają tydzień (jest kilka takich turnusów).

Będąc we wspólnocie, modląc się razem, służąc, nawiązuje się wiele różnych relacji: koleżeńskich, przyjacielskich; niektórzy poznają tu przyszłego współmałżonka. Ponieważ w naszej wspólnocie zawiązało się bardzo wiele małżeństw, powstała Wspólnota Rodzin. Choć ma ona odrębne spotkania, dalej stanowi część naszej wspólnoty — zawsze gromadzimy się na wspólnej Eucharystii.

Moje życie całkiem się zmieniło, gdy zaangażowałam się w duszpasterstwo akademickie, wchodząc w jedną ze wspólnot. Tutaj poznałam prawdziwych przyjaciół, z którymi spędzam razem czas, wyjeżdżając gdzieś, bawiąc się, dzieląc się radościami i smutkami. Poznałam ludzi, których łączy i jednoczy miłość do Jezusa. Zobaczyłam, że za Kościół są odpowiedzialni nie tylko księża i siostry zakonne, ale także wierni świeccy, także my, młodzi.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama