Rachunek sumienia, czyli co robię ze skarbem mojego życia?

Co powinno być centralnym punktem rachunku sumienia?

W Chrystusie Bóg — Tatuś potwierdza,

że jestem skarbem, który On kocha nad życie.

Gdy mam okazję popatrzeć na jakiś wyjątkowy skarb, na przykład na szlachetny kamień, wyjątkowe dzieło sztuki, bezcenną pamiątkę rodzinną czy list od niezwykłego przyjaciela, to przyglądam się temu skarbowi, zachwycam się nim i cieszę. Pragnę wyeksponować jego piękno oraz zastanawiam nad tym, w jaki sposób chronić ten skarb przed wszystkimi możliwymi zagrożeniami.

Jeśli jest we mnie cisza i refleksja, to wcześniej czy później odkrywam, że największym i zupełnie bezcennym skarbem na tej ziemi nie jest złoto, biżuteria czy dzieła sztuki, lecz każdy człowiek: ja i ty. Bóg nie stworzył mnie z niczego lecz z samego siebie. Tak, jak mama daje dziecku kawałek ciała i część krwi, tak Bóg daje mi całego siebie - całą swoją Miłość, która jest bezgraniczna i nieodwołalna. On dosłownie wychodzi z siebie i staje się człowiekiem, żebym ja stawał się większym od samego siebie, czyli podobnym do Niego.

Jeśli jest we mnie cisza i refleksja, to wcześniej czy później odkrywam nie tylko to, że jestem wielkim skarbem, ale również to, że jestem skarbem wielce zagrożonym. Właśnie dlatego w swojej fantazji miłości Bóg codziennie mnie chroni do tego stopnia, że pozwala mi, bym w Eucharystii karmił się Jego Miłością tak, jak niemowlę karmi się mlekiem kochającej mamy. Podobnie moi rodzice od poczęcia przez wszystkie fazy mego rozwoju czynią wszystko, co tylko leży w ich mocy, bym wiedział, że jestem dla nich skarbem, o który oni troszczą się dzień i noc.

W miarę rozwoju i dorastania w coraz większym stopniu ja sam decyduję o tym, co robię, jakimi wartościami się kieruję, z kim się spotykam i co robię ze skarbem, jakim jestem. Jeśli przyjmuję siebie z miłością i radością, wtedy dołączam się do Boga i do tych ludzi, którzy mnie kochają oraz chronią. Jeśli jednak lekceważę sobie mój rozwój, wtedy odchodzę od tych, którzy mnie kochają i stopniowo staję się coraz większym wrogiem dla samego siebie i powtarzam dramat syna marnotrawnego.

Wyrządzanie krzywdy samemu sobie zaczyna się od zawężenia marzeń, pragnień i ideałów. Początkowo proces ten postępuje niemal niepostrzeżenie. Ktoś, kto przestaje chronić i rozwijać skarb, jakim jest, zaczyna unikać Boga i szlachetnych ludzi, a wchodzi w kontakt z tymi, którzy krzywdzą samych siebie i innych. Powtarza zatem dramat pierwszych ludzi, którzy po grzechu schowali się przed Bogiem, gdyż myśleli, że On ich szuka po to, by karać, a nie po to, by kochać. Nie rozumieli, że to nie On, lecz oni są zagrożeniem dla samych siebie. To były pierwsze dramatyczne wagary w historii ludzkości. Najgroźniejsze wagary to nie ucieczka ze szkoły, lecz ucieczka od miłości.

W jakimś stopniu każdy z nas powtarza błąd pierwszych ludzi, zaniedbując ochronę największego Bożego skarbu we wszechświecie, czyli samego siebie oraz chowając się przed Bogiem i tymi ludźmi, dla których jestem bezcennym skarbem. Właśnie dlatego każdy z nas potrzebuje ciszy i refleksji. Codzienny rachunek sumienia to pytanie: co zrobiłem dzisiaj ze skarbem mojego życia? Po grzechu pierworodnym znacznie łatwiej czynić zło niż dobro. Znacznie łatwiej jest krzywdzić siebie niż rozwijać. Jeśli przestaję czuwać nad sobą i stawiać sobie Boże wymagania, wtedy przestaję się rozwijać. Przestaję też chronić siebie przed światem zewnętrznym oraz przed własnymi słabościami. A to sprawia, że ja — skarb Boga — zaczynam traktować moje życie jako okrutny ciężar i przekleństwo. W ten sposób to, co w marzeniach Bożych miało być radością, błogosławieństwem i świętem, może stać się krzyżem, nieszczęściem i cierpieniem.

Każdy, kto ma poczucie realizmu, zdaje sobie sprawę z tego, że codziennie potrzebuje uczciwego popatrzenia na swoje życie i postępowanie. Nie każdy jednak wie, w jaki sposób to czynić. Pierwszym warunkiem dojrzałego rachunku sumienia jest cisza oraz przyjaźń z Bogiem i szlachetnymi ludźmi. Nie jest to osiągalne dla tych, którzy żyją w hałasie i bezmyślności, ani dla tych, którzy zaniedbują kontakt z Bogiem lub przyjaźń z tymi ludźmi, którzy potrafią kochać. Kto żyje bezmyślnie czy bez miłości, ten może jedynie krzywdzić siebie i innych. Nie może jednak tej sytuacji zmienić tak długo, jak długo pozostaje bezmyślnym lub jak długo żyje poza miłością.

Drugim warunkiem dojrzałego rachunku sumienia jest popatrzenie na to, kim mogę się stać, jeśli z miłością i cierpliwością zadbam o skarb, jaki Bóg mi powierzył, stwarzając mnie z siebie, czyli z Miłości. Punktem wyjścia jest zatem popatrzenie na ideał człowieka na miarę Bożych marzeń i propozycji. Na szczęście nie musimy się domyślać, jaki jest ideał człowieka w Bożych marzeniach, bo ideał ten jest świetnie widzialny w Synu Bożym, który stał się najbardziej Bożym człowiekiem. Właśnie o Nim Bóg Ojciec powiedział: To jest mój Syn ukochany, Jego słuchajcie.

Gdy układamy jakąś całość z tysięcy puzzli, wtedy wielką pomocą jest obraz, który pomaga nam uświadomić sobie, jak wspaniały widok możemy stworzyć, jeśli właściwie dobierzemy poszczególne puzzle. Podobnie patrząc na Chrystusa możemy z góry wiedzieć, jak niezwykle pięknym, czyli szlachetnym i szczęśliwym człowiekiem może stać się każdy z nas, jeśli tylko ze wszystkich perełek mądrości i miłości, które są w nas, zbudujemy najpiękniejszą, czyli Bożą wersję samego siebie.

Kiedy czytamy Ewangelię i obserwujemy sposób życia Chrystusa, Jego słowa i czyny, Jego więź z Bogiem oraz Jego miłość do ludzi, wtedy mamy szansę zafascynować się perspektywą naszego rozwoju i świętości, czyli Bożymi marzeniami na nasz temat. Patrząc na Chrystusa odkrywamy, że niektóre puzzle naszego życia ułożyliśmy w błędny sposób i że warto to zmienić, by stać się kimś większym od samego siebie. To właśnie dlatego najbardziej szlachetni i Boży ludzie robią najbardziej pogłębiony rachunek. Im bardziej ktoś jest świętym w sposób świadomy i radosny, tym łatwiej dostrzega to, że może dorastać do jeszcze bardziej zdumiewającej wersji samego siebie.

Rachunek sumienia jest dla tych wszystkich, którzy rozumieją, że są Bożym skarbem, a nie marionetką. Tacy ludzie rozumieją, że Bóg dał im prawdziwą wolność i prawdziwą odpowiedzialność: Oto kładę dzisiaj przed Tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo, wybieraj! I pamiętaj, człowieku, że kocham Ciebie nad życie po to, by pomóc ci codziennie od nowa wybierać życie i błogosławieństwo! Rachunek sumienia jest potrzebny każdemu, kto chce wybierać życie i błogosławieństwo. Jest potrzebny także tym, którzy już żyją jako święci, bo rozwój człowieka nie ma granic. Zostaliśmy przecież stworzeni na podobieństwo Miłości, która jest taką pełnią, że nie wystarczy nam wieczności, by się nią napełnić do syta. Właśnie dlatego z puzzli naszego życia możemy układać piękno, które coraz bardziej zdumiewa nas samych.

Nic zatem dziwnego, że z rachunkiem sumienia przychodzą do Chrystusa nie tylko ludzie poranieni, grzeszni czy starzy, którym śmierć zagląda w oczy, lecz również młodzi, mądrzy, szczęśliwi i bogaci, jak ów młodzieniec z Ewangelii (por Mk 10, 17-22; Mt 19, 16-22; Łk 18, 18-23). Jednak w zależności od tego, co dany człowiek uczynił ze swoim dotychczasowym życiem, jego rachunek sumienia będzie miał inną treść. Grzesznicy przychodzą do Chrystusa z wyznaniem swoich win, ze łzami żalu i z prośbą o przebaczenie. Szlachetni i dojrzali przychodzą do Chrystusa z najpiękniejszym pytaniem, jakie można sobie postawić w rachunku sumienia: Mistrzu, co dobrego mam czynić? Każdy zatem człowiek: grzeszny i święty, zyskuje wtedy, gdy przychodzi do Chrystusa i gdy razem z Nim patrzy na własne życie. Każdemu też Chrystus podpowiada te same kryteria rozwoju i szczęścia: idź pełnić wolę Ojca, który jest w niebie. A marzeniem Ojca w niebie jest człowiek, który wypełnia przykazania, gdyż one są drogą błogosławieństwa i radosnego dorastania do świętości. Dzięki Chrystusowi upewniam się, że zasady Dekalogu nie są ograniczeniem wolności lecz zaszczytem i wyróżnieniem. To przecież dla mnie zaszczyt i wyróżnienie, że Bóg proponuje mi życie w miłości i mądrości. Dramat zaczyna się wtedy, gdy zadawalam się mniejszymi aspiracjami. I właśnie przed takim dramatem chroni mnie codzienny rachunek sumienia.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama