Żyć ideami św. Wincentego Pallottiego

O świadectwie wiary

Pokój św. Wincentego Pallottiego. Zdjęcie zostało wykonane w 50 lat po jego śmierci.
Na łożu, otoczony przez najbliższych umiera kapłan. Słabym głosem szepcze jednak jeszcze ostatnie słowa. Słowa, które brzmią niczym testament w ustach kogoś, kto chce po sobie zostawić dzieło. Dzieło czekające na dobrego rządcę. Kogoś, kto jest w stanie je rozbudować. I tak będzie. Kapłan jest tego święcie przekonany. Umierając szepcze jeszcze ostatnie słowa: Stowarzyszenie będzie się rozwijać... Jest 22 stycznia 1850 r. Zmarł św. Wincenty Pallotti. Człowiek który pozostawił po sobie Dzieło Apostolstwa Katolickiego. Jego charyzmat miał przeniknąć wszystkich. Miał ukazać całemu ówczesnemu Kościołowi potęgę Apostolstwa. Miał obudzić olbrzyma jakim byli świeccy w Kościele. Dziś nie jest to żadnym novum kiedy słyszymy, że wszyscy jesteśmy Kościołem. Już od momentu mojego przyjazdu do Szwajcarii słyszałem od parafian, że nie tylko hierarchia tworzy Kościół, lecz wszyscy wierzący.

Kiedy święty Wincenty Pallotti szedł ulicami Rzymu mawiano: idzie święty. Pomimo antykościelnej propagandy w sercach ludzkich pozostawała wiara, która pomagała im inaczej patrzeć na świat i na problemy. Teologia nazywa apostołami osoby posłane, lub posyłane. To bardzo pięknie, ale czasami zadaję sobie pytanie, czy apostolstwo nie polega przypadkiem na zwyczajnym rozumieniu drugiego człowieka? Na byciu dla drugiego człowieka podporą w jego codziennych sprawach, troskach, problemach. Być Apostołem, znaczy być Świadkiem — Świadkiem Bożej Miłości. Świadkiem istnienia Największego z Przykazań. Przykazania Miłości. XXI. wiek bardzo często próbuje zabić w nas miłość do drugiego człowieka, lub inaczej blokuje nam dostrzeżenie miłości innych do nas.

Kiedyś przeczytałem w książce ks. Danko, że apostolat jest powołaniem dla wszystkich chrześcijan, bo wszyscy winni być świadkami Bożej miłości. Nikt nie jest chrześcijaninem tylko dla siebie, na swój prywatny użytek. Być chrześcijaninem znaczy być świadkiem Jezusa Chrystusa. Każdy więc kto przyjął chrzest winien być tym świadkiem.

Od dwóch lat uczę w szkołach szwajcarskich katechezy. Na religię przychodzą dzieci z kościoła katolickiego, ale też i z protestanckiego, czy np. Hindu. Pewnego dnia przyszła do mnie matka jednego z dzieci i powiedziała, że jeżeli będę prowadził ekumeniczne katechezy wówczas ona zacznie posyłać na nie swoje dziecko. Jeśli jednak będę prowadził katolickie katechezy nie zrobi tego. Tzw. Ekumeniczne katechezy są bardzo popularne w Szwajcarii, często w skutkach doprowadzają do protestantyzacji katolickich dzieci. Bo, żeby być ekumenicznym „w wydaniu szwajcarskim” nie należałoby na katechezach mówić o dogmatach, sakramentach i świętach kościelnych. Ponieważ wszystkie inne religie tego nie mają. Nie otrzymaliśmy ekumenicznego chrztu od ekumenicznego kapłana i nie należymy do ekumenicznego Kościoła. Więc spytałem tę panią czy winniśmy być ekumenicznymi świadkami ekumenicznej wiary? Czy też świadkami wiary w jakiej się narodziliśmy, wychowaliśmy i którą wyznajemy? Dzieci protestanckie do dziś chodzą do klasy, w której uczę religii, pomimo tego, że uczę je religii katolickiej. Być apostołem, to być świadkiem. Myślę, że o to chodziło świętemu Wincentemu kiedy mówił, że jego Stowarzyszenie będzie się rozwijać. Kiedy staniemy się ludźmi dla ludzi wówczas zrozumiemy jego słowa. Kiedy staniemy się miłością, dla bliźnich odkryjemy prawdziwy sens i znaczenie Jego słów.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama