Próba i wezwanie

fragmenty książki "Kim jestem jako człowiek i chrześcijanin"

Próba i wezwanie

Jan Charytański SJ, Czesława Margarita Sondej OSU

KIM JESTEM JAKO CZŁOWIEK I CHRZEŚCIJANIN

Rozważania w oparciu o Katechizm Kościoła Katolickiego

ISBN: 83-7318-776-6

wyd.: WAM 2006



PRÓBA I WEZWANIE

Istnieje sakrament, którego lękamy się przede wszystkim dla naszych bliskich ale również dla siebie. Traktujemy go jak znak pewnej już śmierci. Boimy się, że zjawienie się kapłana przy łóżku chorego wpłynie decydująco na stan jego zdrowia. Ten „znak śmierci” załamie w nim dążenie do walki o życie, doprowadzi do stanu rezygnacji i apatii, osłabi jego siły życiowe. Toteż odkładamy tę decyzję aż do chwili utraty przytomności. Czynimy ten sakrament znakiem bliskiej śmierci. Czy nie tracimy z oczu prawdziwego znaczenia i wartości namaszczenia chorych? Czy nie zaprzeczamy naszej wierze? Zastanówmy się nad prawdziwie chrześcijańskim stosunkiem do tego sakramentu, będącego darem miłości Boga kochającego życie.

Rozważając sakrament pokuty, skupialiśmy się na problemie zła moralnego. Przy sakramencie namaszczenia chorych na pierwszy plan wysuwa się zło fizyczne, a mianowicie choroba z całym jej trudem i cierpieniem. „Choroba i cierpienie zawsze należały do najpoważniejszych problemów, poddających próbie życie ludzkie. Człowiek doświadcza w chorobie swojej niemocy, ograniczeń i skończoności. Każda choroba może łączyć się z przewidywaniem śmierci” (KKK 1500). „Choroba może prowadzić do niepokoju, do zamknięcia się w sobie, czasem nawet do rozpaczy i buntu przeciw Bogu, ale może także być drogą do większej dojrzałości, może pomóc lepiej rozeznać w swoim życiu to, co nieistotne, aby zwrócić się ku temu, co istotne. Bardzo często choroba pobudza do szukania Boga i powrotu do Niego” (KKK 1501). Winniśmy więc zastanowić się nad stosunkiem chrześcijanina do choroby i cierpienia. Musimy jednak wprowadzić istotne rozróżnienie: stosunek do choroby i cierpienia innych oraz do własnej choroby i cierpienia. Właściwy stosunek do choroby i cierpienia innych wskazuje nam sam Chrystus. „Jego współczucie dla wszystkich cierpiących posuwa się tak daleko, że Jezus utożsamia się z nimi: «Byłem chory, a odwiedziliście Mnie» (Mt 25, 36). Jego szczególna miłość do ludzi dotkniętych słabością nie przestaje w ciągu wieków pobudzać chrześcijan do specjalnej troski o tych, którzy cierpią na ciele i duszy. Znajduje się ona u podstaw podejmowania niestrudzonych wysiłków, by ulżyć im w cierpieniu” (KKK 1503). Chrześcijanin, członek Ciała Chrystusa, jest zatem powołany, by w swym życiu zwalczał chorobę i cierpienie, niósł pomoc potrzebującym. Stopień naszego zaangażowania zależy od pełnionej funkcji społecznej. Praca w służbie zdrowia, obojętnie ordynatora czy pielęgniarki, nie może być dla chrześcijanina wyłącznie sposobem zarabiania na życie, ale winna być pomocą niesioną bliźniemu w potrzebie. Wrażliwość na cierpienie winna cechować wszystkich pełniących funkcje państwowe czy samorządowe. Winna być ona widoczna w życiu każdego chrześcijanina, w jego stosunku do siostry i brata w chorobie. Przy tym nie chodzi tylko o humanitaryzm. Jezus Chrystus nie przyszedł uleczyć wszystkie choroby. Dokonane przez Niego uzdrowienia były przede wszystkim znakami królestwa Bożego, zwycięstwa Chrystusa nad szatanem i grzechem (por. KKK 1505). Jakakolwiek służba choremu winna mieć na celu przede wszystkim jego dobro, chrześcijanin służący bliźniemu ma świadomość, że w ten sposób współdziała z Chrystusem w Jego dziele budowania królestwa Bożego.

Współdziałanie z Chrystusem uświadamia nam nasz stosunek do własnej choroby i własnego cierpienia. „Przez swoją mękę i śmierć na krzyżu Chrystus nadał cierpieniu nowe znaczenie: także może ono upodabniać nas do Niego i jednoczyć nas z Jego zbawcza męką” (KKK 1505). Do tej sytuacji choroby i cierpienia Chrystus kieruje osobny obrzęd namaszczenia chorych, który Tradycja uznała za jeden z siedmiu sakramentów Kościoła (por. KKK 1510). „Pierwszą łaską sakramentu namaszczenia chorych jest łaska umocnienia, pokoju i odwagi, by przezwyciężyć trudności związane ze stanem ciężkiej choroby lub niedołęstwa starości. Ta łaska jest darem Ducha Świętego, który oznacza ufność i wiarę w Boga oraz umacnia przeciw pokusom złego ducha, przeciw pokusie zniechęcenia i trwogi przed śmiercią. Wsparcie Pana przez moc Jego Ducha ma prowadzić chorego do uzdrowienia duszy, a także do uzdrowienia ciała, jeśli taka jest wola Boża. Ponadto «jeśli by popełnił grzechy, będą mu odpuszczone» (Jk 5, 15)” (KKK 1520). Zwróćmy jednak szczególną uwagę na jeszcze jeden owoc tego sakramentu. „Przez łaskę tego sakramentu chory otrzymuje siłę i dar głębszego zjednoczenia z męką Chrystusa. Jest on w pewien sposób konsekrowany, by przynosić owoc przez upodobnienie do odkupieńczej śmierci Zbawiciela. Cierpienie — następstwo grzechu pierworodnego — otrzymuje nowe znaczenie, staje się uczestnictwem w zbawczym dziele Jezusa” (KKK 1521). Obrzęd namaszczenia, tak jak inne sakramenty, wskazuje na udział w kapłaństwie Chrystusa. Namaszczenie chorych powołuje i uzdalnia chrześcijanina do realizacji tego kapłaństwa w sytuacji śmiertelnej choroby i cierpienia (por. KKK 1523). Sakrament ten, jakkolwiek odnosi się do bardzo osobistej sytuacji człowieka, ma swój wymiar eklezjalny. „Chorzy, którzy przyjmują ten sakrament, « łączą się dobrowolnie z męką i śmiercią Chrystusa, przysparzają dobra ludowi Bożemu» (KK 11). Celebrując ten sakrament, Kościół w komunii świętych, wstawia się w intencji chorego. Ze swej strony chory przez łaskę namaszczenia przyczynia się do uświęcenia Kościoła i do dobra wszystkich ludzi, dla których Kościół cierpi i ofiaruje się przez Chrystusa Bogu Ojcu” (KKK 1522). Ze względu na zadania chorego sakrament namaszczenia chorych jest przeznaczonym nie tylko dla tych, którzy znajdują się w ostatecznym niebezpieczeństwie utraty życia. Odpowiednia zatem pora na jego przyjęcie sakramentu jest już wówczas, gdy wiernym zaczyna grozić niebezpieczeństwo śmierci z powodu choroby lub starości (KL 73; por. KKK 1514). Chodzi więc o stan, w którym chory jest jeszcze zdolny świadomie współdziałać z Chrystusem cierpiącym.

Chociaż sakrament namaszczenia chorych odnosi się do granicznej sytuacji człowieka śmiertelnie chorego, rzuca światło na bycie chrześcijaninem. Chrześcijanin nie może biernie podchodzić do choroby i cierpienia. Z jednej strony ma je czynnie zwalczać, służąc potrzebującym. Z drugiej strony jest powołany i uzdolniony do uznania własnej choroby i cierpienia za szczególną drogę współdziałania z Chrystusem w realizacji Jego dzieła zbawienia.

Istnieje przekonanie, także u niektórych katolików, że sakramentu chorych udziela się przed samą śmiercią. Pełna owocność tego sakramentu, podobnie jak każdego innego, zależy od współdziałania przyjmującego. Z tego względu należy prosić kapłana, by udzielił namaszczenia chorych wówczas, gdy chory ma pełną świadomość i jest w stanie zdobyć się na współofiarowanie razem z Chrystusem swoich cierpień Bogu.

Jeśli chory będzie w sposób właściwy przygotowany do przyjęcia sakramentu, to nie należy się obawiać, że przybycie kapłana napełni go lękiem czy niepokojem. Wręcz przeciwnie, możliwość przyjęcia sakramentu chorych będzie dla niego pociechą i umocnieniem w cierpieniu.

Namaszczenie chorych, tak jak pozostałe sakramenty, udzielane jest przez Kościół i w Kościele, dlatego ważna jest przy nim obecność wspólnoty rodzinnej. Nie należy zostawiać samego kapłana z chorym, ale trzeba uczestniczyć w dokonującym się przez ten sakrament dziele zbawienia.

Powyższą liturgię rodzinną należałoby zaplanować, gdy stan chorego pogarsza się i liczymy się z koniecznością przekazania go opiece szpitala. Możemy nie znać warunków posługi duszpasterskiej w danym szpitalu. Na pewno sprawowanie sakramentu namaszczenia chorych może przeszkadzać obcym, a nawet obojętnym czy wrogim wobec religii. Może spowodować osłabienie eklezjalności tego sakramentu i mogłoby go sprywatyzować. Niech nasi chorzy od przekroczenia progu szpitala będą zdolni do uczestnictwa w rozdawaniu Eucharystii. Naszą odpowiedzialność za chorych i starszych jak również nasz właściwy stosunek do sakramentu namaszczenia chorych, kształtują tzw. dni chorych organizowane przez wspólnoty parafialne pod przewodnictwem proboszcza. Przez aktywne uczestnictwo w „dniach chorych” uczymy się naśladować Chrystusa w Jego trosce o cierpiących i chorych, uczymy się jednocześnie dostrzegać wartość naszych cierpień i chorób jako kapłańskiej drogi współdziałania z Chrystusem w Jego dziele zbawienia przez cierpienie i krzyż.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama