Sposoby wyjaśnienia

Fragment rozważań (p.t. Ciemne strony życia. Gdzie był wtedy Bóg?) nad kwestią choroby i cierpienia, bólu i śmierci, z perspektywy osoby dotkniętej chorobą nowotworową

Sposoby wyjaśnienia

Monika Nemetschek

Ciemne strony życia. Gdzie był wtedy Bóg

ISBN: 978-83-7580-282-5
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2012

Wybrany fragment
Rak jako wyzwanie
Złośliwy
Oczekiwanie na wyniki badań
Sposoby wyjaśnienia
Skąd wziął się „mój” rak?

Rak jako wyzwanie

Sposoby wyjaśnienia

Powyżej zasugerowana różnica między „murem świątyni” a „wnętrzem świątyni” ma także swoje konsekwencje w odniesieniu do lekarskich opinii i postępowania.

Panuje dzisiaj zwyczaj uzasadniania niemal każdego cierpienia fizycznego przez pryzmat psychiki. Gdy ktoś ma raka, przyczyn choroby natychmiast próbuje się szukać w jego duszy. Jedni sądzą, że pomocna byłaby tutaj psychoterapia, natomiast drudzy szukają przyczyny głębiej, w sferze duchowo-religijnej, i przypuszczają, że źródłem choroby jest niewyjaśniona wina.

Niezliczone hipotezy pokutujące w ludzkich umysłach są bez ogródek podawane do wiadomości człowiekowi dotkniętemu chorobą.

To jasne, że dłużej utrzymujący się brak równowagi duchowej ujemnie wpływa na fizyczne samopoczucie. Na przykład każdy wie, że zmartwienia negatywnie odbijają się na naszych nerwach.

Jednak nie dajcie sobie wmówić, że istnieją jakieś powiązania między rakiem a waszym nastrojem. Znałam ludzi, u których wszystko to, co uchodzi za psychiczny czynnik wywołujący nowotwór, nie okazało się słuszne, a mimo to zmarli na tę chorobę.

Inni natomiast żyli długo w tak zwanych warunkach sprzyjających powstawaniu raka w „pokojowej koegzystencji” i nie zachorowali.

Nie zaprzeczam, że poczucie bezsensu, „egzystencjalna próżnia” ma działanie sprzyjające powstawaniu nowotworu. Kto żyje w metafizycznej „bezdomności”, może być bardziej podatny na zachorowanie niż ten, kto czuje się w miłości Bożej pewnie i bezpiecznie. Jednak można także spotkać zdrowych jak ryby ateistów i głęboko wierzących chorych.

I jest coś jeszcze, czego nie należy przeoczyć — zwłaszcza w wypadku choroby nowotworowej — chodzi mi o wpływ substancji szkodliwych dla środowiska. Myślę o rozmowie z onkologiem, który powiedział: „My wszyscy razem nie mamy pojęcia o tym, ile trucizn wchłaniamy z wody, powietrza i tak zwanej zdrowej żywności. Każdy organizm ma związany z nimi limit. Jeśli zostanie on przekroczony, może dojść do nieprawidłowego rozrostu komórek”.

W takim wypadku w sferze psychiczno-duchowej wszystko może być w najlepszym porządku, a mimo to rak się rozwija.

Bez wątpienia istnieją powiązania między ciałem, duszą i duchem. Odnoszące się do nich interakcje są przekonujące, jednak funkcjonują niekoniecznie według wzorów, które im przypisujemy. Dlatego należy ostrożnie podchodzić do kwestii wyjaśniania przyczyn chorób.

Nie pozwólcie zatem niczego sobie wmawiać ani nękać się obarczaniem winą. Rzeczywiście istnieją choroby, które atakują tylko ciało, przy czym dusza i duch mogą być zupełnie zdrowe. Wtedy to od waszych sił zależy zdrowe podejście do fizycznej choroby. Tym samym staje się ona wyzwaniem, które może pociągnąć za sobą uzdrowienie całego człowieka, zwłaszcza że dusza i duch niosą, wspierają i karmią ciało energią.

Musimy okazać pokorę, by dostrzec, że wiele naszych tez o powstaniu różnych chorób to do tej pory tylko hipotezy. Możliwe, że niektóre interpretacje lub wyjaśnienia dla jednych mogą być spójne, dla innych nie. Gdy pomyślę o różnych wyjaśnieniach przyczyn raka piersi, ogarnia mnie nieprzyjemne uczucie: problemy w związku, nierozwiązany konflikt partnerski, utajona seksualność, niekarmienie dziecka piersią... Mogłabym tę listę jeszcze długo kontynuować!

Ostrożność i powściągliwość są konieczne, także ze strony lekarzy, zwłaszcza że takie interpretacje jakoś szufladkują zainteresowaną osobę. To jest nasz sposób obchodzenia się z drażliwymi rzeczami. Chętnie wpasowujemy je — celem uzyskania lepszej przejrzystości — w nasz ludzki schemat myślowy i w ten sposób zyskujemy wrażenie, że lepiej kontrolujemy sytuację.

Myśl, że to szufladkowanie — obojętnie, czy dokonują go lekarze, przyjaciele, psychologowie czy księża — może mieć nadzwyczaj niekorzystne skutki; widocznie w ogóle nie przychodzi do głowy tym, którzy je stosują. Najważniejsze, że mają sposób wyjaśnienia!

Musimy przyznać się do tego, że często nie wiemy, dlaczego i po co ta czy inna choroba spada na kogoś jak grom z jasnego nieba. Na dłuższą metę nie jest to takie istotne! Ważne jest, byśmy spróbowali zdrowo obchodzić się z chorobą, dostrzec rzeczywistość i nie walczyć z nią tak zawzięcie.

Powinniśmy sobie przy tym uświadomić, że kochający nas Bóg również tych, którzy Go kochają, nie może trzymać z dala od tego, co stanowi naszą doczesność. Nie chodzi o uchronienie przed chorobą, lecz o wypróbowanie w niej siebie! I to jest nam darowane, gdy tylko poddamy się Bożemu kierownictwu.

Jeśli wytrwamy do końca (Mt 10,22), to, co jest przez nas doświadczane jako beznadziejne, samo zmieni się w dobro. Możemy być pewni, że aktualne są słowa wypowiedziane przez świętego Pawła: „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28a).

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama